Mnie to dziwi, ze Kościół tak mówi o tym seksie. Raz npr dobry, raz npr zły, raz wstrzemięźliwość, raz odpowiedzialność roZumiana roznie też jako ograniczanie ilości poczętych dzieci gdy nie ma się na to siły itd. Po co o tym rozprawiac skoro tak łatwo moŻna się pomylić. Skoro to całe gadanie jest takie zmienne w każdej epoce. Z Realny problem to właśnie m. in. aborcja, przyjęcie dziecka chorego które moze zdarzyć się w każdej rodzinie także wśród zdrowych rodzicow, leczenie dzieci, problemy moralne medycyny cdn.
A nie to jak małżonkowie wspolzyja i kiedy. Są kraje gdzie urodzenie dziecka np Z Zd jest uznawane za błąd medycZny, nawet jak dziecko moze żyć bo nie ma innych poważnych wad,a tacy rodzice za tych co chcą obciążać społeczeństwo swoim chorym dzieckiem. Nie przesadzam czytałam o tym niestety. Są to kraje bogate gdzie niepełnosprawni już narodzeni dostają bardzo wiele ale państwo chce ograniczać liczbę niepełnosprawnych poprzez eugrnike.
Masz rację, @Ojejuju , że nie podoba Ci się takie 'zrezygnowane" podejście do współżycia małżeńskiego. Ja właśnie w Kościele nauczyłam się, że nie jest to rzecz godziwa i dobra, bo jest to rzecz wspaniała i święta. Jest to wyraz całkowitego oddania, miłości wyłącznej i ufnej. Jest to więcej niż dobry uczynek. Czyn miłości, który przez to, że zwiększa wzajemną miłość małżonków, zbliża ich do Boga.
@Milagro, jeśli się dobrze wczytać, to św. Paweł gloryfikuje małżeństwo, pisze, że jest ono obrazem związku Chrystusa i Kościoła - "tajemnica to wielka".
@Ojejuju , mi też bardzo by się nie podobała narracja, że coś jest obrzydliwe, ale też święte. Na szczęście nigdy takiej nie spotkałam. To na pewno nie pochodzi od Boga ani od Kościoła, co najwyżej od kogoś posługującego w Kościele, kto tę sferę ma zranioną lub nigdy nie rozwiniętą. ( Dobre jest to, że np. w formacji kleryków mocno się podkreśla: ta sfera jest wspaniała, ty jej nie umniejszasz, tylko z niej rezygnujesz dla Pana Boga.) Jestem pewna, że współżycie małżeńskie jest święte. Jest bardzo wzniosłe, ale nie polega to na tym, że małżonkowie mają jakieś uniesienia. Raczej niech mają spokojną pewność, że dzieje się ta właśnie "tajemnica wielka".
Mamy jeszcze jeden tekst natchniony - Pieśń nad pieśniami.
Gadanie ogólne o seksie jest bez sensu. To tak jakby o książkach chcieć opowiadać na podstawie jednej. A każdy wie, że są różne książki, jedne relaksują, od innych się nie można oderwać, chce się więcej i więcej, a jeszcze inne nudne jak tapeta w motylki.
Rację ma Małgorzata, że to się robi,a nie dyskutuje
No ale tym tokiem myślenia ksiądz w ogole nie powinien się na ten temat wypowiadać.
Dla mnie to nie jest istotna kwestia, nie jest istotny problem jak małżeństwa kiedy i dlaczego. Ich sprawa ale przyjęcie dzieci, brak stosowania środków poronnych, odpowiedzialność za drugiego człowieka to już istotna kwestia.
Prawda jest taka, że KK zmieniał w tym temacie zdanie wielokrotnie, także teraz nie ma jednoznacznej wykładni. Nie ma się co dziwić, źródła czasem sprzeczne, a czasem milczą zupełnie, bo kiedyś to były tematu taboo. Przydałby się jakiś aktualny suplement do Biblii, bo od czasów sw. Pawla ich brak. Dlatego najlepiej nie zaprzątać sobie głowy stanowiskiem KK w tym temacie.
