Jeśli w tasiemcowych wątkach koronawirusowych jest o tym mowa, to przepraszam, ale męczy mnie fakt, że w mojej diecezji jest decyzja biskupa, by we mszy uczestniczyli tylko ci, którzy ją zamówili. Czyli kto zapłacił, ten ma? Tymczasem w sąsiedniej parafii proboszcz zamknął kościół, w naszej nie. Po drugiej stronie Wisły (Warszawa) msze są. Co w takim razie ma zrobić osoba nieobjęta dyspensą? Macie podobne sytuacje?
Komentarz
https://youtu.be/iW71Yye2mZY
http://www.parafiaglinianka.pl/ogloszenia/dyspensa-od-obowiazku-niedzielnego-uczestnictwa-we-mszy-swietej/
nie wyprosił, ale czy to jest posłuszeństwo?
wiadomo, że jak z rana poszła to jeszcze nie wiedziała co i jak i proboszcz może też jeszcze nie ogarnął tego, u nas w parafii też tak było, ale teraz już wisi na drzwiach wyraźnie napisane, że tylko ci co zamówili intencje
przecież młodzież spokojnie może zostawać w domu bez opieki, więc to nie chodzi o opiekę na czas Mszy
Ale Gosia5 też zastanawiałam się nad tym, co mają zrobić ci co dzieci nie mają, są zdrowi i nie boją się zarażenia i mieszkają w naszej diecezji.
Literalnie dyspensa ich nie obowiązuje, ale czy zaciągają grzech? Może powinni zapytać o to swojego proboszcza, nie wiem.
Zresztą np w naszym przypadku i tak nie jesteśmy odizolowani, bo mąż normalnie chodzi do pracy i zawsze może coś do domu przywlec.
Ogólnie absurd goni absurd...
Mogę. Ale wywołuje to mój sprzeciw, bo brak tu logiki.
Drodzy wierni,
Ograniczanie lub zapobieganie infekcji koronowirusem to okazywanie miłości bliźniego w praktyce.
Diecezja Katolicka Oslo wprowadza zatem nowe i bardziej rygorystyczne środki zapobiegania infekcji w tej bardzo wymagającej sytuacji
(...)
Zarządzenia dotyczące Mszy (nakaz):
Wszystkie Msze zostają odwołane natychmiastowo
(...)
Zachęcam was do modlitwy o duchową komunię, we własnym zakresie lub z rodziną.
(...)
Niech czas Wielkiego Postu odnowi nas i zainspiruje do dodatkowej pokuty, modlitwy i postu za tych wszystkich, którzy są dotknięci epidemią.
In Christo,
+ Bernt Eidsvig
Oslo, 12 marca 2020
OKAZYWANIE MIŁOŚCI BLIŹNIEGO W PRAKTYCE
Wszyscy co czują się zagrożeni, co mają dzieci i spotykają się z kimś z grupy większego ryzyka, itd, mają dyspensę i mogą na Mszę nie pójść, my ani nie czujemy się zagrożeni (przez cały sezon jakieś ledwo przeziębienie i bez gorączki - wszyscy), zagrożeniem nie jesteśmy dla nikogo, bo oboje pracować będziemy zdalnie jakby co, z dzieci tylko jeden chodził do wtorku do technikum, reszta ED, nie spotykamy się z nikim, a szczególnie z grup ryzyka
U nas na Mszy "rodzinnej" głównie ilość robią dzieci 1komunijne, ogólnie (niestety) wszyscy dość luźno siedzimy, a jak większość z grup ryzyka nie przyjedzie to będzie luz i podejrzewam mniej niż 50 osób,
I teraz zarzut że ktoś przyjdzie i się od nas zarazi (zakładam oczywiście że mąż z pracy w ostatnich dniach lub syn ze szkoły mógł coś przynieść, ale prawdopodobieństwo jest jednak małe) i z tej racji mam czuć się zmuszona do korzystania z dyspensy, jak dla mnie mniej uzasadnione niż podejście że ci co faktycznie czują się zagrożeni, ci co muszą do pracy jeździć, starsi -niech korzystają z tej możliwości dyspensy, wtedy się od nas na pewno nie zarażą...
I ludzi też w nich pełno.
A Ty zarzucasz komuś egoizm, bo ma potrzebę uczestnictwa we Mszy świętej?
Powtarzam po raz kolejny- niech każdy sam zdecyduje w swoim sumieniu co do uczestnictwa we Mszy św.
od trzech dni pustki w sklepach, na ulicach.