Wy tak na serio z tą histerią o maseczki? Jakby poważniejszych problemów nie było... A jakoś narzucanie kobietom siedzenia w domu i rodzenia dzieci zamiast studiów nikt nie rozpatruje w kategorii ograniczeń;) komedia !
Nie chodzi o same maseczki, ile razy można to powtarzać. Większość antymaseczkowcow nie ma problemu ze "szmatką" jako taką, ale z bezprawnym egzekwowaniem jej noszenia. Jak można wprowadzić bezprawnie nakaz maseczki i jeszcze ludzie się z ich powodu szczują jedni na drugich, to można będzie bezprawnie zrobić i inne rzeczy, byle część ludzi odpowiednio wytresować.
Nie mam nic przeciwko logicznym obostrzeniom, nawet maseczki w zamkniętych pomieszczeniach, lub przy bliskich kontaktach twarzą w twarz, jestem gotowa przełknąć, JEŚLI to ma niby coś zmienic. "Jeśli," bo wcale nie mam takiego przekonania na 100 procent, tak jak, jak widać, sporo innych osób (i tak, patrzę, kto ma podobne przemyślenia do mnie, i dokładnie tak, jak "maseczkowcy," wybieram osoby i źródła, którym "wierzę" bardziej).
Heh @Wela, to co powiesz na unifikację poprzez mundury, uniformy i mundurki? Tu się dopiero tłamsi indywidualność. Nowy porządek światowy jak nic!
Z mundurem to nie zawsze tak jest, często "mundur" ma nas wlasnie wyróżnić, dodać prestiżu, że oto należymy do jakieś specjalnej grupy. Na mundurach są tez różnego rodzaju "dystynkcje." Zakrycie twarzy odbiera nam coś. Prayboy wspominał o "Dopóki mamy twarze" Lewisa, przywołując to dzieło na poparcie swoich, nazwijmy je umownie, "maseczkowych" tez, strzelając sobie, nota bene, w kolano Tak, dopóki mamy twarze, jesteśmy kimś. W naszej kulturze "twarz" jest bardzo ważna.
Cały komentarz jest oczywiście obok higienicznych aspektów masek, ale skoro dyskusja zboczyła na tereny bardziej abstrakcyjne, to pozwoliłam sobie na dygresję
Wy tak na serio z tą histerią o maseczki? Jakby poważniejszych problemów nie było... A jakoś narzucanie kobietom siedzenia w domu i rodzenia dzieci zamiast studiów nikt nie rozpatruje w kategorii ograniczeń;) komedia !
Piszesz o Polsce? Nieadekwatne porównanie. Tu nie ma narzucania innym tylko takiej wizji kobiety i karaniem mandatami innej opcji. Ani odgórnego przekazu, że kobiety studiujące, pracujące i ograniczające liczbę potomstwa to śmiertelne zagrożenie dla wszystkich wokół.
Wkurza mnie to, że niczego nie można zaplanować. Głupia wizyta u lekarza (chirurg - zdjecie gipsu) jest niepewna, bo wokół kwarantanny i w każdej chwili mogą nas też zamknąć. Dawka stresu, jaka się funduje ludziom, jest koszmarna.
Wczorajszy artykuł a propos poznańskiego szpitala pokazywał m.in., że pomimo że szpital stał prawie pusty przez kilka miesięcy, duży, specjalistyczny szpital, nic nie zostało zrobione, żeby przygotować się do fali jesiennej, w którą nikt nie wątpił, a działania są bez planu, co tydzień zmieniana decyzja itd. 400 łóżek tam stało bezużytecznie pustych miesiącami, a ludziom odwoływano planowe operacje itd. Teraz się wszystko wali, są kolejki karetek do innych szpitali. Koleżanka, która pracuje na SORze w innym szpitalu mówi, że niestety bardzo mocno widać niedodiagnozowanie pacjentów.
Wy tak na serio z tą histerią o maseczki? Jakby poważniejszych problemów nie było... A jakoś narzucanie kobietom siedzenia w domu i rodzenia dzieci zamiast studiów nikt nie rozpatruje w kategorii ograniczeń;) komedia !
