Kiedyś to były czasy teraz nie ma czasów. Problem z nieposłuszeństwem hierarchii jest zawsze jeden ten sam. Trzeba określić inny autorytet, którym się kierujemy. W tym wypadku często zastępuje się autorytet deontyczny hierarchii kościelnej na autorytet epistemiczny - interpretacją Pisma Świętego czy doktryny. Jakkolwiek by nie było taki wybór jest arbitralny. Jednemu jako odstępstwo będzie się jawiła wolność religijna, innemu komunia dla rozwodników, innemu odejście od ślubowania posłuszeństwa mężowi przez żonę, innemu dogmat o nieomylności papieża, innemu sposób odprawiania Mszy itd.
I każda taka racjonalizacja będzie spójna. Bo treści wiary nie mają uzasadnienia innego, niż zaufanie autorytetowi Boga. Jeśli uznajemy jakies treści za pozbawione tego autorytetu, to nie ma jak ich inaczej uzasadnić w obszarze wiary.
@TecumSeh a jeśli jest się papieżem? Możliwość przystąpienia do Komunii przez rozwodnika, który w nowym związku nie żyje we wstrzemięźliwości (oczywiście jako wyjątek) jest częścią obecnego Magisterium.
Uzasadnienie, jakie się w tym kryje jest spójne. Ono nie narusza doktryny, ale radykalnie zmienia praktykę.
No chyba jednak nie. Papież zezwolił na czynienie wyjątków w szczególnych przypadkach.
I wielu twierdzi, że to narusza podstawy chrześcijaństwa. Ty twierdzisz, że błogosławienie homosiom je narusza. A to przecież pewnie też wyjątki w szczególnych przypadkach; choć akurat tutaj (jeszcze?) papież się nie wypowiedział. Co zresztą też jest jakoś tam znaczące.
Generalnie ja z tym (negowaniem biskupów/papieża) nie mam problemu. Ludzie kierują się swoim sumieniem. Jeśli ktoś uważa, że jego biskup czy papież głosi coś błędnego czy złego, to trudno by był posłuszny w tym względzie.
Bóg się naszym brudem nie brzydzi. Przeciwnie - wchodzi w sam środek naszej profanacji, aby samym Sobą nieprzystawalność człowieka do Boga zapełnić.
Wiecie, jaka jest największa profanacja? Wcielenie! To, że Niepojęty i Niezmierzony Bóg, stał się Człowiekiem jest największą profanacją! Wcielenie jest autoprofanacją Boga! Wszystko inne, włącznie z torturą krzyża, jest konsekwencją Bożego uniżenia. Golgota jest pochodną Nazaretu i Betlejem.
Z pewnością Ten, który kiedyś zechciał nie urodzić się w pałacu, a nawet więcej - w warunkach urągających ludzkiej godności - nie gorszy się i dziś naszymi rękami. Bo tutaj ani o żłób, ani o ręce nie chodzi, ale o Boże przekonywanie nas, że grzech człowieka Bogu nie zagraża! Bóg się naszym brudem, a zwłaszcza brudem serca, nie brzydzi. Przeciwnie - wchodzi w sam środek naszej profanacji, aby samym Sobą nieprzystawalność człowieka do Boga zapełnić.
Wydaje się, że wszystkie niedojrzałości wiary i kłopoty teologiczne, biorą się z duchowo-intelektualnej sklerozy. Niepamięci chalcedońskiej. Wykolejamy się za każdym razem, kiedy w Jezusie wyznajemy jedynie Boga. Gubimy się, kiedy rozpoznajemy w Nim tylko Człowieka. Zbawia nas Chrystus Pan - Prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek! Nie ma już podziału na sacrum i profanum!
Bóg, który z miłości do Ciebie stał się słaby jak Ty - to jest największe uniżenie. Nie można zejść niżej, jak z Nieskończoności Stwórcy do codzienności stworzenia. Jego uniżenie i miłosierdzie, którego nie może zniszczyć nasza istotowa nieprzystawalność, ciasnota umysłu i niegościnność serca, to jest najprawdziwszy skandal! Darmowa miłość Stwórcy do stworzenia jest oburzająco skandaliczna!
