Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Tradycyjnie o seksie

12346»

Komentarz

  • edytowano grudzień 2018
    Chyba trochę zmieniłam zdanie po przeczytaniu tej lektury. Było źle. Widać nie zawsze śmierć dziecka w historii była równie bolesna dla jego rodziców. Np śmierć dziecka "gorszego" bywała przyjęta z ulgą. Były czasy na prawdę dla dzieci paskudne a śmierć byla normalna. Teraz są paskudne czasy dla dzieci ciężko chorych w lonach matek. To nie jest oczywiście regułą. Tak samo jak nie było regułą źle traktowanie dzieci kiedyś ale sam fakt ze takie zjawisko było powszechnie widoczne jest straszny. http://wilanow-palac.pl/dziecko_i_smierc.html
  • Ojejuju powiedział(a):


    Ze jak miała kilkanaścioro, to śmierć jednego już jej nie obeszła, bo jeszcze dużo zostało ?

    Zawsze to dziecko było jedyne i niepowtarzalne i żadne inne go nie zastąpi. Czy nawet kilkanaścioro.
    Ból nie był mniejszy, ale pociechy było dużo więcej.
    Podziękowali 2M_Monia Bagata
  • edytowano grudzień 2018
    Proponuję przeczytać " smutne dzieje dziecinstwa" do tej pory jest mi smutno. Czasy gdzie powszechnie w każdej rodzinie rodziło się dużo dzieci były paradoksalnie dla dzieci dużo gorsze. Począwszy od starożytnej Grecji, poprzez średniowiecze i czasy późniejsze dzieci nie miały często praw. Były traktowane jak własność rodziców.
    Podziękowali 1joanna_1991
  • Dziś też nie mają praw, chyba że się urodzą. 
    Podziękowali 2Barbasia mamaw
  • Mnie to bardzo nurtuje, jak to kiedyś było, kiedy dzieci tak powszechnie umierały. I wydaje mi się, że owszem, kobiety przeżywały to mniej boleśnie niż dziś. Może dlatego, że były bardziej religijne, może bardziej na to gotowe, bo zdarzało się to tak często, a może jednak dlatego, że dzieci nie były centrum ich życia. Mnie się wydaje, że gdybym straciła dziecko, oszalałabym. Nie wierzę, że z doświadczenia śmierci kilkorga dzieci można wyjść bez szwanku na psychice, a dawniej jednak tak było.
  • AB w punkt. Smierć jest niemile widziana już nawet w tradycyjnie wierzących rodzinach dzieci na pogrzebach nie ma! Moja ciocia i wujek zginęli 3 lata temu w upadku drogowym. Na pogrzebie były tylko nasze dzieci (wówczas 5 i 2 lata) , może jeszcze jakaś dwójka.. a ludzi tłum na samej stypie 70 chyba..dzieci nie można brać na pogrzeb bo to trauma za duże przeżycie.. można natomiast kupować im lalki w trumnach pokazywać bajki o zombie i wysylac na bale hallowinowe.u mojej babci w książkach o życiu ( prababci gwoli ścisłości , w których jej pokolenie to najmłodsze a wcześniejsze 3 czy 4) to ta smierć była bolesna i nikt nie pomijał tych dzieci które zmarły po urodzeniu. W takiej książce co mam w maszynopisach to jakaś moja praprababcia straciła dwóch jednego dnia. Najstarszego przygniotło drzewo chyba przy robocie, 18 latek .. ona go poszła ratować jakoś (chyba do dra czy jakoś tak nie pamietam) a ojciec najmłodszemu w tym czasie śmiałe mleko podał . Zmarł ten najstarszy i najmłodszy.. podwójna straszna tragedia.. podobnie jak przy epidemii cholery gdzie główna bohaterka ( moja   praprababcia z drugiej strony ) traci dwie córki. A sama jak i mąż , a także syn i córka ledwo uchodzi z życiem. No zawsze ryczymy razem z nimi jak czytamy. Nie da się inaczej. To co pomagało tym ludziom to chyba to ze po pierwsze bardziej stali nogami na ziemii niż to teraz ma miejsce, ale mieli nie tyle religijność co na prawdę żywa wiarę.. mnie to zdumiewa jak to zanikło w takim powszechnym sensie w ciągu jednego - dwóch pokoleń. Komuna chyba swoje zrobiła.
  • Dzięki Bagata. Właśnie tak jest. Człowiek jest o krok od szaleństwa, ból przeszywa codziennie, ale trzyma, to ze są jeszcze inni. Dawno temu gdy problem był powszechny ludzie trochę lepiej sobie radzili z tym. Ja poradzilam sobie dobrze ze śmiercią dziecka w 8 tc. Pewnie dlatego też ze problem jest powszechny i nie mogłam nic więcej zrobić poza braniem luteiny, która nie pomogła.
  • edytowano styczeń 2019
    argento powiedział(a):
    @krzysztof12 naucz się chłopie, że imiona piszemy dużą literą... Bolą oczy  jak się Ciebie czyta .. 
    Ja pierdziu...  
    Wielką literą, chłopie :mrgreen: . Dużą to rusycyzm.
  • Song_Hongbing powiedział(a):
    argento powiedział(a):
    @krzysztof12 naucz się chłopie, że imiona piszemy dużą literą... Bolą oczy  jak się Ciebie czyta .. 
    Ja pierdziu...  
    Wielkielką literą, chłopie :mrgreen: . Dużą to rusycyzm.
    Doszkol się... 


