I jeszcze jedno - gdyby moja córka nie mogła wykonać badań w miejscu zamieszkania to ja zamiast jechać na urlop, by przyjemnie spędzić święta, zrobiłabym wszystko by moi przyjaciele i znajomi pomogli mi dla niej te badania załatwić w Polsce, zamiast mnie gościć i zabawiać
Moja córka nie chce jeździć do Polski. A tym bardziej nie pojechała by tam na święta. Poza tym - aktualnie porusza się na wózku, z powodu tej stopy, ma tam jątrzącą się ranę. To akurat jest leczone, co kilka dni przychodzi do domu ekspert od ran i obserwuje proces gojenia.
> Czemu walczyłaś o Myszatego a nie wyszłaś z założenia że co ma być to będzie. <
Walcząc o Myszatego, nie zrobiłam nic, co było by sprzeczne z jego wolą. On mógł uniknąć wielu przykrości, a może nawet i życie uratować, gdyby robił regularnie kolonoskopię. 25 lat wstecz miał tam nowotwór, który został zoperowany. Miał przykazane kontrole raz do roku. Niestety, po upływie 10 lat już nie chciał iść. Próbowałam go namówić, ale jak miał już dosyć moich próśb, to dostawałam joby. Ustępowałam więc, w końcu doszłam do wniosku, że facet jest dorosły i wie co robi. Gdy już miał bóle, pozwolił załatwić sobie termin na badanie. Było już jednak za późno, a do tego okazało się, że inne raczysko siedzi na nerce. Razem podjęliśmy decyzję, żeby operowano oba organy za jednym razem. Byłoby O.K. gdyby nie błąd personelu. Wtedy pozbył się również jelita cienkiego. A później przyszedł nowotwór pęcherza - tutaj już pilnowałam, a on wreszcie zaczął mnie słuchać. Więcej na ten temat pisałam w innym wątku.
A tak w ogóle - to często tutaj pisano, że "umrzeć trzeba". Dziwi mnie więc obecne poruszenie.
@Klarcia to twoja sprawa, ale może jednak zaciągnij córkę do PL i tu zróbcie prywatnie badania? Ja rozumiem, że smierc kiedyś przyjdzie, ale nawet sam Pan Bóg wolał abysmy dozywali starości... Zwłaszcza jeśli ma dziecko. Bo kto się nim zajmie? Dom dziecka?
Jestem wyczulona jak się kogoś zbiorowo objeżdża , do niej jakoś nikt nie dołącza. Zawsze to groźne mi się wydaje, może zbyt jestem na to wyczulona, ale jestem, jeśli z dobrego serca jej tak piszecie, to ok, ale ja czuję inaczej. Jak dla mnie nikt nie może pisać bez szacunku dla drugiej osoby, Klarcia też. Ale dziwne, że osoby, które tak uświadamiają Klarcię jak brzydko do innych się odnosi, same sobie na to pozwalają, bo to Klarcia.
A czy ja Cię wymieniłem, że się obraźliwie zwracasz do Klarci. Zaczęłaś odpowiadać, jakbym do Ciebie pisała. Ty tylko interpretujesz na niekorzyść Klarci, co ona myśli i jak jej na córce nie zależy. Ja bym była z takimi osądami ostrożniejsza. Zresztą cała ta dyskusja jest dziwna i nie widzę w tym troski o kogoś, a coraz większe nakręcanie na kogoś. I skończę, bo bardzo nie lubię się tak wtrącać. Zaraz zacznę przepraszać, że się odezwalam i wszystkim przyznam rację.
Ale cieszę się, że @joachm1 stwierdziła, ze lepiej usunąć swoje wpisy, chociaż moje teraz są przez to przesadzone . Naprawdę mam nadzieję, że wszyscy, którzy na ten temat się wypowiadali, mieli dobro innych na celu, a ja jestem przewrażliwiona. Już kończę, bo wracam do rzeczywistości, za bardzo się tym denerwuję.
