Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Depresja - też to słyszeliście?

1568101121

Komentarz

  • IdaIda
    edytowano luty 2020

    Wklejam fragment rozmowy z księdzem Józefem Augustynem SJ.
    Mówi, że źródłem depresji często bywa życie w sytuacji przemocy i braku wolności:

    Chory z pomocą psychoterapeuty, kierownika duchowego musi sam stopniowo odkryć, co go tak naprawdę blokuje, gdzie jest ów zator w odczuwaniu radości życia. To ważny etap procesu leczenia.

     Źródłem depresji bywa często na przykład wieloletnie życie pod presją, w ostrym stresie, w klimacie wykorzystania i manipulacji, ograniczenia wolności.

     Przemoc i rezygnacja z własnej woli, by poddać się woli innych, sprawia, że własne życie odczuwane jest jako obce, cudze.

     Życie bez wolności nie ma smaku. To dzięki wolności człowiek uznaje swoje życie jako "swoje", "własne". Kiedy ktoś odbiera nam wolność, odbiera nam życie.

     Wasilij Grossman w książce "Wszystko płynie" pisze, że największym marzeniem każdego więźnia w łagrach była właśnie wolność i dlatego - stwierdza autor - warto było zrobić wszystko, by wydostać się z obozu i umrzeć na wolności choćby i dziesięć metrów od drutu kolczastego.

    Czy rodzice mogą u dzieci wywołać depresję?

    Oczywiście. Stany głębokiego zniechęcenia u dzieci powodują rodzice, środowisko rówieśnicze lub szkoła.

     Dzieci, które są kochane, akceptowane i traktowane z szacunkiem w domu, na podwórku i w szkole, nie wpadną w depresję. 

    Gdy dziecko w wieku szkolnym wpada w depresję, w jego otoczeniu jest coś ciężko chorego.

     Osobie niedoświadczonej trudno na pierwszy rzut oka powiedzieć, co to jest. Ale doświadczony psycholog szkolny po dłuższej rozmowie zorientuje się.

     Nie zawsze winni są rodzice. Nauczycielka, która dręczy ucznia całymi miesiącami - nie mówmy od razu, że takich sytuacji nie ma - może wywołać depresję u dziecka. Podobnie rówieśnicy, którzy znęcają się nad nim.

    https://deon-pl.cdn.ampproject.org/v/s/deon.pl/inteligentne-zycie/wygrac-z-depresja/ludzie-depresyjni-prorokami-naszych-czasow,239811/amp?amp_js_v=a3&amp_gsa=1&usqp=mq331AQFKAGwASA=#aoh=15825441287463&referrer=https://www.google.com&amp_tf=Źródło: %1$s&ampshare=https://deon.pl/inteligentne-zycie/wygrac-z-depresja/ludzie-depresyjni-prorokami-naszych-czasow,239811


  • Ida powiedział(a):

    Wklejam fragment rozmowy z księdzem Józefem Augustynem SJ.
    Mówi, że źródłem depresji często bywa życie w sytuacji przemocy i braku wolności:

    Chory z pomocą psychoterapeuty, kierownika duchowego musi sam stopniowo odkryć, co go tak naprawdę blokuje, gdzie jest ów zator w odczuwaniu radości życia. To ważny etap procesu leczenia.

     Źródłem depresji bywa często na przykład wieloletnie życie pod presją, w ostrym stresie, w klimacie wykorzystania i manipulacji, ograniczenia wolności.

     Przemoc i rezygnacja z własnej woli, by poddać się woli innych, sprawia, że własne życie odczuwane jest jako obce, cudze.

     Życie bez wolności nie ma smaku. To dzięki wolności człowiek uznaje swoje życie jako "swoje", "własne". Kiedy ktoś odbiera nam wolność, odbiera nam życie.

     Wasilij Grossman w książce "Wszystko płynie" pisze, że największym marzeniem każdego więźnia w łagrach była właśnie wolność i dlatego - stwierdza autor - warto było zrobić wszystko, by wydostać się z obozu i umrzeć na wolności choćby i dziesięć metrów od drutu kolczastego.

