Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Prezydent będzie namawiał do rezygnowania z 500+

1235789

Komentarz

  • edytowano kwiecień 2020
    @M_Monia, różnie bywało. Przez jeden rok sporo dostawaliśmy, potem hospicjum się wycofało. Ale wtedy dochody już skoczyły wyraźnie.
    Ssak kupił prywatnie pan, który przyjaźnił się z ordynatorką oddziału, właściciel dużej firmy, który przez całe swoje życie zawodowe pomagał różnym ludziom i instytucjom. Nadal raz na jakiś czas kupuje coś symbolicznie, choć finansowo już tego nie potrzebujemy. Ale chciał mieć "patronat" nad chłopcem, który kiedyś go urzekł. Ma prawo. Wierzę, że po to miedzy innymi jest cierpienie mojego dziecka, by z innych wydobywać dobro. I dla Wiktora zawsze przyjmuję. W trudnych chwilach, nigdy nie miałam też oporów, by prosić.
  • Polly powiedział(a):
    @Colargol, nie wiem co jadłaś i jak żyłaś wcześniej. Natomiast zawsze podkreślasz, że w waszej rodzinie zarobki są wysokie. Ja też nie narzekam, nie narzekałam i wcześniej (choć na Kanary nie latam z rodziną, jednak nie ten pułap), zamiast wakacji zwykle wybierałam kolejne meble, kostkę przed domem, itp. Albo nadpłacałam kredyty.
    Nie mam teraz pod ręką danych gus, natomiast czytałam, że przed programem, najwięcej rodzin ubogich to były właśnie rodziny wielodzietne. Wszystkie to patologia?

    Zresztą widać to po wpisach wyżej. Jeśli ktoś, otrzymujący świadczenie na piątkę dzieci, pisze, że zarabia niewiele więcej niż otrzymuje ze świadczeń (a moim zdaniem te świadczenia powinien zachować i żaden to wstyd!), to jakie ta rodzina z piątką dzieci robiłaby zakupy, gdyby te 2,5 tys nie wpływało?
    Jeśli inna rodzina wychowuje np. szóstkę i pracuje tylko tata (zarabia powiedzmy 3,5 tys), to jakie zakupy zrobią bez 500+, jeśli muszą opłacić jeszcze media, kupić paliwo, itp?
    Bieda takich rodzin była wstydem państwa a nie ich własnym. bardzo dobrze, że już wstydzić się nie musimy.
    @Polly moja sytuacja osobista nie ma tu nic do rzeczy, ironizuję bo nie wiem, czy płakać czy śmiać się, jak słyszę te propagandowe bzdury. 500+ ma pewien wpływ na wyjście ze ze skrajnej biedy, tak - zwłaszcza w przypadku dużej wielodzietności, ale zdecydowana większość podatników do tego dopłaca ogromne sumy. Ponadto za to zapłacimy wszyscy: zapóźnieniem cywilizacyjnym, brakiem inwestycji, brakiem środków na usługi publiczne, promowaniem roszczeniowej postawy wśród ludzi, którzy pracować mogą.
    Podobny efekt - wyciągnięcia ze skrajnej biedy grupy najbiedniejszej - można by osiągnąć wydając jedynie 1/5 czy 1/6 tego budżetu. Z resztą to nie jest tylko kwestia 500+. Gdyby było jedne 500+ przy polityce ogólnie nastawionej na wspieranie przedsiębiorczości i zaradności życiowej, ludzi by to tak nie wkurzało. Ale cała polityka tego rządu ukierunkowana jest w przeciwnym kierunku.

    Ps. Nigdy nie pisałam, że jestem zamożna - wręcz przeciwnie, uważam naszą rodzinę za średnio zamożną. Na kredyty nas nie byłoby stać, musimy oszczędzać. Meble staraliśmy się wybrać solidne, by co chwila nie wymieniać. Wyjeżdżaliśmy do Chin czy Meksyku, bo to nasza pasja i na to (również) oszczędzaliśmy. Na Kanarach nie byliśmy, bo nas ciekawią mniej, ale podpowiem, że ceny lotów czy wycieczek zorganizowanych na Gran Canarię czy Lanzarote poza sezonem są bardzo fajne.

