Akurat czytanie przy pomocy translatora to średnio sensowne, tłumaczy na zasadzie "Kali być, Kali mieć". Przeczytałam, bo znam niemiecki. Artykuł o jakiejś wspólnocie/sekcie wywodzącej się rzekomo z katolicyzmu.
Tekst jest bardzo trudny, nie wszystko rozumiem, ale jedną ewidentną bzdurę wypunktuję.
"Kritiker warfen Mitgliedern des Wegs vor, Ketzer oder verkappte Evangelikale zu sein. Vor allem die Bischöfe aus Italien, allen voran der verstorbene Mailänder Erzbischof Martini, sahen den Weg kritisch."
Ks.arcybiskup Martini z Mediolanu na pewno nie był negatywnie nastawiony do Drogi. Poznałam hierarchę osobiście; był niesamowity - zero dystansu, duże poczucie humoru i niesamowite doświadczenie akceptacji ze strony tegoż biskupa.
Poza tym - wszystkie stawiane tutaj zarzuty wyglądają na bzdety. Z tego co się orientuję - faktycznie Rady parafialne są w stosunku do Drogi nieufne, bo ta formacja wydaje im się zbyt radykalna. Wielodzietne rodziny, ludzie, którzy są wolni od materializmu - to się nie mieści w przeciętnych, niemieckich głowach.
Widzę też rosnącą obawę Niemców, bo pojawiły się wspólnoty nie tylko mocne wiarą, ale i solidarne pomiędzy sobą. Prowadzona tutaj polityka skierowana jest w stronę atomizacji ludzi, bo takimi jest łatwo manipulować. Katolicyzm zaś ma być letni, bez ekscesów - raz w tygodniu Msza św. (częściej chodzą "babunie"), zero spowiedzi (przecież grzechów nie mamy), itp.
Dla władz problemem jest też to, iż neokatechumenalne wspólnoty rozrastają się, jak grzyby po deszczu, a urzędy nie mają na nie żadnego wpływu. Nie wiadomo, jakimi środkami pieniężnymi dana wspólnota obraca (nie ma od tego podatku), jakie treści są głoszone na spotkaniach. Gorszy także wielodzietność - rodziny mają nawet po 11 dzieci i.. są to NIEMCY; nie spotyka się to z sympatią otoczenia.
Myślę, że władza obawia się ogromnej liczby ludzi zorganizowanych, gotowych do obrony zdrowych moralnie zasad. Wyraźnie protestujących przeciw antykoncepcji, aborcji i małżeństwom homoseksualnym; sprzeciwiającym się demoralizacji dzieci w przedszkolach i szkołach. Niemieccy duchowni już przeciw powyższemu nie protestują, a coraz częściej słychać głosy ze strony hierarchów, aby nie tylko akceptować związki nieformalne, ale także jednopłciowe, bo.. "ludzie mają prawo do miłości".
Na koniec dopowiem, że w Niemczech biskupi są podporządkowani państwu podobnie jak to mieliśmy w Polsce za komuny.
Wybór biskupa musi zaakceptować świecki urząd, przed Ingresem biskup przysięga przed burmistrzem wierność niemieckim władzom państwowym.
PS: Die Zeit jest odpowiednikiem polskiej "Polityki".
@Maciek_bs tak, zrozumiałam to - ale dziwna to grupa. W Internecie piszą, że mają msze w sobote i że wyciągają z ludzi kasę - naprawdę wątpię by to byli katolicy jeśli to prawda. A "Die Zeit" to przychylne katolikom pismo nie jest, raczej typowo lewackie. Także zalecam ostrożność.
@Maciek_bs tak, zrozumiałam to - ale dziwna to grupa. W Internecie piszą, że mają msze w sobote i że wyciągają z ludzi kasę - naprawdę wątpię by to byli katolicy jeśli to prawda. A "Die Zeit" to przychylne katolikom pismo nie jest, raczej typowo lewackie. Także zalecam ostrożność.
