Tam ani razu nie pada to trzyliterowe angielskie słówko na "s" Czy moze na tym ma polegać różnica? Dobrze się słucha. Słychać tez w tle, że na wykładzie są jakieś dzieci...
Mi się bardzo podoba że wyraźnie mówi że jesteśmy odpowiedzialni za dzieci które już są i że jesteśmy istotami rozumnymi Wogole bardzo logicznie powiedział o wszelkich dylematach i ostatnie zdania też bardzo mi się podobają
W podobnym duchu wypowiada się Fr. Ripperger. Może nie jest tak ascetyczny w słowach, ale doktryna ta sama. Ale nie znajdę już teraz. Jest go dużo na YT.
chcialam napisac dokladnie to samo co przedmowczyni, ale za kazdym razem jak tu weszlam i spojrzalam na wpisy pod filmem to tak mi sie chcialo smiac, ze nie moglam sie skupic
W sumie chyba nic nowego. Więc już burz nie wywołuje, jak wcześniej bywało Mnie zastanowiło o wstrzemięźliwości małżenskiej, gdy ciąża może wiązać się z niebezpieczeństwem utraty zdrowia lub życia kobiety. Czy współżycie jest wtedy grzechem? Pierwszy raz się spotykam z taką interpretacją.
Aga85 chyba nie sluchasz ze zrozumieniem. Nie jest grzechem, dlaczego miałoby byc? Ale jaka jest inna metoda na 100% pewności, ze w ciaze sie nie zajdzie?
Nadal trochę razi mnie ten język, te wyrażenia. Dlaczego zaniechanie współżycia jest określane jako wstrzemięźliwość ? Wszak wstrzemięźliwość jest cnotą. Brak wstrzemięźliwości jest czymś przeciwnym do cnoty . Tym ciągiem logicznym podazajac, wychodzi na to że małżeńskie współżycie jest ble i fuj, jest czymś przeciwnym do cnotliwego życia. I nie, ze się czepiam , dobór słów kształtuje nasze myślenie.
Z tą wstrzemięźliwościa to juz narobiki tyke zamętu małżonkom, że raz w tygodniu może się wydawać wyuzdaniem i potem jadą na rekolekcje rozeznawania seksu małżeńskiego u Knotza i dokonują odkrycia seksualnego.
Aga85 chyba nie sluchasz ze zrozumieniem. Nie jest grzechem, dlaczego miałoby byc?
Może dlatego, że naraża się swoje życie? Tak to zrozumiałam.
To chyba jest prostsze. Po prostu uwazasz, ze nie mozesz miec dzieci, bo choroba czy cos i albo metody naturalne, albo wstrzemięźliwość. Tak to dla.mnie brzmi. Nic o narazaniu zycia nie ma. I dla mnie nie wynika z tego co słyszę.
Anawim chyba kiedyś pisał, że w Piśmie Świętym wstrzemięźliwość jest wyżej ceniona, jako bardziej wartościowa.
To święty Paweł mówił.
Tyle setek lat obrzydzenia ludziom seksu, a potem odkręcanie tego, bo pojawiło się InVitro i coś trzeba z tym fantem zrobić...i gadanie, że Kościół broni normalnej ludzkiej seksualności.
Gadanie ogólne o seksie jest bez sensu. To tak jakby o książkach chcieć opowiadać na podstawie jednej. A każdy wie, że są różne książki, jedne relaksują, od innych się nie można oderwać, chce się więcej i więcej, a jeszcze inne nudne jak tapeta w motylki.
Rację ma Małgorzata, że to się robi,a nie dyskutuje
Nadal trochę razi mnie ten język, te wyrażenia. Dlaczego zaniechanie współżycia jest określane jako wstrzemięźliwość ? Wszak wstrzemięźliwość jest cnotą. Brak wstrzemięźliwości jest czymś przeciwnym do cnoty . Tym ciągiem logicznym podazajac, wychodzi na to że małżeńskie współżycie jest ble i fuj, jest czymś przeciwnym do cnotliwego życia. I nie, ze się czepiam , dobór słów kształtuje nasze myślenie.
