@Maciek_bs może to tylko moje wrażenie że chłopcom w tej szkole więcej wolno niż dziewczynom. I traktuje się ich jakby z założenia potrafili wiecej niż dziewczyny. Choćby w kwestii nauki i wymagań. A to jest różnie. I zupełnie niezależne od płci.
Ja też nie jestem. Płace i tyle. Myślę że po prostu niektóre dzieci zwłaszcza w wieku dorastania bardzo ładnie uczą się podwójnego życia. Zwlaszcza z domów gdzie ludzie są dla zasad a nie zasady dla ludzi albo gdzie z nadmiaru pracy nie ma dla dzieci czasu. I nie ma rozmów o prawdziwych problemach tylko założenie że same zasady są w stanie pokierować młodym człowiekiem w odpowiedni sposób
Dodałabym jeszcze do braku rozmów o problemach, oczekiwania.
Bo te dzieci są zwykle traktowane jak inwestycja/dopełnienie prestiżu.
Dlatego nie mogą się uczyć przeciętnie i nie mogą się uczyć w przeciętnych szkołach.
Muszą się rozwijać,rozwijać,rozwijać i ten rozwój musi być widoczny dla otoczenia.
Rodzice muszą móc się nimi pochwalić.
A te dzieciaki kochają rodziców,więc chcą sprostać ich oczekiwaniom ,
dlatego jak długo mogą,
tak długo stają do wyścigów o własnych siłach.
A kiedy nie dają już rady, sięgają po tabsy.
Najpierw żeby dawać radę z nauką i zajęciami pozalekcyjnymi,których jest sporo,
potem również w celach rozrywkowych,
czy żeby odreagować zbyt silną presję ze strony otoczenia,rodziców,nauczycieli,kolegów.
W tym samym celu sięgają po alkohol,pornografię,siebie wzajemnie.
Żeby nie oszaleć,bo nacisk jest ponad ich siły.
A jednocześnie są bardzo inteligentni,więc doskonale zdają sobie sprawę,
jak są traktowani przez rodziców ,
ale też wiedzą ,
że mają dużo więcej niż ich rówieśnicy i niby się przeciw temu buntują
by moc szpanowac trzeba miec kase zatem trudno sie dziwic ze problem dotyka tzn dobrych domow
dorosli sami zaprzegli dzieciaki do wyscigu szczurow wbijajac do glowy musisz byc najlepszy musisz sie wyrozniac musisz byc naj naj naj (w tym najfajniejszy, najbardziej odlotowy, lubiany w klasie ) - no i jest problem
@Maciek_bs może to tylko moje wrażenie że chłopcom w tej szkole więcej wolno niż dziewczynom. I traktuje się ich jakby z założenia potrafili wiecej niż dziewczyny. Choćby w kwestii nauki i wymagań. A to jest różnie. I zupełnie niezależne od płci.
Jak to katolicka szkoła to może się zatrzymala na modelu kinder kuche kirche dla dziewczyn a nie że jak wychowanki sióstr niepokalanek np lekarzami zostawaly...
@Odrobinka, a pytaliście z Mężem w szkole (lub może taka informację dostała Wasza Córka?), w jaki sposób posiadanie chłopaka przez 18-latkę wpływa na ocenę jej zachowania szkolnego i dlaczego stanowi podstawę do nagany?
Jestem w szoku po wysłuchaniu tego utworu i po lekturze komentarzy na internecie. Nie zdawałam sobie sprawy ze skali zjawiska patologii wśród młodzieży w Polsce. To wszystko , o czym ci młodzi ludzie piszą na internecie w odpowiedzi na utwór "Patointeligencja" jest totalnie chore i pomylone. Chory i pomylony jest ich świat , w którym muszą sobie jakoś radzić. Biedne dzieciaki.
Nie dziwię się, że zabieracie swoje dzieci ze szkół na ED. Te szkoły to wylęgarnia kryminalistów w zasadzie, zdaje się, że używanie i rozprowadzanie narkotyków nie jest w Polsce legalne? Dlaczego grono pedagogiczne jakoś nad tym nie panuje??
Ten Batory w Warszawie to chyba publiczna szkoła jest... Już Wyborcza poleciała tam z mikrofonem do dyrekcji robić wywiad i co też szkoła powie na temat wiadomego utworu. Komentarze pod wywiadem szokują. Absolwenci tam piszą.
Ja przepraszam, ale gdzie są dorośli, żeby zrobić z tym wszystkim porządek? Młodzież sama ma sobie poradzić?