A ja ci dziękuję @Zuzapola za twoje wpisy. Podobnie jak ty, mam alergię na zbiorowy lincz. W temacie córki (choć tylko pobieznie przejrzałam) ani Klarci nie rozumiem, a ni się z nią nie zgadzam. Zresztą w wielu innych też. Fajnie natomiast, że ktoś jest wrażliwy na takie sytuacje, nawet jeśli to kosztuje trochę trudnych emocji.
Rozmawiałam dzisiaj z córką. Nie chce mojej pomocy, powiedziała mi, żebym sobą się zajęła, że jeżeli nadal będę marudziła, to nie będzie odbierała ode mnie telefonów i przez próg mnie nie wpuści. Prawdę mówiąc - wcale jej się nie dziwię, pewnie tak samo bym postąpiła.
Ja szanuję wolę drugiego człowieka, nigdy nie zmuszałam nikogo do działa; których nie chciał. Dlatego też Myszaty pokochał mnie i pojął za żonę, bo nie znosił życia w dyktacie współmałżonka. I tak, np. o godz. 2 w nocy robiłam mu 12 kawę, bo tak chciał. Jedyne co wymogłam na córce, to zakaz usunięcia ciąży - powiedziałam, że jeżeli to zrobi, to już matki nie będzie miała. Razem z Myszatym zaproponowaliśmy pomoc w wychowaniu maleństwa.
Ją rozumiem, ze można kogoś zaglaskac na śmierć i to nie jest dobre. Ale są momenty, o których szczególnie dobrze umieją napisać osoby, które towarzyszył osoba przewlekle chorym, ze człowiek nie myśli racjonalnie. Przemawia przez niego ból, strach, zniechęcenie, depresja. I to jest ten moment, kiedy się o ta osobę walczy. Tu nie chodzi o uporczywe terapię, która w wielkim bólu pozwala zyskać dzień czy dwa. Twoja córka jest młodą osoba, mieszka w kraju gdzie opieką medyczną jest na wysokim poziomie, dba się również, żeby pacjenci chorzy przewlekłe nie cierpieli. Może warto by było skonsultiwac ją zn psychiatra, bo taka niechęć do życia, szczególnie w sytuacji kiedy posiada nieletniego dziecko jest chorobowa.
Proszę nie opisuje mi, nie tłumacz. Zrobił jak uważana ale pomysł cxy nie warto by było.
Ja niestety mialam pretensje ze gdy krwawilam i czekalam na karetkę moja mama poszła do pracy ( meza wtedy nie bylo) a nie wysłuchali mojej prośby o szpital 3 referencyjnosci.
Ale nie mogę byc zla. Nikt tego nie przewidział. Pewnie i tak by nie pomoglo, bo pewnie jej tez by nie słuchali. Dlugo jednak mialam rozne pretensje, tez ze praca byla ważniejsza, straszenie itd. Dziś już mysle inaczej. To ja byłam dorosła
Przez takie gadanie moga miec wyrzuty sumienia rodzice np: samobojcow, czy dzieci tez doroslych czy malych ktore zmarly lub stały się niepelnosprawne lub nieuleczalnie juz chore, ze nie zapobiegli. Prawda jest taka jednak ze nie wszystko.sie przewidzi.
To chyba Klarcia po prostu przerasta. Jeśli tak Klarciu to chociaż mów że ja kochasz i Ci na niej zalezy, zeby dbała o swoje zdrowie To już niewiele kosztuje a może zdziałać cuda
Umiesz liczyć licz na siebie ostatnio to mi chodzi po głowie
No to napiszę tak. Gdybym była chora, to bym chciała, żeby o mnie ktoś walczył... Nie musiał, akurat z leczeniem onkologicznym nie zwlekałam ani chwili.
Ale z punktu widzenia osoby, która ma w rodzinie osoby, które nie chcą się leczyć, powiem, że jest to mega trudne. I cienka granica wolności a walki o kogoś. Ale w sumie pacjent ma wyrazić zgodę na leczenie.
