Chodzi o to, by tym, którzy na dzieci się decydują, żyło się nieco łatwiej.
O to, by dzieci z rodzin dwa plus trzy i więcej nie czuły się znacząco biedniejsze od rówieśników - jedynaków.
Żeby dzieci z niektórych rodzin dostały choć raz markowe buty, miały opłacony basen czy angielski, mogły pojechać gdzieś z rodzicami czy bez.
Chodzi też o to, obywatele wydali nieco więcej na pewne rzeczy i napędzali gospodarkę.
I żeby ci przyszli obywateli mogli być teraz bardziej zadbani.
Nie no, w programie 500+ chodziło o to, żeby zwiększyć dzietność. To o czym piszesz to pośredni skutek dodatkowej kasy w portfelu, która by miała zachęcić rodziców do jeszcze jednego dziecka, jak widać ze średnim skutkiem.
A nie zgadzam się że ludzi nie zachęci kasa lub jej brak.
Moja kolezanka zaszła w ciaze bo robiło się kiepsko w firmie. Nie chciała juz miec dzieci ale bala sie ze straci pracę i pomyslala ... a moze tak teraz dziecko, macierzynski bedzie platny i czas na szukanie czegos nowego.
Chodzi o to, by tym, którzy na dzieci się decydują, żyło się nieco łatwiej.
O to, by dzieci z rodzin dwa plus trzy i więcej nie czuły się znacząco biedniejsze od rówieśników - jedynaków.
Żeby dzieci z niektórych rodzin dostały choć raz markowe buty, miały opłacony basen czy angielski, mogły pojechać gdzieś z rodzicami czy bez.
Chodzi też o to, obywatele wydali nieco więcej na pewne rzeczy i napędzali gospodarkę.
I żeby ci przyszli obywateli mogli być teraz bardziej zadbani.
Ale dlaczego coś co wymaga ogromnego zaangażowania czy wysiłku ma być latwe czy łatwiejsze. Czy nie uważasz, że tworząc takie widmo łatwości kopemy siebie sami w kostki, i tworzymy wizję łatwego życia rodzinnego ?? A ono jest wymagające mocno. aby osiągnąć jakikolwiek sukces trzeba jednak dużego zaangażowania.
A tworzy się wizję poprzez teorię, że ma być łatwiej, jakiejś lekkości bytu , że to cud miód i orzeszki i ma być łatwiej. Jest wręcz odwrotnie, jest dość wymajajaco, monotonia czasem i powtarzanie . Tworzenie wizji łatwiejsze powoduje później dysonans gdy pojawia się dziecko czy kolejne dziecko . Samo latwiej nie wystarcza. Trzeba dużego zaangażowania jednak.
Dlaczego nie wspomagać obywateli w dobrych działaniach? Ustawodawca niczego za nich nie zrobi, nieco ułatwi egzystencję.
Chodzi o to, by tym, którzy na dzieci się decydują, żyło się nieco łatwiej.
O to, by dzieci z rodzin dwa plus trzy i więcej nie czuły się znacząco biedniejsze od rówieśników - jedynaków.
Żeby dzieci z niektórych rodzin dostały choć raz markowe buty, miały opłacony basen czy angielski, mogły pojechać gdzieś z rodzicami czy bez.
Chodzi też o to, obywatele wydali nieco więcej na pewne rzeczy i napędzali gospodarkę.
I żeby ci przyszli obywateli mogli być teraz bardziej zadbani.
Taka motywacja kieruje program w stronę socjalu.
Dla mnie to jednak inwestycja. Dziecko jest tym przyszłym obywatelem, dla państwa jest lepiej, gdy obywatel jest zdrowszy, lepiej wykształcony - będzie podnosił PKB, a nie obciążał budżetu.
Były badania, że to zależy głównie od wzorów w rodzinie pochodzenia. Znaczy pracujący rodzice wychowują pracujące dzieci, a zasilkujacy - zasiłkujące. Odkrywcze takie
@jukaa w Instytucie Badań Edukacyjnych wychodziło nam w badaniach, że 95% wyników egzaminów da się przewidzieć na podstawie zamożności i wykształcenia rodziców. Co nie zmienia faktu , że zbadanie tych 5%, nie powielających wzoru może dać sensowne podpowiedzi do działań. Natomiast to o czym piszesz zależy też często od tego ile opisujący badania dziennikarz zrozumiał z opisu badań, a z tym bywa różnie.
