Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Angielska szkoła karze niesfornych uczniów "kozą"

edytowano październik 2008 w Polityka
Dzieci ze szkoły podstawowej w angielskim Doncaster za niesforne zachowanie trafiają na wiele godzin do kozy. Pomieszczenia są odosobnione, ciasne i ciemne. Rodzice uczniów mówią, że wyglądają jak cele więzienia Guantanamo. Szkoła tłumaczy, że panują tam dobre warunki i uczniowie spokojnie mogą tam przemyśleć swoje złe zachowanie - pisze "Daily Mail".

Nauczyciele z Ridgewood School nazywają pomieszczenia pokojami indywidualnej nauki. W rzeczywistości niewielki pokoik to cztery pomalowane na czarno ściany, okno zasłonięte czarnymi żaluzjami i szkolna ławka. Czarne cztery kąty wydzielone są jako część klasy, gdzie odbywają się lekcje. Uczniowie nazywają to miejsce lochem.

Andrew Widdowson dostał telefon ze szkoły w Doncaster, w którym poinformowano go, że jego 11-letni syn Kieran będzie musiał spędzić jeden dzień w kozie za to, że spuścił powietrze z koła roweru swojego kolegi. Pan Widdowson zaprotestował i zagroził placówce, że usunie swoje dziecko ze szkoły.

Pojechałem tam, żeby zobaczyć, jak wygląda ta izolatka. Nie mogłem w to uwierzyć, zobaczyłem coś na kształt celi w więzieniu Guantanamo â?? opowiada ojciec. To była pierwsza taka wpadka mojego syna. Ale kara, jaką mu wymierzono w ogóle nie odpowiadała temu, co zrobił. Wolę wypisać syna z tej szkoły, niż zostawić go w tym lochu â?? żali się pan Widdowson.

Pedagodzy odmówili jednak anulowania kary Kierana i nie pozwolili mu na uczestnictwo w zajęciach, dopóki nie odpokutuje za swoje winy.

Szkoła uzasadniła panu Widdowsonowi swoją decyzję na piśmie: "Wszyscy niegrzeczni chłopcy będą musieli odbyć karę w wydzielonym pomieszczeniu w oddzielne dni. Pozwoli im to samodzielnie przemyśleć swoje zachowanie i pomoże już nigdy więcej w taki sposób nie postępować."

Pracownik szkoły nadzorujący pobyt niesfornych uczniów w kozie tłumaczy, że w pokoiku jest dostęp do światła dziennego, a także oświetlenie elektryczne. Jest też wentylacja. Uczeń może spokojnie odrabiać tam lekcje i w każdej chwili zadać mi jakieś pytanie dotyczące swojej pracy domowej â?? tłumaczy.

Szkoła tłumaczy też, że pomieszczenie spełnia warunki rządowego biura badającego standardy edukacji - Ofsted. Pedagodzy zapraszają Kierana na lekcje, jak tylko odpracuje swoją karę w czarnym pokoju. (ak)


wp.pl
«1

Komentarz

  • Ciekawe co by było za wstawienie malucha wychowawczyni do śmietnika...?
  • Nauczyciele w szkole w Wielkiej Brytanii odważyli się na taki krok i na razie nikt z władz oświatowych im w tym nie przeszkadza, ani nawet ichni rzecznik praw dziecka - to dziwne.
    Pomysł całkiem niezły, tylko nie podobają mi się te czarne ściany
  • A fe, Agnieszko, czyżby rasizm?

    A poza tym, co kto lubi, mój mąz w czasach póxno kawalerskich chciał mieć czarne ściany w łazience. Myślę, że należałoby przeprowadzić głosowanie, a nuż czarny wygra?
  • >>Czarny sexi jest.<<

    koleżanko w czasie przeszłym - był był sexi
  • A to jeden Czarny na świecie?
  • jak się tak upierasz...
  • Zaciekawiły mnie te oddzielne dni. U nas raczej dni piątkami chodzą, albo dwójkami! Czy raczej siódemkami.
  • Odgrzebuje wątek, dzisiaj miałam przyjemność spędzić czas z facetem, który właśnie wrócił z Anglii a pracował tam jako nauczyciel 10 lat. Cuda opowiadał. Przede wszystkim mówił, że mają procedurę na ucznia który przeszkadza. Wygląda ona tak, że najpierw raz mu zwraca uwagę mówisz że to pierwszy raz i że do 3 razy sztuka. Później zwraca uwagę 2 raz a za trzecim dzwoni do pracownika szkoły który wyprowadź takiego delikwenta z lekcji i przerzuca go do kozy. Jak delikwent często przeszkadza to nie chodzi na lekcje z innymi tylko ma samodzielna prace nadzorowana przez nauczyciela. @Felicyta ; faktynie tak jest w UK