  • Zuzapola powiedział(a):
    Tylko, że to nie przez 500+, takie rodziny były wcześniej i będą, nawet jak zniosą takie świadczenie,  teraz chociaż trochę lepiej tym dzieciom się powodzi. Jeśli rzeczywiście mają interwencje policji, to na 100% nie dostają pieniędzy do ręki.  Ale dla mnie , to wydumaną bajkę opowiadasz.

    "Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła kontrolę wypłat świadczeń wychowawczychprzyznawanych w ramach programu rządowego 500 Jak wskazuje NIK, kontrola pokazała, że pieniądze otrzymywane przez rodziny w ramach 500 plus, są wykorzystywane zgodnie z ich przeznaczeniem. W skali kraju zaledwie 0,01% wszystkich świadczeń wypłacano w formie rzeczowej albo w formie opłacania konkretnych usług (w celu zapobiegnięcia marnotrawieniu środków)."

    Podziękowali 2E.milia Klarcia
  • Daan powiedział(a):
    M_Monia powiedział(a):
    Matuleczka no i od piczatku.
    Jasne ze nie, ale chcialabym zeby z nich nie rezygniwali i nie ograniczali ( jesli mysla o wiekszej rodzinie) z powodu brakow finansowych i strachu ze dzieci wciągną ich w biedę.
    A tak sie dzialo. Dzieci wciagaly w biede rodzinę.
    A już na pewno powodowały silny stres, że jakby jednak się pracę straciło, to co wtedy. Samemu można żywić się przysłowiowymi zupkami chińskimi i "suchym chlebem" przez jakiś czas do znalezienia następnej dobrej pracy, ale dzieci perspektywami się nie nakarmi i nie ubierze. W mojej opinii wiele rodzin dzięki 500+ przestało się bać, bo jakby przyszło co do czego, to na podstawowe potrzeby wystarczy, żeby jakoś przetrzymać i nie wpaść w długi z rachunkami.

    Oczywiście nie znaczy to, że systemu nie dałoby się ulepszyć. Żeby nie promować siedzenia "na zasiłku" zamiast pracy można byłoby wypłacać pieniądze w powiązaniu z umową w pracy. Tzn. nadal płacone przez państwo, ale tylko jeśli przynajmniej jeden rodzic pracuje (pomijam sytuacje dramatyczne jak samotne wychowywanie itp.). Tym samym jeśli stale nie ma pracy (są niestety takie rodziny w których dziecko jest z zawodu bezrobotnym na wzór rodziców) ten nie jest zachęcany do utrzymywania tego stanu rzeczy pieniędzmi "za nic". Przy czym nadal poruszamy się w najprostszym modelu dawania pieniędzy do ręki, co też nie musi być rozwiązaniem ostatecznym.





    W kontekście utraty pracy ważniejsze znaczenie niż zasiłek ma inna kwestia: to, czy wcześniej zgromadziliśmy oszczędności - jakąś poduszkę finansową, która pozwala przeżyć skromnie kilka miesięcy, zanim się znajdzie nową pracę.

  • A czym ta kasa z poduszki rozni sie od kasy z zasilku?
    Podziękowali 1asiao
  • paulaarose powiedział(a):
    @makodorzyk oczywiście, większość nie żyje na takim poziomie :) 
    fakt dopiero niedawno tu siedzę i wszystkich wątków nie znam^^, ale dyskusje polityczne zawsze są gorące;P. 
    Generalnie jest silna grupa, która uważa, że najważniejsza jest konkretna kasa do ręki, bez względu na kontekst (wysokość podatków, jakość usług publicznych, możliwości zarobkowe, kondycja gospodarcza itp.)

  • @Taw w niczym. I tak trzeba znaleźć pracę żeby się utrzymać i tak. 
  • No więc dochodzimy do tego jak należy traktować świadczenia - jako pewnego rodzaju poduszkę finansową. Nikt normalny dla 500+ w ciążę nie zachodzi, nikt normalny na programie nie opiera bezpieczeństwa finansowego rodziny. To pieniądze, które pomagają lepiej żyć.