Poczytałam sobie komentarze pod tym artykułem na FB, polecam
jeden z nich napisał ksiądz K.Gryz:
"Serio?
Czy można prosić o zmianę tematu? Zresztą takimi słowami to w pewnym
sensie wszystko możemy usprawiedliwić. To, że Pan Bóg dysponując sobą
zniża się do człowieka to nie znaczy, że mamy dopuszczać do
profanacji... Bóg się uniżył z miłości do nas
żeby nas wywyższyć. Kolejna rzecz: uważam, że nadużyciem jest
stosowanie słowa "profanacja" do wcielenia Chrystusa. To naprawdę idzie
za daleko. Poza tym, KEP zamknął temat, po co takie posty? Moim zdaniem
takie artykuły i posty nie przystoją katolickiemu tygodnikowi. Nie
szukajcie pseudoteologicznych usprawiedliwień dla Komunii na rękę.
Niedługo będziemy zachęcać do profanowania Najświętszego Sakramentu, bo
sam Pan Jezus się sprofanował. Serio, nie mieszajcie pojęć."
Poczytałam sobie komentarze pod tym artykułem na FB, polecam
jeden z nich napisał ksiądz K.Gryz:
"Serio?
Czy można prosić o zmianę tematu? Zresztą takimi słowami to w pewnym
sensie wszystko możemy usprawiedliwić. To, że Pan Bóg dysponując sobą
zniża się do człowieka to nie znaczy, że mamy dopuszczać do
profanacji... Bóg się uniżył z miłości do nas
żeby nas wywyższyć. Kolejna rzecz: uważam, że nadużyciem jest
stosowanie słowa "profanacja" do wcielenia Chrystusa. To naprawdę idzie
za daleko. Poza tym, KEP zamknął temat, po co takie posty? Moim zdaniem
takie artykuły i posty nie przystoją katolickiemu tygodnikowi. Nie
szukajcie pseudoteologicznych usprawiedliwień dla Komunii na rękę.
Niedługo będziemy zachęcać do profanowania Najświętszego Sakramentu, bo
sam Pan Jezus się sprofanował. Serio, nie mieszajcie pojęć."
Dzięki Twojemu wpisowi przeczytałam tekst uważnie i posunęłam się do tego, że napisałam do Redakcji "Gościa", że obraża czytelników publikując bzdury. Bo "Gość niedzielny" ojca dominikanina opublikował.
Ks. Gryz obrzucił o. Koniarka obelgami, ale nie podał żadnego argumentu, że ten się myli. Co jeszcze zabawniejsze, choć dokument KEP jasno mówi, że Komunia na rękę nie jest profanacją, ks. Gryz usilnie stara się zasugerować, że jest odwrotnie.
Bardzo byśmy chcieli trwać przy Bogu ze Starego Przymierza, którego majestat onieśmielał, a bliskość przerażała. Usilnie staramy się przerobić Pana Jezusa na kogoś w tym stylu, najlepiej wkładając Mu jeszcze miecz do ręki. Ignorujemy fakt, że nasz Bóg-człowiek przyszedł na świat wśród wyrzutków społecznych, w śmierdzącej oborze, a umarł śmiercią niewolników, zmasakrowany torturami. Warto przypominać sobie co jakiś czas ten widok z "Pasji" Gibsona, bo błyszczące krucyfiksy w kościołach niewiele przypominają krwawą miazgę, w którą Go zmieniono.
Czasami chodzę na Mszę św. trydencką. Wszyscy zgodnie klękają i przyjmują Pana Jezusa do ust. I to (o zgrozo!) w czasach śmiertelnej pandemii. Nie ma żadnych podziałów i tłumaczeń. Nie ma oburzenia. Jest jedność. Czy nie mogłoby być tak w całym Kościele?
