@Maciejka Rozumiem, że to trudne, Z drugiej strony za reakcję innych nie odpowiadasz, tylko za swoje dziecko. Może ono zmieni ich postrzeganie osob z autyzmem wlasnie przez pryzmat Twojego syna. Co do prowokacji to już pole do popisu dla wychowawcy, skoro rodzice wiedzą. Maciejka mam nadzieję, że się ułoży u syna w szkole
Generalnie środowiska zajmujące się dziećmi i młodzieżą cierpią na bezkrytyczną wiarę w skuteczność perswazji. Czasem się uda, czasem nie. A jak się nie udaje, to zaczyna się wielka rozkmina kto z dorosłych nawalił. Czasem nikt, czasem po prostu dziecko ma problem wymagający innych metod niż te dopuszczalne w szkole.
@Maciejka Słyszę ten zal, rozczarowanie i frustrację rodziców nie raz, Uwierz trzeba robić swoje, wierzyć mocno w dziecko i mimo wszystko jak jest okazja rozmawiać z innymi rodzicami. Ja myślę, że to strach tak blokuje innych.
Dzięki! Tylko, tak btw, (nie chce, zeby niegrzecznie zabrzmiało) ale ja nie potrzebuje pocieszenia, bo jest jak jest, ale właśnie normalnego traktowania. Jest autyzm, wiec pomagajmy człowiekowi się odnaleźć w rzeczywistości. Tyle i tylko tyle.
A mnie się wydaje, że to w ogóle są nietrafione rzeczy w stosunku do osoby autystycznej. Te osoby są często bardzo inteligentne (często bardziej niż nieautystyczne), otoczone troską i miłością, zdolne i ciekawe. Czego tu współczuć? Pachnie mi to litością bądź politowaniem; zbędnym.
Należy traktować normalnie, z uwzględnieniem metod pracy, które często są wyszczególnione w opinii z poradni. A klasę, czy grupę rówieśniczą uwrażliwiać na to, że niektórzy może się od nich różnią, ale powinno to być przyczyną wykluczenia.
Miałam w swojej pracy 3 takie osoby jako uczniów; dobrze prowadzone klasy przyjęły je całkiem normalnie, a wręcz były nad podziw opiekuńcze. Ale rodzice bardzo współpracowali ze szkołą i dużo sami opowiadali o swoich dzieciach; co je drażni, co lubią, na co zwrócić uwagę, itp.
Ja zawsze mówię, jak byś musiała to byś dała radę i tyle. Takie stwierdzenia to też poniekąd brak zgody na rzeczywistość taką jaka jest
I jeszcze mówię z autopsji, takie gadanie mnie dołowało, bo co możesz zrobić to robisz, no magicznej różdżki nie mam teraz nic mnie nie dołuje po prostu biorę na klatę a czasem dociekam co autor miał na myśli
Sorry w ogole za ta dyskusje, mam słabszy dzień po prostu. Tak na co dzień syn jest zupełnie dobrze zintegrowany i lubiany w klasie, chociaz teraz zanowu zmiana, bo połowa klasy nowa (wybor drugiego języka). Ale na poziomie rodziców to masakra jakaś. I jeszcze ja sama tez mam jakas wrażliwość i swoje granice. Wcale nie jest mi łatwo przed obcymi ludźmi opowiadac o autyzmie syna. Głupie pytania nie pomagają po prostu, wbijają cie znowu w dziwaka z ambicjami. Bo przeciez najlepsza szkola....
Sorry w ogole za ta dyskusje, mam słabszy dzień po prostu. Tak na co dzień syn jest zupełnie dobrze zintegrowany i lubiany w klasie, chociaz teraz zanowu zmiana, bo połowa klasy nowa (wybor drugiego języka). Ale na poziomie rodziców to masakra jakaś. I jeszcze ja sama tez mam jakas wrażliwość i swoje granice. Wcale nie jest mi łatwo przed obcymi ludźmi opowiadac o autyzmie syna. Głupie pytania nie pomagają po prostu, wbijają cie znowu w dziwaka z ambicjami. Bo przeciez najlepsza szkola....
Maciejko, przytulam.
