Ten temat dość długo dojrzewał w mojej głowie i sercu, zanim postanowiłem o nim powiedzieć. Mówiąc o nim ostatnio, zauważyłem pewne niezrozumienie u osób, które zechciały mnie wysłuchać.
@Maciek_bs poradził bym działał, więc pozwalam sobie w tym wątku spróbować go opisać. Proszę o cierpliwość, gdyż ta sprawa wyraźnie przerasta moje kompetencje, ale z drugiej strony nie znalazłem jakiegoś kompleksowego źródła, które poruszałoby go w sposób całościowy i kompetentny.
Wiadomo, że pierwsi chrześcijanie swoje ziemskie życie widzieli jako drogę. Nawet pierwsze imię jakim nazywali Kosciół, to była droga. Wiemy też że jest to droga kamienista, pełna pułapek. Naszym obowiązkiem jest czynić ją bardziej funkcjonalną. Tak aby w konsekwencji, ludzie którzy nią kroczą, mogli dojść bezpiecznie do Królestwa Bożego. Polecam w tym względzie niedzielne czytania
http://mateusz.pl/czytania/2021/20211205.htmlPostaram się też korzystać z aplikacji do zmiany głosu w tekst, dlatego jeszcze raz proszę o cierpliwość, gdyż na komórce nie działa mi edycja i pewne błędy, pomimo ze będę się starał, napewno się pojawią.
Jednak temat, który chcę rozważyć w tej "dyskusji" dotyczy głównie pewnej przepaści, która istnieje na początku tej drogi. Moim zdaniem: niestety zbyt wiele chrześcijan w nią wpada. Według mnie rzutuje ona bezpośrednio on plagi rozwodów, czy odejść młodzieży od Kościoła. Temat obszerny, dlatego postaram się sukcesywnie pisać w tym wątku, aby go zgłębić i dostatecznie wyczerpać, aby mógł przynieść konkretne korzyści czytającym.
Komentarz
piszcie proszę
Czasem najciemniej pod latarnia
Tak się składa, że także moja młodzież czyta ten wątek i jestem jej za to bardzo wdzięczny Dopóki nie rezygnujemy, dopóty jest szansa na porozumienie Jednak to co opisałem do tej pory jest wstępem. I to co następnie napiszę też. Aby zadać pytanie i być dobrze zrozumianym, to taka podstawa jest konieczna. Bo mamy bardzo różne wyobrażenia dotyczące wiary. Mam nadzieję że po południu uda mi się pociągnąć dalej wątek. Teraz jestem w pracy i dużo jest tu czynników rozpraszających
W praktyce, błędy racjonalizmu często nie pozwalały dojść do zgody w dyskusjach internetowych
ja to zupełnie inaczej widziałam. Raczej doświadczam słabości i własnych automatyzmow i mój jedyny pomysł, to wykorzytsac automatykę do czynienia dobra.
zreszta, jest to dla mnie jedna z zagadek - czy człowiek niedojrzały, niedbający o siebie, może byc faktycznie pobozny. Ja sie zawsze zastanawiam, czy swieci myli zeby i na ile obowiązują świętych prawa natury, i gdzie jest jeszcze natura, a gdzie zaczyna sie wola.
Nie znam Was osobiście i moze byc tez tak, ze mamy zupełnie inne punkty startowe. Dzieci należy karmić mlekiem
Nie będę wklejał cytatów, ale treść w linkach jest bardzo ważna, aby prawidłowo i kompleksowo odebrać to "moje przesłanie".
Od razu napiszę, że takie nadzwyczajne szatańskie działania są bardzo nadzwyczajne. Nie dziwię się, że mało ludzi mi wierzy. Dużo za to miałem niepotrzebnych i gorszących przykrości z tego powodu. Dlatego w tym wątku myślę zaatakować. Tą małoduszną, bezinteresowną złośliwość ludzką. I to niestety w znacznej mierze osób wierzących. Niewierzących te moje dziwactwa, chyba po prostu, mało obchodziły.
I zastanawiam się dlaczego po tym wszystkim Bóg dał mi poznać Jego Miłość względem mnie. Myślę też, że Boże pragnienie uszczęśliwienia, dotyczy WSZYSTKICH innych ludzi. Może mam wśród swoich przodków, ludzi świętych, którzy wyprosili mi tą łaskę? W każdym razie, to przeżycie spowodowało, że do dziś drążę temat Kochającego Boga. Tego jak ja Go rozumiem. Dlatego bardzo też obawiam się, że mogę zostać zwiedziony. Dlatego też ważne jest dla mnie jakie ta moja działalność przynosi owoce.