Bynajmniej, ten ciąg logiczny nie jest. Jedzenie jest dobre i post jest dobry - gdzie tu sprzeczność? Gdyby współżycie było złe, należałoby go zaniechać w ogóle, wszyscy, a nie czasem zrezygnować.
Nadal trochę razi mnie ten język, te wyrażenia. Dlaczego zaniechanie współżycia jest określane jako wstrzemięźliwość ? Wszak wstrzemięźliwość jest cnotą. Brak wstrzemięźliwości jest czymś przeciwnym do cnoty . Tym ciągiem logicznym podazajac, wychodzi na to że małżeńskie współżycie jest ble i fuj, jest czymś przeciwnym do cnotliwego życia. I nie, ze się czepiam , dobór słów kształtuje nasze myślenie.
Bynajmniej, ten ciąg logiczny nie jest. Jedzenie jest dobre i post jest dobry - gdzie tu sprzeczność? Gdyby współżycie było złe, należałoby go zaniechać w ogóle, wszyscy, a nie czasem zrezygnować.
Przykład z jedzeniem i postem Katiu nietrafiony. Nikt nigdy nie powiedział ,, najlepiej gdybyście cale życie pościli, to byłoby dla Was lepsze" . Seks jest traktowany jako zło konieczne. Sw Paweł mówi ,, najlepiej gdybyście nie żenili sie, ale zróbcie to jak już koniecznie musicie... Wspolzyjcie, jeśli już koniecznie musicie, lepiej współżyć niż grzeszyc..." Kościół też zachecal, żeby małżonkowie przestawali współżyć jak już mają swoje lata i wiadomo,że potomstwa nie bedzie. Skąd bral się ten przedziwny ( dla mnie ) wstyd kobiet w wieku 40+ które zaszły w ciaze ? Przecież są mężatkami, więc o co chodzi ...? Ano oto, że wszyscy się teraz dowiedzą, że ,,taka stara,a jeszcze o tych rzeczach myśli " .
Komentarz
Reszta to gawędziarze o cudzym seksie.
Czy moze na tym ma polegać różnica?
Dobrze się słucha. Słychać tez w tle, że na wykładzie są jakieś dzieci...
Wogole bardzo logicznie powiedział o wszelkich dylematach i ostatnie zdania też bardzo mi się podobają
Ale nie znajdę już teraz. Jest go dużo na YT.
Mnie zastanowiło o wstrzemięźliwości małżenskiej, gdy ciąża może wiązać się z niebezpieczeństwem utraty zdrowia lub życia kobiety. Czy współżycie jest wtedy grzechem? Pierwszy raz się spotykam z taką interpretacją.
Dlaczego zaniechanie współżycia jest określane jako wstrzemięźliwość ? Wszak wstrzemięźliwość jest cnotą. Brak wstrzemięźliwości jest czymś przeciwnym do cnoty . Tym ciągiem logicznym podazajac, wychodzi na to że małżeńskie współżycie jest ble i fuj, jest czymś przeciwnym do cnotliwego życia.
I nie, ze się czepiam , dobór słów kształtuje nasze myślenie.
Tyle setek lat obrzydzenia ludziom seksu, a potem odkręcanie tego, bo pojawiło się InVitro i coś trzeba z tym fantem zrobić...i gadanie, że Kościół broni normalnej ludzkiej seksualności.
Rację ma Małgorzata, że to się robi,a nie dyskutuje
Seks jest traktowany jako zło konieczne. Sw Paweł mówi ,, najlepiej gdybyście nie żenili sie, ale zróbcie to jak już koniecznie musicie... Wspolzyjcie, jeśli już koniecznie musicie, lepiej współżyć niż grzeszyc..." Kościół też zachecal, żeby małżonkowie przestawali współżyć jak już mają swoje lata i wiadomo,że potomstwa nie bedzie.
Skąd bral się ten przedziwny ( dla mnie ) wstyd kobiet w wieku 40+ które zaszły w ciaze ? Przecież są mężatkami, więc o co chodzi ...? Ano oto, że wszyscy się teraz dowiedzą, że ,,taka stara,a jeszcze o tych rzeczach myśli " .