Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Lęk przed wodą

Jak poradzić sobie z lękiem przed wodą?  W wieku trzydzuestuparu lat nauczyłam się pływać i na basenie, kiedy wiadomo gdzie jest dno popłynę żabką.
Natomiast wszelkie sporty wodne - fatalnie. Próbowałam żeglować z rodziną - lęk jest większy od jakiejkolwiek przyjemności...
Kajaki - też pewnie czasem bywa głęboko...
Poddaję się.  Nie wierzę już że kiedykolwiek poradzę sobie z tym.
«1

Komentarz

  • Jeśli lęk jest tak silny to nikt na tej grupie Ci nie pomoże, tylko terapia
  • Musisz zaufać że nic ci się nie stanie, choć to trudne, jak nie to terapia, jeśli lęk jest za silny 
    Podziękowali 1Pola
  • Widocznie to nie Twoj "charyzmat". Zaufalabym swojej intuicji i juz wiecej nie zmuszalabym sie, nie przelamywala na sile. Woda jest poteznym zywiolem, budzi respekt. Bliscy na pewno uszanuja Twoja decyzje.
    Podziękowali 3Pola jan_u Katia
  • Też mam lęk przed wodą. Przez przypadek nauczyłam się pływać, gdy dziurawe koło nadmuchiwane odpłynęło sobie, a ja płynęłam dalej. Żyję z tym i mam sie świetnie. :)
    Podziękowali 2Pola Katia
  • Terapia behawioralna bywa bardzo skuteczna w tego typu przypadkach.
    Podziękowali 3Pola Izka AgaMaria
  • Może powinnam poszukać takiego terapeuty..  jest dużo okazji do wspólnego spędzanie czasu na wodzie w naszym przypadku.  A ja "rozbijam" rodzinę.  W poprzednim roku jak i dwa lata temu podjęłam próbę w wyprawie jachtem przez Mazurskie jeziora. W poprzednim roku podczas majówki było tak wietrznie że poprosiłam o możliwość zejścia z jachtu. Okazało się że wśród znajomych na pozostałych jachtach jest spora grupa takich bojaźliwych jak ja. Też zeszlý ma ląd.
    Strasznie mnie to męczy. 
  • Nie jestes bojazliwa, czego dowodem sa Twoje proby przelamywania sie i robienia czegos wbrew sobie, wbrew swojemu poczuciu komfortu - dwukrotna proba wyprawy jachtem.
    Nie rozumiem dlaczego mialabys sie zmuszac za wszelka cene do czegos, czego nie znosisz? Twoj organizm daje wyrazne znaki, ze nie lubi zeglowania i przebywanie na wodzie nie przynosi Ci relaksu, odprezenia a przeciwnie - stresuje, wywoluje dyskomfort. Zamiast sie dreczyc jakimis terapiami - dalabym sobie spokoj. Sa inne sposoby wspolnego spedzania czasu.
    Podziękowali 1Pola
  • Ja mam tak samo, a nawet gorzej bo pływać też się boję. Pogodziłam się z tym, chyba.
    Podziękowali 1Pola
  • Zastanawiam się  który odcinek w pomorskiem jest płytki. Wyczytałam że Radunia ma  średnią głębokość ok 2 metry
  • Ciekawa jestem czy po terapii można dojść do takiego stanu, że pływanie sprawia radość? Czy tylko jest to do zniesienia? Bo jeśli do zniesienia to uważam, że nie warto.
    Poly, a jak u Ciebie z samolotem?
  • Leciałam jesienią do Izraela. Całkiem ok. Choć nie była to przyjemność. 
    Podziękowali 1mamaw
  • Ja miałam w pewnym momencie tak, że bałam się iść kładką dla pieszych mega szeroką środkiem bo miałam uczucie że mnie zwieje, lek wysokości. Praca nad sobą w nurcie terapii behawioralnej pomogła i takich irracjonalnych leków się pozbylam. Szkoda żeby irracjonalne lęki ograniczały. Mam tu info od żeglarza że jachty mazurskie są praktycznie niezatapialne, obróci się ale nie zatonie. Kamizelka utrzyma na powierzchni - ja nie umiem zasadniczo pływać i siedziałam w kamizelce - można nabyć taką niedużą która sie w razie upadku do wody pompuje. Jeśli rozsądny żeglarz prowadzi to nie ma się czego bać. Po białym szkwale teraz się pilnuje bezpieczeństwa bardziej. Lęki też mogą wynikać z problemów np z tarczycą. Ja jestem osobą lękową i powinnam pracować nad jazda samochodem bo mega się boję i unikam a wypadałoby dla wygody rodziny jeździć samemu. Pozdrawiam :) 
    Podziękowali 1Pola
  • Czy wokół sa ludzie,  ktorzy jakby cos, to ci pomoga? Sama sie uczylam plywac kilka lat, a wszelkich pomostów bez barier sie boje i tak
  • W zeszłym roku bylam na takim wyjezdzie, ze w pewnym momencie musieliśmy przejść przez stary, zelazny most pełen dziur. Od razu jeknelam: Ale ja sie boję! Na to kumpel: Spoko, javtez sie boje. Po czym automatycznie z drugim gosciem zrobili mi obstawe. I przeszliśmy
  • Duzo mi dala zarówno ich pomoc, jak i akceptacja tego, ze moge sie bac
    Podziękowali 2Pola Izka
  • Ja nie umiem pływać. Boję się być nie tylko na wodzie, w sensie lodzi, ale w samej wodzie jak jestem to tylko w basenie i do kolan, jak sól pasa to muszę się trzymać czegos. 
    Jakos mi to nie przeszkadza, po prostu na basen mogę tylko stać i pilnować dzieci jeśli to płytka woda, na głębszej już musi z dziećmi iść maz. 
    Nie  przeszkadza mi bo nie pływamy zaglowkami, nie spędzamy czasu nad wodą. Pływam promem ale.on nie daje takich efektow, poza chorobą morska. 
    Gorzej z lękiem przed lataniem, bo trochę jestem skazana na to z racji miejsca zamieszkania. Jeszcze te wielkie samoloty to jako tako, ale takie małe, co się trzęsą i podskakuja w powietrzu, a jak wyląduje to jeszcze to rzuca.... A takimi muszę też latac. Raz lecialam karetka powietrzną, taki malutki samolocik, siedziałam zaraz za pilotami - koszmar. Już nie wiem czego bardziej się bałam: szpitala czy lotu, ale chyba bardziej tego lotu bo w szpitalu czekała mnie dość prosta procedura. 