    @Coralgol, daj ci Boże nawet kawior i szampana na co dzień. Warto jednak pomyśleć z empatią o tych, których nie stać nawet i na to, po co ty swobodnie wyciągasz rękę. Bardzo brakuje mi tego w twoich wpisach. I jest to niezależne od różnicy w poglądach.
  • To jest żadna poduszka finansowa, chyba że ktoś wydaje tylko na jedzenie.
    Mnie akurat na czynsz wystarczy moje 500+. Na resztę rachunków i jedzenie już nie wystarczy. Gdyby mój mąż nie robił fuch i gdyby  nie jakieś oszczędności to żadna poduszka z tego 500+. 

  • @Odrobinka, czynsz 2,5 tys? No ale jakby nie było, to skąd na ten czynsz w chwili kryzysu? Zamiast jedzenia?
  •  No ja mam sytuację że zamiast jedzenia będę płacić czynsz. Odkąd wróciliśmy to 500+ szło na inne rzeczy niż czynsz, rachunki i jedzenie. Jak nam obniżyli pensje to faktycznie szło na rachunki i żarcie a teraz to jest nic. 
    Szczęściem nie mam kredytów i nie mam opłat poza wynajmem i rachunkami. Choć gdybym miała dom na kredyt sytuacja byłaby ta sama. Rata i koniec. 
    Nic no poszukam innej pracy to może będzie normalnie znowu. 
    Nie uważam że ludziom łatwiej decydować się na dzieci z powodu 500+. 
    Pensję w Polsce są za niskie i 500+ z biedy nie wyciąga. Może z nędzy totalnej tak, ale to trzeba miec gdzie mieszkać. 
    Poza 500+ nie ma żadnych działań żeby rozruszać gospodarkę. 
    Podziękowali 3Taw Aga85 isza
  • @Coralgol, daj ci Boże nawet kawior i szampana na co dzień. Warto jednak pomyśleć z empatią o tych, których  stać nawet i na to, po co ty swobodnie wyciągasz rękę. Bardzo brakuje mi tego w twoich wpisach. I jest to niezależne od różnicy w poglądach.
    Moze nie wyciga swobodnie reki tylko ciezko na to pracuje i ja nieco irytuje jak czyta o 11 ze ktos jest po porannej kawce i Pan Bog blogoslawi mu zasilkami.
    Ja tam mam empatie dla obu. Jestem chodzaca empatia.
    Podziękowali 2Izka Klarcia
  • @Polly - próbujesz bardzo brzydko szantażować emocjonalnie, co mi się nie podoba.
    Gdy ktoś nie ma pieniędzy, warto zadać pytanie dlaczego: są osoby, które nie mogą pracować z różnych względów - np. niepełnosprawności - i tu uważam, że świadczenia powinny znacznie WZROSNĄĆ. Bo naszym moralnym obowiązkiem jako katolików jest chronienie słabszych. Tak samo jak uważam, że o wiele lepsze wsparcie - np. pokrycie kosztów leczenia  czy rehabilitacji - należy się rodzicom dzieci z różnymi chorobami czy wadami.

    Dążenie do jakiegoś chorego socjalizmu - to znaczy "wyrównywanie" poziomu życia, by powiedzmy bezrobotny czy niewykwalifikowany robotnik otrzymywał tyle pieniędzy, co specjalista - jest skandaliczne.
    Podziękowali 2Odrobinka hipolit
  • @Taw, ale są tacy, co pracują naprawdę ciężko i nie mogą pozwolić sobie nawet na ten "przeciętny" standard właśnie dlatego że mają więcej dzieci. Wyliczanie im i wyduszanie z gardła tego 500, za które mogą kupić dzieciom nowe sandały na lato jest mało empatyczne i tyle. I wcale nie chodzi tu o to, by każdy miał po równo. Po prostu gdy ktoś sam lata na wakacje za granicę a żal mu d... ściska na czyjś pełny wózek w Biedronce, pokazuje się od kiepskiej strony. Znacznie lepiej by zrobił, gdyby po prostu w milczeniu dziękował za to co ma.