    Podziękowali 1Gosia5
  • argento powiedział(a):
    Song_Hongbing powiedział(a):
    argento powiedział(a):
    @krzysztof12 naucz się chłopie, że imiona piszemy dużą literą... Bolą oczy  jak się Ciebie czyta .. 
    Ja pierdziu...  
    Wielkielką literą, chłopie :mrgreen: . Dużą to rusycyzm.
    Doszkol się... 


    Wyjątkowo ;-) argento ma rację - rusycyzm to "z" dużej/wielkiej litery. 
    Podziękowali 2argento Gosia5
  • OlaOdPawla powiedział(a):
    argento powiedział(a):
    Song_Hongbing powiedział(a):
    argento powiedział(a):
    @krzysztof12 naucz się chłopie, że imiona piszemy dużą literą... Bolą oczy  jak się Ciebie czyta .. 
    Ja pierdziu...  
    Wielkielką literą, chłopie :mrgreen: . Dużą to rusycyzm.
    Doszkol się... 


    Wyjątkowo ;-) argento ma rację - rusycyzm to "z" dużej/wielkiej litery. 
    Wyjątkowo powiadasz... 
  • groszek powiedział(a):
    Ja tam ekspertem nie jestem, ale profesor Miodek zawsze mówi "dużą literą"
    Ale że słowo SEX mówi dużą literą?
    A jakoś specjalnie to wymawia czy coś?
    Czy to może jakoś z szacunkiem intonuje,bo to takie szczególne słowo jest?
    :mrgreen:


  • edytowano styczeń 2019
    Przeczytałam mądre zdanie na temat dawnych czasów. My patrzymy na nie przez pryzmat tych czasów a to błąd. Inne rzeczy były wtedy ważniejsze. Np ciężko mi zrozumieć kulturę gdzie tzw honor rodziny jest ważniejszy niż corka. Rodzice, bracia są w stanie nawet zabić siostrę jak wg nich splamila honor. To się w głowie nie mieści ale żeby to zrozumieć trzeba żyć wśród takich ludzi. Tak samo ciężko zrozumieć mi mentalność ludzi ze starożytnej Grecji, ze Sparty.
  • i jaki to ma wpływ  na nasze  zbawienie  ,nie wszystko można mieć w życiu 
  • Ale duza/wielka litere mozna miec malym kosztem  ;) 
    Podziękowali 1argento
  • @Maciek_bs ;
    Ksiądz się plącze z powodu nieudanej próby omijania filozofii. Najpierw mówi że Pan Bóg dał nam wabik (przynętę z haczykiem?), potem całkiem konsekwentnie i już całkiem bezmyślnie palnął że Pan Bóg nas oszukuje(!) stwarzając nas w taki sprzeczny sposób, wreszcie mówi że Pan Bóg nas nie oszukuje, chociaż jednak to robi, ale w cudzysłowie.
    Dalej wszystko naprawia mówiąc że: przyjemność jest dobra jeśli czyn jest dobry. I dalej: wartość moralna przyjemności zależy od czynu któremu ta przyjemność towarzyszy.(...) jeżeli czyn jest według woli Bożej, jeżeli jest zgodny z Bożym planem, jeżeli jest zgodny z naturą przez Pana Boga stworzoną, to wtedy oczywiście przyjemność która temu czynowi towarzyszy jest również czymś moralnie dobrym(...)
    Św. Tomasz z Akwinu uczy, że jeśli działanie ma być doskonałe, to dobremu czynowi powinna towarzyszyć przyjemność. Niekiedy się zmuszamy żeby coś dobrego zrobić, ale to nie jest stan idealny. W Niebie po zmartwychwstaniu nasze zmysły będą wyostrzone i zdolność odczuwania przyjemności będzie większa zależnie od stopnia świętości. 

  • Bzdura, że tak nie przeżywali. Kilka lat temu, sąsiadka staruszka , chłopka, opowiadała mi, ze umarło jedno z jej dzieci, paromiesięczne. Lata wojenne. 
    Łzy polały się ciurkiem.
  • Mój dziadek był najmłodszym z rodzeństwa, swych maleńkich sióstr nie mial szansy nawet poznać a chodzi na ich groby mimo swoich 90 lat i przed listopadem kazał synom płyty nagrobne poprawić. Są trzy maleńkie groby, każdy ma przeszło 90 lat.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.