A pytaniami się tak nie stresuj. Ludzie często zadają je nie dlatego, że chcą Ci przykrość zrobić, tylko dlatego, że nie wiedzą.... Naprawdę. I te pytania, choć wkurzają, mogą być początkiem poznania się, zrozumienia pewnych rzeczy itp. A dla Ciebie okazją doprecyzowania i może zniwelowania ewentualnych nieporozumień. Po ludzku, naprawdę rozumiem, że to bolesne i wkurzające.
@beatak zainteresowała mnie ta rekrutacja do szkoły. Około czerwca jeśli dobrze pamiętam na stronie naszego kuratorium było sporo ofert i rzeczywiście teraz już prawie nic nie ma. Ale jak to jest z ta rekrutacją i szukaniem ludzi z polecenia? To dyrektor może zatrudnić kogo chce? Nikt tego nie weryfikuje? Może np. nikomu się nie tłumaczyć i zatrudnić kuzynkę? I jeszcze mam pytanie czy wiesz jak wygląda rekrutacja na nauczyciela języka, sprawdza się jego zdolność posługiwania językiem czy tylko papiery?
Kociara odpowiedziała za mnie. Kwalifikacje to podstawa. Żaden dyrektor nie zatrudni bez nich, chyba że wyrazi na to zgodę organ prowadzący. Zresztą, taki nauczyciel musi je uzupełnić. Rekrutacja wygląda czasem tak, że taki nauczyciel prowadzi lekcję pokazowa ( ja tak miałam). Zresztą, papiery świadczą o osiągnięciach i znajomości języka.
Dzięki za wytłumaczenie jak z tą rekrutacją jest u Was w praktyce A co do przykładu z kuzynką to właśnie chodzi mi o sytuację np. gdy owa kuzynka ma kwalifikacje, papiery (np. wymagane studia), ale kompetencji brak. Ktoś weryfikuje kogo zatrudnia dyrektor, pomijając względy formalne?
Czy są jakieś procedury jeśli chodzi o rekrutację na stanowisko nauczyciela?
@beatak zainteresowała mnie ta rekrutacja do szkoły. Około czerwca jeśli dobrze pamiętam na stronie naszego kuratorium było sporo ofert i rzeczywiście teraz już prawie nic nie ma. Ale jak to jest z ta rekrutacją i szukaniem ludzi z polecenia? To dyrektor może zatrudnić kogo chce? Nikt tego nie weryfikuje? Może np. nikomu się nie tłumaczyć i zatrudnić kuzynkę? I jeszcze mam pytanie czy wiesz jak wygląda rekrutacja na nauczyciela języka, sprawdza się jego zdolność posługiwania językiem czy tylko papiery?
Kociara odpowiedziała za mnie. Kwalifikacje to podstawa. Żaden dyrektor nie zatrudni bez nich, chyba że wyrazi na to zgodę organ prowadzący. Zresztą, taki nauczyciel musi je uzupełnić. Rekrutacja wygląda czasem tak, że taki nauczyciel prowadzi lekcję pokazowa ( ja tak miałam). Zresztą, papiery świadczą o osiągnięciach i znajomości języka.
Dzięki za wytłumaczenie jak z tą rekrutacją jest u Was w praktyce A co do przykładu z kuzynką to właśnie chodzi mi o sytuację np. gdy owa kuzynka ma kwalifikacje, papiery (np. wymagane studia), ale kompetencji brak. Ktoś weryfikuje kogo zatrudnia dyrektor, pomijając względy formalne?
Czy są jakieś procedury jeśli chodzi o rekrutację na stanowisko nauczyciela?
Weryfikują rodzice i uczniowie. Żaden dyrektor nie lubi ciągłych skarg i narzekań. Gdy nauczyciel jest zły, od razu to widać i sypią się skargi. Czasem zahaczają o kuratorium, a tego nie lubi żaden dyrektor, bo najczęściej wiąże się z kontrolą. W końcu dyrektor musi zadziałać. I zaczyna wchodzić na niezapowiedziane hospitacje, zaprasza na rozmowy dyscyplinujące, itp. Mówię o przypadkach w szkołach, gdzie ja pracowałam. Wiem, że bywa też inaczej, zwłaszcza gdy nie ma nauczycieli do wyboru (np. wieś z niedoborem językowców).