Od płodności i i rozmnażania się KK nie odszedl nigdy ani nie zmieniał stanowiska
Ale ja nie o tym pisałem. Tylko o tym czy sex jest fajny, czy to narzędzie diabła i trzeba unikać. Co wiek i święty to inne stanowisko. Dla mnie jest jasne, że coś co przyszło od Boga, sprawia radość i nie krzywdzi drugiego jest ok.
Jakieś wymyślne wstrzemięźliwości w małżeństwie, nie wynikające ze spraw np. zdrowotnych, to imo głupota.
To może w ogóle "wypisać się" z KK i nie przejmować się zmianą stanowiska
Nie z tym też jest róŻnie bo skąd niby ta kłótnia npr ws pełna otwartość. Ja na naukach przedmalzensjich miałam naukę npr i to przez osoby duchowne prowadzone, jak unikać poczęcia tego to dotyczyło. Raczej skupili się na ograniczaniu ilości dzieci i na odpowiedzialności za te co są. Było o otwartości ale raczej żeby przyjąć nieplanowane dziecko również a nie ze nie należy używać npr i ze to ostateczność o tym nie mowili. To się kłóci z tym stanowiskiem jakie tu zostałam. Jednak raczej nie chce się zagłębiac, raczej wybór należy do małżeństwa to ich sprawa.
A co z zawieranie małŻeństw przez osoby niepełnosprawne także intelektualnie? Oni często potrzebują kochać tak samo. Ale nawet jak jest zgoda na małżeństwo ( a nie jest to tak naturalne i proste jak wśród osób zdrowych) to często te osoby uczy się antykoncepcji, jakby trochę nie pozwala się im mieć dzieci. Temat posiadania dzieci jest tu bardzo trudny i dla mnie tak samo trudny jest temat tego czy mamy prawo wypowiadać się czy Iksinscy będąc nawet zdrowi i plodni mają obowiązek mieć kolejne dziecko. Co innego oczywiście gdyby dziecko postanowili usunąć czy skrzywdzic to wtedy już mam prawo bronić słabszego a nawet taki obowiazek. Czy nie za daleko się posuwamy wchodząc do życia innych w tej kwestii? Dobra promocja rodzicielstwa jest pomoc państwa np 500 + bo żadne zakazy npr czy nawet antykoncepcji nie działają jak w domu brakuje pieniędzy na tych co są.
Jest jeszcze jedną rzecz. Zazwyczaj człowiek nawet jak są nakazy i zakazy będzie patrzył w pierwszej kolejności w sposób naturalny na swoje siły, na to czy da rade i na pieniądze oraz kto ile mu moze pomoc. widzę osoby bardzo wierzace. Mają jedno dziecko i mówią ze drugie długo długo nie mimo iz sa plodni. Po prostu chcą swoje siły przeznaczyć na to jedno chore żeby je wyrehanilitowac. Nie wszyscy ale taki widzę trend wśród niektórych znajomych. No i wtedy bardzo wierzący ludzie często nawet nie chcą słyszeć o ciąży bo po prostu nie czują się na siłach. Dla tego tym bardziej należy się podziw ludziom którzy mając dziecko chore decydują się na inne dzieci. Dlatego nalży się podziw też rodzinom wielodzietnym bo nie każdy daje radę. Wolę szacunek i pomoc zamiast nakazów i zakazów.
Problemem wspolczesnego świata nie jest seks i rozmowy/ prelekcje /konferencje o nim. Problemem jest połączenie go z pierwotnym przesłaniem o płodności i rozmnażaniu. Połączenie płodności i odpowiedzialnosci ponowne z seksem. Póki co wszystko nadal odbywa się wokol rozdzielania seksu od płodności człowieka. I wmawianie ludziom., że odpowiedzialni są wtedy gdy to rozdzielają. A to prowadzenie do antykoncepcji aborcji i myślenia wbrew płodności, jakoby ona był czymś co utrudnia swobodne życie.