Droga Neokatechumenalna ma Liturgię Eucharystyczną w niedzielę, bo według kalendarza liturgicznego, w sobotę po I Nieszporach już się zaczyna niedziela. Kasy z ludzi nikt nie wyciąga - kolekta jest dobrowolna, każdy wrzuca tyle, ile może. Słyszałam (jeszcze nie byłam na tym etapie), że jest dziesięcina, ale to przecież nic strasznego.Jeżeli żyje się w zaufaniu Bogu, nie odczuje się tego "ubytku", tzn. zaspokojone są wszystkie podstawowe potrzeby. Moim zdaniem - Droga jest fantastyczną formacją ku dojrzałemu chrześcijaństwu; teraz, gdy jestem sama, wolna od obowiązków mogę na nią powrócić. Muszę to dobrze rozeznać, bo priorytetem jest formacja do stanu konsekrowanej wdowy. Jeżeli uda mi się zgrać oba projekty, to pójdę na Katechezy.
|> Kritiker warfen Mitgliedern des Wegs vor, Ketzer oder verkappte Evangelikale zu sein
I jak to pogodzić z poparciem wszystkich papieży, od Pawła VI począwszy? - głowią się niemieccy czytelnicy. Nie rozumieją geniuszu Kościoła, który potrafi przyjmować różnorodne formy i nie zamyka się w jednym stereotypie.
Z tym wyciąganiem kasy, to abstrahując od artykułu, nie rozumiem, czemu wielu katolików nie czuje się odpowiedzialnych finansowo za Kościół. Przecież powinni się czuć.
Najważniejsze napisała Klarcia- trzeba czytać ten artykuł mając w tyle glowy, że to pisze Niemiec i czytelnicy to też Niemcy. Kasa misiu, kasa się liczy. I kontrola odgórna. Smutne to, co pisze Klarcia o episkopacie niemieckim. Na szczęście, jak każda grupa ludzi, nie są oni monolitem. Jestem na Drodze ponad 30 lat. Dziękuję Bogu codziennie za Kościół, że mnie do niego przyciągnął. Smutny jest dla mnie taki artykuł, ale po ludzku rozumiem.
Znam emerytki, które wrzucają 2 zł. Codziennie. Z nędznej emerytury. Plus codziennie modlą się za Kościół i Ojczyznę. Dla mnie są 1000x bardziej odpowiedzialne niż tacy, którzy przyjdą do "kościółka" od święta i pańskim gestem wrzucą 50. A potem krytykują w zależności od humoru albo księży, którzy "wyciągają łapę" albo skąpych wiernych... Ta parafia gdzie może 100 osób, w wiekszosci starszych codziennie wrzuca po te 2 złote nauczyła mnie zupełnie innej perspektywy.
Tekst jest bardzo trudny, nie wszystko rozumiem, ale jedną ewidentną bzdurę wypunktuję.
"Kritiker warfen Mitgliedern des Wegs vor, Ketzer oder verkappte Evangelikale zu sein. Vor allem die Bischöfe aus Italien, allen voran der verstorbene Mailänder Erzbischof Martini, sahen den Weg kritisch."
Ks.arcybiskup Martini z Mediolanu na pewno nie był negatywnie nastawiony do Drogi. Poznałam hierarchę osobiście; był niesamowity - zero dystansu, duże poczucie humoru i niesamowite doświadczenie akceptacji ze strony tegoż biskupa.
Poza tym - wszystkie stawiane tutaj zarzuty wyglądają na bzdety. Z tego co się orientuję - faktycznie Rady parafialne są w stosunku do Drogi nieufne, bo ta formacja wydaje im się zbyt radykalna. Wielodzietne rodziny, ludzie, którzy są wolni od materializmu - to się nie mieści w przeciętnych, niemieckich głowach.
Widzę też rosnącą obawę Niemców, bo pojawiły się wspólnoty nie tylko mocne wiarą, ale i solidarne pomiędzy sobą. Prowadzona tutaj polityka skierowana jest w stronę atomizacji ludzi, bo takimi jest łatwo manipulować. Katolicyzm zaś ma być letni, bez ekscesów - raz w tygodniu Msza św. (częściej chodzą "babunie"), zero spowiedzi (przecież grzechów nie mamy), itp.
Dla władz problemem jest też to, iż neokatechumenalne wspólnoty rozrastają się, jak grzyby po deszczu, a urzędy nie mają na nie żadnego wpływu. Nie wiadomo, jakimi środkami pieniężnymi dana wspólnota obraca (nie ma od tego podatku), jakie treści są głoszone na spotkaniach. Gorszy także wielodzietność - rodziny mają nawet po 11 dzieci i.. są to NIEMCY; nie spotyka się to z sympatią otoczenia.