    Czy rodzice mogą u dzieci wywołać depresję?

    Oczywiście. Stany głębokiego zniechęcenia u dzieci powodują rodzice, środowisko rówieśnicze lub szkoła.

     Dzieci, które są kochane, akceptowane i traktowane z szacunkiem w domu, na podwórku i w szkole, nie wpadną w depresję. 

    Gdy dziecko w wieku szkolnym wpada w depresję, w jego otoczeniu jest coś ciężko chorego.

     Osobie niedoświadczonej trudno na pierwszy rzut oka powiedzieć, co to jest. Ale doświadczony psycholog szkolny po dłuższej rozmowie zorientuje się.

     Nie zawsze winni są rodzice. Nauczycielka, która dręczy ucznia całymi miesiącami - nie mówmy od razu, że takich sytuacji nie ma - może wywołać depresję u dziecka. Podobnie rówieśnicy, którzy znęcają się nad nim.

    https://deon-pl.cdn.ampproject.org/v/s/deon.pl/inteligentne-zycie/wygrac-z-depresja/ludzie-depresyjni-prorokami-naszych-czasow,239811/amp?amp_js_v=a3&amp_gsa=1&usqp=mq331AQFKAGwASA=#aoh=15825441287463&referrer=https://www.google.com&amp_tf=Źródło: %1$s&ampshare=https://deon.pl/inteligentne-zycie/wygrac-z-depresja/ludzie-depresyjni-prorokami-naszych-czasow,239811


    Czy rodzice mogą u dzieci wywołać depresję?

    Oczywiście. Stany głębokiego zniechęcenia u dzieci powodują rodzice, środowisko rówieśnicze lub szkoła.

     Dzieci, które są kochane, akceptowane i traktowane z szacunkiem w domu, na podwórku i w szkole, nie wpadną w depresję. 


    Wiesz co... Po czymś takim sam mam chęć ze sobą skończyć. 

  • IdaIda
    edytowano luty 2020

    @Prayboy , czemu tak dramatycznie ...  :)

    Ten ksiądz wymienia 3 czynniki: dom, szkoła, podwórko. Wystarczy któryś z nich, prawda?

    Ale możliwe, że trochę upraszcza, istnieje przecież depresja spowodowana zaburzeniami w mózgu, endogenna.
    Mówił o niej ksiądz Grzywocz.

  • Ostatnio słyszałam na kazaniu, że wszelkie złe zachowania dzieci wynikają z grzechów rodziców, jakie drzewo, taki owoc...
  • Elunia powiedział(a):
    Weź Ida włącz myślenie, a nie kopiuj-wklej. Tu niejeden boryka się z depresją bliskich,a ty takie pierdoły wkopiowujesz i kopiesz jeszcze leżącego.

    Dobrze. Przepraszam. Nie zauważyłam tego fragmentu. Chodziło mi o szkołę, ksiądz mówił o nauczycielach , z tym się zgadzam.
    Masz rację @Elunia , przepraszam. 

    Podziękowali 1Prayboy
  • Ida powiedział(a):

    @Prayboy , czemu tak dramatycznie ...  :)

    Ten ksiądz wymienia 3 czynniki: dom, szkoła, podwórko. Wystarczy któryś z nich, prawda?

    Ale możliwe, że trochę upraszcza, istnieje przecież depresja spowodowana zaburzeniami w mózgu, endogenna.
    Mówił o niej ksiądz Grzywocz.

    Czemu? Z powodów osobistych
  • edytowano luty 2020
    .

  • @jukaa , naprawdę chcesz rozwijać ten temat?
    Naprawdę nigdy nie słyszano o toksycznych rodzicach, albo o alkoholikach rujnujących życie psychiczne rodziny?
    Ja wiem, że tutaj na forum nie ma takich rodziców, i dlatego przeprosiłam,  przypuszczam, że wszyscy tutaj bardzo się starają o dobro swoich dzieci, ale problematyczni rodzice też istnieją i ten ksiądz nie powiedział wcale pierdóletów.
    Choć może uprościł, bo warto by było wymienić jednym tchem takie przypadki, gdzie rodzice szkodzą.