Piszesz o Polsce? Nieadekwatne porównanie. Tu nie ma narzucania innym tylko takiej wizji kobiety i karaniem mandatami innej opcji. Ani odgórnego przekazu, że kobiety studiujące, pracujące i ograniczające liczbę potomstwa to śmiertelne zagrożenie dla wszystkich wokół.
Wkurza mnie to, że niczego nie można zaplanować. Głupia wizyta u lekarza (chirurg - zdjecie gipsu) jest niepewna, bo wokół kwarantanny i w każdej chwili mogą nas też zamknąć. Dawka stresu, jaka się funduje ludziom, jest koszmarna.
Wczorajszy artykuł a propos poznańskiego szpitala pokazywał m.in., że pomimo że szpital stał prawie pusty przez kilka miesięcy, duży, specjalistyczny szpital, nic nie zostało zrobione, żeby przygotować się do fali jesiennej, w którą nikt nie wątpił, a działania są bez planu, co tydzień zmieniana decyzja itd. 400 łóżek tam stało bezużytecznie pustych miesiącami, a ludziom odwoływano planowe operacje itd. Teraz się wszystko wali, są kolejki karetek do innych szpitali. Koleżanka, która pracuje na SORze w innym szpitalu mówi, że niestety bardzo mocno widać niedodiagnozowanie pacjentów.
Ale to wszystko przez brak maseczek, absolutnie nie przez durne, nieludzkie procedury "tyłem do pacjenta," a już na pewno nie przez przeciwskuteczną "walkę z pandemią" i na milion procent nie przez kompletny brak organizacji i planu. Nic z tym wspólnego nie mają również wieloletnie zaniedbania i niedofinansowanie.
bo już pisałam: nie popieram maseczek chociaż sama maskuję się przyłbicą. Tak, wiem, że to najsłabszy anty-mandat z możliwych. ALE maseczki są złe nie dlatego, że nie chronią przed wirusem-z-chin (bo zasadniczo nie chronią tylko ograniczają możliwość kontaktu i zakażenia - wg mnie). Najpodlejsze w maseczkach jest odebranie twarzy - jako stworzenia biologiczne funkcjonujemy według pewnych prawideł: uczymy się rozpoznawać emocje i uczucia poprzez oglądanie twarzy ludzkich, to w twarzy odnajdujemy drugiego człowieka. Jeśli twarzy nie ma (bo widać tylko oczy nad linią maski) to nie ma człowieka - i to wpaja się teraz całkiem-przypadkiem tłumom dzieci i młodzieży. Jeszcze posadźmy tą młodzież przed kompem i pozwólmy grać. Nie zapomnijmy o medialnej narracji głupi-ludzie-stwarzają-zagrożenie-dla-społeczeństwa. na końcu rozdajmy młodzieży broń (ale nie broń palną bo tą trzeba się umieć obchodzić) - dajmy im noże i wypuśćmy w miasto.
że za bardzo popłynęłam? że do wątka świrusowego? że za dużo hamerykańskich filmów z końca alfabetu? wszystko prawda ale patrzę na mojego 7latka, który łatwo ulega presji grupy i słyszę: nam w szkole nie wolno dotykać rzeczy innych dzieci (na sugestię męża, że mógłby swojej ukochanej tornister nosić). I taką pomoc dostaniemy od tego pokolenia: jeśli staruszka się przewróci to albo wstanie albo nie - nam jej nie wolno pomóc.
Hej, mogę nosić maseczkę w sklepie, w aptece, w tramwaju itp. Ale muszą ją nosić jeszcze w pracy... to już gorzej, na korytarzach, nic nie widzę, parują okulary itp.
I trochę się buntuję przeciw noszeniu maseczki na pustej, zadrzewionej ulicy, na którą wyszłam, żeby się przewietrzyć.
Ale ogólnie chucham i dmucham, unikam zgromadzeń, zakrywam twarz, jeżeli komuś to nie pasuje, to wzruszam ramionami, jeśli zarażę najsłabszych w rodzinie, to ci buntownicy nie będą ponosić konsekwencji, jeśli rozhula mi się jesienna infekcja, to nie oni będą potem łączyć pracę z długą infekcją itp.
A co do groźnego wirusa, zachowuję minimalne zasady, myję ręce, przetarłam właśnie telefon spirytusem.
Życie nam się zmienia - nie wyjdę na spacer, bo z maseczką to żaden spacer itp. itd. Zamknięcie w mieszkaniu. Ciasnym, dusznym...