Może nie mówi się, że dzieje się we wszystkich szkołach bo to, że w pierwszej lepszej publicznej się dzieje to jest oczywiste Ja chodziłam do liceum gdzie dziewczyny były kobietami mafii (lata 90) dziewczyny z mojej klasy i klas równorzędnych i były narkotyki i zabawa w dyskotekach w VIP roomach .. i to nie był Batory Zawsze i wszędzie jest patologia na większą lub mniejszą skalę ..ale to nie znaczy, ze wszyscy w tej szkole są ta patologia albo że korzysta z patologicznej rozrywki
I na pewno jest więcej zgłoszeń bardziej lub mniej zasadnych Wiem, że też rodzicom się nie podoba, że niektóre dzieci grają w gry na komórce i oczekują zeby ich dzieci nie były świadkami rozmów o tych grach
Takie szkoły wywierają większą presję - na wyniki w nauce, na zasady. Większa presja domaga się jakiegoś wentylu odreagowania; zatem mamy nadpodaż albo młodych depresantów, albo korzystających z używek.
Takie zagrożenie widzę też w szkole z wartościami mojej córki (dopiero pierwsza klasa). zależy mi na tym, by nie miała kontaktu z dzieciakami wychowanymi na smartfonach (ostatnio czytałem wywiad z seksuologiem opowiadającym o 20-latkach wychowanych od 10 roku życia z nieskrępowanym dostępem do pornografii; masakra). Ale ceną jest presja, urabianie dziecka, nadmierne "formowanie". Stąd staram się dać taki wentyl bezpieczeństwa w domu. W postaci codziennego, otwartego rozmawiania o tym, co ja wkurza, co wywołuje bunt.
Świadomość własnych emocji daje dziecku szanse zastanowić się nad działaniem i zwiększa zakres możliwych reakcji w miejsce wycofania lub ryzykownego odreagowania. Tak mniej więcej sobie to wyobrażam. W niektórych sytuacjach to się może skończyć przeorganizowaniem życia pewnie, zmianą szkoły, przejściem na ED itd.
Dopisałam że chodzi o granie wogole Dzieci poza szkołą np grają z innymi dziećmi a jak się widzę to o tym rozmawiają a te które nie grają nie wiedzą o czym oni mówią i są w pewnym sensie wykluczone
I dlatego granie to największe marzenie mojego synka, a to dopiero się zaczyna, bo ma 8 lat, jeszcze grają w piłkę na przerwach . Wykluczenia będą później.
@Ida ale takie sytuacje występują we wszystkich szkołach "na poziomie".
Wszędzie i od bardzo dawna.
W moim pokoleniu było to samo.
Na świecie również.
A film z 1989 r."Stowarzyszenie umarłych poetów" -przecież to samo jest pokazane,
chociaż bardzo delikatnie i mało szokująco.
Rzeczywistość jest dużo brutalniejsza.
I bez różnicy czy szkoła prywatna,czy katolicka czy państwowa "na poziomie",
wszędzie to zjawisko występowało.
A skoro powstała ta piosenka to znaczy ,że nic się nie zmieniło.
To straszne w takim razie Ale w "moich czasach" tak nie było. No nie było tak! Chodziłam do liceum w czasie PRL, nie było elitarne, ale to dobre krakowskie liceum. Nikt z naszej klasy nie brał narkotyków, na litość Boską!
Trzeba było się dużo uczyć, wymagania były dość wysokie, niemal wszyscy mieliśmy nerwicę szkolną, ale, kurcze , nikt w naszej szkole nie popełnił samobójstwa!
A jeśli chodzi o seks, to tak bardzo wszystko było inaczej, że aż mi się nie chce pisać i przekonywać. Dość powiedzieć, że do mojej klasy chodziło kilka dziewczyn z Oazy. Owszem, w maturalnej klasie najpiękniejsza z klasy koleżanka była we wczesnej ciąży jak podchodziła do matury i jeden kolega po maturze szybko wziął ślub, u Dominikanów zresztą, bo dziecko było w drodze. Ale to było z wielkiej miłości, a nie że , kurka, w szkolnej toalecie co tydzień seks z innym chłopakiem! Przecież to, o czym ten chłopak śpiewa to już nie jest nawet tylko patologia, ale dewiacje jakieś.
I jeszcze dodam, że przecież komuniści zwalczali wtedy Kościół, religii nie mieliśmy w szkołach a dyrektor mojego liceum był mocno "czerwony " , jak to się mówiło wtedy. Czyli partyjniak. A jednak był jakiś moralny porządek , przynajmniej w porównaniu z tym, co teraz...
To jest wina dorosłych, że do tego dopuścili. Dzieciaki zawsze próbują przekraczać granice, takie ich prawo rozwoju. To dorośli są odpowiedzialni za to, że ich nie upilnowali i to dorośli powinni coś z tym zrobić.
Komentarz
Odnoszę się tylko do tego, że dzieci powinny być traktowane jednakowo niezależnie od płci.
und die Socken waschen.
Nie zdawałam sobie sprawy ze skali zjawiska patologii wśród młodzieży w Polsce.