W pobliżu mam następną ofiarę covida. Mojej masażystki nie wpuszczono do umierającego - na raka, a nie "koronę" ojca. On był przytomny, tylko nie miał siły mówić do telefonu. Leżał na sali kilkuosobowej (przedsionek intensywnej terapii) i odmówiono jej wejścia. Gdyby miała przechorowanego covida i taki Atest jak ja mam, to by weszła. Przykre.
Przyjaciele mi to podesłali na messenger: "Przeżyliśmy tragedię sąsiedztwa, bo 41-l. (zawodowy żołnierz) ojciec zadźgał 5-cioosobową rodzinę wraz ze sobą i podpalił nowy dom jeszcze nie gotowy. Zostały przy życiu tylko dwa psy w budzie. Żona 37 lat nauczycielka i dwoje malutkich dzieci (córeczki 1 i 4 latka) i teściowa 77 lat. Strażacy, policjanci i sąsiedzi nie mogą się pozbierać z szoku.
To nie jest pierwszy podobny przypadek, ludziom psychika normalnie siada. W ubiegłym tygodniu targnęła się na życie dorosła córka mojej przyjaciółki. Nadal przebywa na intensywnej terapii. Zwyczajnie, ludziom psychika siada.
Covid pokonał Krzysztofa Krawczyka. Nie jest pewnym czy przeżyje Piotr Semka - jeszcze dzielnie walczy z wirusem, dużo ludzi się modli. Ale to przecież nic groźnego, wirus jest lżejszy od grypy.
Podobna ilość zgonów była dn. 9.04 w Indiach liczących ponad 1,366 miliardów mieszkańców.
Brawo!!!
Więcej osób łamiących sanitarny reżim, więcej zadymiarzy na ulicach miast, a dojdzie do tego, że ludzie będą konali w domach.
Dzisiaj na przykład mieliśmy w Warszawie aż osiem demonstracji. Głównie protestowali przedsiębiorcy domagający się zniesienia lockdown.
Ok. godz. 8 rano, w Ogrodzie Saskim wybuchały petardy, rozrzucono też flary dymne.
Hołota usiłowała przedostać się na Plac Zamkowy, gdzie odbywały się uroczystości państwowe. Wielu uczestników było agresywnych, naruszono nietykalność cielesną policjantów.
Z Włocławka przyjechał właściciel restauracji, który przyznał, że otworzył ją już dwa miesiące temu. Takich "mądrali" jest więcej. Jest tajemnicą Poliszynela, że działają dyskoteki; nawet jeżeli policja trafi na taką, to rzadko kiedy może skutecznie działać, bo sądy w większości odmawiają przyjęcia takich spraw.
Komentarz
Moja córka nie chce jeździć do Polski. A tym bardziej nie pojechała by tam na święta. Poza tym - aktualnie porusza się na wózku, z powodu tej stopy, ma tam jątrzącą się ranę. To akurat jest leczone, co kilka dni przychodzi do domu ekspert od ran i obserwuje proces gojenia.
Walcząc o Myszatego, nie zrobiłam nic, co było by sprzeczne z jego wolą.
On mógł uniknąć wielu przykrości, a może nawet i życie uratować, gdyby robił regularnie kolonoskopię. 25 lat wstecz miał tam nowotwór, który został zoperowany. Miał przykazane kontrole raz do roku. Niestety, po upływie 10 lat już nie chciał iść.
Próbowałam go namówić, ale jak miał już dosyć moich próśb, to dostawałam joby.
Ustępowałam więc, w końcu doszłam do wniosku, że facet jest dorosły i wie co robi.
Gdy już miał bóle, pozwolił załatwić sobie termin na badanie. Było już jednak za późno, a do tego okazało się, że inne raczysko siedzi na nerce. Razem podjęliśmy decyzję, żeby operowano oba organy za jednym razem. Byłoby O.K. gdyby nie błąd personelu.
Wtedy pozbył się również jelita cienkiego.