No i czytamy jak to służba zdrowia zawodzi, łatwo zbudować narrację że to oni winni a nie system zarządzania nimi i sposób finansowania lub raczej niedofinansowania (por. 1 mld co roku na tvpis)
Wy tak na serio z tą histerią o maseczki? Jakby poważniejszych problemów nie było... A jakoś narzucanie kobietom siedzenia w domu i rodzenia dzieci zamiast studiów nikt nie rozpatruje w kategorii ograniczeń;) komedia !
Moim zdaniem, najbardziej kuriozalny wpis w tym wątku. Czytałam trzy razy, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
Mundur się WYBIERA DOBROWOLNE , serio takie rzeczy trzeba tłumaczyć ??? Że idąc w służby mundurowe robi się to z wyboru. To samo dotyczy wyboru szkoły z mundurkami. Lub jeśli szkoła ( najczęściej dyrektor) zmienia opcję to ZAWSZE jest to propozycja dla rodziców najpierw do ustalenia czy mundurek jes5 dobrym pomysłem i jaki on ma być.
Jprdl , że to trzeba dorosłym ludziom tłumaczyć.
U nas bluza i spodnie lub fartuch oraz rodzaj obuwia to przymus. W dodatku we wzorach i kolorach w zależności od oddziału. Dostaję jeden komplet na 2 lata a potrzebuję conajmniej z 5,żeby z dyżuru na dyżur mogło zdążyć przejść cykl do pralni i z powrotem a na półce leżały zapasowe na wypadek oblania się czymś... Jeden komplet powyżej 100zł. Buty,które dostajemy po miesiącu,dwóch się rozlatują. Nikt mnie nie pyta czy kolor mi pasuje,czy mam na to kasę,bo takie zarządzenie. Bez mundurka nie zostanę dopuszczona na stanowisko. Wybór mam taki,że mogę nie pracować jak mi się nie podoba (koszt wyboru o wiele większy niż mandat za maseczkę).
Może dla ludzi normalnie żyjacych,pracujących,na co dzień zależnych od przełożonych i ich różnych mniej czy bardziej trafionych decyzji nie jest problemem dostosować się do jakiegoś zarządzenia. Ktoś kto od zawsze ma nastolatkowy bunt na rodzicow,na rządy,na szkoły,na zasady,na wszystko i z wyboru nie pracuje,bo nie zniesie żadnego "kagańca" nie jest w stanie zrozumieć normalnego punktu widzenia. W sumie nie dziwne.
Wy tak na serio z tą histerią o maseczki? Jakby poważniejszych problemów nie było... A jakoś narzucanie kobietom siedzenia w domu i rodzenia dzieci zamiast studiów nikt nie rozpatruje w kategorii ograniczeń;) komedia !
Moim zdaniem, najbardziej kuriozalny wpis w tym wątku. Czytałam trzy razy, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
Czy ja wiem? Może @agatak mieszka nie w Pl, a gdzieś u muzułmanów...
@olgal wybierajac zawod juz niejako zgodziłas sie na to.
Niekoniecznie. Jak zaczynałam mogłam w zwykłym ubraniu i tenisówkach po lab.chodzić i nikogo to nie obchodziło
Wiesz,ja rozumiem sensowne bunty i rewolucje. Rozumiem protest na leczenie teleporadą. Na brak dostępności lekarzy. Sama doświadczyłam walenia głową w mur tego systemu. Nie rozumiem tej chorej wojny i buntu na maseczki. Serio.
Poza tym te maseczki to nie na zawsze. Przyjdzie lato i pewnie bedzie mozna je zdjac. Pokonamy wirusa lub bedzie dobry lek i to się skonczy. Bez przesady.
Lamanie praw czlowieka jest gdzie indziej. I tak dobre porownanie do macierzynstwa. Ile to kobiet ma takich mezow ktorzy nie pomagaja w domu i przy dzieciach, gdzie calymi latami sa ograniczone bo 100 procent na ich glowie i bynajmniej nie sa z tego powodu zadowolone. To dopiero niewola i zachowanie nie fair na poziomie rodziny. Mialam znajoma gdzie byla przemoc ekonomuczna tez wiec nie bylo mowy nawet o wynajeciu niani. Macierzynstwo jest piekne ake noe jak 100 procent ciagnue jedna osoba. Brawo za porownanie kolezanko.
