Jedna rzecz wiem o orzechach, że bardzo dobre są tzw. orzechy "baby"- takie duże sztuki. Jest też odmiana na którą u mnie w domu się mówiło "kamieniaki" - mają bardzo twarda skorupkę i jak w nie hukniesz młotkiem, to się zaledwie na dwie połowy orzech rozpada i trudno z tych boków wydłubać miąższ.
Radxiłabym uważać na orzechy czyszczone chemicznie - mają nienaturalnie jasne łupinyi brak ziemi/resztek tej osłonki, w której rosły (nie wiem, jak się to nazywa). Kiedyś kupiłam takie na bazarze - akurat potrzebowałam orzechy włoskie, a na wszystkich stoiskach były tylko takie oczyszczone (z giełdy?). Wywaliłam chyba wszystkie co do jednego, miały pajęczynki i odchody robali w środku. Pomijam już te robale. Ale nie ogarniam tego traktowania chemią jedzenia, żeby ładnie wyglądało. Warzywa zawsze wybieram brudne, z ziemią, lepiej się przechowują. A po tym, jak moja mama usłyszała na bazarze, że niektórzy myją warzywa wybielaczem Ace, to już w ogóle staram się unikać tych wypucowanych.
Jedna rzecz wiem o orzechach, że bardzo dobre są tzw. orzechy "baby"- takie duże sztuki. Jest też odmiana na którą u mnie w domu się mówiło "kamieniaki" - mają bardzo twarda skorupkę i jak w nie hukniesz młotkiem, to się zaledwie na dwie połowy orzech rozpada i trudno z tych boków wydłubać miąższ.
Te duże są pyszne i nie ma pitolenia się z dzióbaniem tych maleńkich skórek
Komentarz
Uja chcesz?