Ja Cię będę cytować, bo nie umiałam tak tego ująć. Dzięki.
Trochę przykre gdy rodzina nie do końca cieszy się kolejnym dzieckiem tzn dziadkowie. Wszyscy cieszą się z pierwszego oczywiście zdrowego dziecka a potem bywa róznie.
Ja nie kontestuję stanowiska KK w żadnej sprawie. Nie mam powodu się wypisywać. Ale widać Ty sobie wolisz wybrać co Ci pasuje. Faktycznie nikt nikogo na siłę nie trzyma.
Nawet tego sprzecznego? Szacun dla tak potężnego umysłu
@AB Nie zgadzam się. Ze strony Poradnikzdrowie.pl "Ryzyko takie jest różne i zależy bezpośrednio od stopnia pokrewieństwa z chorym na schizofrenię.
Największe zagrożenie dotyczy bliźniąt jednojajowych: kiedy jedno z nich cierpi na schizofrenię, ryzyko wystąpienia tej samej choroby u drugiego bliźniaka sięga nawet prawie 50%. W innych przypadkach ryzyko może być wysokości: -5% w sytuacji, gdy na schizofrenię cierpi któryś z dziadków, -6% w momencie, gdy choruje brat czy siostra, -13%, kiedy schizofrenię ma jedno z rodziców, -46% w sytuacji gdy schizofrenię mają oboje rodzice."
@J2017 kiedy masz termin? Jakieś słabe tematy jak na kobietę w ciąży podejmujesz. Na pewno znasz badania, że nastrój kobiety ciężarnej ma wpływ na dziecko którego oczekuje. Nie lepiej zająć się swoim życiem i rodzina, pomodlić się za znajomych i na tym zakończyć dywagacje. Jeden Pan Bóg wie co powinni zrobić.
Mnie, przyznam szczerze, tez zastanawialo, czy w porządku jest powoływać kolejne życie, jeśli wiadono, że potencjalne ryzyko , bardzo ciezkiej wady genetycznej jest wysokie. To są trudne pytania i ma chyba jednoznacznej odpowiedzi. Oczywiście, że wobec tych ludzi, którzy są nigdy nie powiem to źle, że jesteś, bo oczywiście są tak samo wartościowymi ludźmi. Z drugiej strony, widząc jak bardzo ciężkie jest ich życia ,ile jest w nim cierpienia fizycznego i psychicznego, to nikogo świadomie bym nie skazala. Jest jeszcze inny aspekt, medycyna idzie do przodu. Wcale nie tak dawno chorzy np na mukowiscydoze nie dozywali dorosłości, dzisiaj , znaczna część zyje i funkcjonuje całkiem dobrze. Nierzadko zakłada własne rodziny, co jeszcze niedawno było nie do pomyślenia.
@J2017 sama sobie wybierasz tematy. Ostatnio mam takie spostrzeżenie o sobie że czasem za dużo myślę o innych, i moja własna rodzina jest poszkodowana. Pomyśleć o dzieciach swoich, porozmawiać z nimi, co je trapi, o czym marzą. Zagrać w planszówkę, poczytać dobrą książkę. Poważne tematy moralne omawiać że spowiednikiem i nie bawić się w sądzenie, to Pan Bóg będzie robił. Służyć innym dobrą radą, pocieszeniem, popłakać razem jak trzeba.
Nie sugeruje Ci że coś może zaszkodzić. Tylko dobry humor jest taki ważny. Zaufanie Bogu i do przodu. Jak będą mieli dzieci to może Bóg je uzdrowi? Planowanie genetyczne populacji próbowali zrealizować naukowcy i skończyło się Hitlerem. Po co drążyć innych problemy? Problemy zostaną rozwiązane albo nie, bez Twojego udziału.
