Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

problemy wychowawcze

edytowano czerwiec 2010 w Pomagajmy sobie
Witajcie! Choć jestem na forum od niedawna, to odnalazłam w nim wiele porad i wskazówek. Proszę Was o radę dotyczącą wychowania dzieci. Mój syn (3 lata) jest ostatnio niemożliwy. Ledwo otworzy oczy, a już zaczyna się płacz i histeria. Próbowałam już chyba wszystkiego, wziąć go na przeczekanie, mówić do niego łagodnie i czasem krzykiem, bo już nie wytrzymywałam. Zdarzył się klaps. Martwię się, bo za niecałe dwa miesiące na świat przyjdzie Piotruś i wtedy sama nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzę. Córka (5 lat) też miała swoje humory, ale nie co dziennie. Po prostu jestem wyczerpana psychicznie. Modlę się do Ducha Świętego o mądrość w tej sprawie. Proszę może macie jakieś skuteczne metody radzenia sobie z takim zachowaniem dziecka, bo ja nie daję już rady.
«134

Komentarz

  • Ja mojej 3 letniej córci powtarzam przy każdej okazji (jej dobrego humoru) - "uwielbiam, kiedy sie uśmiechasz", "jestes taka kochana, kiedy mnie całujesz" "jaka ty jesteś miła" "ale masz sliczny usmiech" "kiedy jestes taka wesoła to mnie tez jest bardzo wesoło" "uwielbiam, kiedy sie przytulasz" .... itp, itd.....

    A jak marudzi i zrzędzi, histeryzuje, mowie krotko "nie lubie, kiedy tak mowisz - powiedz: mamusiu, prosze, daj mi....", "jak zle sie czujesz to przyjdz i sie przytul, bo nie lubie, kiedy tak wrzeszczysz"

    Czyli pozytywne komunikaty na dobre dni plus dezaprobata na złe i instrukcja co nalezy :bigsmile:

    Problem sie nie pogłebia, a corcia chodzi coraz czesciej usmiechnieta... sa trudne dni, ale coraz czesciej stosuje wobec mnie te metody, ktore dzialają na mnie - pozytywne. Robi to z rozmysłem, po chwili konsternacji, kiedy nie daję jej tego, co chce na krzyki.
    Podziękowali 1Rejczel
  • na histerie staramy sie nie reagowac, chociaz to strasznie trudne
    U nas podobnie. Dziecko wyrasta z takich zachowań. Bardzo ważne, by przy okazji nie dać się wodzić dziecku za nos.
  • Konsekwentnie nie reaguję. Nawet jak wrzeszczało i leżało w sklepie na podłodze, ku zgorszeniu niektórych. W końcu ja rządzę w domu a nie dzieci.
  • Dzięki za te wpisy i pocieszenie. To rzeczywiście trudne nie reagować na krzyki i histerie. Bardzo podniósł mnie na duchu wpis Monia6. Zastosuję, staram się chwalić syna, kiedy jest grzeczny, ładnie prosi itp., ale może za mało. No cóż charakterek to Krzyś ma, mam nadzieję, że jak urodzę to też się choć trochę wyciszy. W domu mamy raczej jasne zasady, co wolno, czego nie, na wszystko jest czas, na zabawę na jedzenia, na szaleństwa z tatą, na czytanie na mycie się, do tej pory się sprawdzało, ale trzeba chyba wprowadzić nowe rzeczy. Jeszcze raz wam dziękuję
    Podziękowali 1Nika76
  • Nasz 3 letni Józiu marudzi ledwo oczy otworzy i krzyczy ciągle "nieee" cały dzień. Tak już od pół roku, mamy nadzieje, że mu minie.
  • To ja jeszcze dorzucę swoje trzy grosze. Pamiętajcie, że dziecko cały czas po prostu próbuje rozszerzyć swoje granice i poprzez takie zachowania testuje rodziców. "Co mi wolno, na ile mogę sobie pozwolić". Rola rodzica to konsekwencja w stawianiu i pokazywaniu granic.
  • Agig, dzięki za ten wątek, też nosiłam się z zamiarem założenia podobnego...
    Skorzystam więc z okazji i trochę się wyżalę na tę naszą 3latkę... Czasami jest milutka, jestem też pewna, że wie jak nie należy się zachowywać, ale bardzo często postępuje jakby na odwrót. Wydaje się że złośliwie, ale czy małe dziecko może coś robić ot tak "na złość"?
    Najbardziej męczą nas te histerie o każdy mały "pierdułek"... piski, jęki i niezadowolenie, to strasznie psuje atmosferę. Czasem rozumiem, że jest zazdrosna o brata albo chce zwrócić na siebie uwagę, ale czasem nie ma powodów do zazdrości (bo on np śpi i jest w drugim pokoju) a jednak nadal jest niezadowolona. Ma silny charakter, lubi rządzić, a ja jej nie pozwalam. Mała terrorystka....
    To się nasiliło tak z miesiąc temu, czyli jak miała 3 lata i 1 miesiąc.
    Staramy się pochwałami wzmacniać pozytywne zachowania a zdecydowanie negować złe, ale to nie działa. Ja czuję się bezsilna.