Masz prawo nie rozumiec. Rozumiem i szanuje. Tak jak ja nie rozumiem zasadnosci noszenia tych szmatek. Kazdy odbiera świat inaczej.
Najgorsze, ze to dzieli ludzi.
Sami się dzielimy i skaczemy sobie do oczu i nazywamy zależnie od frakcji bandytami lub zwolennikami zniewolenia maseczka
Tyle, że nie widziałem wśród restrykcjosceptyków potrzeby narzucania covidianom nie noszenia maseczki. Róbcie co chcecie. Natomiast Covidianine używają wszelkiej możliwej argumentacji i szantażu moralnego, żeby tą drugą grupę zmusić, nawet bezprawnie, do noszenia kagańca.
Wy tak na serio z tą histerią o maseczki? Jakby poważniejszych problemów nie było... A jakoś narzucanie kobietom siedzenia w domu i rodzenia dzieci zamiast studiów nikt nie rozpatruje w kategorii ograniczeń;) komedia !
Piszesz o Polsce? Nieadekwatne porównanie. Tu nie ma narzucania innym tylko takiej wizji kobiety i karaniem mandatami innej opcji. Ani odgórnego przekazu, że kobiety studiujące, pracujące i ograniczające liczbę potomstwa to śmiertelne zagrożenie dla wszystkich wokół.
Nie , piszę o tym forum na maseczki larum że wolność została odebrana, zdeptana i pogrzebana na wieki ale na temat rodzenia dzieci zamiast studiów i jak też można tego potencjału kobiety do sprawnego rodzenia nie wykorzystywać - to nie, nikogo to nie ogranicza delikatnie mówiąc widzę tu pewną niespójność w logice akurat mi się tak skojarzyło, bo to niedawny temat był na forum
zawsze mnie zaskakują te intelektualne wolty i zamiłowanie do awanturowania się o każdą pierdołę
Kolejne bardzo chore dziecko ( wczesniak) umieralo bez mamy. Ok pewnie i tak nie moglaby kangurowac, stan byl zbyt ciezki, lekarze walczyli, ale moglaby patrzec, mowic i byc moze przytulic na sam koniec gdy juz bylo wiadomo ze nic z tego.
To jest karygodne. Licze na ogromne odszkodowania. Wirus tego nie usprawiedliwia.
Masz prawo nie rozumiec. Rozumiem i szanuje. Tak jak ja nie rozumiem zasadnosci noszenia tych szmatek. Kazdy odbiera świat inaczej.
Najgorsze, ze to dzieli ludzi.
Sami się dzielimy i skaczemy sobie do oczu i nazywamy zależnie od frakcji bandytami lub zwolennikami zniewolenia maseczka
Tyle, że nie widziałem wśród restrykcjosceptyków potrzeby narzucania covidianom nie noszenia maseczki. Róbcie co chcecie. Natomiast Covidianine używają wszelkiej możliwej argumentacji i szantażu moralnego, żeby tą drugą grupę zmusić, nawet bezprawnie, do noszenia kagańca.
Covidianin to dla ciebie niby kto? Widzisz,dla mnie ( i może wielu innych) słowo covid we wszystkich odmianach wywołuje ścisk żołądka,bo przypomina traumę,którą przeżywała moja rodzina. Nie masz prawa nikogo tak nazywać. Nawet ludzie,którzy uważają tą chorobę za groźną nie chcą jej. Zrobili by wszystko żeby jej nie było i nikt przez nią nie cierpiał. To tak jakbyś więźniów w Oświęcimiu podpiął pod nazwę hitlerowcy. Pomyśl czasem.
@makadorzyk specjalnie dla Ciebie Covidianie dla mnie to grupa przerażonych ludzi, budująca swój strach na obrazkach (umarł młody mężczyzna, umarła zdrowa jak byk 91 latka, trumny, respirator w tv) , wyrwanych z kontekstu statystykach (ilość pozytywnie wymazanych), wierzących w związku z tym w każdą rządową brednię (maseczki ochronią, nie wolno do lasu), nie zauważających zmian w czasie w skali i problemie i będąca w stanie powiesić, ewentualnie życzyć choroby tym tych, którzy patrząc szerzej zastanawiają się i zadają pytania lub nie lubią być zmuszani do czegoś, szczególnie wbrew prawu i logice (menda typu klarcia).