A później przyszedł nowotwór pęcherza - tutaj już pilnowałam, a on wreszcie zaczął mnie słuchać. Więcej na ten temat pisałam w innym wątku.
A tak w ogóle - to często tutaj pisano, że "umrzeć trzeba". Dziwi mnie więc obecne poruszenie.
Prawdę mówiąc - wcale jej się nie dziwię, pewnie tak samo bym postąpiła.
I tak, np. o godz. 2 w nocy robiłam mu 12 kawę, bo tak chciał.
Jedyne co wymogłam na córce, to zakaz usunięcia ciąży - powiedziałam, że jeżeli to zrobi, to już matki nie będzie miała. Razem z Myszatym zaproponowaliśmy pomoc w wychowaniu maleństwa.
Ale są momenty, o których szczególnie dobrze umieją napisać osoby, które towarzyszył osoba przewlekle chorym, ze człowiek nie myśli racjonalnie. Przemawia przez niego ból, strach, zniechęcenie, depresja.
I to jest ten moment, kiedy się o ta osobę walczy.
Tu nie chodzi o uporczywe terapię, która w wielkim bólu pozwala zyskać dzień czy dwa.
Twoja córka jest młodą osoba, mieszka w kraju gdzie opieką medyczną jest na wysokim poziomie, dba się również, żeby pacjenci chorzy przewlekłe nie cierpieli.
Może warto by było skonsultiwac ją zn psychiatra, bo taka niechęć do życia, szczególnie w sytuacji kiedy posiada nieletniego dziecko jest chorobowa.
Proszę nie opisuje mi, nie tłumacz. Zrobił jak uważana ale pomysł cxy nie warto by było.
Ale nie mogę byc zla. Nikt tego nie przewidział. Pewnie i tak by nie pomoglo, bo pewnie jej tez by nie słuchali. Dlugo jednak mialam rozne pretensje, tez ze praca byla ważniejsza, straszenie itd. Dziś już mysle inaczej.
To ja byłam dorosła
To chyba Klarcia po prostu przerasta. Jeśli tak Klarciu to chociaż mów że ja kochasz i Ci na niej zalezy, zeby dbała o swoje zdrowie
To już niewiele kosztuje a może zdziałać cuda
Umiesz liczyć licz na siebie ostatnio to mi chodzi po głowie
Ale z punktu widzenia osoby, która ma w rodzinie osoby, które nie chcą się leczyć, powiem, że jest to mega trudne.
I cienka granica wolności a walki o kogoś. Ale w sumie pacjent ma wyrazić zgodę na leczenie.
Mojej masażystki nie wpuszczono do umierającego - na raka, a nie "koronę" ojca. On był przytomny, tylko nie miał siły mówić do telefonu. Leżał na sali kilkuosobowej (przedsionek intensywnej terapii) i odmówiono jej wejścia. Gdyby miała przechorowanego covida i taki Atest jak ja mam, to by weszła.
Przykre.
"Przeżyliśmy tragedię sąsiedztwa, bo 41-l. (zawodowy żołnierz) ojciec zadźgał 5-cioosobową rodzinę wraz ze sobą i podpalił nowy dom jeszcze nie gotowy. Zostały przy życiu tylko dwa psy w budzie. Żona 37 lat nauczycielka i dwoje malutkich dzieci (córeczki 1 i 4 latka) i teściowa 77 lat. Strażacy, policjanci i sąsiedzi nie mogą się pozbierać z szoku.
To nie jest pierwszy podobny przypadek, ludziom psychika normalnie siada.
W ubiegłym tygodniu targnęła się na życie dorosła córka mojej przyjaciółki. Nadal przebywa na intensywnej terapii.
Zwyczajnie, ludziom psychika siada.
Nie jest pewnym czy przeżyje Piotr Semka - jeszcze dzielnie walczy z wirusem, dużo ludzi się modli.
Ale to przecież nic groźnego, wirus jest lżejszy od grypy.