  • edytowano luty 2020
    Owszem są więc nie brnij proszę. Skoro już przeprosilas. I są gorsze obciążenia i rzeczy niż alkohol.
    Podziękowali 1Ida
  • edytowano luty 2020
    Można starać się o dobro ale to nie wychodzi. Popełniasz błąd wiesz o tym i ...no właśnie. Starasz się poprawić..znowu porażka... potem konsekwencje
  • Prayboy powiedział(a):
    Można starać się o dobro ale to nie wychodzi. Popełniasz błąd wiesz o tym i ...no właśnie. Starasz się poprawić..znowu porażka... potem konsekwencje

    @Prayboy , masz chyba taka samą naturę jak ja. Też się o wszystko obwiniam, zwłaszcza jeśli coś źle poszło.  Łatwo wpadam w stany depresyjne.
     Ale wiesz co? Pomaga myślenie, że nie popełnia błędów tylko ten co nic nie robi . 
    Nie jesteśmy Bogiem. Mamy prawo do błędów, taka nasza natura.

  • Niedawno wylosowałam taki cytat:

    A jeśli nasze serce oskarża nas, to Bóg jest większy od naszego serca i zna wszystko." 1 J 3, 20

    Popełniamy błędy, nawet te poważne, bo jesteśmy tylko ludźmi. Mamy prawo do błędów.
  • Zuzapola powiedział(a):
    Ostatnio słyszałam na kazaniu, że wszelkie złe zachowania dzieci wynikają z grzechów rodziców, jakie drzewo, taki owoc...
    Czasem są bardzo źli rodzice a wyrastają porządne dzieci ..jak to wytłumaczyć?
    Podziękowali 1M_Monia
  • asiao powiedział(a):
    Zuzapola powiedział(a):
    Ostatnio słyszałam na kazaniu, że wszelkie złe zachowania dzieci wynikają z grzechów rodziców, jakie drzewo, taki owoc...
    Czasem są bardzo źli rodzice a wyrastają porządne dzieci ..jak to wytłumaczyć?
    Spotykają dobrych ludzi po drodze.
    Podziękowali 1kluska
  • @asiao ja się z tym nie zgadzam, to absurd, w jednej rodzinie każde dziecko inne, a drzewo to samo...
    Podziękowali 1M_Monia
  • Widać świat nie jest prosty, są pewne reguły niby, a jeszcze więcej wyjątków od nich
  • A jak z Waszych obserwacji ma się kwestia charakteru dziecka, widocznego już w pierwszych latach życia, do skłonności do depresji w wieku nastoletnim?
    U nas jedno dziecko jest bardzo pogodne i wesołe od urodzenia, dwoje za to to smutasy, wszystkim się przejmują i stresują, łatwo wpadają w zły nastrój, a małe problemy w ich oczach urastają do wielkich rozmiarów. I to widać naprawdę od pierwszych tygodni życia.
    Widzicie u Waszych dzieci korelację czy nastolatki zaskakują?
  • gdyby słuchać tego co tworzy nowe pokolenie (teksty polskeigo rapu) no to jest wołanie o pomoc tego pokolenia 
    Podziękowali 3mamaw Ida Pioszo54
  • Myślę sobie tak, że duży wpływ mają dwie linie wychowawcze.
    1. Wysokie wymagania, dupogodziny w szkole i na zajęciach dodatkowych, zacięcie na robienie kariery itd. Skutkuje syndromem wypalenia już u nastolatka.
    2. Ograniczanie kontaktu z negatywnymi przeżyciami u dziecka i trudnościami, bo rodzic go chroni, by aby nie dostał potem depresji czy nerwicy.
    Najgorsze to, że te dwie linie nad wyraz często się realizuja równocześnie, zgodnie z maksymą "dziecko, ty się tylko ucz". 

