Kto ma prawo o tym decydować?
temat wraca co jakiś czas, ja pamiętam takie dyskusje sprzed 10 chyba lat.
Na moje oko, takie sytuacje, jak opisane w powyższych pytaniach, są wynikiem istnienia ubezpieczeń zdrowotnych, wszelakich, w każdej formie. Zawsze będzie wtedy istniała tendencja, by wspólne pieniądze wydawać "efektywniej".
Wydaje się, że kalkulacje ekonomiczne (i środki) w leczeniu należy zostawić rodzinie.
Komentarz
a przypadkami szczególnymi mogą się zajmować np. rady parafialne
Nie ma (na moje oko) instytucji, bardziej niż rodzina,. uprawnionej do dokonywania wyborów między życiem i śmiercią.
Oczywiście, dla wielu może być wygodne scedowanie jej np. na NFZ. Jednak, w życiu społecznym, nie zawsze wygoda winna być priorytetem.
istnieja przecież różnorakie zbiórki, mogłaby być oddzielna taca wkościele na ten (wspomożenia biednych) cel
ale widziałbym "emeryturę obywatelską" zamiast ubezpieczeń emerytalnych.
Chciałbym się tutaj skupić na moralnej stronie ubezpieczeń zdrowotnych - wynikającej z ich natury "ekonomizacji" i korzystającemu na tym środowisku lekarskiemu.
Oczywiście taka "ekonomizacja" dokonuje się i na szczeblu rodziny, ale tu jest najbliższa ludziom i, w sytuacji, gdy zawsze brakuje środków, najbardziej usprawiedliwiona.
Tak działała opieka zdrowotna jeszcze całkiem niedawno. Nie wszystko, co się pojawiło, ulepszyło świat.
Może trzeba być jak Szwedzi?
czy społeczeństwa zatomizowanego,
czy wręcz przeciwnie.
Jeżeli zależy nam na silnych więzach społecznych, to jednak powinniśmy zastanowić się nad społecznymi skutkami ubezpieczeń zdrowotnych i emerytalnych.
Ewentualny powrót do stanu sprzed ubezpieczeń wymagałby stworzenia "poduszek bezpieczeństwa" - właśnie emerytury obywatelskiej, czy może publicznego wsparcia lokalnych organizacji charytatywnych.
Sam jestem osobą aspołeczną, ale nie uważam, by państwo miało się jakoś ustawiać na pomoc osobom "felernym", raczej wręcz przeciwnie, powinno stosować i wspierać rozwiązania korzystne dla całości.
I nie tylko one windują. A w zasadzie one nie windują cen usług tylko ceny składek ubezpieczeniowych.
Co masz na myśli czowiek spoza sytemu jest bez szans?
na wypadek nagły zawsze się parę groszy znajdzie, ewentualnie jakaś pożyczka czy wspomożenie a ratownictwo?
w łagodnych przypadkach można opękać taksówką/autem, a w cięższych rynek zapełni lukę, będzie jak z holowaniem pojazdów.
edit: no tak, a ja tu się naprodukowałam w międzyczasie :P
Natomiast jeśli chodzi o medycynę - ona zwyczajnie jest bardzo droga. Nie ma tutaj porównania do przeszłości. Aktualnie wykonujemy bez porównania bardziej skomplikowane zabiegi, niż dawniej. Nawet gdyby rynek usług medycznych nieco się "oczyścił", pewne zabiegi nadal będą bardzo, bardzo drogie. Zresztą jak wyeliminować np wpływ koncernów farmaceutycznych?
Obawiam się, że po prostu w ramach funduszy rodzinnych większość osób nie mogłaby sobie pozwolić na bardziej skomplikowane leczenie, nie zadłużając się przy tym. Natomiast jeśli chodzi o akcje, fundacje charytatywne - będę pesymistką, ale moim zdaniem to by spowodowało jeszcze większe nierówności. Prawda jest taka, że przy publicznych zbiórkach prawie wszyscy ludzie chętniej wesprą leczenie dziecka niż osoby starszej, fundację, która wspiera leczenie dzieci, a nie tę, która pomaga osobom starszym czy w średnim wieku.
Różne fundusze kościelne itd. - ok, ale nie sądzę, żeby mogły one w pełni zaspokoić potrzeby - to moim zdaniem sprawdziłoby się bardziej w zakresie pełnienia funkcji opiekuńczo-socjalnych - i to jest kolejny argument, który wskazuje na to, że bardziej zasadne jest znoszenie ubezpieczeń społecznych.
Funkcjonują też dopłaty do ubezpieczeń na poziomie kantonalnym dla tych których nie stać na ubezpieczenia, np dla wielodzietnych rodzin. Są też duże zniżki u samych ubezpieczycieli. Stany to inna bajka.
Tam też jest pensja minimalna, z tym że nie jest określona dla wszystkich na jednakowym poziomie. Specjaliści mają wyższe minimum niż ci co pracują na stanowiskach nie wymagających kwalifikacji. Brane jest też pod uwagę kierunkowe wykształcenie i staż pracy.
Nie ma też zasiłków dla wszystkich, nie na rzesz rencistów. Każdy kto może ma iść do pracy. Nawet bezrobocie wiąże się z pracą w służbach porządkowych albo na zastępstwo. Socjal jest zwrotny.
Studia są w części odpłatne, podobnie college czyli nasze licea. Dużo branżowych szkół zawodowych. Płatne szkoły muzyczne. Dużo dziedzin zwolniona z drastyczntch obostrzeń sanepidowskich. Duża kwota wolna od podatków. Przy prowadzeniu działalności dopiero po przekroczeniu kwoty wolnej od podatku wymagana i możliwa jest rejestracja.
Sporo decyzji na poziomie kantonalnym a nie ogólnym. Od wysokości podatków do np wysokości dodatków rodzinnych czy becikowego.
czy ciążenie i wpływy niemieckie w Gdańsku i we Wrocławiu, albo mataczenie warszawskie w sprawie ustawy uwłaszczeniowej.
Na moje oko, samorząd ma sens tylko w gminie - powiat niepotrzebny, pasie lokalne kliki, a w województwie prowadzi do kantonalizacji.