To wszystko , o czym ci młodzi ludzie piszą na internecie w odpowiedzi na utwór "Patointeligencja" jest totalnie chore i pomylone. Chory i pomylony jest ich świat , w którym muszą sobie jakoś radzić.
Biedne dzieciaki.
Nie dziwię się, że zabieracie swoje dzieci ze szkół na ED. Te szkoły to wylęgarnia kryminalistów w zasadzie, zdaje się, że używanie i rozprowadzanie narkotyków nie jest w Polsce legalne?
Dlaczego grono pedagogiczne jakoś nad tym nie panuje??
Już Wyborcza poleciała tam z mikrofonem do dyrekcji robić wywiad i co też szkoła powie na temat wiadomego utworu.
Komentarze pod wywiadem szokują. Absolwenci tam piszą.
Ja przepraszam, ale gdzie są dorośli, żeby zrobić z tym wszystkim porządek?
Młodzież sama ma sobie poradzić?
w szkole moich synów chyba nie, w każdym razie natężenie jest na tyle małe, że żadne sygnały do nas nie dotarły;
także z własnej szkoły (przełom 60/70) niczego takiego nie pamiętam.
I LO, gdy pierwszy tam poszedł było w środku 1-szej dziesiątki w kraju,
a w Trójce, wtedy, wisiała na korytarzu całkiem długa lista olimpijczyków.
Ja chodziłam do liceum gdzie dziewczyny były kobietami mafii (lata 90) dziewczyny z mojej klasy i klas równorzędnych i były narkotyki i zabawa w dyskotekach w VIP roomach .. i to nie był Batory
Zawsze i wszędzie jest patologia na większą lub mniejszą skalę ..ale to nie znaczy, ze wszyscy w tej szkole są ta patologia albo że korzysta z patologicznej rozrywki
Wiem, że też rodzicom się nie podoba, że niektóre dzieci grają w gry na komórce i oczekują zeby ich dzieci nie były świadkami rozmów o tych grach
Nie dotyczy to grania w szkole tylko wogole
Takie zagrożenie widzę też w szkole z wartościami mojej córki (dopiero pierwsza klasa). zależy mi na tym, by nie miała kontaktu z dzieciakami wychowanymi na smartfonach (ostatnio czytałem wywiad z seksuologiem opowiadającym o 20-latkach wychowanych od 10 roku życia z nieskrępowanym dostępem do pornografii; masakra). Ale ceną jest presja, urabianie dziecka, nadmierne "formowanie". Stąd staram się dać taki wentyl bezpieczeństwa w domu. W postaci codziennego, otwartego rozmawiania o tym, co ja wkurza, co wywołuje bunt.
Świadomość własnych emocji daje dziecku szanse zastanowić się nad działaniem i zwiększa zakres możliwych reakcji w miejsce wycofania lub ryzykownego odreagowania. Tak mniej więcej sobie to wyobrażam. W niektórych sytuacjach to się może skończyć przeorganizowaniem życia pewnie, zmianą szkoły, przejściem na ED itd.
Dzieci poza szkołą np grają z innymi dziećmi a jak się widzę to o tym rozmawiają a te które nie grają nie wiedzą o czym oni mówią i są w pewnym sensie wykluczone
Ale w "moich czasach" tak nie było. No nie było tak!
Chodziłam do liceum w czasie PRL, nie było elitarne, ale to dobre krakowskie liceum.
Nikt z naszej klasy nie brał narkotyków, na litość Boską!
Trzeba było się dużo uczyć, wymagania były dość wysokie, niemal wszyscy mieliśmy nerwicę szkolną, ale, kurcze , nikt w naszej szkole nie popełnił samobójstwa!
A jeśli chodzi o seks, to tak bardzo wszystko było inaczej, że aż mi się nie chce pisać i przekonywać. Dość powiedzieć, że do mojej klasy chodziło kilka dziewczyn z Oazy.
Owszem, w maturalnej klasie najpiękniejsza z klasy koleżanka była we wczesnej ciąży jak podchodziła do matury i jeden kolega po maturze szybko wziął ślub, u Dominikanów zresztą, bo dziecko było w drodze.
Ale to było z wielkiej miłości, a nie że , kurka, w szkolnej toalecie co tydzień seks z innym chłopakiem!
Przecież to, o czym ten chłopak śpiewa to już nie jest nawet tylko patologia, ale dewiacje jakieś.
I jeszcze dodam, że przecież komuniści zwalczali wtedy Kościół, religii nie mieliśmy w szkołach a dyrektor mojego liceum był mocno "czerwony " , jak to się mówiło wtedy. Czyli partyjniak. A jednak był jakiś moralny porządek , przynajmniej w porównaniu z tym, co teraz...
To jest wina dorosłych, że do tego dopuścili. Dzieciaki zawsze próbują przekraczać granice, takie ich prawo rozwoju.
To dorośli są odpowiedzialni za to, że ich nie upilnowali i to dorośli powinni coś z tym zrobić.