Wy tak na serio z tą histerią o maseczki? Jakby poważniejszych problemów nie było... A jakoś narzucanie kobietom siedzenia w domu i rodzenia dzieci zamiast studiów nikt nie rozpatruje w kategorii ograniczeń;) komedia !
Moim zdaniem, najbardziej kuriozalny wpis w tym wątku. Czytałam trzy razy, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
no i jak, przespałaś się z tematem i dotarł sens mojej wypowiedzi? Kuriozalne jest dla mnie niedostrzeganie śmieszności niektórych wydumanych problemów i niedostrzeganie niespójności we własnych poglądach
odwrócę trochę moją wypowiedź to będzie łatwiej, wydźwięk forum jest taki: jak mogą nakazywać nosić maseczki w trakcie pandemii przecież to odebranie wolności, ale kobiety to lepiej żeby w wieku produkcyjnym rodziły a nie tam jakieś kariery, rodzenie to ich rola i kropka, a jak się która buntuje to głupia i media jej wmówiły że kariery chce, bo przecież powszechnie wiadomo że żadna tak naprawdę nie chce ja w tym postrzegam wewnętrzną głęboką sprzeczność - jak maseczki kogoś ograniczają, to tym bardziej ogranicza go wskazywanie mu ról społecznych i życiowych, więc albo jest za wolnością i swobodą wyboru: noszenia maseczki, czy też rodzenia dzieci - albo nie
trochę przerysowuję, żeby łatwiej poszedł proces myślowy
ps. nie skaczę ze szczęścia, że mam nosić maseczkę, ale doprawdy nie ogranicza mnie to w mojej wolności za bardzo, żyję jak chce i robię jak chcę
@agatak, ale rozumiesz różnice między nakazem, którego łamanie skutkuje mandatem a czyjąś zwyczajna opinia, która można że tak się wyrażę olać? Nikt nie nakazuje pod groźbą mandatu rodzic między 20 a 30 r. ż. więc o co się buntowac? Że ktoś tak uważa?
Komentarz
Nie mam nic przeciwko logicznym obostrzeniom, nawet maseczki w zamkniętych pomieszczeniach, lub przy bliskich kontaktach twarzą w twarz, jestem gotowa przełknąć, JEŚLI to ma niby coś zmienic. "Jeśli," bo wcale nie mam takiego przekonania na 100 procent, tak jak, jak widać, sporo innych osób (i tak, patrzę, kto ma podobne przemyślenia do mnie, i dokładnie tak, jak "maseczkowcy," wybieram osoby i źródła, którym "wierzę" bardziej).
Cały komentarz jest oczywiście obok higienicznych aspektów masek, ale skoro dyskusja zboczyła na tereny bardziej abstrakcyjne, to pozwoliłam sobie na dygresję
Nieadekwatne porównanie.
Tu nie ma narzucania innym tylko takiej wizji kobiety i karaniem mandatami innej opcji. Ani odgórnego przekazu, że kobiety studiujące, pracujące i ograniczające liczbę potomstwa to śmiertelne zagrożenie dla wszystkich wokół.
Wkurza mnie to, że niczego nie można zaplanować. Głupia wizyta u lekarza (chirurg - zdjecie gipsu) jest niepewna, bo wokół kwarantanny i w każdej chwili mogą nas też zamknąć.
Dawka stresu, jaka się funduje ludziom, jest koszmarna.
Wczorajszy artykuł a propos poznańskiego szpitala pokazywał m.in., że pomimo że szpital stał prawie pusty przez kilka miesięcy, duży, specjalistyczny szpital, nic nie zostało zrobione, żeby przygotować się do fali jesiennej, w którą nikt nie wątpił, a działania są bez planu, co tydzień zmieniana decyzja itd. 400 łóżek tam stało bezużytecznie pustych miesiącami, a ludziom odwoływano planowe operacje itd. Teraz się wszystko wali, są kolejki karetek do innych szpitali. Koleżanka, która pracuje na SORze w innym szpitalu mówi, że niestety bardzo mocno widać niedodiagnozowanie pacjentów.
mogę się powtórzyć?
bo już pisałam: nie popieram maseczek chociaż sama maskuję się przyłbicą. Tak, wiem, że to najsłabszy anty-mandat z możliwych.