Nie uważam żeby temu rządowi chodziło o poprawienie bytu rodzinom wielodzietnym. To całkowicie przypadkowy skutek uboczny. Bo małodzietnym raczej bytu nie poprawiło. Zresztą ostatnia usilnie prostowana wypowiedź minister Emilewicz o bonach świadczy o tym ze nie chodzi o poprawę bytu rodzin tylko wydawanie kasy zgodnie z przeznaczeniem literalnie na dzieci a nie na jedzenie, opłaty, ubrania itd. Skutek uboczny tych świadczeń w normalnych rodzinach jest taki że ja po utracie pracy mam za co opłacić dom i mogę nieco spokojniej patrzeć na rozwój firmy którą prowadzimy oraz nieco spokojniej szukać ewentualnego zatrudnienia. Dla kobiety to dobre, bo tak jak koleżance Oli od Pawła pozwala podjąć decyzję o macierzyństwie na zasadzie przeczekania trudności. Natomiast nie zachęci to do powekszenia rodziny ludzi którzy nie chcą więcej dzieci niż jedno czy dwoje. Przede wszystkim nie ma innych ułatwień dla rodzin. Trudniej dostać kredyt czy sprzęt na raty przy dużej rodzinie, trudniej znaleźć samochód mieszczący dzieci i wzrastają wtedy koszty zakupu, trudniej wyjechać na wakacje niż małżeństwu z dwojgiem dzieci, trudniej znaleźć mieszkanie i dostać np mieszkanie komunalne mając kilkoro dzieci, dom trzeba zbudować większy niż dla malodzietnej rodziny.
@TecumSeh, skoro znasz ludzi, których przed powiększeniem rodziny powstrzymuje kasa, to na pewno tacy istnieją. Natomiast moje doświadczenie jest takie, że ludzie nie chcą kolejnego dziecka (drugiego, trzeciego czy piątego) dlatego, że mają dość nieprzespanych nocy, chcą spokojnie chodzić wieczorem do kina, mają dość pieluch, stresów kto zostanie z dzieckiem, które znów ma gorączkę, wymiotowania w ciąży, histerii dwulatków itd. Tego żadną ustawą nie rozwiążesz. Nie znam absolutnie nikogo, kto by chciał dziecka, ale by twierdził, że go nie stać.
Nie uważam żeby temu rządowi chodziło o poprawienie bytu rodzinom wielodzietnym.
Cały problem polega na tym że Ty nie dostrzegasz absolutnie niczego dobrego w tym rządzie. Nawet oczywistości.
To już ja dostrzegam pewne dobre strony rządów PO - oczywiście to nic w stosunku do złych, ale pewne dobre elementy były.
Niestety, przykro powiedzieć ale w tym aspekcie od totalnej opozycji nie różnisz się niczym.
To jest nieprawda że niczego dobrego nie dostrzegam w rządzie PiS. Natomiast uważam że sama kasa nie wystarczy żeby ludzie mniej się wahali nad urodzeniem kolejnych dzieci. Powiedziałabym że nawet nie potrzeba kasy formalnie żeby ludziom ułatwić takie decyzje.
Podobne mam obserwacje co OlaodPawła. Co ciekawe wśrod bliskich znajomych, mamy jedno małżeństwo z 4 dzieci. Z czego 3 dzieci z ery przed 500+ Jest to rodzina, nie biedna, ale raczej o skromnych dochodach i niepewnej sytuacji mieszkaniowo- finansowej. Dla nich 500+, czy mieszkanie plus są naprawdę świetnymi i w pełni trafionymi programami. Choć na dzieci zdecydowali się niezależnie od programów. Bardziej widzę tu jednak zależność od przyjętych zasad i moralnosci katolickiej.
Ja jednak widzę naokoło sporo rodzin z małymi trzecim dzieckiem, przy ich skromnych dochodach na pewno nie wszystkie te dzieci by się urodziły bez 500+. Przynajmniej mniej uwag trzeba się od rodziny nasłuchać , jacy to jesteśmy nieodpowiedzialni i skąd na te dzieci weźmiemy.
Moi znajomi mają przeciętnie ok 3 dzieci. Ale przyznają, że dużo pomogło wsparcie finansowe, 500+ czy kosiniakowe bo wcześniej planowali 1 czy 2 max. Teraz są pewniejsi, że na naszym terenie, gdzie zarobki są bardzo niskie, dadzą radę utrzymać dzieci i wynająć mieszkanie. To są ludzie w wieku 20-30 lat
Właśnie obserwuje , to , że u nas pojawiły się młode rodziny z trójką dzieci, wcześniej u nas takich nie widywalam. Nasze trzecie dziecko, to była sensacja. Teraz jest zdecydowanie więcej takich rodzin.