    Pocieszył mnie wpis Agnieszki63, że to minie.
  • U mojego czterolatka podobnie:confused:
    Zaczęło się jakieś 1,5 roku temu i jeszcze jie przeszło:cry:, a co gorsza "zaostrzyło się " mimo, ze próbowałam ganic za złe a pielęgnować dobre zachowanie. Opiera się regułom ustalonym w domu, nie chce sprzątać ani pomagać, wszystko jest tylko jego i z nikim nie chce sie dzielić. Ostatnio dołączyła do tego agresja tzn. jak mu się coś nie podoba to kopie w co sie da i trzaska drzwiami, rzuca zabawkami, potrafi nawet uderzyć siostry. Nie wiem jak reagować, bo upomnienie, klaps w tym wypadku nie działaj, a sprawiają, że zachowuje się jeszcze gorzej. Już prędzej przytulenie. ALE czy takie "ugłaskanie" nie utwierdzi go w przekonaniu, że nic się nie stało?
    Też liczyłam, że kiedyś "to" minie, ale nie chce:cry:
  • Ufffffff - wstydzilam sie zalozyc taki watek, bo miaam wrazenie, ze dzieci forumowiczow sa idealne, a tylko moje nie :cry:

    Nasz 3 latek - buntownik, wojownik - skacze, bije, krzyczy, walczy! Ciagle bunt ...

    Padam chwilami.
    Mowicie ze mija?????????:cool:
  • [cite] ProMama:[/cite]Mowicie ze mija?????????:cool:
    Nie mija. Przechodzi.....