    Na swoim etapie wychowywania zaczęliśmy ćwiczyć z dzieciakiem, który właśnie poszedł do szkoły i jest mega wrażliwy - kontrolowane fakapy. Kupiliśmy książkę "Spokój żabki" do ćwiczenia uważności i próbujemy być uważni na nieprzyjemności i lęki, czego szkoła dostarcza aż zanadto. W myśl idei, że panować nad emocjami można wtedy, gdy się je umie przeżywać. Próbuję to łopatologicznie tłumaczyć, że to jest bardzo ważna umiejętność życiowa - bycie świadomym gniewu, lęku, smutku, wstydu itd., by móc o tym porozmawiać, szukać wsparcia o bliskich.

    Na przykład ostatnio próbowałem wyjaśnić, że nikt nie ma prawa od niej wymagać, by była bezbłędna - zawsze miała zrobioną idealnie pracę domową, umiała idealnie wiersz itd. Nikt - ani pani w szkole, ani mama, ani tata ("naprawdę, wy też nie?" - o tempora, o mores!), ani ty sama. 

    Myślę, że współczesny świat wymaga zdecydowanie wyższych umiejętności miękkich, by w nim przetrwać - dosłownie. Próbuję to sobie wpisać w cele w ten sposób - w perspektywie dzieciaków, które na rynek pracy wyjdą za 10-20 lat wykształcenie, znajomość języków itd. będzie miała zdecydowanie mniejsze znaczenie niż stabilność emocjonalna, umiejętności interpersonalne i takie tam. Zatem jeśli jestem w stanie zainwestować w naukę angielskiego x czasu mojego dziecka w tygodniu (nie mówiąc już o dupogodzinach w szkole), to daje mniej więcej obraz ile powinienem zainwestować jego czasu w rozwój takich umiejętności. A koniec końców doprowadza do konkluzji, że trzeba zrezygnować być może z tego dodatkowego angielskiego na rzecz codziennego czytania książek wieczorem i spokojnego czasu na rozmowy itd.
  • edytowano luty 2020
    masz gorączkę - stłucz termometr czyli jak NFZ kłamie na temat depresji w Polsce
    https://www.bankier.pl/wiadomosc/Depresja-Nie-w-Polsce-NFZ-pokazal-raport-7826842.html
    Depresja to choroba, która rzadko dotyczy Polaków – wynika z najnowszego badania Narodowego Funduszu Zdrowia. Inne dane z kolei prezentuje WHO – według nich kraj nad Wisłą zajmuje czwarte miejsce pod względem liczby chorych na tle innych krajów Unii Europejskiej.

    Według danych WHO w regionie europejskim Polska znajduje się w czołówce państw, których obywatele cierpią na depresję, co wyklucza się z danymi przygotowanymi przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
  • W temacie
    (jeśli już ktoś wrzucał, to sorry)




  • Doskonale temat ująłeś , @Anawim.
    Zwłaszcza te dwa punkty, które wymieniłeś jako dwie linie wychowawcze.

    Od paru dni pogrążona jestem w myślach na temat przyczyn depresji dzieci i nastolatków, bardzo mną wstrząsnęło to , że nie chcą żyć.
    I mam takie same przemyślenia jak Ty @Anawim

    Nadmierne wymagania a jednocześnie nadmierna ochrona. 

    Przeciążenie dzieci obowiązkami edukacyjnymi, doprowadzające je do wypalenia i do utraty radości życia, a jednocześnie izolowanie tychże dzieci od trudów prawdziwego życia.

    Przecież życie to nie tylko nauka szkolna, nauka gry na instrumencie oraz zajęcia z jujitsu.

    Takie życie nie smakuje, jest jałowe i ... za trudne.
    Trudno się dziwić, że dzieciaki wpadają w deprechę, każdy by wpadł.

    Do tego mobbing w szkołach i brak czasu rodziców, brak więzi.

    Przecież to jest jakiś psychiczny Holokaust.
    Wszystko nie tak jak powinno być, wszystko na odwrót.

