Zawsze coś zostaje na potem. Porządek ogarniam z grubsza i z wierzchu, mąż, jak ma czas, robi więcej.
Nauczycielka w szkole (choćby i specjalnej, gdzie może mieć pod opieką trójkę jak ja, albo nauczyciel wspomagający) jak już z tymi dziećmi pracuje, to nie gotuje im obiadu, nie pierze, nie składa ubrań, nie myje w sali podłogi ani okien. Ja uczę, robię z praniem, gotuję szybkie dania typu makarony.
Robię bardzo dużo i od jakiegoś czasu mam wywalone na zachlapaną podłogę Wolałabym czystą, ale nie można mieć wszystkiego.
Komentarz
czekamy aż nastąpi koniec
To jest kwestia nieskończoności