    @Odrobinka, strasznie dużo za ten wynajem. Faktycznie kredyt byś za taką kwotę sfinansowała. Powodzenia w szukaniu pracy!
  • Coralgol powiedział(a):
    @Polly - próbujesz bardzo brzydko szantażować emocjonalnie,

    Nie próbowałam cię szantażować. Po prostu błędnie oceniłam, że pozostawiłaś jakąkolwiek przestrzeń do dyskusji i refleksji nad swoim stanowiskiem. Niestety, widzę, że się pomyliłam, dlatego nie zamierzam więcej z tobą dyskutować. Różnice w światopoglądzie mnie nie odstraszają, ale pogarda do drugiego człowieka już tak. Lepiej już wobec takich ludzi milczeć.
    Podziękowali 1Klarcia
  • edytowano kwiecień 2020
    Wiesz co @matuleczka, nie czuję się komfortowo, robiąc publiczne rozliczenie majątkowe pod kątem tego czy miałam prawo adoptować syna. Nie odpowiem ;) Myślę, że i tak dość dużo napisałam o bardzo osobistych sprawach i to musi w tym miejscu wystarczyć.
    Miał to być jedynie przykład jak różne można mieć podejście do kwestii materialnych zabezpieczeń, a nie zachęta do analizy prywatnej sytuacji kogokolwiek.

    Weźcie, z marszu w szpitalach odbierajcie wszystkie noworodki, w których rodzinie wypada mniej niż 1 tys. na osobę. Oczywiście, nie wliczając 500+. Skoro rodzice byli na tyle nieodpowiedzialni, by powołać je do życia w takiej biedzie, zapewne nie będą w stanie ich wychować. Się zabezpieczać mogli albo chociaż zimny strumień prysznica skierować między nogi.
    Podziękowali 1Klarcia
  • @matuleczka, jeśli myślisz o adopcji niepełnosprawnego dziecka, popytaj w najbliższym oa jak to jest teraz. Odsetek adopcji dzieci z niepełnosprawnościami wynosił jakiś czas temu poniżej 2% wszystkich adopcji w skali kraju, więc każda taka rodzina (a także osoba samotna) jest na wagę złota. Nawet mniej zamożna.

  • Polly powiedział(a):
    Coralgol powiedział(a):
    @Polly - próbujesz bardzo brzydko szantażować emocjonalnie,

    Nie próbowałam cię szantażować. Po prostu błędnie oceniłam, że pozostawiłaś jakąkolwiek przestrzeń do dyskusji i refleksji nad swoim stanowiskiem. Niestety, widzę, że się pomyliłam, dlatego nie zamierzam więcej z tobą dyskutować. Różnice w światopoglądzie mnie nie odstraszają, ale pogarda do drugiego człowieka już tak. Lepiej już wobec takich ludzi milczeć.

    Polly, ja pozostawiam pole do dyskusji i naprawdę różne formy wsparcia uważam za warte rozważenia i dopuszczalne, mniej lub bardziej słuszne. Natomiast jeśli krytyka konkretnego zasiłku jest "pogardą" - no to faktycznie, nie mamy o czym rozmawiać. Chcesz, żebym zmieniła zdanie, bo jeśli nie, to rzekomo kimś "pogardzam" - tak to nie działa.