Czasami chodzę na Mszę św. trydencką. Wszyscy zgodnie klękają i przyjmują Pana Jezusa do ust. I to (o zgrozo!) w czasach śmiertelnej pandemii. Nie ma żadnych podziałów i tłumaczeń. Nie ma oburzenia. Jest jedność. Czy nie mogłoby być tak w całym Kościele?
Mogłoby, tylko jakieś obskuranckie tradziuchy jeszcze chciałyby do ust i robią cyrki z klękaniem. I gorszą tych, cytuję, którzy "chcieliby przyjąć Komunię godnie i bezpiecznie"
A dlaczego wcześniej neoni nie przyjmowali tak ochoczo zaleceń Kościoła odnośnie odprawiania Mszy? Nie pytam złośliwie, ale nawet tu na forum, kwestia była dyskutowana.
I nie, nie mam nic przeciwko konkretnym neonom, nawet, o zgrozo, znam neonów "lepszych" niż niejeden trads
I jeszcze jedno. Myślę, że w tym dwugłosie widać wielką pokusę, która dotyka księży, aby bardziej naśladować kapłanów Starego Przymierza, niż Chrystusa. Ci pierwsi budowali swój autorytet na przywilejach niedostępnych dla pozostałych, na prawie do przebywania w zastrzeżonych miejscach i wykonywania czynności, które dla innych były zakazane. Pan Jezus - przeciwnie - był Pasterzem wśród owiec, dzielił ich życie, nie wywyższał się w żadnej ludzkiej sprawie. Przyciągał ludzi samym sobą, swoim nauczaniem, swoimi cudami, a nie urzędem, czy pozycją społeczną.
Dla księdza dużo łatwiej jest przemówić z ambony, niż wyjść między ludzi. Tym bardziej powinniśmy doceniać tych księży, którzy to robią i nie patrzą na sprawy wyłącznie z pozycji swojej grupy.
Ks. Gryz obrzucił o. Koniarka obelgami, ale nie podał żadnego argumentu, że ten się myli. Co jeszcze zabawniejsze, choć dokument KEP jasno mówi, że Komunia na rękę nie jest profanacją, ks. Gryz usilnie stara się zasugerować, że jest odwrotnie.
Bardzo byśmy chcieli trwać przy Bogu ze Starego Przymierza, którego majestat onieśmielał, a bliskość przerażała. Usilnie staramy się przerobić Pana Jezusa na kogoś w tym stylu, najlepiej wkładając Mu jeszcze miecz do ręki. Ignorujemy fakt, że nasz Bóg-człowiek przyszedł na świat wśród wyrzutków społecznych, w śmierdzącej oborze, a umarł śmiercią niewolników, zmasakrowany torturami. Warto przypominać sobie co jakiś czas ten widok z "Pasji" Gibsona, bo błyszczące krucyfiksy w kościołach niewiele przypominają krwawą miazgę, w którą Go zmieniono.
Oszołomów nigdzie nie brakuje - ani wśród lekarzy, ani pośród księży. I coraz wyraźniej widać, jak duży procent jest wśród polskich katolików pogaństwa.
A dlaczego wcześniej neoni nie przyjmowali tak ochoczo zaleceń Kościoła odnośnie odprawiania Mszy? Nie pytam złośliwie, ale nawet tu na forum, kwestia była dyskutowana.
Na Drodze Neokatechumenalnej występowało zawsze bezwzględne posłuszeństwo Kościołowi hierarchicznemu. Nie ukrywam, że bywało, iż pyszczyłam przeciw temu.
Czasami chodzę na Mszę św. trydencką. Wszyscy zgodnie klękają i przyjmują Pana Jezusa do ust. I to (o zgrozo!) w czasach śmiertelnej pandemii. Nie ma żadnych podziałów i tłumaczeń. Nie ma oburzenia. Jest jedność. Czy nie mogłoby być tak w całym Kościele?