    I potem informacje, że w Polsce dziecięce oddziały psychiatryczne są przepełnione a co roku w wyniku samobójstw dzieci i nastolatków znika .... Jedna szkoła.

    Coś trzeba z tym wszystkim zrobić!
    Tak nie może być!

  • edytowano luty 2020
     Ja byłam tak wychowywana jak pisze Anawim i Ida. Nagradzana za czerwony pasek na świadectwie, wpis do złotej księgi... W przekonaniu, że jestem najmądrzejszą dziewczynką na świecie i koniecznie muszę to światu pokazać. Z drugiej strony, w domu nie musiałam robić nic poza nauką, wszystko dostawałam pod nos. Po raz pierwszy w życiu samodzielnie pokroiłam pomidora w wieku 18 lat na wyjeździe wakacyjnym, zdziwiłam się, że potrafię. W domu nie było opcji, bo albo sobie palce poobcinam albo bałaganu narobię. Do tramwaju samodzielnie wsiadłam w wieku lat 15, mama dała się namówić, że sobie poradzę, ale tata długo jeszcze o tej naszej partyzantce nie wiedział. Nie miałam i nie mam depresji. Choć takie wychowanie uważam za bezdennie głupie, jednak czułam się kochana. Myślę, że to jest klucz. Kluczy jest wiele oczywiście, ale ten jednak najważniejszy.

    Moje dzieci wychowuję skrajnie inaczej. Mam gdzieś oceny (w ed pewnie łatwiej, choć córki w szkle też nigdy nie cisnęliśmy), kładę nacisk na współpracę, wywiązywanie się z obowiązków, wkład w rodzinę. I tu wymagam i rozliczam bez żartów, z niewielką taryfą ulgową. Wiktor np. rozkłada sztućce ze zmywarki, trzymając się jedną ręką blatu, bo inaczej by się przewrócił, ale robi to. Dywan odkurzyć na siedząco też może. Rozmawiam o emocjach, staram się być wrażliwa na trudne i ważne momenty. Pracuję nad sobą, głównie nad brakiem cierpliwości.
    Byłabym głupia, twierdząc, że daje mi to gwarancję czegokolwiek. Depresja jest chorobą. Chorobą. Można wcześnie rozpoznać objawy, łagodzić jej przebieg, ale nie można do końca jej zapobiec. Nie piszcie więc, że "linia wychowawcza" odpowiada za depresję. Nie odpowiada. Chyba że piszemy o całkowitych patologiach w stylu przemoc fizyczna, seksualna, całkowite odtrącenie przez rodzica.
    Podziękowali 1Katia
  • Uważam, że rodzice powinni nagłośnić problem i wymusić na rządzie zajęcie się tym tematem.
    Powinni rodzice wyjść z tzw. oddolną inicjatywą.
    To jest za poważna sprawa, żeby się przyglądać i nic nie robić.

    Nic nie da 500+ jeżeli dzieci będą sobie odbierać życie, a te co zostaną będą znerwicowane i w depresji.
    To będzie zawsze chore i słabe społeczeństwo. I nieszczęśliwe.

    Rząd musi coś z tym problemem zrobić, do cholery, nie wolno pozwolić na krzywdę najmłodszych!

    Udało się w Norwegii czy takiej Finlandii stworzyć dzieciom przyjazne warunki do życia, to uda się i w Polsce. Nie jesteśmy gorsi.
    To się naprawdę da zrobić!

  • Choroba też ma swoje przyczyny, choć jak już było pisane świat jest pełen wyjątków, może nam się wydawać, że robimy wszystko by dziecko czyli się dobrze, a właśnie to będzie jego kamieniem u szyi. To samo co inne dziecko ratuje, nasze może ciągnąć w dół. Są pewne zasady, ale ludzie są bardzo różni.
    Podziękowali 1Polly
  • Aniela powiedział(a):
    "Czyli podsumowując artykuł: zła/depresyjna sytuacja zarówno młodzieży jak i służby zdrowia wynika bezpośrednio i pośrednio z wyścigu szczurów. Nie jest jednak łatwo się z niego wyłamać, bo i edukacja go stopniowo wdrażała kiedyś, a teraz wdraża go normalnie ekspresowo."
    ------------------
    Niestety nie przeczytałam artykułu, bo nie otwiera mi się.

