„Na różne więc sposoby Boski Król nasz ofiaruje duszom pokój i swoją przyjaźń, jak o tym na każdy dzień przekonać się możemy, tak na modlitwie, jak i poza modlitwą; tylko że my z naszej strony mało sobie ważymy te zabiegi o nas Jego Boskiego Majestatu. Jaka jest wysokość, na której potrzeba stanąć duszy, aby mogła prosić o to, o co prosi oblubienica, o tym (…) wtedy dopiero dowiecie się, gdy was Pan raczy podnieść do siebie. Ale choćby tego nigdy nie uczynił, nie traćcie jednak otuchy, bo i najniższy, jakiego by wam użyczył, stopień Jego przyjaźni, nad wszelki wyraz bogatymi was czyni, jeśli jeno z waszej strony nie zbywa na należnym współdziałaniu" św. Teresa z Avila (Podniety miłości Bożej)
Nie słuchałam konferencji, tylko tak sobie myślę, co by na tytuł konferencji ks. Bańki powiedziała św. Teresa - było nie było, Doktor Kościoła...
Przepraszam, bo na tym filmie nie ma słów, z którymi polemizuje ks. Bańka. Oto one:
Bp Grzegorz Ryś analizując tę Ewangelię powiedział, że wiara jest relacją z Bogiem, który jest w człowieku zakochany. - Bóg mnie kocha do zwariowana i Bóg mnie zaprasza do relacji miłości. Kiedy ja wybieram grzech to pokazuje Bogu, że w tym momencie jakaś inna miłość jest dla mnie ważniejsza niż miłość do niego. Wybieram coś, jednocześnie odwracając się do Boga plecami - powiedział duchowny.
Ks. Bańka mówi, że zanim pojawi się relacja z Bogiem, musimy Go poznać przez wiarę. Dość ostro akcentuje, że wiara ma związek z intelektem, a relacja z uczuciami. Zaburzenie tego porządku uważa za wpływy modernistyczne i protestanckie.
Dodam, że x. Bańka mówi, że pierwsza jest wiara, łaska bazująca na poznaniu, potem miłość, czyli relacja. Inaczej rozróżnia zakres pojęć cnót teologicznych. Uważa za pomieszane rozróżnianie pojęć.
Dalej idą dość kosmiczne wizje Kościoła poza Bractwem. Ks. Bańka uważa na przykład, że w tym Kościele wprowadzono nowe przykazanie, które zabrania mówić, że człowiek jest zobowiązany uznać to, co Bóg nam objawił i że nie ma innego imienia, w którym człowiek może być zbawiony, jak imię Jezus.
??? Znaczy że księża podpborowi tak mówić nie mogą??? Skąd on to bierze Właśnie nie raz słyszałam takie rzeczy. Może być wiara a potem relacja i chyba najczęściej tak jest. Ale czy SW Paweł tak miał? Czy zaczęło się od wstrząsu i emocji i z tego wyszła głęboka relacja.
Chyba chodziło o ekumenizm, że na równi stawia się innych przywódców religijnych i Pana Jezusa. Nie można mówić, że tylko w Kościele Katolickim jest zbawienie (wg x.)
Św. Paweł jako Żyd posiadał znajomość Starego Testamentu, wszystkich proroctw. Także podstawy poznania miał.
Bractwo przywiązuje duża wagę do klasycznych pojęć, nie operuje naleciałościami psychologicznymi, które ułatwiają współczesnemu człowiekowi zrozumienie. Dla mnie niepotrzebna jest ta konstrukcja przeciwstawiania (zresztą kompletnie nietrafiona, np. w oazie czy Odnowie to był bardzo często używany na modlitwie cytat z Pisma św), ale w Bractwie często jest stosowana.
Poczytałam wasze komentarze i już nie chce mi się tego słuchać. Obawiam się, że to znowu akcja w stylu "znajdźmy sobie jelenia i wykażmy, że jest nieortodoksyjny". Rzygam tym, naprawdę.
Dalej idą dość kosmiczne wizje Kościoła poza Bractwem. Ks. Bańka uważa na przykład, że w tym Kościele wprowadzono nowe przykazanie, które zabrania mówić, że człowiek jest zobowiązany uznać to, co Bóg nam objawił i że nie ma innego imienia, w którym człowiek może być zbawiony, jak imię Jezus.
