Igła na pewno 90 lub 100, nici bym dała szewskie albo wzmocnione poliestrowe i trzeba prawdopodobnie zmniejszyć nacisk stopki, bo się nie będzie chciało przesuwać. Ale to trzeba wypróbować na jakimś kawałku.
W domu Moja babcia szyła, moja mama trochę też. Siadałam do maszyny i próbowałam. Najważniejsze, to się nie bać. Potem, jako nastolatka poszłam na kurs kroju w osiedlowym MDK-u i dzięki temu potrafię też coś skroić. Ale obliczeń tyle, że zazwyczaj mi się nie chce
Dodam, że to było w czasie, kiedy nie istniał internet i youtubowe poradniki na wszystko Siadaj i próbuj, trochę wyobraźni, kawał szmaty i jedziesz
Ja z tych bez wyobrazni z dwoma lewymi rekami. Raczej kurs bym musiala zrobic i to pod okiem bardzo cierpliwego nauczyciela. Nie umiem narysowac prostej lini, nozyczkami gorzej sie posluguje niz moja 7latka. U mnie w domu nikt nie szyl. Tata mi zalatwil takiego starego lucznika takiego nakbardziej prostego dla takich co nie umieja szyc. Ona w moich rekach nie chce isc, nici wciaga a chcialam tylko rzep wszyc do sandalow, wszylam jeden i maszyna zaczela wciagac, tata siadl i jemu szlo. Maszyna mnie nie lubi
Ja mam maszynę od kilku lat i parę razy szyłam strój na jasełka itp. Nic co wymaga precyzji Ale mimo to zawsze po takim szyciu okazuje się że zniknęłam na wiele godzin a w domu bomba trzasła
@AgataZi to bylo proste to byly takie sandaly https://goo.gl/images/BqajLf Tylko przyszyc- maszyna ta skore mozna zszywac takze nie powinno byc problemu no i jeden sie udal a drugi sandal nic sie nie udalo bo wciagal nic - tata tylko siadl i bez ptoblemu. Sciereczki nie umiem obszyc - krzywo wychodzi (sandal to kilka cm szwu a sciereczka kilkadziesiat wiec zawsze mi ucieknie a poza tym zostaja mi powyciagane rogi). Moje dzieci bardzo szczuple wszystkie leginsy i spodnice musze zwezac to dziurki dwie robie i wpuszczam druga gumke a potem malutkie dziurki trzeba zaszyc - masakra mi to wychodzi -dobrze ze to wew str i nikt tego nie widzi
Moja mama potrafiła szyć. Takie czasy były, że prawie każdy potrafił. Ja z tych daaawnych czasów, kiedy to lekcje haftu, szydełkowania i szycia były w szkole Na maszynach z kołem zamachowym .... Tam ćwiczylismy proste ściegi..."na sucho", czyli na kartce, samą igłą. Na ocenę były linie, fale i kółka (i perforacje na udawane bilety do zabaw;) ). Może warto od tego zacząć ;P
Moj Lucznik tak wyglada tylko spodu nie mam a motorek doczepiony ze stopka (w oryginale byl z tym kolem). Moja mama nie szyla, babc tez nie kojarze (babcia z miasta ciuchy szyla u krawcowej na dole ulicy). Moje dziewczyny czesto marudza mamo uszyj sukienke dla lalki a ja ni w ząb. Kiedys czytalam jak zrobic ubranko z pajacyka dla noworodka ale tez spartolilam
a mnie nauczył tato szyć na maszynie, mama też umie i szyła nam różne ciuchy z wykrojów z Burdy takie były czasy, że trudno było coś ładnego kupić i człowiek był szczęśliwy jak jakiś fajny materiał upolował...
Ale najgorzej właśnie to się bać. Mnie tak moja mama skutecznie zniechecala do wszelkiej nauki rozmaitych rzeczy. Nie ruszaj bo zepsujesz. Na szczęście byłam dość uparta. Z takim podejściem to nie boisz się gotować ? Możesz zniszczyć garnek, kuchenkę i produkty spożywcze ...
Nie gotuje nic z drogich produktów , nie eksperymentuje jak raz coś się nie uda nie robię tego więcej , ale co dziwne jak któremuś z domowników coś się nie uda zepsuje itp , namawiam ba nie r az nawet zmuszam do kolejnych prób ,do skutku aż się uda .... Holender jasny czemu ja tak nie robię....
No, nie zawsze Pamiętam farbowanie rajstop w kolorze kanarkowym na czarno. 10 lat później plułam sobie w brodę, że je zafarbowałam, bo ten kanarkowy był taki piękny, tylko, że wtedy jakoś kompletnie do szarzyzny PRL-u niepasujący Ponieważ odmówiłam kategorycznie noszenia relaksów (kozaki, pamiętacie? ) latałam do szkoły całą zimę w trampkach, do których doszyłam futerko i ponaszywałam różne ozdoby A spódnice z tetry i resztek koronek?
Kto nie lubił brzydoty ten jej nie nosił. Ale musiał trochę pogłówkować.
@nowa szyję to co nie musi "wyglądać" np stroje na jasełka albo na balik. Dwa razy uszyłam poszewki - ale to też żadna filizofia A strony wew. nikt nie widzi!
Komentarz
Moja babcia szyła, moja mama trochę też. Siadałam do maszyny i próbowałam. Najważniejsze, to się nie bać.
Potem, jako nastolatka poszłam na kurs kroju w osiedlowym MDK-u i dzięki temu potrafię też coś skroić. Ale obliczeń tyle, że zazwyczaj mi się nie chce
Dodam, że to było w czasie, kiedy nie istniał internet i youtubowe poradniki na wszystko
Siadaj i próbuj, trochę wyobraźni, kawał szmaty i jedziesz
Tylko przyszyc- maszyna ta skore mozna zszywac takze nie powinno byc problemu no i jeden sie udal a drugi sandal nic sie nie udalo bo wciagal nic - tata tylko siadl i bez ptoblemu. Sciereczki nie umiem obszyc - krzywo wychodzi (sandal to kilka cm szwu a sciereczka kilkadziesiat wiec zawsze mi ucieknie a poza tym zostaja mi powyciagane rogi). Moje dzieci bardzo szczuple wszystkie leginsy i spodnice musze zwezac to dziurki dwie robie i wpuszczam druga gumke a potem malutkie dziurki trzeba zaszyc - masakra mi to wychodzi -dobrze ze to wew str i nikt tego nie widzi
Świetny stolik dla nadpobudliwych. Na blaciku robisz lekcje a na dole nóżkami machasz
mama też umie i szyła nam różne ciuchy z wykrojów z Burdy
takie były czasy, że trudno było coś ładnego kupić i człowiek był szczęśliwy jak jakiś fajny materiał upolował...
Holender jasny czemu ja tak nie robię....
Pamiętam farbowanie rajstop w kolorze kanarkowym na czarno. 10 lat później plułam sobie w brodę, że je zafarbowałam, bo ten kanarkowy był taki piękny, tylko, że wtedy jakoś kompletnie do szarzyzny PRL-u niepasujący
Ponieważ odmówiłam kategorycznie noszenia relaksów (kozaki, pamiętacie? ) latałam do szkoły całą zimę w trampkach, do których doszyłam futerko i ponaszywałam różne ozdoby
A spódnice z tetry i resztek koronek?
Kto nie lubił brzydoty ten jej nie nosił. Ale musiał trochę pogłówkować.
Noi miłość mojej mamy do przechowywania wszystkiego.