    Na młodszych.:tooth:
  • Zgadzam sie z C&P.Właśnie tego doświadczam...:dd:
  • Na agresję, złośliwości, "szał niekontrolowany" - u nas najlepiej sprawdza się izolacja.
    Jak to tylko histeria to nie reagujemy, ale gdy w trakcie takiego napadu syn staje się agresywny, niszczy rzeczy (np kopie krzesło) - wtedy nie mogę się na to godzić, bo to by go uczylo ze w afekcie może robić różne złe rzeczy - wiec go izolujemy. Bardzo długo, tak z pol roku - działał na niego tzw karny dywanik- czyli siedzenie na schodach przez tyle minut ile ma lat. To wystarczalo żeby się uspokoil.
    Potem zaszlam w ciążę, brzuch mi rosl a razem z nim problem zbuntowanego 3 latka :smile:
    wtedy wprowadzilismy izolacje - mąż zamykał się z nim w łazience ( jedyne miejsce gdzie nikomu ten wrzask nie przeszkadzał), syn wrzeszczal, krzyczał, itd aż się nie uspokoil, a mąż w tym czasie czytał książkę :bigsmile:
    zawsze działa. na koniec syn zawsze rozmawia ze mną albo z tata o swoich uczuciach, o tym o co mu chodziło ( bo zawsze o coś chodzi ), jak się czuł, my tez mówimy jak się wtedy czulismy.
    Takie akcje wymagają czasu i obecności obojga Rodzicow w domu - w tym czasie drugi rodzic musi się zając reszta dzieci, bo izloacja może trwać nawet pól godz i dluzej...
    Ale warto, na prawdę. W ciagu kilku miesięcy konsekwentnego postępowania syn zamienił się z rozwrzeszczanego terrorysty w fajnego chlopczyka - z którym można się dogadać, nawet w trudnych sytuacjach. :iw:
  • U nas jak dochodzi do histerii to Hania (2,5 roku) zostaje postawiona do kąta. Tam intensywnie płacze przez jakieś 30 sekund a po tym czasie odwraca się i grzecznie mówi: "Hania już nie będzie, Hania chce się przytulić". Potem jest bardzo grzeczna. Stosujemy szczególnie wtedy gdy mocno marudzi przy jedzeniu, albo jak mocno tłucze niespełna roczną siostrzyczkę.
  • U nas izolacja - dziecko do łazienki - nie zamykam drzwi, ale wie, ze jest odosobniona, tam moze sie wykrzyczeć. I często przy histeriach mówię wprost, ze ja żądam innego zachowania (prezyzuję np. spokojniejszego mówienia) - tłumaczę dlaczego: jeżeli chcemy dobrze żyć, to wszystcy musimy dbać o atmosferę w domu (np. nie krzyczeć i nie marudzić). W ostateczności zdarza mi sie wyjść na minutę z domu (siedzę na schodach pod drzwiami) - wtedy to jest zimny prysznic dla dzieciaków, sygnał że kompletnie przegieły i natychmiast maja się uspokoić.
    Generalnie dzieciaki nie mają zbyt wielu ataków histerii. U nas najczęściej jest to związane ze zmęczeniem - zresztą ja też jak jestem zmęczona to jestem marudna, opryskliwa, zrzędliwa itd. Czasami robimy rodzinne odpoczywanie, wszyscy sie kładziemy i czytamy książki (jeden z rodziców drzemie, drugi czyta i tak na zmianę), Mała wtedy najczęściej przy cycku, zeby nie przeszkadzała (niestety ten cycek to nie tylko pokarm, ale też uspokajacz)
  • Histeria ma u nas trzy główne przyczyny: głód, pragnienie i konieczność pójścia do łazienki. Rzadziej zmęczenie i senność. Zaczynamy od niwelowania tych właśnie "fizjologicznych" problemów i awantura najcześciej się kończy. Za wyjątkowo obrzydliwe zachowanie grozi "dywanik" - dowolne w sumie miejsce odosobnienia. Chodzi głównie o to, żeby się wykrzyczeć. Przechodzi jak ręką odjął po tych paru minutach.


    Mój problem jest inny: Franek bardzo źle znosi niepowodzenia. Nie chodzi o np. przegraną grę, ale oporny zamek w bluzie, nieudany jego zdaniem rysunek, niemożność domknięcia szuflady z powodu wystających z niej majtek itp. Franek jest ambitny, nie pozwala sobie pomóc, a jeśli mu się nie udaje, zaczyna okrutnie biadolić, płakać i rozpaczać. I nadal nie pozwala sobie pomóc ani doradzić.
    Jest na to jakiś patent?
  • chciałam dodać słówko do Marceliny - zauważyłam dużą niechęć syna do robienia siuisiu

    czeka do końca , ale przed końcem jest straszna histeria, nadpobudliwość , szaleństwo

    do niedawna ( a ma siedem lat) jak widziałam takie akcje na siłę wyganiałam do wc ; powiedziałam tez babciom i w zerówce
  • Bo dzieci jak się rozbawią to szkoda im czasu na chodzenie do toalety.
  • [cite] _Joanna _:[/cite]Agig, dzięki za ten wątek, też nosiłam się z zamiarem założenia podobnego...
    Skorzystam więc z okazji i trochę się wyżalę na tę naszą 3latkę... Czasami jest milutka, jestem też pewna, że wie jak nie należy się zachowywać, ale bardzo często postępuje jakby na odwrót. Wydaje się że złośliwie, ale czy małe dziecko może coś robić ot tak "na złość"?
    Najbardziej męczą nas te histerie o każdy mały "pierdułek"... piski, jęki i niezadowolenie, to strasznie psuje atmosferę. Czasem rozumiem, że jest zazdrosna o brata albo chce zwrócić na siebie uwagę, ale czasem nie ma powodów do zazdrości (bo on np śpi i jest w drugim pokoju) a jednak nadal jest niezadowolona. Ma silny charakter, lubi rządzić, a ja jej nie pozwalam. Mała terrorystka....
    To się nasiliło tak z miesiąc temu, czyli jak miała 3 lata i 1 miesiąc.
    Staramy się pochwałami wzmacniać pozytywne zachowania a zdecydowanie negować złe, ale to nie działa. Ja czuję się bezsilna.