  • Pocieszę Was, ja nie latam, ani nie pływam. Nigdy nie leciałam, nie wsiadłbym na pokład nawet i nigdy nie zamierzam. Samolot musialby lądować w połowie drogi :D Po prostu przyjmuję, że drogi morskie i powietrzne dla mnie nie istnieją.

  • Nie znoszę też wesołych miasteczek i szalonych atrakcji z których w trakcie nie można wysiąść. 
    Podziękowali 1Pola
  • Czytałam trochę skąd się to może brać.  
    Ja wychowana na Kaszubach wśród jezior. 
    Słyszałam jako dziecko - nie wchodź do wody bo się  utopisz.  To się w głowie koduje mocno..
    Podziękowali 1Izka
  • @Elunia dzięki.
    @Pola dzięki. Dzięki temu wątkowi dzisiaj pojechałam z mniejszym stresem :) Taka łaska :) 
    Podziękowali 1Pola
  • Ja mam taki defekt, że woda na twarzy, w okolicy oczu, uszu i nosa i jest dramat.
    Wejdę do wody, ale tak, żeby mi się makijaż nie rozmazał.  B)
    Nawet silny deszcz i już wrażenie, że się topię. 
    Zero wchodzenia pod wodę, zero prysznica na twarz, zero chlapania. 
    Tu żadne terapie nie pomogą, bo to nie jest kwestia lęku ile silny, bardzo silny dyskomfort. 
    Nie znoszę też pod stopami żadnego mułu, wodorostów 