U siebie w parafii też klękam i przyjmuję Pana Jezusa do ust. Kościół zezwala na różne formy i mamy prawo z nich korzystać. Mieszczą się w nim zarówno tradycjonaliści, jak i neoni. Atakowanie innej grupy tylko dlatego, że moja grupa robi coś inaczej, jest czystej wody sekciarstwem.
Pisałam już, że w mojej parafii także do ust, tak się nauczyłam i sama z siebie nie mam potrzeby zmiany, natomiast w epidemii wolałabym na rękę. Nie uważam jednak za stosowne skupiać na sobie uwagę w takim momencie czy prowokować podziały. Gdy nie mogłam podejść na początku procesji, rezygnowałam i przyjmowałam Komunię tylko duchowo.
Natomiast mam w sobie głęboką niezgodę na ocenianie, który z tych sposobów jest lepszy lub gorszy. Zgodnie z nauczaniem Kościoła, są równe.
Wiecie - ja mieszkając teraz w małej wiosce w Irlandii ,gdzie cały kraj nie ma dostępu do mszy świętej (bo mamy poziom 3 gdzie kościół jest otwarty dla wiernych ale nie ma nabożeństw czy mszy świętych z udziałem ludu - wiec tylko online ) wiem jedno - być posłusznym biskupowi miejsca . Tutaj najwiecej ludzi przyjmuje komunie święta na rękę ,my na polskiej mszy do ust alw od początku pandemii episkopat zarządził by było to tylko na rękę i tego się trzymamy . W niczym to nie przeszkadza i nie komplikuje . Teraz mamy komunie swieta duchowa , tak jest i nie zmienimy tego . Oddajemy to Panu Bogu . Ale wiem,ze posłuszeństwo biskupowi przynosi owoce .
A w Holandii mało tego, że tylko na rękę, to jeszcze ksiądz od wiernych jest oddzielony szybą z pleksi z otworem i przez tą dziurę pęsetą podaje Ciało Pańskie na dłonie wiernego.
W Heilbron (Niemcy) jest podobnie. Znacznie zredukowana liczba wiernych, wszyscy muszą mieć maseczki na twarzy, celebrans odprawia w przyłbicy; gdy idzie podawać Ciało Pańskie zakłada dodatkowo: maseczkę i gumowe rękawiczki. Nie ma żadnych spotkań grup modlitewnych, ani indywidualnych z księdzem, na tej parafii. Faktem jest, że nie mają tam także problemu z zakażeniem Covid-19.
" Sposobem księdza na uniknięcie zakażenia koronawirusem jest skorzystanie z kropielnicy, w której znajduje się woda święcona. Namawia wiernych do tego, by odkażali się nią do woli."
Tego gościa powinno się zamknąć na czas pandemii. To co robi jest śmiertelnie niebezpieczne. Kropielnica zawsze była rozsadnikiem zarazy, to że woda jest tam święcona, przed wirusami i bakteriami nie chroni. Wystarczyło pobrać próbkę i zbadać pod mikroskopem.
" Sposobem księdza na uniknięcie zakażenia koronawirusem jest skorzystanie z kropielnicy, w której znajduje się woda święcona. Namawia wiernych do tego, by odkażali się nią do woli."
Tego gościa powinno się zamknąć na czas pandemii. To co robi jest śmiertelnie niebezpieczne. Kropielnica zawsze była rozsadnikiem zarazy, to że woda jest tam święcona, przed wirusami i bakteriami nie chroni. Wystarczyło pobrać próbkę i zbadać pod mikroskopem.
A baseny jakos otwarte. Czyzby ten wirus tylko w świeconej wodzie siedział?
Komentarz
Mysle bardzo podobnie.
Problem z nieposłuszeństwem hierarchii jest zawsze jeden ten sam. Trzeba określić inny autorytet, którym się kierujemy. W tym wypadku często zastępuje się autorytet deontyczny hierarchii kościelnej na autorytet epistemiczny - interpretacją Pisma Świętego czy doktryny.