    Podziękowali 2E.milia Isako
  • Agnieszka powiedział(a):
    zastosowanie w Pl w dzisiejszych czasach , szczególnie w klasach  IV- VIII mogłoby doprowadzić do  dobudowania dodatkowych budynków ..na te kozy  :D
    Należałoby rozpocząć od rodziców, którzy w dzisiejszych czasach nie wychowują, tylko hodują.
    Ostatnio mówi się o tzw. ABW (absolutny brak wychowania). 
    Podziękowali 1Elf77
  • Szczerze, to rodzice mają ogromne oczekiwania co do możliwości wychowawczych nauczycieli. Nawet większe niż do własnych ;)
    Mamy znajomych z dość "niesfornym" synem. Sami słabo sobie radzą w egzekwowaniu nawet podstawowych zasad. Ostatnio syn poskarżył się, że Pani w szkole na niego nakrzyczała, następnego dnia znajoma była u dyrekcji na skargę. 
    Trochę może złośliwie zapytałam, co Pani powinna zrobić w sytuacji gdy ma pod opieką całą grupę, a on robi co chce, podczas gdy oni we dwoje często nie  mogą ogarnąć jego jednego . Koleżanka się obruszyła, że ona przecież nie konczyła pedagogiki i to zupełnie co innego! :D
  • Aga85 powiedział(a):
    Szczerze, to rodzice mają ogromne oczekiwania co do możliwości wychowawczych nauczycieli. Nawet większe niż do własnych ;)
    Mamy znajomych z dość "niesfornym" synem. Sami słabo sobie radzą w egzekwowaniu nawet podstawowych zasad. Ostatnio syn poskarżył się, że Pani w szkole na niego nakrzyczała, następnego dnia znajoma była u dyrekcji na skargę. 
    Trochę może złośliwie zapytałam, co Pani powinna zrobić w sytuacji gdy ma pod opieką całą grupę, a on robi co chce, podczas gdy oni we dwoje często nie  mogą ogarnąć jego jednego . Koleżanka się obruszyła, że ona przecież nie konczyła pedagogiki i to zupełnie co innego! :D
    Tak właśnie jest jak piszesz. A nawet gorzej.
    Zamiast uczyć i skupiać się na tym, coraz częściej jesteśmy psychologami, terapeutami, opiekunkami i zastępujemy rodziców częściej niż byśmy chcieli. Rodzice najczęściej nie wiedzą nawet, do której klasy chodzi dziecko, nie wspominając o jego kłopotach i problemach. Wielu nie wie, jak nazywa się jego/jej najlepszy przyjaciel, ...

  • Przydałyby się takie czarne kozy...
    U nas (FR) coraz częściej w niektórych dzielnicach tak wygląda:




    NB: To się wydarzyło w zeszłym tygodniu.
    Jak widać nauczycielka ma wszystko w nosie.
    Podziękowali 2Kobieta Sarcella
  • No nie dramatyzujmy. Osobiście wychodzę z założenia że nauczyciel który sam się szanuje i nie popada w jakaś absurdalna paranoję strachu może sporo osiągnąć. A jeszcze jeśli ma fajnego dyrektora to może sporo. Osobiście mam już pewne rzeczy wypracowane i z uczniami i rodzicami. Pojedyncze dzieci ma jeszcze fikaja ale liczę że do kina tego roku zostaną spacyfikowani. Przyznaję że jakiś wybitnie ciężkich i patologicznych jednostek nie miałam ale parę kwiatków się znajdzie. Ale kluczem dla mnie jest szanowanie się!
  • A dzisiaj na studiach (obecnie studiuje podyplomowo matematykę) jakiś facet zwierzał się że mu jeden uczeń niedawno spuścił lanie... No na początku byłam zbulwersowana i było mi chłopa szkoda, ale jak spędziłam z nim kilka godzin to już nie miałam żadnych wątpliwości że się facetów wpierdziel należał.
  • andora powiedział(a):
    No nie dramatyzujmy. Osobiście wychodzę z założenia że nauczyciel który sam się szanuje i nie popada w jakaś absurdalna paranoję strachu może sporo osiągnąć. A jeszcze jeśli ma fajnego dyrektora to może sporo. Osobiście mam już pewne rzeczy wypracowane i z uczniami i rodzicami. Pojedyncze dzieci ma jeszcze fikaja ale liczę że do kina tego roku zostaną spacyfikowani. Przyznaję że jakiś wybitnie ciężkich i patologicznych jednostek nie miałam ale parę kwiatków się znajdzie. Ale kluczem dla mnie jest szanowanie się!
    Czego uczysz?