ALE maseczki są złe nie dlatego, że nie chronią przed wirusem-z-chin (bo zasadniczo nie chronią tylko ograniczają możliwość kontaktu i zakażenia - wg mnie). Najpodlejsze w maseczkach jest odebranie twarzy - jako stworzenia biologiczne funkcjonujemy według pewnych prawideł: uczymy się rozpoznawać emocje i uczucia poprzez oglądanie twarzy ludzkich, to w twarzy odnajdujemy drugiego człowieka. Jeśli twarzy nie ma (bo widać tylko oczy nad linią maski) to nie ma człowieka - i to wpaja się teraz całkiem-przypadkiem tłumom dzieci i młodzieży.
Jeszcze posadźmy tą młodzież przed kompem i pozwólmy grać.
Nie zapomnijmy o medialnej narracji głupi-ludzie-stwarzają-zagrożenie-dla-społeczeństwa.
na końcu rozdajmy młodzieży broń (ale nie broń palną bo tą trzeba się umieć obchodzić) - dajmy im noże i wypuśćmy w miasto.
że za bardzo popłynęłam? że do wątka świrusowego? że za dużo hamerykańskich filmów z końca alfabetu?
wszystko prawda
ale patrzę na mojego 7latka, który łatwo ulega presji grupy i słyszę: nam w szkole nie wolno dotykać rzeczy innych dzieci (na sugestię męża, że mógłby swojej ukochanej tornister nosić). I taką pomoc dostaniemy od tego pokolenia: jeśli staruszka się przewróci to albo wstanie albo nie - nam jej nie wolno pomóc.
I trochę się buntuję przeciw noszeniu maseczki na pustej, zadrzewionej ulicy, na którą wyszłam, żeby się przewietrzyć.
Ale ogólnie chucham i dmucham, unikam zgromadzeń, zakrywam twarz, jeżeli komuś to nie pasuje, to wzruszam ramionami, jeśli zarażę najsłabszych w rodzinie, to ci buntownicy nie będą ponosić konsekwencji, jeśli rozhula mi się jesienna infekcja, to nie oni będą potem łączyć pracę z długą infekcją itp.
A co do groźnego wirusa, zachowuję minimalne zasady, myję ręce, przetarłam właśnie telefon spirytusem.
Życie nam się zmienia - nie wyjdę na spacer, bo z maseczką to żaden spacer itp. itd. Zamknięcie w mieszkaniu. Ciasnym, dusznym...
Moim zdaniem, najbardziej kuriozalny wpis w tym wątku. Czytałam trzy razy, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
U nas bluza i spodnie lub fartuch oraz rodzaj obuwia to przymus. W dodatku we wzorach i kolorach w zależności od oddziału. Dostaję jeden komplet na 2 lata a potrzebuję conajmniej z 5,żeby z dyżuru na dyżur mogło zdążyć przejść cykl do pralni i z powrotem a na półce leżały zapasowe na wypadek oblania się czymś...
Jeden komplet powyżej 100zł. Buty,które dostajemy po miesiącu,dwóch się rozlatują.
Nikt mnie nie pyta czy kolor mi pasuje,czy mam na to kasę,bo takie zarządzenie. Bez mundurka nie zostanę dopuszczona na stanowisko.
Wybór mam taki,że mogę nie pracować jak mi się nie podoba (koszt wyboru o wiele większy niż mandat za maseczkę).
Może dla ludzi normalnie żyjacych,pracujących,na co dzień zależnych od przełożonych i ich różnych mniej czy bardziej trafionych decyzji nie jest problemem dostosować się do jakiegoś zarządzenia.
Ktoś kto od zawsze ma nastolatkowy bunt na rodzicow,na rządy,na szkoły,na zasady,na wszystko i z wyboru nie pracuje,bo nie zniesie żadnego "kagańca" nie jest w stanie zrozumieć normalnego punktu widzenia. W sumie nie dziwne.
Wiesz,ja rozumiem sensowne bunty i rewolucje. Rozumiem protest na leczenie teleporadą. Na brak dostępności lekarzy. Sama doświadczyłam walenia głową w mur tego systemu.