Trochę mi się chce śmiać jak czytam o weryfikacji kompetencji nauczycieli. Może w dobrych liceach.... A w takich szkoła gdzieś na obrzeżach to dyrektor po rękach całuje jak ktoś ma kwalifikacje i może pracować. A jak już wam pisałam na przykładzie mojej matmy kwalifikacje do jej nauczania można zdobyć nie znając tabliczki mnożenia.
I pozwolę sobie jeszcze wypowiedzieć się o autystach. Teraz mam drugiego ucznia i po raz kolejny sprawdza się metoda, traktuj normalnie, nie pięść się.
@beatak zainteresowała mnie ta rekrutacja do szkoły. Około czerwca jeśli dobrze pamiętam na stronie naszego kuratorium było sporo ofert i rzeczywiście teraz już prawie nic nie ma. Ale jak to jest z ta rekrutacją i szukaniem ludzi z polecenia? To dyrektor może zatrudnić kogo chce? Nikt tego nie weryfikuje? Może np. nikomu się nie tłumaczyć i zatrudnić kuzynkę? I jeszcze mam pytanie czy wiesz jak wygląda rekrutacja na nauczyciela języka, sprawdza się jego zdolność posługiwania językiem czy tylko papiery?
Kociara odpowiedziała za mnie. Kwalifikacje to podstawa. Żaden dyrektor nie zatrudni bez nich, chyba że wyrazi na to zgodę organ prowadzący. Zresztą, papiery świadczą o osiągnięciach i znajomości języka.
No, nie byłabym pewna, że osiągnięcia i wszelakie kwalifikacje świadczą o znajomości języka . W rzeczywistości w Polsce anglisci mogą owszem mieć kwalifikacje , papiery i inne jednak akcent i ogólnie wymowa jest na bardzo niskim poziomie, zresztą inne języki też leżą, w szkole syna nauczycielka języka czyta i wymawia źle bardzo dużo słów , a przecież kurcze można w wolnych chwilach obejrzeć sobie filmy w oryginale. Połowę Polaków wymawia źle thank you czy zwykłe three, właśnie z powodu źle mówiących nauczycieli, którzy tak wymawiają i tak uczą .
Papiery świadczące o znajomości języka nie biorą się znikąd. Jeśli ktoś jest magistrem filologii angielskiej po studiach dziennych na dobrej uczelni, a dodatkowo ma Proficiency zdane na A lub, to znaczy, że dobrze zna język. Ja pracuję z takimi nauczycielami i sama takim jestem. Oczywiście, nie wszyscy pracujący w szkołach językowcy mają takie kwalifikacje. Ale tu należałoby zadać pytanie: gdzie podziali się ci z kwalifikacjami (porządnymi)? Czemu nie ma ich w szkołach? Przecież praca w szkole jest taka lekka, łatwa, przyjemna i dobrze płatna.
No właśnie te konkrety to takie nieco gaz-wybiórcze. Od razu przyznaję, że czytałam tylko wstęp bo tego źródła nie finansuję.
Celem artykułu jest jak sądzę pokazanie jakiż to fatalny wpływ na funkcjonowanie szkół ma reforma i jak uczniowie przez nią ucierpieli. Oraz jak w jej rezultacie i na skutek słabego porozumienia z władzami po strajkach nauczyciele tłumnie porzucają szkoły. Rozumiem, że publiczne (lub na prawach publicznych) szkoły podstawowe i ponadpodstawowe, bo ich reforma dotyczy.
To przejdźmy do tych "konkretów":
22 strony ogłoszeń na stronie kuratorium - fakt. Jak ograniczymy do Gdańska to pojawia się 11 stron, czyli z grubsza połowa- fakt. Tylko że:
1. spora część z wyświetlanych to np. Starogard Gdański czyli circa 60km dalej, ale co tam "gdański" w nazwie tzn. Gdańsk. Być może redaktor nie zauważył być może nie chciał zauważyć.
2. Spora ilość ogłoszeń to ogłoszenia nie ze szkół tylko firm organizujacych kursy, np. sporo z Żaka. Wielu też potrzeba specjalistów kształcenia zawodowego.