  • Jestem psychologiem i wspomagającym.
  • andora powiedział(a):
    Jestem psychologiem i wspomagającym.
    To z trochę innej perspektywy się jednak wypowiadasz. Spróbuj codziennie kilka godzin spędzić z 30-osobową klasą, a nie z pojedyńczymi sztukami (i czegoś efektywnie nauczyć). Najprawdopodobniej nie napiszesz wtedy ,,nie dramatyzujmy'', gdy ktoś Ci powie, że ma problem z chamstwem uczniów.
    Podziękowali 1Aga85
  • Tylko ja właśnie codziennie siedzę w klasie i obserwuje innych nauczycieli. I ta sama klasa w zależności od nauczyciela kompletnie z Kenia swoje oblicze. I jest tak, że na matmie są fatalni i nagle na polskim jest cisza i efektywna praca. Dlatego wiem, że się da i to jest dla mnie ogromna lekcje.
    Podziękowali 2monika5 MAFJa
  • andora powiedział(a):
    Tylko ja właśnie codziennie siedzę w klasie i obserwuje innych nauczycieli. I ta sama klasa w zależności od nauczyciela kompletnie z Kenia swoje oblicze. I jest tak, że na matmie są fatalni i nagle na polskim jest cisza i efektywna praca. Dlatego wiem, że się da i to jest dla mnie ogromna lekcje.
    Świetnie, też bym tak sobie chciała obserwować i oceniać. Ależ bym się dowartościowała.

    A to, że jeden sobie radzi, a inny nie, zależy od wielu czynników. Czasem z daną klasą konkretnemu nauczycielowi zupełnie nie po drodze, a w innej ten sam nauczyciel ma ciszę i jest genialnym pedagogiem. Czasem zależy to od cech osobowości, które w jednej klasie się sprawdzają, a w innej nie. Ja tak mam: w jednej klasie ,,spijają z ust'', a w innej staję na rzęsach i nic....Oczywiście, dla mnie to wielka lekcja pokory i jednocześnie zmuszona jestem do ciągłego poprawiania warsztatu pracy, dokształcania, dogadywania się i chodzenia na kompromisy, również z sobą...
  • andora powiedział(a):
    Tylko ja właśnie codziennie siedzę w klasie i obserwuje innych nauczycieli. I ta sama klasa w zależności od nauczyciela kompletnie z Kenia swoje oblicze. I jest tak, że na matmie są fatalni i nagle na polskim jest cisza i efektywna praca. Dlatego wiem, że się da i to jest dla mnie ogromna lekcje.
    Z całym szacunkiem- przez lata mialam dokladnie takie same wnioski.
    Wystarczyła 1 skarga,z absurdalnymi zarzutami,pomowieniami itp by moje dobre samopoczucie szybko ulecialo. Kuratorium tak nas przeczołgało,tak upokorzylo-ze bylam o krok od rzucenia pracy.
    I co z tego,ze po 3 kontroli zostalam niemal pedagogiem roku...
    Generalnie,podsumowując -rodzic i dziecko mają wyłącznie prawa i niczemu nie są winni.
    Nauczyciel jest winien wszystkiemu,nawet jesli nastolatek nasika na podłogę. 
    Nie będę za wiele rozwijac,ci co mnie znaja wiedza,ze szkola i moje stanowisko (po byciu nauczycielem) to moj wybor,moje zycie. Ale licza sie przepisy .
    a cholerne wladze tylko utwierdzaja rodzicow(tych bardzo roszczeniowych) ze wolno im wszystko.  Nawet pomówić
    Podziękowali 2beatak Subiektywna
  • Ja nie oceniam, ale naocznie widzę że się da. Może jesteś dla siebie zbyt surowa, bo nie na każdej lekcji jest idealnie, ale trend jest ewidentny..... Ci którzy sobie radzą, mają pasje, sposób na młodzież to mają to w każdej klasie. Ci którym się nie chce, mają w du.ie lub nie są do tego stworzeni nie są w stanie utrzymać klasy. 
    Podziękowali 1In Spe
  • Kociara, nadal napiszę nie dramatyzujmy bo skargę można złożyć na każdego i każdemu one tak samo niszczą życie, czy to nauczyciel, czy lekarz czy prawnik czy ksiądz lub policjant. Ale to nie znaczy że się trzeba zawsze bać 
  • andora powiedział(a):
    Ja nie oceniam, ale naocznie widzę że się da. Może jesteś dla siebie zbyt surowa, bo nie na każdej lekcji jest idealnie, ale trend jest ewidentny..... Ci którzy sobie radzą, mają pasje, sposób na młodzież to mają to w każdej klasie. Ci którym się nie chce, mają w du.ie lub nie są do tego stworzeni nie są w stanie utrzymać klasy. 
    Faktycznie, wystarczy mieć pasję. Że też na to wcześniej nie wpadłam - ja  i cała reszta tych nieudaczników nauczycieli.
  • Oj, nie do końca rozumiem twoje atak, szczególnie że nie.zwracam się do Ciebie personalnie. Czy naprawdę nie pamiętasz ze swoich czasów nauczycieli, których wspominasz do rzęs do dzisiaj i dobrze wspominasz ich zarówno ty jak i większość twoich kolegów z ławki..? Określiłaby się że co mają? Pasje? Powołanie? Chęci? Ja takich pamiętam i teraz spotykam ich w pokoju nauczycielskim jako swoich kolegów i leżanki.
  • andora powiedział(a):
    Oj, nie do końca rozumiem twoje atak, szczególnie że nie.zwracam się do Ciebie personalnie. Czy naprawdę nie pamiętasz ze swoich czasów nauczycieli, których wspominasz do rzęs do dzisiaj i dobrze wspominasz ich zarówno ty jak i większość twoich kolegów z ławki..? Określiłaby się że co mają? Pasje? Powołanie? Chęci? Ja takich pamiętam i teraz spotykam ich w pokoju nauczycielskim jako swoich kolegów i leżanki.
    To nie atak, tylko pewne rozżalenie.

