Co prawda nie mieszkam w bloku ale uwazam, ze przy odrobinie dobrej woli z obu stron wszystko jest do dogadania. Jesli do tej pory zyliscie dobrze z sasiadami to mysle, ze moznaby wspolnie ustalic, ze mniej wiecej o takiej a takiej porze dziecko trochę porzępoli ale i Vanessa Mae tak zaczynala Dziecko chce sie uczyc i nie ma w tym nic zlego ale porozmawiac i ustalic reguly wczesniej trzeba, to bedzie dobrze odebrane.
To chyba zależy od sąsiadów. Akurat mam na stanie ząbkujące niemowlę i buntującego się trzylatka. Jak sobie jeszcze wyobrażę dźwięki skrzypiec zza ściany, to już teraz mam szczękościsk i zaczątek bólu głowy. No, ale to ja. Czasami wyobrażam też sobie, że strzelam z bazooki w przejeżdżające z rykiem silnika samochody, kiedy mój niemowlak ma drzemkę...
Ja mieszkam w bloku, ale na szczęście sąsiadów mam bardzo cichych i spokojnych. Za to dźwięki zza okna typu koszenie trawników (już trzeci dzień pod moim oknem, chyba koszą na raty ), wrzaski dzieci (moich też, żeby nie było) i ujadanie psów powodują, że się zapowietrzam i sinieję na twarzy. Ale tylko, kiedy śpi niemowlak! Natomiast dźwięku skrzypiec uczniaka, bym po prostu nie zniosła. Mam za słabe nerwy.
Nasza najstarsza córka gra na skrzypcach 5 lat, kolejna na pianinie 3 lata i syn na akordeonie zaczyna. Mieszkamy w bloku. Nigdy nie usłyszeliśmy nawet jednej uwagi od sąsiadów. Może dlatego że dzieciaki graja w dzień max do godz. 19-20( i to bardzo rzadko, najczęściej ćwiczą do południa) a może dlatego że sa wyrozumiali ;-) Dwie klatki dalej chłopiec ćwiczył na dęciaku. To dopiero są dzwięki ;-)
Poza tym u takiego małego dziecka to na początku 0.5 godz do 1 godz. ćwiczeń, które można rozłożyć w czasie dogodnym + wspomniany juz tłumik. kosztuje grosze
Mam 5 rodzeństwa. Wszyscy chodziliśmy do szkoły muzycznej, 3 grało na skrzypcach, jedna na oboju i jeden na fortepianie do tego wszystkiego mama jest śpiewaczka operowa i mieszkaliśmy w bloku. Bywało, że wszyscy na raz musieliśmy ćwiczyć a mama uczyć się nowej ari. Nikt się nie skarżył aczkolwiek bywało, że walili sąsiedzi w kaloryfer. Do 22 ma prawo dziecko ćwiczyć i tyle. Teraz mój syn gra na skrzypcach i ćwiczy bo musi. Ja też czasem muszę coś przegrać. Mieszkamy w bloku.
To sobie sama odpowiedZialas. Wychodziłoby na to ze skrzypce tylko dla zamożnych z własna hacjenda. Nieprawda. Ja zrobiłam się wrażliwa na hałas jak z dwójki odchowanych dzieci zrobiło mi się 5w tym 3 niemowlęta. I mówię często ze wszyscy na gitarę pójdą bo to najlepszy instrument i cichy (i się znam dość dobrze na nim)jednak jak któreś mi się zaprze na co innego nie będę bronić. Sama grałam w pierwszym stopniu na pianinie w bloku
Moje dzieciaki chodziły do OSM i każde ćwiczyło - skrzypce, pianino, saksofon, flet, gitara... Mieszkaliśmy w bloku i z wyjątkiem jednej sąsiadki (tej przeszkadzało wszystko) nikt się nie skarżył. Ale fakt że mieszkaliśmy na ostatnim piętrze i jeszcze z drugim poziomem. No i nigdy nie ćwiczył nikt po nocy lub blady świtem. Z doświadczenia skrzypce są ciche w porównaniu do saksofon lub filety. Pianino też bardziej słychać.
