Jak sobie radzicie z tą sprzecznością? Jesteście pobłażliwi i miłosierni, sięgacie do portfela, żeby pokryć "dorosłe" wydatki dzieci, czy przyjmujecie, że za samodzielność trzeba płacić. A jak kogoś nie stać, to niech nie kupuje.
Ale jakie wydatki i jak dorosle? Nasze dorosłe, które sie nie ucza (albo kiedy się nie uczą) maja u nas opcje zarobkowe (nie za podstawowe jakies działania domowe, tylko w związku z nasza działalnościa zawodowa), nikt im też nie broni samodzielnie szukać sposobów na zarabianie pieniędzy. Uczace się dostaja kieszonkowe na swoje drobne wydatki. Inna sprawa, że póki z nami mieszkaja jednak ich utrzymujemy, nie ma co ukrywać. Kiedy jeden czasowo mieszkal poza domem, generalnie utrzymywał się sam.
Ja z odwrotnej perspektywy mogę napisać, ze ma ta pomoc wady i zalety. Zalety bo wiem ze gdy jestem w finansowym dołku to rodzice są w stanie mi pomoc i nie muszę naruszać swoich oszczędności. Z wad natomiast takie poczucie, ze gdzieś istnieje ta zależność, ale rodzice nawet i jeszcze starsze dzieci wspomagają jakoś połowicznie czy nawet w całości, znam takie przypadki, np dorosły student. Napewno jest jednak inaczej czuje gdy zapłacę za coś sama a gdy mam poczucie ze to jednak za ojcowskie poszło.
Jednak zapewniamy prawo jazdy i możliwość korzystania z auta.
Po skończeniu szkoły średniej namawiamy do popracowania w wakacje, potem studia to na pierwszym roku odpuszczamy do czerwca, potem wymóg pracy przy możliwości naszej pomocy( tylko możliwości) My tylko skromnie pomagamy
Tyle u nas
Efekty są zapewniam
Jeszcze jedno wszystko zależy od dziecka,jeśli ono nie chce w domu wykonać żadnej pracy, olewa domowe obowiązki to wikt i opierunek tylko konieczny. Dzieci są różne.
Nasza najstarsza uparła się, że chce wypasiony samochód. Babcia jej pomogła kupić, więc teraz sama sobie płaci za opony, felgi, ubezpieczenie, przeglądy. Ja mogę dziecku pomóc w podstawowych rzeczach, w wypasach nie zamierzam.
Komentarz
Nasze dorosłe, które sie nie ucza (albo kiedy się nie uczą) maja u nas opcje zarobkowe (nie za podstawowe jakies działania domowe, tylko w związku z nasza działalnościa zawodowa), nikt im też nie broni samodzielnie szukać sposobów na zarabianie pieniędzy. Uczace się dostaja kieszonkowe na swoje drobne wydatki. Inna sprawa, że póki z nami mieszkaja jednak ich utrzymujemy, nie ma co ukrywać. Kiedy jeden czasowo mieszkal poza domem, generalnie utrzymywał się sam.
Na przykład na komplet letnich opon do samochodu.
My tylko skromnie pomagamy
zapewniam
Jeszcze jedno wszystko zależy od dziecka,jeśli ono nie chce w domu wykonać żadnej pracy, olewa domowe obowiązki to wikt i opierunek tylko konieczny.
Dzieci są różne.
Nasza najstarsza uparła się, że chce wypasiony samochód. Babcia jej pomogła kupić, więc teraz sama sobie płaci za opony, felgi, ubezpieczenie, przeglądy.
Ja mogę dziecku pomóc w podstawowych rzeczach, w wypasach nie zamierzam.