Czy dobrze rozumiem, że niby obecnie jest zakazane mówienie o tym, iż: "człowiek jest zobowiązany uznać to, co Bóg nam objawił i że nie ma innego imienia, w którym człowiek może być zbawiony, jak imię Jezus."?
Niby gdzie ma występować ten zakaz? Nawet dla Klarci powyższe jest klar. Zbawienie jest tylko w Jezusie, inaczej zbawić się nie można. Niemniej, mogą się zbawić także ci, którzy obecnie są od Jezusa daleko - napotkają Go na swojej drodze; być może w ostatniej chwili, ale jednak.
U mnie najpierw było doświadczenie tego, że Jezus naprawdę mnie kocha, że cierpliwie zabiega o moją miłość. Naprawdę, bardzo się starał. Później nawiązałam z Nim osobistą relację, a wiara przyszła znacznie później. Dużo wiem, bo przekonałam się, że tak jest, np. obecność Jezusa w eucharystycznych Postaciach. Na wiarę przyjmuję nauczanie Kościoła, bo jeżeli jestem katoliczką, to muszę, np. to, że Jezus dał mi Maryję za matkę. Według mnie, Ona jest mi siostrą w wierze, siostrą na wyżynach duchowej doskonałości. Jednak nie zaprzeczam, że Jezus mówiąc do Jana: "oto matka twoja", mówił tak również do mnie - bo Kościół naucza, że tak było.
Kiedy Bóg dawał mi łaskę wiary, myślę że wlewał z nią poznanie i miłość. Nic o Nim nie wiedziałam poza tym, co dotarło do mnie z przekazów ludzi. To wszystko zostało dane tak po prostu jednocześnie. Pierwsza moja książka to Nowy Testament i czytając go intuicyjnie wiedziałam że to prawda, pragnęlam Boga i poznawania Jego. To było tak jak przy zakochaniu. Wiara, poznanie i miłość, a więc relacja są jednocześnie i nie można tego oddzielać, rozgraniczać, kiedy jedno się zaczyna, a drugie kończy. Potem trzeba o to wszystko się troszczyć, jak w miłości, podtrzymywać ogień, żeby nie zgasł i w tym jest rola także człowieka.
Kiedy Bóg dawał mi łaskę wiary, myślę że wlewał z nią poznanie i miłość. Nic o Nim nie wiedziałam poza tym, co dotarło do mnie z przekazów ludzi. To wszystko zostało dane tak po prostu jednocześnie. Pierwsza moja książka to Nowy Testament i czytając go intuicyjnie wiedziałam że to prawda, pragnęlam Boga i poznawania Jego. To było tak jak przy zakochaniu. Wiara, poznanie i miłość, a więc relacja są jednocześnie i nie można tego oddzielać, rozgraniczać, kiedy jedno się zaczyna, a drugie kończy. Potem trzeba o to wszystko się troszczyć, jak w miłości, podtrzymywać ogień, żeby nie zgasł i w tym jest rola także człowieka.
E tam, naciągane. W każdej wspólnocie katolickiej jest " lepiej" przekazywana wiara niż w innej. A już ci co bez wspólnot wierzą to prawie że poganie. Myślałam że bp Ryś odniósł się do kazania ks Bańki. A takie kwiatki często w Bractwie słychać że u nich tylko prawdziwa prawda. My to mimo uszu puszczamy. Można się zresztą o to kłócić tylko co to da? W OwDS mówili że jak zrezygnuje ze wspólnoty to stracę Ducha Św. Podobnie mówili u protestantów. Podobnie co poniektórzy mówią o DN, że się spotkali z takimi twierdzeniami, kiedy zrezygnowali. Bractwo nie jest niczy innym niż każda jedna wspólnota w KK.
a ja się z tym nie zgodzę @Odrobinka. W DK nikt nie roztacza wizji, że to jedyna droga, wręcz przeciwnie wiele razy słyszałam, że DK do zbawienia potrzebny nie jest i trzeba rozeznać czy tu nasze miejsce czy gdzieś indziej. Ludzie rezygnują i to naturalna kolej rzeczy. Pytanie co robią dalej czy rezygnują tylko ze wspólnoty czy się obrażają na KK w ogóle. Czy dalej mają gdzieś formację duchową (niekoniecznie wspolnoty).