    Jednak chyba nie problem w wyścigu szczurów, ale
    w obowiązku przesiadywania w szkole, często przesiadywania bezsensownego, a przez to straty czasu i bezczynności młodzieży, wzajemnym nakręcaniu sie rówieśników, w ogóle kontaktach rowieśniczych podsycanych zdemoralizowaną kulturą płynącą głównie ze świata muzyki.

    Młodzież powinno bardziej angażować się w konkretną pracę, jakieś sensowne użyteczne zajęcia, nauczające zawodu, a nie siedzenie w szkole. Tak, bo szkoła to siedzenie w szkole!!! Siedzenie dodatkowo z tą otoczką wzajemnej demoralizacji i rozleniwienia. Trudno nie dostać depresji! A jeszcze jakieś bezsensowne zaliczania, klasówki, kartkówki itp. Na co to komu?!
    To czemu daje podstawy szkoła ma dużo wspólnego z późniejszym wyścigiem szczurów. Weźmy na tapetę przyjaźń i dawanie odpisywać koledze w szkole. W szkole występuje praktyczne napiętnowanie kogoś, kto nie chce się podzielić z drugą osobą swoją pracą. Kontynuacją takiego złodziejstwa jest późniejsza praca w firmie, w której szef (skoro płaci) może sobie przypisać pomysły podwładnego. Także jakiś manipulant/współpracownik ma ułatwione żerowanie na poczuciu winy zdolniejszego ale bardziej naiwnego kolegi. Że nie wspomnę o nagminnym zrzynaniu z internetu, ale to głębszy temat.

    Szczur to takie stworzenie mające prawie identyczny układ nagrody (limbiczny) jak ma człowiek. Jednak człowiek w odróżnieniu od szczura może rozwinąć tzw moce duszy (umysł, serce i wolę) tak aby zdominowały jego prymitywne instynkty. Szczur tego nie może uczynić. Jeżeli człowiekowi uniemożliwi się taki duchowy rozwój, to właściwą jego reakcją na takie zagrożenie jest właśnie depresja. Młodzież w zdecydowanej większości pragnie swego rozwoju, ale trudno znaleźć metodę w tym nastawionym na wyniki świecie.

    Nieskończenie bardziej dużo ważniejszy jest proces rozwoju człowieka, a na nim prawie nikt się nie skupia. Mało jest świętych (duchowo rozwiniętych) ludzi, którzy mówiliby o swoim ugrzęźnieciu w grzechu. Jak ktoś wspomina o swoich upadkach, to zazwyczaj odrazu serwuje metodę za pomocą której się z nich podniósł. Przecież takie nastawienie na wynik to czysta głupota. Dzięki temu tworzy się przepaść między tymi którzy sobie poradzili, a tymi co ugrzęźli (np w depresji)

    Myśląc o wyścigu szczurów mam na uwadze prymitywne jednostki ludzkie, którym udało się narzucić pewne reguły postępowania, które dominują we współczesnym świecie. Wydaje mi się że głównymi narzędziami, które użyto do tego dzieła były kłamstwa dotyczące psychologii i/albo wiary. Być może Eichelberger też komuś ukradł pomysł, aby opracować te przyczyny depresji u nastolatków. Niestety złodziejstwo jest dość powszechnym czynem. Do mnie trafia to opracowanie, a opracowującego nie jestem w stanie obiektywnie ocenić (dlatego wklejam poniżej dla tych co nie mogą go odczytać).
  • typowy Eichelberger - cytat w prawym dolnym rogu :-)

    Podziękowali 2E.milia Katia
  • edytowano luty 2020
    Pomyśleć, że tak dużo nastolatek ma Eichelbergera w głowie  ;)

    Można by podrasować ten obrazek i wpisać odpowiedniejsze teksty, tak aby "wewnętrzny głos" zamienić w anioła.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.