Mam dylemat. Z kilku powodów zaczynam myśleć o pracy na pół etatu (główny: zdolność kredytowa do zakupu godnego mieszkania tzn. więcej niż 54m na 7 osób).
Z drugiej strony jest pięć powodów, które czynią to trochę nierealnym. Zwłaszcza, że wszystkie powody nagminnie chorują (czasami na granicy niezaliczenia klasy przez absencję), a najmłodszy powód ma póki co 8 miesięcy. Dodam, że mauża zwykle w dzień nie ma. Możemy liczyć na rodzinną pomoc okazjonalną, ale na stałe nikogo nie będzie.
Czy jest na sali mama 5+, która ogarnia etat i dom (w tym stale 1-5 chorych dzieci)? JAK???
Komentarz
Nie polecam pracy przy piątce, zwłaszcza małych, dzieci. A skoro masz chorowite, to może nie posyłaj ich do przedszkola? Wiem, że bank jest nieubłagalny w kwestii kredytu, ale 500+ chyba też się liczy? Zobacz, jeśli pobierasz 500+ na pierwsze, czy nie stracisz tej pińcetki, jak zaczniesz pracować. Przelicz wszystko dokładnie. Według mnie to science fiction...
Dzięki Bogu
Jeszcze tylko wykończymy siebie i mieszkanie i może przed wakacjami uda się wprowadzić
@mamaa , a jak długo trzeba pracować, żeby bank dał kredyt? bo może załapiesz jakąś robotę i zobaczysz. Jak będzie ciężko, to się zwolnisz, a jak dobrze, to zostaniesz.
Takze ten...
Czy jest na sali mama 5+, która ogarnia etat i dom (w tym stale 1-5 chorych dzieci)? JAK???
Odniosłam się do tematu.
Poza tym, nikt tu nie pisze, że ma trójkę chorowitych, tylko że chodzą do przedszkola. A ilość dzieci to nie tylko ogarnięcie ich osobiście, ale też pranie dla 5, sprzątanie i szereg innych czynności, których ilość wzrasta z ilością dzieci. Jeśli dzieci są ogarnięte i pomocne albo starsze, to jest łatwiej, może mniej chorują itd ale autorka o takiej sytuacji nie pisze.
Im wyższy kredyt tym bardziej trzepia
Jeśli masz możliwość zatrudnienia niani, tak żeby jeszcze Ci coś w kieszeni zostało to może się udać.
U nas jest taki układ, że dwie młodsze siedzą z nianią, starszy chodzi do przedszkola. Jak chorują to całą trójkę w domu ogarnia niania.
Pomaga też jeśli masz możliwość uelastycznienia godzin pracy lub częściowej pracy z domu w razie awarii ale to niekonieczne.
Z tym, że nastaw się od razu, że to naprawdę chetanina i logistyka dość wykańczająca bo rozkład jazdy trzeba mieć na ogół rozpisany z dokładnością do 5 min.
Bez niani, z chorowitym potomstwem może być trudno ogarnąć.
P.S. Ja wprawdzie mam tylko trójkę ale może kryteria ciężkości życia spełniam bo jestem w ciąży i męża mam w delegacji (w domu jest tylko na weekendy). MSPANC
Za to mam nianie i panią do sprzątania.
To nie wiem - moge pisac czy nie? ;P
Pracuję od początku dość intensywnie, rodząc po drodze kolejne dzieci. I moja refleksja jest taka jak napisałam powyżej - niezależnie od tego czy masz dwoje, troje czy więcej, wszystko sprowadza się do zaplecza i wsparcia na jakie pracująca matka może liczyć. Mąż, babcie, ciotki i/lub nianie.
Jeśli nie ma pod ręką babci do zawezwania w sytuacjach awaryjnych a zatrudnienie niani jest niemożliwe lub nieopłacalne, to raczej ciężko będzie spiąć całość choćby i na pół etatu.
Jeśli zaplecze jest, to się uda nawet z większą ilością chorowitych dzieci.
W innym wypadku zmiana układu musiałaby dotyczyć też męża. U nas z pięciorgiem żona jest dość aktywna (chociaż raczej niezarobkowo), ale ja przy dwojgu rzuciłem robotę i przeszedłem na swoje, a w razie etatu godzę się na max. 1 dzień w tygodniu w pracy i reszta z domu/zadaniowo.
Teraz z siódemką (5 mies. Do 15 lat) pracuję dorywczo i prawie wyłącznie z domu. I tak bywa trudno znaleźć spokojną chwilę.
Choc marzy mi sie fotografia i pare lat temu chcialam pojsc wbardziej tym kierunku i bylaby to praca bardziej elastyczna ale nie mam kiedy usiasc i zrobic zdjecia domowe a co dopiero przygotowac sie do innych zlecen..
Moja doba poki co jest za krotka. Moze sie wydluzy kiedys