    Pocieszył mnie wpis Agnieszki63, że to minie.

    Widzę, że nie tylko moja córa tak ma... :confused:
    Oj..... byle minęło.... :smile:

    Joanno, u mnie tez bywa, ze nic nie pomaga..... wtedy pozostaje odwracanie uwagi..... Ale w takim koncercie histerycznym nie zawsze o tym sobie przypomnę......

    ŻYCZĘ NAM WSZYSTKIM DUŻO CIERPLIWOŚCI I KONSEKWENCJI
    (BOŻE DOPOMÓŻ!!):shocked:
  • [cite] Agagaw:[/cite]U mojego czterolatka podobnie:confused:
    Zaczęło się jakieś 1,5 roku temu i jeszcze jie przeszło:cry:, a co gorsza "zaostrzyło się " mimo, ze próbowałam ganic za złe a pielęgnować dobre zachowanie. Opiera się regułom ustalonym w domu, nie chce sprzątać ani pomagać, wszystko jest tylko jego i z nikim nie chce sie dzielić. Ostatnio dołączyła do tego agresja tzn. jak mu się coś nie podoba to kopie w co sie da i trzaska drzwiami, rzuca zabawkami, potrafi nawet uderzyć siostry. Nie wiem jak reagować, bo upomnienie, klaps w tym wypadku nie działaj, a sprawiają, że zachowuje się jeszcze gorzej. Już prędzej przytulenie. ALE czy takie "ugłaskanie" nie utwierdzi go w przekonaniu, że nic się nie stało?
    Też liczyłam, że kiedyś "to" minie, ale nie chce:cry:

    Kiedy moja Córa bywa agresywna, a bywa... to wynoszę ją do kąta (sposobem Superniani, mowiac jej ze wyjdzie, kiedy sie uspokoi i poczeka 2 min az ja zawolam) albo zamykam sie w swoim pokoju oswiadczając, że dopoki wrzeszczy i awanturuje sie to ja z nia nie chce byc w pokoju i ze przyjde jak sie uspokoi.

    Ciezko wtedy o konsekwencę, bo zdarza sie zawsze krotsze lub dluzsze zaostrzenie problemu, ale warto......
  • To jest faktycznie sposób superniani stary jak świat,czasem jeśli rodzic jest konsekwentny- skuteczny. Jednak dla niektórych pedagogów zostawianie wrzeszczącego rozhisteryzowanego dziecka w pokoju czy odizolowanie go stawiając do kąta i narzucenie mu ,, stoisz 5 minut, albo się uspokó" to perfidne znęcanie emocjonalne polegające na odrzuceniu i ble ble. A nawiedzeni sąsiedzi zza ściany mogą oskarżać rodziców o maltretowanie bo dzieciak w kącie wyje.
  • [cite] Marcelina:[/cite]Histeria ma u nas trzy główne przyczyny: głód, pragnienie i konieczność pójścia do łazienki. Rzadziej zmęczenie i senność. Zaczynamy od niwelowania tych właśnie "fizjologicznych" problemów i awantura najcześciej się kończy. Za wyjątkowo obrzydliwe zachowanie grozi "dywanik" - dowolne w sumie miejsce odosobnienia. Chodzi głównie o to, żeby się wykrzyczeć. Przechodzi jak ręką odjął po tych paru minutach.


    Mój problem jest inny: Franek bardzo źle znosi niepowodzenia. Nie chodzi o np. przegraną grę, ale oporny zamek w bluzie, nieudany jego zdaniem rysunek, niemożność domknięcia szuflady z powodu wystających z niej majtek itp. Franek jest ambitny, nie pozwala sobie pomóc, a jeśli mu się nie udaje, zaczyna okrutnie biadolić, płakać i rozpaczać. I nadal nie pozwala sobie pomóc ani doradzić.
    Jest na to jakiś patent?

