Serio w to wierzycie że śniadanie zupa drugie danie i kolacja plus napoje bez ograniczeń to gorsze mleko i poszczący niemowlak albo dziecko w brzuchu? No litości
Serio w to wierzycie że śniadanie zupa drugie danie i kolacja plus napoje bez ograniczeń to gorsze mleko i poszczący niemowlak albo dziecko w brzuchu? No litości
Oczywiście, że nie, przecież to zupełnie rozsądne odżywianie. I spokojnie dawałam radę z takim postem przy karmieniu, czy w drugim, bądź trzecim trymestrze. Teraz w pierwszym nie ma szans - po dwoch, góra trzech godzinach od posiłku mdli mnie, mam zawroty głowy itp. I problem leży we mnie, a nie w dziecku.
Specjalistą nie jestem ale moim skromnym zdaniem nawet dzień o głodzie dziecka w brzuchu nie zabije. Za to na samopoczucie matki wpłynie na pewno.
To chyba kwestia zdrowego rozsądku i dostosowania umartwienia do indywidualnych możliwości. Jedna będzie ledwo żywa na 5 posiłkach dziennie inna z 3 skromnymi da radę na luzie.
Jak pisałam wyżej ważna jest moim zdaniem intencja umartwienia a jej konkretne przejawy zależą od osobistych uwarunkowań.
OlaOdPawla no ja po takim dniu w trakcie karmienia bym zemdlala. wiec na mleko to raczej ma wplyw. chocby taki, ze nieprzytomna nie nakarmie;) ale jakbym cos takiego uslyszala, zanim to przezylam, nie uwierzylabym
Ktoś się powoływał na przykład Afrykanek, faktycznie jedzenie w upale to nie jest aż taki problem jak picie, ale jak masz odczuwalne zero za oknem, nie masz "całej wioski" do pomocy to jeść wypada. Tak mam: Polak głodny = zły. Gdy spadał mi cukier, reagowałam rozdrażnieniem, teraz jakoś się przemagam i kolejnym etapem jest "zjazd" (zbliża się omdlenie). Już nawet bez sportu, którego od kilku dni nie uprawiam. Pewnie nie każdy tak ma. Różne też mamy obowiązki, jedne: przyniesienie opału & napalenie w piecu, obrabianie np. 4 dzieci niesamodzielnych, u mnie z takich nieoczywistych wyzwań są schody pokonywane dziesiątki razy. Także w +500kcal nie uwierzę. To jest tylko statystyka. Codziennie piję 4l płynów. Ciąża to pikuś dla mnie w porównaniu z podażą jedzenia przy karmieniu.
Komentarz
To chyba kwestia zdrowego rozsądku i dostosowania umartwienia do indywidualnych możliwości. Jedna będzie ledwo żywa na 5 posiłkach dziennie inna z 3 skromnymi da radę na luzie.
Jak pisałam wyżej ważna jest moim zdaniem intencja umartwienia a jej konkretne przejawy zależą od osobistych uwarunkowań.
Tak mam: Polak głodny = zły. Gdy spadał mi cukier, reagowałam rozdrażnieniem, teraz jakoś się przemagam i kolejnym etapem jest "zjazd" (zbliża się omdlenie). Już nawet bez sportu, którego od kilku dni nie uprawiam. Pewnie nie każdy tak ma.
Różne też mamy obowiązki, jedne: przyniesienie opału & napalenie w piecu, obrabianie np. 4 dzieci niesamodzielnych, u mnie z takich nieoczywistych wyzwań są schody pokonywane dziesiątki razy. Także w +500kcal nie uwierzę. To jest tylko statystyka.
Codziennie piję 4l płynów.
Ciąża to pikuś dla mnie w porównaniu z podażą jedzenia przy karmieniu.