    Ale faktycznie, niepotrzebnie się w sumie spinam.
  • Najcz wściekła Ci nauczyciele, którzy czują rozrzale je wykonują swoją pracę dobrze i sumiennie. Ale sama dobrze wiesz, że jest wielu, którzy starają się swoją pracę odwalić a dzieci ich bezlitośnie punktują.
  • andora powiedział(a):
    Najcz wściekła Ci nauczyciele, którzy czują rozrzale je wykonują swoją pracę dobrze i sumiennie. Ale sama dobrze wiesz, że jest wielu, którzy starają się swoją pracę odwalić a dzieci ich bezlitośnie punktują.
    No, właśnie  nie wiem. Niewielu znam takich. Nie znam ani jednego, którzy swą pracę odwalają, znam kilkoro, którym mimo starań nie wychodzi.
     Znam większość, którzy myśleli, że będą uczyć, a musza wychowywać, robić za terapeutę, walczyć  z rodzicami i to ich przerasta.
  • No to ja niestety znam takich wielu i wielu mnie takich uczyło. Zna też Wii, którzy bardzo fajnie uczą a uważają że im nie wychodzi, co jest obiektywnie nieprawda bo to moje i dzieci zdanie. I napiszę szczerze (proszę, nie odbierz tego personalnie), że nauczyciele są potwornie narzekająca grupa zawodowa. Ostatnio ktoś mnie rozwalił na łopatki mówić że nauczyciele mają w zasadzie tyle samo wolnego co inni. No sama powiedz co odpowiedzieć.
  • edytowano październik 2018
    andora powiedział(a):
    No to ja niestety znam takich wielu i wielu mnie takich uczyło. Zna też Wii, którzy bardzo fajnie uczą a uważają że im nie wychodzi, co jest obiektywnie nieprawda bo to moje i dzieci zdanie. I napiszę szczerze (proszę, nie odbierz tego personalnie), że nauczyciele są potwornie narzekająca grupa zawodowa. Ostatnio ktoś mnie rozwalił na łopatki mówić że nauczyciele mają w zasadzie tyle samo wolnego co inni. No sama powiedz co odpowiedzieć.
    Na podstawie własnej pracy powiem, że mają go nawet mniej.

    W sensie oprócz tzw. wakacji, które zdają się być dłuższe niż inni mają urlopy. Ja od lat w szkole siedzę do 15 lipca, a dyspozycyjna jestem od 20 sierpnia (poprawki, w tym matur). W chwili obecnej jestem koordynatorem dwóch wielkich projektów Erasmus, uczę przedmiotu, który jest zdawany przez wszystkich w szkole, jutro za własną kasę jadę na szkolenie. Nie narzekam na swój los, bo pracę tę lubię i wiem, że ma też wiele bonusów (w tym wakacje). Ale pracuję bardzo dużo, a weekendy to dla mnie czas na nadrabianie sprawdzania setek prac uczniów, bo zadaję dużo, robię często kartkówki, sprawdziany, itp., bo bez tego ani rusz. Organizuję też konkursy i przygotowuję do nich uczniów. Odnoszą w nich sukcesy. 

    Prace kocham, pracuję już 18 lat i nie zmieniałabym tej roboty na inną. Ale nie ma się co oszukiwać - jak zaczynałam w 2000 czasy były inne. Papierologia, brak szacunku, wszechobecne chamstwo, roszczeniowość - zniechęcą najlepiej zapowiadającego się nauczyciela. Również takie głosy jak Twój powodują smutek i żal.

    I jeszcze raz: nie narzekam. Stwierdzam fakt. Tak pracuję. Oczywiście, nieprzekonanych nie przekonam i liczę się z tym. 
    Podziękowali 2andora Malena
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.