Osoby, które są za aborcją mówią, ze lepiej jest popełnić aborcję niż skazać dziecko na życie w cierpieniu. A jakie wy macie na to spojrzenie? Ja osobiście nie jestem za tym, żeby odbierać takim ludziom życia ale z drugiej strony jakbym miała się zastanowić to ogromnym okrucieństwem losu jest skazywanie kogoś na zycie w cierpieniu. Ból, cierpienie, smutek, konieczność wiecznego leczenia to coś co sama sobie nie wyobrażam nawet. I nie wiem czy ja bym chciala tak żyć, ale podziwiam ludzi którzy mimo przeciwności losu dają radę, żyją a ich bliscy nie odebrali im zycia.
Komentarz
W hospicjum potrafią likwidować uczucie duszności i bólu.
A czasami są też cuda bo wady okazują się mniejsze niż sądzono i dziecko żyje wiele lat bo jest już ratunek.
Poza tym mama może sobie tego nie wybaczyć, że zabiła.
Wg mnie problemem jest to że nie każdy jest gotów poświęcić swoje życie dla ciężko chorego np intelektualnie. Jak mawiał prof Dębski," łatwiej jest świadomie urodzić dziecko z wada letalna niż ciężko chore dziecko niepełnosprawne intelektualnie, które przezyje wiele lat. W pierwszym przypadku to jest lepsze dla psychiki bo masz czyste sumienie a dramat ma swój koniec. Wg mnie raczej miał rację.
Wydaje mi się też że najgorszym ciosem jest ciężka niepełnosprawność intelektualna. Takie dzieci nie muszą cierpieć, gdy są akceptowane, nieświadome są swojej ulomnosci. Cierpią opiekunowie, którzy zastanawiają się nad aborcja ale nie dla dobra dziecka a dla dobra swojego, swojej rodziny, żeby nie dźwigać tego ciezaru.
Absolutnie nie mi oceniać kogokolwiek. Mogę tylko wspierać
Chodzi o takie wady, gdzie dorosły będzie niesamodzielny. Są dorośli na poziomie 5 latka i raczej taka osoba nie chodziłaby do zwykłej szkoły. Czy tacy ludzie są nieszczęśliwi, wg mnie nie, nieszczęśliwi za to mogą być opiekunowie jeśli wszystkiego nie przewartościują.
https://ohme.pl/lifestyle/mysle-jednak-ze-chce-pani-wejsc-kompetencje-pana-boga-bez-zadnych-konsekwencji/
Był artykuł o psach. Lubię sobie porównać ludzi do zwierząt jak nie rozumiem pewnego zjawiska.
Weterynarz obnażył postępowanie wielu właścicieli, którzy chcą usypiać zdrowe psy, chcą im naciągać choroby, bo pies gubi siersc, znudził się, są wakacje, jest za duży, za dużo zajmuje miejsca, sprawia kłopoty itd itp.
Opowiedział o starszej pani, która chciała uśpic psa bo wg niej był już stary. Weterynarz patrzy na psa i pies biega, szczesliwy. Nie jest jeszcze taki stary. Dopiero jak jej spytal ile pani ma lat, ona 75, przeliczył wiek psa i stwierdził, że Pani w takim razie też jest do uspania.
Dopiero to ja otrzeźwiło, choć się obraziła.
Dlaczego tak się dzieje? Bo w oczach swoich tacy ludzie wyglądają lepiej. Przecież musieli uśpic psa i znajomi współczują, a oddać psa, co jest często lepszym rozwiązaniem, taki człowiek uważany jest za bezdusznego, bo pirzucil. Znajomi nie współczują a obgadują. To samo jest z chorymi dziećmi jak z tymi zdrowymi ale niewygodnymi psami. Poddasz aborcji ludzie współczują, oddasz ludzie obgadują.
A kto jest tak na prawdę gorszy?
Nie mówię o usypianiu chorych zwierząt a zwierząt w miarę zdrowych lub rdrowyvh.
Teraz - dziecko będzie miało wadę genetyczną, będzie cierpiało, będzie obciążeniem, to tylko pięciomiesięczny płód.
Następny krok- dziecko urodziło się chore, niedotlenione, miało wylew dokomorowy... To tylko kilkudniowe dziecko.
Następny- dziecko zachorowało, stwierdzamy niepełnosprawność. Przecież ma tylko kilka miesięcy.
Jeśli pozwolimy sobie na myślenie, że śmierć jest lekarstwem na cierpienie to dojdziemy w szybkim czasie do rzeczywistości, w której uśmierca się ludzi na potęgę.
Często niestety albo umiera albo ciągle jego życie wisi na włosku, a jego leczenie już przez wszystkich wokół jest uznane za terapię uporczywa. Są na prawdę gorsze zeczy.
Moje obserwacje są takie, a pracuje z dziećmi niepełnosprawnymi dłuższy czas, że przypadki, jakiegoś wielkiego cierpienia, nie są wcale aż tak powszechne. Wiele dzieci mimo problemów, potrafi cieszyć się życiem, uśmiechać się, nawiązywać relacje.
Widziałam kilka takich skrajnych przypadków i tu faktycznie, jest bardzo ciężko. Fizycznie, psychicznie i dla dzieci i dla rodziców. Zwłaszcza, że nie dostają adekwatnej pomocy.
"Następny krok- dziecko urodziło się chore, niedotlenione, miało wylew dokomorowy... To tylko kilkudniowe dziecko.
Następny - dziecko zachorowało, stwierdzamy niepełnosprawność. Przecież ma tylko kilka miesięcy."
Takie dzieci są poddawane eutanazji.