Myślę, że jeżeli ludzie przy decyzji o (pierwszym lub kolejnym) dziecku biorą pod uwagę kwestie finansowe/materialne, to też nie do końca tak, jak to się wydaje pisowcom, czyli że potrzebny jest zasiłek do ręki, a bardziej:
- czy otrzymam w szpitalu odpowiednią opiekę okołoporodową?
- czy jeśli moje dziecko zachoruje to otrzyma odpowiednią opiekę?
- czy będzie korzystać z dobrej edukacji na wszystkich poziomach?
- czy urodzenie dziecka będzie oznaczało, że muszę całkowicie rezygnować z pracy na wiele lat, czy uda mi się np. pracować w elastycznym wymiarze w ciekawym miejscu i to godzić?
Nie uważam żeby temu rządowi chodziło o poprawienie bytu rodzinom wielodzietnym.
Cały problem polega na tym że Ty nie dostrzegasz absolutnie niczego dobrego w tym rządzie. Nawet oczywistości.
To już ja dostrzegam pewne dobre strony rządów PO - oczywiście to nic w stosunku do złych, ale pewne dobre elementy były.
Niestety, przykro powiedzieć ale w tym aspekcie od totalnej opozycji nie różnisz się niczym.
Gdzie w powyższym wpisie przeczytałeś że nie dostrzegam niczego pozytywnego w PiS? I w obecnym rządzie? Przecież prawdą jest że skutek uboczny w postaci poprawy bytu rodzinom wielodzietnych nie był celem 500+. Serio nie można skrytykować PiS?
Nie wiem.. 500+ wiele z wymienionych załatwia.. u nas kwestia mieszkaniowa... kredyt na dom płaci póki co od poczatku 500 na trojaczki.. I jeszcze 15 lat będzie.. A kredytu jeszcze 21 lat zostalo .. wiec nie duzo wiecej..
Pamiętam jak parę lat temu kolezanka miala 3 małych dzieci - tylko i na 3 pozostała a kolezanki malodzietne uznawaly to wrecz za nieszczęście. Tylko to były czasy kiepskie duze bezrobocie wiec 2 wydawalo sie dużo.
Z ciekawości: Kto pamięta, że rząd PO wprowadził darmowe podręczniki w podstawówkach?p
Szkoda, ze tylko w podstawówkach. Mam licealiste na stanie- 2 kl po podstawowce, więc nie ma mozliwosci odkupienia użwanych podreczęczników. A komplet nowych...
To jest klasa, gdzie trzeba kupic WSZYSTKIE NOWE podręczniki. Irytuje mnie to, bo nawet to 300+ to kropla w morzu potrzeb tego konkretnego ucznia.
@M_Monia świec przykładem że wielo jest warte nawet ceny bycia dinozaurem Rozumiem tez Twój ból bo mój mąż ma podobne rozkminy i przemyslenia. Ale tak z własnego doświadczenia łatwiej znosić trudy i jakieś fochy z zewnatrz w towarzystwie ludzi z podobnymi poglądami i wartościami więc nie ma co się przejmować opiniami o dinozaurach a dla własnego zdrowia psychicznego chwalić się ciąża w odpowiednim wątku zamiast znajomym
Dzięki. Ciaze tez widac. Gdy znajomi spodziewali się 1 dziecka po in vitro to wszyscy gratulowali. Znajomi ze szczęścia powiedzieli juz w 6 tygodniu. A u mnie gratulacji nie było tylko zdziwienie. No bo jak to. Przecież masz już 3 dzieci.
Wielodzietnosc zanika tez dlatego, ze jest zle odbierana społecznie. 3 to teraz taka granica.
Edit: Wierzę w to, ze wielu by chciało ale nie chca narazić się na ostracyzm społeczny. Potrzeba zmiany myślenia w społeczeństwie.
W ta niedzielę na mszy bylo u nas o tym kazanie. Ksiądz opowiadał o matce wielodzietnej, która skarzyla sie na zachowanie koleżanek ale i obcych ludzi a nawrt lekarzy gdy okazało się że jest w kolejnej ciąży a dopiero urodzila kolejne dziecko. Mowil - to my katolicy? Co sie z nami dzieje?
Komentarz
A nie zgadzam się że ludzi nie zachęci kasa lub jej brak.
Moja kolezanka zaszła w ciaze bo robiło się kiepsko w firmie. Nie chciała juz miec dzieci ale bala sie ze straci pracę i pomyslala ... a moze tak teraz dziecko, macierzynski bedzie platny i czas na szukanie czegos nowego.