Komentarz
Nie słuchałam konferencji, tylko tak sobie myślę, co by na tytuł konferencji ks. Bańki powiedziała św. Teresa - było nie było, Doktor Kościoła...
Bp Grzegorz Ryś analizując tę Ewangelię powiedział, że wiara jest relacją z Bogiem, który jest w człowieku zakochany. - Bóg mnie kocha do zwariowana i Bóg mnie zaprasza do relacji miłości. Kiedy ja wybieram grzech to pokazuje Bogu, że w tym momencie jakaś inna miłość jest dla mnie ważniejsza niż miłość do niego. Wybieram coś, jednocześnie odwracając się do Boga plecami - powiedział duchowny.
Właśnie nie raz słyszałam takie rzeczy.
Może być wiara a potem relacja i chyba najczęściej tak jest. Ale czy SW Paweł tak miał? Czy zaczęło się od wstrząsu i emocji i z tego wyszła głęboka relacja.
Bywają nawrócenia nagłe, głębokie i długotrwałe.
Św. Paweł jako Żyd posiadał znajomość Starego Testamentu, wszystkich proroctw. Także podstawy poznania miał.
1. Bóg mnie zaprasza do relacji miłości dając łaskę wiary.
2. Odpowiadam na to miłością i tworzy się relacja.
Do ekumenizmu jestem b. sceptyczna chyba że celem jest nawrócenie na KK.
Pana Boga poznać,pokochać,służyć Mu.
Dla mnie niepotrzebna jest ta konstrukcja przeciwstawiania (zresztą kompletnie nietrafiona, np. w oazie czy Odnowie to był bardzo często używany na modlitwie cytat z Pisma św), ale w Bractwie często jest stosowana.
> się sposoby, żeby pierwszy warunek mógł zaistnieć?
Rzecz w tym, że nie. Polemika ks. Bańki jest pozorowana, bardziej służy za kanwę do opowieści o tym, co złego dzieje się poza Bractwem.
Czy dobrze rozumiem, że niby obecnie jest zakazane mówienie o tym, iż: "człowiek jest zobowiązany uznać to, co Bóg nam objawił i że nie ma innego imienia, w którym człowiek może być zbawiony, jak imię Jezus."?
Niby gdzie ma występować ten zakaz?
Nawet dla Klarci powyższe jest klar. Zbawienie jest tylko w Jezusie, inaczej zbawić się nie można. Niemniej, mogą się zbawić także ci, którzy obecnie są od Jezusa daleko - napotkają Go na swojej drodze; być może w ostatniej chwili, ale jednak.
Później nawiązałam z Nim osobistą relację, a wiara przyszła znacznie później.
Dużo wiem, bo przekonałam się, że tak jest, np. obecność Jezusa w eucharystycznych Postaciach. Na wiarę przyjmuję nauczanie Kościoła, bo jeżeli jestem katoliczką, to muszę, np. to, że Jezus dał mi Maryję za matkę. Według mnie, Ona jest mi siostrą w wierze, siostrą na wyżynach duchowej doskonałości. Jednak nie zaprzeczam, że Jezus mówiąc do Jana: "oto matka twoja", mówił tak również do mnie - bo Kościół naucza, że tak było.
Potem trzeba o to wszystko się troszczyć, jak w miłości, podtrzymywać ogień, żeby nie zgasł i w tym jest rola także człowieka.
Mam bardzo podobne doświadczenie
Myślałam że bp Ryś odniósł się do kazania ks Bańki. A takie kwiatki często w Bractwie słychać że u nich tylko prawdziwa prawda. My to mimo uszu puszczamy. Można się zresztą o to kłócić tylko co to da?
W OwDS mówili że jak zrezygnuje ze wspólnoty to stracę Ducha Św. Podobnie mówili u protestantów. Podobnie co poniektórzy mówią o DN, że się spotkali z takimi twierdzeniami, kiedy zrezygnowali.
Bractwo nie jest niczy innym niż każda jedna wspólnota w KK.