Dlaczego właściwie księża nie kierują ludzi z problemami czy wątpliwościami w tej kwestii do seksuologów albo nie podsuwają książek? To trochę dziwne gdy mężczyzna który permanentnie tłumi własna seksualność analizuje okoloseksualne tematy.
@PaniWiosna Nie bardzo rozumiem jakie pomysły seksuologa mogą być niekompatybilne z wiarą. Za to ksiądz pojęcie o seksie ma dokładnie żadne, więc w sprawach seksu nic nie poradzi.
Obawiam się, że nie masz racji. Często ma, choć nie powinien.
Seksuolodzy mogą pomóc w kwestii dysfunkcji organów płciowych, natomiast nie mają żadnego autorytetu, by wypowiadać się w sprawach etycznych. O ile mogę się zorientować z medialnych wypowiedzi przedstawicieli tej profesji, propagują hedonizm seksualny i różne zboczenia.
To Ja mam wg statystyk podanych powyżej, 5% szans na schizofrenie. Ja nie wiem ale wierze , ze to Pan Bóg powołuje życie i kilkoro dzieci chorych w rodzinie moze miescic się w Jego Planie , w naszym już niekoniecznie wiec mamy wybór, ktory w zadnym razie grzechem nie skutkuje.Ale nie wierze , żeby miało się Bogu ' beztroskie' otwarcie na kolejne zycie nie podobac ..
Dobrze ze z księdzem można roZmawiać na ten temat. Wszak nie tyle o pozycje chodzi ;-) co o sprawy etyczne np para boi się mieć dzieci z przyczyn genetycZnych. Potrzebuje z kimś takim porozmawiać.
Komentarz
"bądźcie płodni i rozmnażajcie się", a nie:
"jak już musicie, to rozmnażajcie się"
Dla mnie jest jasne, że coś co przyszło od Boga, sprawia radość i nie krzywdzi drugiego jest ok.
Jakieś wymyślne wstrzemięźliwości w małżeństwie, nie wynikające ze spraw np. zdrowotnych, to imo głupota.
Nie ma nakazu trwania, jak chcesz to się wypisz.
Ja Cię będę cytować, bo nie umiałam tak tego ująć. Dzięki.
Nie lepiej zająć się swoim życiem i rodzina, pomodlić się za znajomych i na tym zakończyć dywagacje. Jeden Pan Bóg wie co powinni zrobić.
Oczywiście, że wobec tych ludzi, którzy są nigdy nie powiem to źle, że jesteś, bo oczywiście są tak samo wartościowymi ludźmi. Z drugiej strony, widząc jak bardzo ciężkie jest ich życia ,ile jest w nim cierpienia fizycznego i psychicznego, to nikogo świadomie bym nie skazala.
Jest jeszcze inny aspekt, medycyna idzie do przodu. Wcale nie tak dawno chorzy np na mukowiscydoze nie dozywali dorosłości, dzisiaj , znaczna część zyje i funkcjonuje całkiem dobrze. Nierzadko zakłada własne rodziny, co jeszcze niedawno było nie do pomyślenia.
Pomyśleć o dzieciach swoich, porozmawiać z nimi, co je trapi, o czym marzą.
Zagrać w planszówkę, poczytać dobrą książkę.
Poważne tematy moralne omawiać że spowiednikiem i nie bawić się w sądzenie, to Pan Bóg będzie robił.
Służyć innym dobrą radą, pocieszeniem, popłakać razem jak trzeba.
Nie sugeruje Ci że coś może zaszkodzić. Tylko dobry humor jest taki ważny. Zaufanie Bogu i do przodu.
Jak będą mieli dzieci to może Bóg je uzdrowi?
Planowanie genetyczne populacji próbowali zrealizować naukowcy i skończyło się Hitlerem.
Po co drążyć innych problemy?
Problemy zostaną rozwiązane albo nie, bez Twojego udziału.