Zmarł o. Kazimierz Kubacki SJ, duszpasterz Niezależnego Zrzeszenia Studentów w Toruniu – 4 listopada 2020
Zmarł po długiej walce z z COVID-19, w 44 roku życia zakonnego i 37 roku kapłaństwa.
4 lata młodszy ode mnie. Podczas pobytu w Carlsbergu rzadko zaglądałam do netu i dopiero po powrocie do domu się zorientowałam.
Poniżej uroczystości pogrzebowe:
Tam u Jezuitów był pogrom. Zmarła również mama o. Kazimierza i mama o. Grzegorza.
W domu, gdzie przebywał o. Kazimierz było więcej ojców zakażonych; wynika to ze słów homilii. Współbracia odwiedzali o. Kazika w pokoju podczas choroby; gdy pacjent przebywał na Intensywnej Tarapii, zanim wprowadzono go w śpiączkę farmakologiczną, mógł przyjąć Ciało Pańskie.
Komentarz
Gdyby nie ta cholerna zaraza, a przy tym osoby, które sobie zagrożenie lekceważą i tym samym narażają zdrowie i życie innych, to ww mogli by jeszcze pożyć.
W tym wszystkim jest ten pozytyw, że zarażeni ojcowie mogli już towarzyszyć osobom chorym i umierającym z powodu SARS-CoV-2; wcześniej było to niemożliwe.
Msza przy łóżku umierającego o. Kazika
27 latek pojechał z bolem w klatce do Myślenic do szpitala. Zrobili mu test, pozytywny, kazali siedzieć w domu w izolacji domowej.
Na drugi dzień martwy, rozległy zawał.
W szpitalu wpisali covid, jest draka bo oczywiście rodzina chce pozwać szpital i nie zgadza się na taki wpis.
W sąsiedniej gminie spadł chlopina z rusztowania po dwóch dniach w szpitalu zmarł na Covid.
I żeby nie było , wiem że ludzie umierają na tego wirusa, ale niestety drugie tyle jak nie więcej jest ofiar zaniedbań innych chorób i braku dostępu do leczenia.
Reszta w******** skoro niewłaściwie chorzy.
W Ż. To samo, chyba tylko w Ł. na razie zostaje normalny ale on meleńki jest. Praktycznie całe byłe województwo bez opieki szpitalnej.
Za to piękny pomnik kolejny postawiono i wczoraj odsłaniali z blichtrem iście bizantyjskim.
I Armagedon ofiar covida dopiero się zacznie.
Już się zaczyna.
Rząd będzie miał na sumieniu śmierć tych wszystkich ludzi, którym sparalizował leczenie.
Z hasłem na ustach " bądźmy solidarni " , " bądźmy odlowiedzialni " .
Znamienne , że ten gościu na tych wszystkich propagandowych konferencjach nigdy nie zdejmuje maski . Twarzy nie pokazuje społeczeństwu.
To będzie znak czasów.
Brak twarzy .
Pół roku na zorganizowanie
Pół roku na zrobienie zmian.
Pół roku.....
Teraz to już nawet więcej niż pół roku ( od marca)
Jeśli we wszystkim w służbie zdrowia decyduje covid
To sorry .
Wszystko podporządkowane covid.
W Polsce, ale i w innych biedniejszych krajach, opieka medyczna szwankuje - w Polsce były ogromne problemy jeszcze przed pandemią; ludzie umierali na SOR, nic więc dziwnego, że teraz jest jeszcze gorzej.
Należy mieć też na uwadze ogromne braki w personelu - gdy się dowiedziałam, że obsługa karetek pogotowia zmienia kombinezon na dworze, to wiedziałam, że mają zakażenie, jak w banku. Odzież ochronną należy odpowiednio zdejmować, jeden nieopatrzny gest grozi zakażeniem się. W Niemczech personel medyczny w szpitalach i na oddziałach zakaźnych, praktycznie się nie zaraża, bo jest gruntownie przeszkolony.