Myślę, że władza obawia się ogromnej liczby ludzi zorganizowanych, gotowych do obrony zdrowych moralnie zasad. Wyraźnie protestujących przeciw antykoncepcji, aborcji i małżeństwom homoseksualnym; sprzeciwiającym się demoralizacji dzieci w przedszkolach i szkołach. Niemieccy duchowni już przeciw powyższemu nie protestują, a coraz częściej słychać głosy ze strony hierarchów, aby nie tylko akceptować związki nieformalne, ale także jednopłciowe, bo.. "ludzie mają prawo do miłości".
Na koniec dopowiem, że w Niemczech biskupi są podporządkowani państwu podobnie jak to mieliśmy w Polsce za komuny.
Wybór biskupa musi zaakceptować świecki urząd, przed Ingresem biskup przysięga przed burmistrzem wierność niemieckim władzom państwowym.
PS: Die Zeit jest odpowiednikiem polskiej "Polityki".
Czyli te zarzuty, to nie bzdety, a poważne obawy, że neokatechumenat zagraża niemieckiemu społeczeństwu.
Nie wiem, czy to dobrze zabrzmi w tym wątku , ale Medellín jest mi bardzo bliskie- znamy wielu seminarzystow z tamtego seminarium, mamy wielu znajomych w tamtych wspólnotach, nasz syn był tam przez miesiąc w zeszłym roku na wakacjach i nasz katechista odpowiedzialny za region jest z tego miasta. My mamy zaproszenie całą rodziną, może przed śmiercią uda nam się nazbierać kasę, żeby tam pojechać. No i oczywiście jako Kościół powszechny modlimy się za wszystkich stamtąd.
Komentarz
Jakbym czytała artykuł w fakcie i to z 2014.
Najlepsze to o niepełnosprawnej zakonnicy Carmen
turlajaca emota
Maciej po co taki shit wrzucasz?
Naprawdę.
Akurat tekst zaczyna się od słów, że DN jest jednym z najpotężniejszych ruchów katolickich.
Droga Neokatechumenalna ma Liturgię Eucharystyczną w niedzielę, bo według kalendarza liturgicznego, w sobotę po I Nieszporach już się zaczyna niedziela.
Kasy z ludzi nikt nie wyciąga - kolekta jest dobrowolna, każdy wrzuca tyle, ile może.
Słyszałam (jeszcze nie byłam na tym etapie), że jest dziesięcina, ale to przecież nic strasznego.Jeżeli żyje się w zaufaniu Bogu, nie odczuje się tego "ubytku", tzn. zaspokojone są wszystkie podstawowe potrzeby.
Moim zdaniem - Droga jest fantastyczną formacją ku dojrzałemu chrześcijaństwu; teraz, gdy jestem sama, wolna od obowiązków mogę na nią powrócić. Muszę to dobrze rozeznać, bo priorytetem jest formacja do stanu konsekrowanej wdowy. Jeżeli uda mi się zgrać oba projekty, to pójdę na Katechezy.
Wielkie dzięki!
I jak to pogodzić z poparciem wszystkich papieży, od Pawła VI począwszy? - głowią się niemieccy czytelnicy. Nie rozumieją geniuszu Kościoła, który potrafi przyjmować różnorodne formy i nie zamyka się w jednym stereotypie.
Coś jak na tym filmiku.
Co piszą w poczytnych pismach dla mnie również jest interesujące, bo opinia wielu ludzi na tych pismach bazuje.
<irony mode>
Dziesięcina 200 zł.
Cztery niedziele w miesiącu oznacza 50 zł.
W uproszczeniu, oczywiście.
Kasa misiu, kasa się liczy. I kontrola odgórna.
Smutne to, co pisze Klarcia o episkopacie niemieckim. Na szczęście, jak każda grupa ludzi, nie są oni monolitem.
Jestem na Drodze ponad 30 lat. Dziękuję Bogu codziennie za Kościół, że mnie do niego przyciągnął. Smutny jest dla mnie taki artykuł, ale po ludzku rozumiem.
Wrzucam jeszcze jeden filmik z Medelin, na początku pojawia się miły sercu każdego tradsa papież Pius IX
No i oczywiście jako Kościół powszechny modlimy się za wszystkich stamtąd.
Mamy też zbiórkę inwestycyjną, niezależna, na potrzeby parafii.