Mnie hałas przez dłuższy czas strasznie męczy. Kocham cisze Nasi sąsiedzi uczyli się grać na pianinie elektrycznym i słychać było czasem, ale naprawdę nie bardzo uciążliwie.
To my mieliśmy sąsiadów idealnych. Skrzypce x3, flet poprzeczny, pianino - fakt, że nie po nocy ale do 21 się zdarzało - nigdy żadnych uwag. Myśleliśmy, że może nie słychać, dopóki kiedyś nie zapytałam. Powiedzieli: słychać, słychać, ale oni tak ładnie grają, aż miło słuchać. No miód na serce taki sąsiad. Nadmieniam, że wtedy jeszcze ładnie NIE grali Ale fakt - skrzypeczki 1/16 czy 1/8 są raczej ciche.
Teraz sąsiadów nie mamy, a mi nie przeszkadza nawet jeśli zasypiam i budzę się przy muzyce. Pod warunkiem, ze syn nie rzępoli demonstracyjnie bo mu KAZAŁAM ćwiczyć.
W tej sytuacji nie bardzo sobie ćwiczenie wyobrażam, bo dziecko trzeba intensywnie zachęcać i motywować a nie zatykać uszy, uciekać i się irytować, że gra. Sąsiedzi przy tym problemie to pikuś.
Syn gra w przyzwoitych porach. Zaletą perkusji jest też to, że nie da się fałszować.
Nikt się jeszcze nie skarżył, a nawet widownia się często zbiera
Rozumiem jednak, że to może być uciążliwe dla otoczenia. Upierdliwość instrumentów jest jednak różna. Skrzypce w domu doprowadziłyby mnie do szału. Albo trąbka. Mnie nawet gitara czasami denerwuje, jak syn brzdęka bez sensu
O... przypomniało mi się jak z szóstką dzieci mieszkaliśmy w bloku i dwoje było w szkole muzycznej. Jeden na wiolonczeli a drugi na pianinie... bałam się poznać sąsiadów...
Kiedyś przyszli Ci z dołu ... że ich zalaliśmy....
Pierwsze moje słowa do nich: "Państwo się do nas uśmiechają?? O jak mi miło... myślę że nie jest łatwo mieszkać pod nami....?..."
Nasi sąsiedzi dzielnie wytrzymali sześć lat szkoły muzycznej (skrzypce, akordeon plus ćwiczenia na pianinie). Pytaliśmy co jakiś czas, czy jest znośnie, twierdzili, że nic nie słychać . Blok z wielkiej płyty, bardzo akustyczny. Założyliśmy dżwiękoszczelne drzwi, Pilnowaliśmy godzin ćwiczeń - nie wcześnie rano, nie wieczorem. Dało się.
Komentarz
A takie skrzypeczki ósemeczki, to jaki one dźwięk wydają?
Mieszkaliśmy w bloku i z wyjątkiem jednej sąsiadki (tej przeszkadzało wszystko) nikt się nie skarżył. Ale fakt że mieszkaliśmy na ostatnim piętrze i jeszcze z drugim poziomem. No i nigdy nie ćwiczył nikt po nocy lub blady świtem. Z doświadczenia skrzypce są ciche w porównaniu do saksofon lub filety. Pianino też bardziej słychać.
Nasi sąsiedzi uczyli się grać na pianinie elektrycznym i słychać było czasem, ale naprawdę nie bardzo uciążliwie.
Kiedyś przyszli Ci z dołu ... że ich zalaliśmy....
Pierwsze moje słowa do nich:
"Państwo się do nas uśmiechają?? O jak mi miło... myślę że nie jest łatwo mieszkać pod nami....?..."