1. Od dawna mówiłam, że baranki lekceważą zagrożenie, a w razie draki będą obwiniać rząd. I jak widać - miałam rację.
2. Gdyby przemawiał bez maseczki, to ludziska darli by japę, że od innych wymaga, a sam się do zaleceń nie dostosowuje.
Ludziskom nie dogodzisz - bez względu na to, co rząd by zrobił, zawsze będzie źle.
Pozabijają nas.
Nie żyją motocykliści. Szpitale w Chełmie i we Włodawie ich nie przyjęły.
https://www.dziennikwschodni.pl/lublin/nie-zyja-motocyklisci-szpitale-w-chelmie-i-we-wlodawie-ich-nie-przyjely,n,1000278002.html
W głowie sie nie mieści...
To tylko pokazówka jak rząd dba.
I drenowanie kasy ogromnej.
To kosztowny biznes, zupełnie niedaekwatny do aktulanych potrzeb.
Ps
Oczekuję linczu bo nie mam serca dla ofiar covida i co , mają umierać.??
Problemy jest u innych chorych A dla nich nie zbudowano szpitala narodowego.
Ale ok , rząd dba o chorych.
Tiaaa
Nic się nie zmieniło. Dostęp do leczenia w szpitalach jest, a to, że nie ma lekarzy jest już inną sprawą. Lekarze fachowcy w szpitalach obsługują tylko prywatnie ubezpieczonych i przypadki ciekawe medycznie. Lekarz oddziałowy jest już co najmniej po pierwszym stopniu specjalizacji, a reszta, to odpowiednik polskich rezydentów.
W weekendy lekarzy i okresie świątecznym jest obsada 50 proc. personelu i tylko rezydenci pracują; nieczynne są gabinety zabiegowe, np. punkcja wody z opłucnej, ale operacje ratujące życie są wykonywane. Na taką okoliczność ściągani są lekarze dyżurujący pod telefonem.
W przypadku choroby terminalnej lekarze specjaliści w Praxis nie chcą na stałe opiekować się takim pacjentem - wysyłają do szpitala lub do hospicjum.
W Niemczech zaraza szaleje w niewielu miastach, głównie tam, gdzie są studenci. W innych miejscach jest w miarę spokojnie, co nie znaczy, że nic się nie dzieje.
W moim mieście (Ludwigshafen) od wczoraj mamy 19 nowych zakażeń, ale zdecydowana większość pacjentów przebywa w domu.
Na oddziale intensywnej terapii (tylko SARS-CoV-2) znajduje się 19 osób (to są chorzy z kilkunastu ostatnich dni), w tym 7 osób jest pod respiratorem.
Wolnych miejsc mają tam jeszcze 37. Nie brakuje personelu. Na tego typu oddziałach są bardzo wysokie zarobki i tam jest doskonała opieka lekarska i pielęgnacyjna.
W naszej klinice, na wysokim poziomie działa kardiologia - tam jest zawsze lekarz specjalista, niezależnie czy święta, czy nie; tam właśnie skierowano Myszatego, gdy jego stan był kiepski. Niestety, nie mogli odciągnąć wody, bo gabinet był nieczynny; czekano do poniedziałku rana, o 2 w nocy Myszaty odszedł.
Teraz zobaczyłam, że klinika ma jednak napiętą sytuację - wstrzymano przyjmowanie na oddział porodowy. Pacjentki są kierowane do innych szpitali, wolnych od covida - mamy takowych jeszcze dwa.
Na kardiologię pacjenci są przyjmowani - to jest oddzielny budynek, nie powiązany z kompleksem szpitalnym. Nasza klinika składa się z kilku klinik - znajdują sią one w oddzielnych budynkach i są autonomiczne.
Domyślam się, że w segmencie, gdzie są covidowcy, jest również oddział położnictwa.
Odwiedziny pacjentów są zakazane.