    Absolutne nie uważam, że rodzice, którzy potrzebują, tak jak Wy - zakupić określony sprzęt medyczny, ssak czy koncentrator tlenu, powinni być zostawieni sami sobie. Wręcz przeciwnie, wielokrotnie pisałam, że konieczne jest poważne dofinansowanie służby zdrowia (w połączeniu z jej reformą i wsparcie rodziców właśnie w TAKICH wydatkach. Nie widzę jednak celu w tym, by 500+ dawać 500+ wszystkim rodzicom - i dzieciom milionerów i bezrobotnych alkoholików i paniom przeciętnie zarabiającym żeby sobie do fryzjera poszły... To przypomina rozrzucanie kasy z samolotu - wiadomo, zawsze podniesie ktoś, komu się przyda na zbożny cel, ale to bardzo kosztowna i efektywna forma pomocy. Zamiast tego lepiej kupić, przykładowo, te ssaki i koncentratory tlenu tym, którzy tego faktycznie potrzebują.
  • edytowano kwiecień 2020
    Coralgol powiedział(a):
     Natomiast jeśli krytyka konkretnego zasiłku jest "pogardą" - no to faktycznie, nie mamy o czym rozmawiać.

    Świadczeniem możesz pogardzać do woli, ludźmi, którzy dzięki niemu mają ciut lepiej - nie powinnaś. A robisz to, komunikując wielokrotnie wprost, że wielodzietni nie mają prawa wydawać pieniędzy, które nie pochodzą wprost z zarobku. Nie chcę tego rozwijać, nie potrzebuję mieć ostatniego słowa. Co do pozostałych kwestii, z grubsza, zgoda.
    Dziękuję za dotychczasową wymianę poglądów, więcej chyba nie ma sensu.
    Podziękowali 1Klarcia
  • Jasne, że mają prawo - zgodnie z polskimi przepisami, jak najbardziej. Krytyka w tym kontekście dotyczy rządu, który wspiera określone, roszczeniowe postawy.
    Dziękuję, wzajemnie.
  • A co do milionerów, było wielokrotnie pisane, że na tyle w Polsce mało bardzo bogatych ludzi, że stosowanie procedur wykluczenia najbogatszych jest o wiele kosztowniejsze od wypłat na ich dzieci...
  • edytowano kwiecień 2020
    Więcej dzieci zawsze jest trudniej wychować, nieważne z jaką pensją. Im mniejsza, w przypadku wielodzietności, tym gorzej i tym bardziej potrzebne wsparcie.
  • O jakich ilosciach sie wypowiadamy...? 
    Podziękowali 1E.milia
  • edytowano kwiecień 2020
    Polly powiedział(a):
    @Taw, ale są tacy, co pracują naprawdę ciężko i nie mogą pozwolić sobie nawet na ten "przeciętny" standard właśnie dlatego że mają więcej dzieci. Wyliczanie im i wyduszanie z gardła tego 500, za które mogą kupić dzieciom nowe sandały na lato jest mało empatyczne i tyle. I wcale nie chodzi tu o to, by każdy miał po równo. Po prostu gdy ktoś sam lata na wakacje za granicę a żal mu d... ściska na czyjś pełny wózek w Biedronce, pokazuje się od kiepskiej strony. Znacznie lepiej by zrobił, gdyby po prostu w milczeniu dziękował za to co ma.

    @Odrobinka, strasznie dużo za ten wynajem. Faktycznie kredyt byś za taką kwotę sfinansowała. Powodzenia w szukaniu pracy!
    @Polly nie sądzę że dużo za dom pod Wawą z działką 1500 m. Może komus wystarczy mieszkanie ale my potrzebujemy domu z warsztatem stolarskim. 8 lat temu wynajmowalam w Krakowie kawalerkę 34 m2 za 1500 zł + opłaty. Kredytu nikt nam nie da, więc sorry, musimy zarobic6na dom.
    Podziękowali 1Polly
  • Taw powiedział(a):
    O jakich ilosciach sie wypowiadamy...? 
    Dzieci?
    U mnie w drodze piąte ale jedno już samodzielne, w domu będzie równocześnie czwórka. I dla mnie ta czwórka to jest taki próg wielodzietności. Taki, gdzie przy przeciętnych polskich zarobkach (powiedzmy te 2,5-3 tys na jednego rodzica) zaczynają się schody. Te rodziny nie są chyba jeszcze w większości zagrożone bieda, ale z każdym kolejnym dzieckiem to zagrożenie wzrasta. I statystycznie, im więcej dzieci, tym trudniej, by oboje rodzice pracowali, więc problem jeszcze się pogłębia.
    Gdy mamy sytuację, że zarabia tylko tata te
     średnią kwotę  a na utrzymaniu, dajmy na to szóstka, to już jest bieda w polskich warunkach.
    Podziękowali 2Klarcia Rejczel
  • @Odrobinka, przy takich warunkach jak piszesz, faktycznie adekwatna cena.
  • matuleczka powiedział(a):
    Opłacalność posiadania dzieci... Czemu państwo ma dawać kasę, by ludzie się bardziej rozmnażali, dla kasy, by im się to opłacało? 