    Ja mowie jej co jakis czas spokojnie "jesli potrzebujesz pomocy, to ładnie popros, ja ci chetnie pomoge. Jesli chcesz zrobic to sama to sie nie denerwuj, szybciej ci sie uda", chwalę za samodzielnosc i ganie za marudzenie
  • [cite] ruda megi:[/cite]To jest faktycznie sposób superniani czasem jeśli rodzic jest konsekwentny- skuteczny. Jednak dla niektórych pedagogów zostawianie wrzeszczącego rozhisteryzowanego dziecka w pokoju czy odizolowanie go stawiając do kąta i narzucenie mu ,, stoisz 5 minut, albo się uspokó" to perfidne znęcanie emocjonalne polegające na odrzuceniu i ble ble.

    Tez sie zastanawiam czasem z lękiem, czy aby sąsiedzi nie wezwą policji słysząc te wrzaski.....
  • [cite] matka5:[/cite]chciałam dodać słówko do Marceliny - zauważyłam dużą niechęć syna do robienia siuisiu

    czeka do końca , ale przed końcem jest straszna histeria, nadpobudliwość , szaleństwo

    do niedawna ( a ma siedem lat) jak widziałam takie akcje na siłę wyganiałam do wc ; powiedziałam tez babciom i w zerówce

    Czy to aby nie stulejka albo infekcja??
  • edytowano luty 2015
    Tak , być może warto zrobić badania.
    Co prawda my przez to przechodziliśmy 4 razy ( mała jeszcze zapomina i leci w ostatniej chwili ) zwłaszcza przy zabawie wodą:bigsmile:, robiliśmy badanie moczu , czasem pediatry przepisywały furagin ale to nie to. Zauważyłam właśnie, że dzieciom szkoda czasu na tracenie choć chwili świetnej zabawy.
  • Warto rozwazyc wszelkie warianty
  • Ja też dziękuję za wpisy Wasze,też mi jest lżej, jak czytam o Waszych wychowawczych historiach. W chwilach słabości, zwątpienia oskarżam się, że moje dzieci też nie są idealne, że nie umiem je wychować.Ale wiem, że wszystko jest jedną długą chwilą, gdzie cierpliwość jest bardzo przydatną cechą.
  • Wiecie co jest ceną cierpliwości? Zrąbana wątroba. Jak mi dzieci dają za bardzo w kość to mnie naprawdę boli.
  • To pocieszające, że nie tylko ja mam takie problemy. Dzieci niestety wiedzą i to dobrze na czym nam zależy i czasem są perfidne. To nam się wydaje, że mamy nad nimi jakąś kontrolę, ale często jest niestety odwrotnie. Krzyś był dziś jak do rany przyłóż, ale cały dzień się go nachwaliłam tak, że już mówić nie mogę, może to podziała i te ataki złości choć trochę będą mniejsze. Dobrze, że jesteście.
  • W takich kryzysowych sytuacjach to sobie czasem myślę że Pan Bóg dał nam dzieci na chwilkę i że ani się obejrzymy już będziemy mieć od czasu do czasu wnuki (jak nam ja dzieci pożyczą). U mnie Zośka jest taką beksą i czasami to nie wiem o co jej chodzi a nie dogada się z nią bo ma dopiero 8 miesięcy:confused:
  • [cite] Odrobinka Leśna:[/cite]W takich kryzysowych sytuacjach to sobie czasem myślę że Pan Bóg dał nam dzieci na chwilkę i że ani się obejrzymy już będziemy mieć od czasu do czasu wnuki (jak nam ja dzieci pożyczą). U mnie Zośka jest taką beksą i czasami to nie wiem o co jej chodzi a nie dogada się z nią bo ma dopiero 8 miesięcy:confused:


    A ja czasem jak naprawde mam dosc, to mysle ze dzieci pojda a nam zostanie nerwica, paranoje i fobie :bigsmile:

    Serio, ale jak mi mala krzyczy na rekach, to ciezko mi rownowage zlapac... Czasami mysle ze zwyczajnie strace sluch albo spadnie mi z tych rak, bo mi bebekni beda pekac:cry:

    Syn jest nadpobudliwy... Ciegle niespokojny. Czasami mi naprawde ciezko - chociaz w zyciu bym nie chciala byc kims innym niz ich mama!:bigsmile:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.