Jakkolwiek by nie było taki wybór jest arbitralny. Jednemu jako odstępstwo będzie się jawiła wolność religijna, innemu komunia dla rozwodników, innemu odejście od ślubowania posłuszeństwa mężowi przez żonę, innemu dogmat o nieomylności papieża, innemu sposób odprawiania Mszy itd.
I każda taka racjonalizacja będzie spójna. Bo treści wiary nie mają uzasadnienia innego, niż zaufanie autorytetowi Boga. Jeśli uznajemy jakies treści za pozbawione tego autorytetu, to nie ma jak ich inaczej uzasadnić w obszarze wiary.
a jeśli jest się papieżem? Możliwość przystąpienia do Komunii przez rozwodnika, który w nowym związku nie żyje we wstrzemięźliwości (oczywiście jako wyjątek) jest częścią obecnego Magisterium.
Uzasadnienie, jakie się w tym kryje jest spójne. Ono nie narusza doktryny, ale radykalnie zmienia praktykę.
Generalnie ja z tym (negowaniem biskupów/papieża) nie mam problemu. Ludzie kierują się swoim sumieniem. Jeśli ktoś uważa, że jego biskup czy papież głosi coś błędnego czy złego, to trudno by był posłuszny w tym względzie.
https://www.gosc.pl/doc/6570134.Wiecie-jaka-jest-najwieksza-profanacja-Wcielenie
z tego zdania na przykład: Nie ma już podziału na sacrum i profanum!
Bardzo byśmy chcieli trwać przy Bogu ze Starego Przymierza, którego majestat onieśmielał, a bliskość przerażała. Usilnie staramy się przerobić Pana Jezusa na kogoś w tym stylu, najlepiej wkładając Mu jeszcze miecz do ręki. Ignorujemy fakt, że nasz Bóg-człowiek przyszedł na świat wśród wyrzutków społecznych, w śmierdzącej oborze, a umarł śmiercią niewolników, zmasakrowany torturami. Warto przypominać sobie co jakiś czas ten widok z "Pasji" Gibsona, bo błyszczące krucyfiksy w kościołach niewiele przypominają krwawą miazgę, w którą Go zmieniono.
I nie, nie mam nic przeciwko konkretnym neonom, nawet, o zgrozo, znam neonów "lepszych" niż niejeden trads
Dla księdza dużo łatwiej jest przemówić z ambony, niż wyjść między ludzi. Tym bardziej powinniśmy doceniać tych księży, którzy to robią i nie patrzą na sprawy wyłącznie z pozycji swojej grupy.
Oszołomów nigdzie nie brakuje - ani wśród lekarzy, ani pośród księży.
I coraz wyraźniej widać, jak duży procent jest wśród polskich katolików pogaństwa.
Na Drodze Neokatechumenalnej występowało zawsze bezwzględne posłuszeństwo Kościołowi hierarchicznemu. Nie ukrywam, że bywało, iż pyszczyłam przeciw temu.
W Heilbron (Niemcy) jest podobnie. Znacznie zredukowana liczba wiernych, wszyscy muszą mieć maseczki na twarzy, celebrans odprawia w przyłbicy; gdy idzie podawać Ciało Pańskie zakłada dodatkowo: maseczkę i gumowe rękawiczki.
Nie ma żadnych spotkań grup modlitewnych, ani indywidualnych z księdzem, na tej parafii. Faktem jest, że nie mają tam także problemu z zakażeniem Covid-19.
Tego gościa powinno się zamknąć na czas pandemii. To co robi jest śmiertelnie niebezpieczne. Kropielnica zawsze była rozsadnikiem zarazy, to że woda jest tam święcona, przed wirusami i bakteriami nie chroni. Wystarczyło pobrać próbkę i zbadać pod mikroskopem.
Czyzby ten wirus tylko w świeconej wodzie siedział?