3. Ogromna część to zapotrzebowanie z przedszkoli. No zgadzam się, że warunki pracy nauczyciela przedszkolnego nie są super atrakcyjne, punktów przedszkolnych też się rozmnożyło, zapotrzebowanie jest. Tylko nijak się to chyba przekłada na tezę, że przez reformę nagle zabrakło masę nauczycieli.
4. W rezultacie na tych 11 stronach jest circa dwadzieścia parę ogłoszeń ze szkół publicznych w Gdańsku dla nauczycieli wszystkich specjalności ogólnokształcących razem wziętych. Przy czym czasami jest to zapotrzeboewanie rzędu kilku godzin w tygodniu (np.3), czasami pełen etat. No nie robi to na mnie wrażenia klęski wziąwszy pod uwagę ile tych szkół w Gdańsku jest.
Komentarz
Rozumiem, że to trudne,
Z drugiej strony za reakcję innych nie odpowiadasz, tylko za swoje dziecko.
Może ono zmieni ich postrzeganie osob z autyzmem wlasnie przez pryzmat Twojego syna.
Co do prowokacji to już pole do popisu dla wychowawcy, skoro rodzice wiedzą.
Maciejka mam nadzieję, że się ułoży u syna w szkole
Słyszę ten zal, rozczarowanie i frustrację rodziców nie raz,
Uwierz trzeba robić swoje, wierzyć mocno w dziecko i mimo wszystko jak jest okazja rozmawiać z innymi rodzicami.
Ja myślę, że to strach tak blokuje innych.
Chciałabym Cię wesprzeć i pocieszyć
Tylko, tak btw, (nie chce, zeby niegrzecznie zabrzmiało) ale ja nie potrzebuje pocieszenia, bo jest jak jest, ale właśnie normalnego traktowania. Jest autyzm, wiec pomagajmy człowiekowi się odnaleźć w rzeczywistości. Tyle i tylko tyle.
Nikt tu nie mówi o użalaniu, współczuciu itd.
To już nie ten level
@Maciejka życzę Ci żeby sytuacja szkolna syna ułożyła się.
Należy traktować normalnie, z uwzględnieniem metod pracy, które często są wyszczególnione w opinii z poradni. A klasę, czy grupę rówieśniczą uwrażliwiać na to, że niektórzy może się od nich różnią, ale powinno to być przyczyną wykluczenia.
Miałam w swojej pracy 3 takie osoby jako uczniów; dobrze prowadzone klasy przyjęły je całkiem normalnie, a wręcz były nad podziw opiekuńcze. Ale rodzice bardzo współpracowali ze szkołą i dużo sami opowiadali o swoich dzieciach; co je drażni, co lubią, na co zwrócić uwagę, itp.
O to.
I jeszcze
mówię z autopsji, takie gadanie mnie dołowało, bo co możesz zrobić to robisz, no magicznej różdżki nie mam
teraz nic mnie nie dołuje po prostu biorę na klatę a czasem dociekam co autor miał na myśli
I jeszcze ja sama tez mam jakas wrażliwość i swoje granice. Wcale nie jest mi łatwo przed obcymi ludźmi opowiadac o autyzmie syna. Głupie pytania nie pomagają po prostu, wbijają cie znowu w dziwaka z ambicjami. Bo przeciez najlepsza szkola....
A pytaniami się tak nie stresuj. Ludzie często zadają je nie dlatego, że chcą Ci przykrość zrobić, tylko dlatego, że nie wiedzą.... Naprawdę. I te pytania, choć wkurzają, mogą być początkiem poznania się, zrozumienia pewnych rzeczy itp. A dla Ciebie okazją doprecyzowania i może zniwelowania ewentualnych nieporozumień.
Po ludzku, naprawdę rozumiem, że to bolesne i wkurzające.
A co do przykładu z kuzynką to właśnie chodzi mi o sytuację np. gdy owa kuzynka ma kwalifikacje, papiery (np. wymagane studia), ale kompetencji brak. Ktoś weryfikuje kogo zatrudnia dyrektor, pomijając względy formalne?
Czy są jakieś procedury jeśli chodzi o rekrutację na stanowisko nauczyciela?
Tu troche konkretow
http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,25185142,polowa-roku-szkolnego-a-w-przedszkolach-i-szkolach-zawodowych.html