    Państwo ma wspierać wielodzietne rodziny, które nie dlatego mają dzieci, bo im się opłaci, ale dzięki polityce pro rodzinnej zostaną w Polsce; nie wyjadą budować PKB innej nacji.
    Podziękowali 3Rejczel Polly Katia
  • Polly powiedział(a):
    Gdy mamy sytuację, że zarabia tylko tata te
     średnią kwotę  a na utrzymaniu, dajmy na to szóstka, to już jest bieda w polskich warunkach.

    Tak samo jest w Niemczech. Przy szóstce dzieci jest bieda, czyli dochody poniżej minimum socjalnego. Państwo więc dokłada, żeby było chociaż trochę ponad próg minimum. Myślę, że w innych krajach Zachodniej Europy nie jest inaczej.
  • matuleczka powiedział(a):
    Polly powiedział(a):
    Taw powiedział(a):
    O jakich ilosciach sie wypowiadamy...? 
    Dzieci?
    U mnie w drodze piąte ale jedno już samodzielne, w domu będzie równocześnie czwórka. I dla mnie ta czwórka to jest taki próg wielodzietności. Taki, gdzie przy przeciętnych polskich zarobkach (powiedzmy te 2,5-3 tys na jednego rodzica) zaczynają się schody. Te rodziny nie są chyba jeszcze w większości zagrożone bieda, ale z każdym kolejnym dzieckiem to zagrożenie wzrasta. I statystycznie, im więcej dzieci, tym trudniej, by oboje rodzice pracowali, więc problem jeszcze się pogłębia.
    Gdy mamy sytuację, że zarabia tylko tata te
     średnią kwotę  a na utrzymaniu, dajmy na to szóstka, to już jest bieda w polskich warunkach.
    Tylko dlaczego mając 6 dzieci ten tata zarabia tylko tę średnią kwotę? O ile nie urodziły się 6 raczki, to miał kilka dobrych lat by coś z tym zrobić chcąc powiększać rodzinę. Tu chyba się przede wszystkim różnimy. Jakoś trafiam na ludzi dla których kolejne dziecko to był impuls by coś zmienić w swoim życiu. Czasem zmiany były bardzo duże i trudne. Dla mnie to oczywiste. A nie oglądanie się, żeby ktoś mi dał, bo kolejne dziecko i wpadam w biedę. 


    Ja patrzę z perspektywy życia w Niemczech. Z tego co widzę, to tutaj nie ma możliwości zarobić na dostatnie życie wielodzietnej rodziny - chyba, że ktoś jest wybitnym lekarzem, naukowcem, itp. lub odziedziczył doskonale prosperujący interes.
    Przeciętny człowiek zarobi, w najlepszym układzie, coś ok. 3 - 3,5 tys. netto.
    Doliczamy do tego Kindergeld - ok. 1600 eu; wychodzi ok. 5 tys. eu.  Przy 7 dzieci mamy niecałe 650 eu na osobę, ale z tego trzeba opłacić wynajem (spłata kredytu) mieszkania. Lekko nie jest, a uczciwie nie dorobisz, bo podatki cię zjedzą. Przy drugim etacie jest 65 proc. podatku.
    Czyli - jednak im mniej dzieci, tym wyższy standard życia.
  • Tylko naprawdę zależy w której części Polski mieszkamy.Dla niektórych 3 tyś to będzie extra pensja .B.dobra praca.Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia A nawet mieszkania
    Podziękowali 1Katia
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.