@jukaa w Instytucie Badań Edukacyjnych wychodziło nam w badaniach, że 95% wyników egzaminów da się przewidzieć na podstawie zamożności i wykształcenia rodziców. Co nie zmienia faktu , że zbadanie tych 5%, nie powielających wzoru może dać sensowne podpowiedzi do działań. Natomiast to o czym piszesz zależy też często od tego ile opisujący badania dziennikarz zrozumiał z opisu badań, a z tym bywa różnie.
Skutek uboczny tych świadczeń w normalnych rodzinach jest taki że ja po utracie pracy mam za co opłacić dom i mogę nieco spokojniej patrzeć na rozwój firmy którą prowadzimy oraz nieco spokojniej szukać ewentualnego zatrudnienia. Dla kobiety to dobre, bo tak jak koleżance Oli od Pawła pozwala podjąć decyzję o macierzyństwie na zasadzie przeczekania trudności.
Natomiast nie zachęci to do powekszenia rodziny ludzi którzy nie chcą więcej dzieci niż jedno czy dwoje. Przede wszystkim nie ma innych ułatwień dla rodzin. Trudniej dostać kredyt czy sprzęt na raty przy dużej rodzinie, trudniej znaleźć samochód mieszczący dzieci i wzrastają wtedy koszty zakupu, trudniej wyjechać na wakacje niż małżeństwu z dwojgiem dzieci, trudniej znaleźć mieszkanie i dostać np mieszkanie komunalne mając kilkoro dzieci, dom trzeba zbudować większy niż dla malodzietnej rodziny.
Natomiast uważam że sama kasa nie wystarczy żeby ludzie mniej się wahali nad urodzeniem kolejnych dzieci.
Powiedziałabym że nawet nie potrzeba kasy formalnie żeby ludziom ułatwić takie decyzje.
Co ciekawe wśrod bliskich znajomych, mamy jedno małżeństwo z 4 dzieci. Z czego 3 dzieci z ery przed 500+ Jest to rodzina, nie biedna, ale raczej o skromnych dochodach i niepewnej sytuacji mieszkaniowo- finansowej. Dla nich 500+, czy mieszkanie plus są naprawdę świetnymi i w pełni trafionymi programami. Choć na dzieci zdecydowali się niezależnie od programów.
Bardziej widzę tu jednak zależność od przyjętych zasad i moralnosci katolickiej.
Serio nie można skrytykować PiS?
A najmniej chętni do dalszego powiększenia rodziny podobno sa wielodzietne matki. Deklarują za to, ze przyjmą kolejne dziecko gdyby tak wyszło.
Coś w tym jest.
Wkurzam mnie to ze stałam sie dla niektórych znajomych " zjawiskiem, dinozaurem.
Że dla kogoś jesteś zjawiskiem ?
Pamiętam jak parę lat temu kolezanka miala 3 małych dzieci - tylko i na 3 pozostała a kolezanki malodzietne uznawaly to wrecz za nieszczęście. Tylko to były czasy kiepskie duze bezrobocie wiec 2 wydawalo sie dużo.
Mam licealiste na stanie- 2 kl po podstawowce, więc nie ma mozliwosci odkupienia użwanych podreczęczników. A komplet nowych...
To jest klasa, gdzie trzeba kupic WSZYSTKIE NOWE podręczniki. Irytuje mnie to, bo nawet to 300+ to kropla w morzu potrzeb tego konkretnego ucznia.
Rozumiem tez Twój ból bo mój mąż ma podobne rozkminy i przemyslenia. Ale tak z własnego doświadczenia łatwiej znosić trudy i jakieś fochy z zewnatrz w towarzystwie ludzi z podobnymi poglądami i wartościami więc nie ma co się przejmować opiniami o dinozaurach a dla własnego zdrowia psychicznego chwalić się ciąża w odpowiednim wątku zamiast znajomym
Gdy znajomi spodziewali się 1 dziecka po in vitro to wszyscy gratulowali. Znajomi ze szczęścia powiedzieli juz w 6 tygodniu.
A u mnie gratulacji nie było tylko zdziwienie. No bo jak to. Przecież masz już 3 dzieci.
Mysle ze wiecie o co chodzi.
3 to teraz taka granica.
Edit: Wierzę w to, ze wielu by chciało ale nie chca narazić się na ostracyzm społeczny.
Potrzeba zmiany myślenia w społeczeństwie.
W ta niedzielę na mszy bylo u nas o tym kazanie.
Ksiądz opowiadał o matce wielodzietnej, która skarzyla sie na zachowanie koleżanek ale i obcych ludzi a nawrt lekarzy gdy okazało się że jest w kolejnej ciąży a dopiero urodzila kolejne dziecko.
Mowil - to my katolicy? Co sie z nami dzieje?