Nie rozumiem tej chorej wojny i buntu na maseczki. Serio.
Najgorsze, ze to dzieli ludzi.
Dorzuć jeszcze jedna grupę, bo zabrakło worka dla mnie, restrykcjosceptyków.
Natomiast do płaskoziemców bliżej covidianom. Patrzą na pojedyncze przesłanki (umarł młody, trumny) natomiast nie łączą wszystkich faktów.
Ni czuje sie zniewolona ze muze nosic maseczke
Na prawde
Cieplej w buzię chociaz
Nie zabiera mi to wolnosci
Jedynie co mi sie nie podoba to brak mozliwosci bycia z umierajacymi bliskimi. To jest natychmiast do zmiany.
Manipulacja? Makodorzyk? NIEMOZLIWE!
Lamanie praw czlowieka jest gdzie indziej. I tak dobre porownanie do macierzynstwa. Ile to kobiet ma takich mezow ktorzy nie pomagaja w domu i przy dzieciach, gdzie calymi latami sa ograniczone bo 100 procent na ich glowie i bynajmniej nie sa z tego powodu zadowolone. To dopiero niewola i zachowanie nie fair na poziomie rodziny. Mialam znajoma gdzie byla przemoc ekonomuczna tez wiec nie bylo mowy nawet o wynajeciu niani. Macierzynstwo jest piekne ake noe jak 100 procent ciagnue jedna osoba. Brawo za porownanie kolezanko.
Natomiast Covidianine używają wszelkiej możliwej argumentacji i szantażu moralnego, żeby tą drugą grupę zmusić, nawet bezprawnie, do noszenia kagańca.
To jest karygodne. Licze na ogromne odszkodowania. Wirus tego nie usprawiedliwia.
Widzisz,dla mnie ( i może wielu innych) słowo covid we wszystkich odmianach wywołuje ścisk żołądka,bo przypomina traumę,którą przeżywała moja rodzina.
Nie masz prawa nikogo tak nazywać. Nawet ludzie,którzy uważają tą chorobę za groźną nie chcą jej. Zrobili by wszystko żeby jej nie było i nikt przez nią nie cierpiał.
To tak jakbyś więźniów w Oświęcimiu podpiął pod nazwę hitlerowcy.
Pomyśl czasem.
Covidianie dla mnie to grupa przerażonych ludzi, budująca swój strach na obrazkach (umarł młody mężczyzna, umarła zdrowa jak byk 91 latka, trumny, respirator w tv) , wyrwanych z kontekstu statystykach (ilość pozytywnie wymazanych), wierzących w związku z tym w każdą rządową brednię (maseczki ochronią, nie wolno do lasu), nie zauważających zmian w czasie w skali i problemie i będąca w stanie powiesić, ewentualnie życzyć choroby tym tych, którzy patrząc szerzej zastanawiają się i zadają pytania lub nie lubią być zmuszani do czegoś, szczególnie wbrew prawu i logice (menda typu klarcia).
Kuriozalne jest dla mnie niedostrzeganie śmieszności niektórych wydumanych problemów i niedostrzeganie niespójności we własnych poglądach
odwrócę trochę moją wypowiedź to będzie łatwiej, wydźwięk forum jest taki: jak mogą nakazywać nosić maseczki w trakcie pandemii przecież to odebranie wolności,
ale kobiety to lepiej żeby w wieku produkcyjnym rodziły a nie tam jakieś kariery, rodzenie to ich rola i kropka, a jak się która buntuje to głupia i media jej wmówiły że kariery chce, bo przecież powszechnie wiadomo że żadna tak naprawdę nie chce
ja w tym postrzegam wewnętrzną głęboką sprzeczność - jak maseczki kogoś ograniczają, to tym bardziej ogranicza go wskazywanie mu ról społecznych i życiowych, więc albo jest za wolnością i swobodą wyboru: noszenia maseczki, czy też rodzenia dzieci - albo nie
trochę przerysowuję, żeby łatwiej poszedł proces myślowy
ps. nie skaczę ze szczęścia, że mam nosić maseczkę, ale doprawdy nie ogranicza mnie to w mojej wolności za bardzo, żyję jak chce i robię jak chcę