  • @kociara a to nie fobia? 
  • Izka powiedział(a):
    @kociara a to nie fobia? 
    Nie wiem, od maleństwa nie mogłam mieć nic mokrego w okolicy uszu, oczu i nosa, nie znosiłam chlapania 
  • edytowano lipiec 2020
    A jak w praktyce wyglada taka terapia behawioralna na lęk przed wodą?
    ja bardzo boję się wody. Tak dość chorobliwie nawet.
    ale się nie przelamuję, bo w sumie nie muszę. Chociaż ostatnio na zaporze wodnej wprowadziłam rodzinie nieco zamętu, ale jakoś wszyscy przeżyliśmy. 
    Miałam w dzieciństwie przykry incydent wodny. I jak na basenie pływam i luz, tak w przyrodzie wchodzę tylko do górskich potoków bez strachu. Nad jezioro i morze nie pojadę z własnej woli.
    Podziękowali 1In Spe
  • Ja też się boję wody. Ale tylko takiej brudnej, gdy nie widzę dna. Na basenie jest fajnie, lubię pływać. Cieszę się że rodzice zapisali mnie na basen i nauczyłam się pływać w wieku 7 lat, chociaż kosztowało mnie to sporo stresu, bo woda była głęboka na tym basenie.
    Raz byłam na kajakach i podobało mi się, ale tutaj woda miała głębokość ok 1m, gdy tylko wypłynęliśmy na jezioro to już skończyła się przyjemność a zaczęło napięcie. Tak samo nad wodą, mogę chlapać się z dziećmi do pasa ale wejście na molo to dla mnie stres i też ogromnie boję się o dzieci.
    Dużo moich przyjaciół pływa łódkami i namawia mnie na rejsy, ja zawsze odmawiam bo dla mnie to nie byłby odpoczynek. Taka jestem i już. Wolę góry, wycieczki, sporty, spa z basenem. Nie walczę z tym. Na tyle ile mogłam oswoiłam się z wodą aby w razie czego się uratować, lecz unikam takiej głębokości gdy nie stoję na dnie. Nie każdemu musi to sprawiać przyjemność. 
  • Ja też boję się dużych zbiorników wody. Nie mogę bez strachu na nie patrzeć.
    Kiedyś podczas pory deszczowej ( kiedy oczywiście nieustannie lało jak z cebra)  usłyszałam, że jest nad nami 15km warstwa chmur, które muszą się "wypadać" :#
  • Tecumseh, możesz napisać coś więcej o tym w jaki sposób sam sobie zrobiłeś ten behawioryzm?
    Podziękowali 1Pola
  • edytowano lipiec 2020
    Ja się zgadzam co do istoty terapii tule że ja nie wiem, czy to jest lęk.
    Ja nie umiem tego wytłumaczyć, ale u mnie nie jest lek przed wodą, utoniecien itp tylko sama woda w okolicy nosa, oczu i uszu jest nie do zniesienia. Nie tylko w akwenie czy basenie ale nawet w wannie czy pod prysznicem. Jak już wspominałam, nawet mocno padający na twarz deszcz to ogromny dyskomfort.
    Pławić się w basenie, turkusowym morzu uwielbiam. 
    Wody jako takiej się nie boję, nie pływam tam, gdzie nie ma gruntu, na statek i łódkę Wejdę, ale np sama myśl o nurkowaniu powoduje, że mam duszności, władnie dlatego, że woda przy uszach. Ale gdyby był taki uniform z hełmem, który izoluje uszy, oczy i nos od wody byłabym pierwsza.
    Nie wiem czy jasno piszę 
  • Mam chyba też klaustrofobię, nie znoszę tłumów (unikam), do kopalni w Wieliczce weszłam, ale koledzy mnie cały czas zagadywali, jednak tam są duże przestrzenie, więc lęku nie czułam. Jako opiekun na wycieczce w Twierdzy Riese weszłam z zaskoczenia i mając pod opieką dzieci musiałam dać radę. Tam jest taka "ścieżka", płynie się łódką pod ziemią (uff, płytko), potem chodzi tak, żeby do wody nie wpaść (też płytko). Bunkry też zwiedzam, ale z lekkimi dusznosciami
    Za groma nie wejdę do wąskiej jaskini
    Pamiętacie akcje ratowania chłopców z zalanej jaskini?
    Oddychać nie mogłam, dla mnie to najgorszy koszmar, wąsko i pod wodą. 
  • Jako dziecko topiłam się. I to chyba wpłynęło na mój lęk przed
    wodą, choć ja tego zdarzenia nie pamietam. 
    Całe lata nie potrafiłam przemóc nauki pływania. Choć bardzo lubie przebywać nad woda ;) 
    Przełamałam się i poszłam się uczyć ;)
    żabka daje radę, kraulem tylko z płetwami ;) nijak nie potrafię przebić się na głęboka wodę bez nich. Wiec pewnie coś tam w głowie siedzi (tzn siedzi bo instruktorka odrazu to wyczuła i powiedziała).
    Ja ogólnie muszę mieć jakiś punkt bezpieczeństwa dla mnie- np na basenie pływam tylko na torze pierwszym/ostatnim bo jest ścianka ;) zaraz obok. Na morzu tylko tam gdzie oddzielona część do pływania bojami. Jezioro odpada, chyba ze to jakieś strzeżone miejsce i są te boje. 
    Trudno. Ale da się jakoś ;) na tyle, ze póki co, raz się odważyłam na otwartym morzu wejść do wody, oczywiście blisko drabinek na statek, ale kosztowało mnie to wiele. 
    Wysokość. 
    Mieszkałam pół życia na 6 pietrze. Myłam okna, nie było problemu. Do czasu aż przy jednym myciu sznurówka mi się zahaczyła o stołek i spadłam na rutynę okna. Od tej pory mam
    ogromny lęk. Nie wejdę nawet na ost stopień drabiny takiej pokojowej. 
    Samolotem lubie bardzo latać. 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.