Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Powrót na rynek pracy...

Witam, przejdę od razu do rzeczy. Przez blisko 10 lat moja małżonka zajmowała się domem i dzieciakami. Mamy czwórkę: dwie dziewczyny (10 i 9 lat) i dwóch synów (4 lata - bliźniaki) więc jest co robić. Żona zrobiła licencjat i właściwie na tym skończyła się jej edukacja bo później zaszła w ciążę i życie się potoczyło. Miała krótki, kilku miesięczny okres gdzie załapała się na jakiś unijny projekt i odbywała staż w pewnej firmie. Właściwie to wszystko: doświadczenie bliskie zeru, kontakty skromne i wykształcenie raczej mierne jak na dzisiejsze czasy. Przez ten czas zdążyła już "zdziczeć" -jak sama o sobie nie raz mówi. Mamy które odwalają tą niełatwą robotę wiedzą o czym mówię. Nie mniej jednak, małżonka przymierza się wrócić na rynek pracy czy inaczej: chciałaby robić coś innego niż tylko "dom" i "dzieci". Wsparcie domowego budżetu też jest mile widziane. Fajnie gdyby robiła coś co sprawi jej przyjemność, co pozwoli poznać innych ludzi -chociaż ta akurat perspektywa trochę ją przeraża.
Drodzy forumowicze a w szczególności zapracowane mamy, co możecie poradzić w takiej sytuacji? Jak może sobie z tym wszystkim poradzić moja żona? Lepiej szukać pracy po znajomych? Czy może przeglądać oferty w internecie? Z takim skąpym doświadczeniem i edukacją większość pracodawców nie będzie zainteresowana. A może spróbować sił we własnym biznesie? Może praca zdalna?
Wiem że nikt nie poda nam rozwiązania na talerzu ale i na to nie liczymy. Domyślam się, że moja małżonka nie jest jedynym takim przypadkiem i wiele kobiet boryka się z podobnym problemem. Mam nadzieję na ciekawą dyskusję i pomysły lub doświadczenia którymi może podzieli się z nami ktoś komu udało się wyrwać i wrócić do obiegu...
«1

Komentarz

  • Ty zacznij od siebie. Jakby mnie Mąż tak podsumował, ze doświadczenie bliskie zeru, wykształcenie marne, to bym chyba sie zakopała pod kołdrą i nie wyszła spod niej do Bożego Narodzenia. Kurde, napisz, ze jest świetna w tym i tamtym, i na pewno świetnie by sobie poradziła w pracy o takim a takim charakterze….

  • Dzieci jeszcze małe, więc na moje oko, mama by się przydała w domu, co najmniej do końca podstawówki;
    prawdopodobnie zaprocentuje to wykształceniem pociech.
    Podziękowali 2Emisvanrohelec Karolinka
  • edytowano czerwiec 2022
    Po pierwsze dyspozycyjnosc. W szczególności na początku. 

    Czasami mężowie o tym zapominają i chcą żeby żony pracowały a jak przyjdzie co do tego, żeby tylko one brały L4 na dzieci. 

    Coś się znajdzie pewnie, ale każdy pracodawca chce mieć pracownika pewnego, na którego może liczyć.
    Coś się pewnie znajdzie. Trzymam kciuki. 
    Podziękowali 2Elf77 Emisvanrohelec
  • Moje doświadczenie jest takie, że bez doświadczenia trudno jest otrzymać dobre wynagrodzenie. Natomiast jak już się dostanie nieszczególnie dobre wynagrodzenie,  to trudno uzyskać znaczącą podwyżkę. Rozwiązaniem jest rozpoczęcie pracy w niewielkim wymiarze godzin i/lub możliwie samodzielnej. Poprowadzenie jakichś szkoleń, warsztatów,  grup wsparcia, napisanie jakiegoś tekstu, wykładów lub zajęć z dorosłymi lub dziećmi przez 2-10 godzin w tygodniu, to w znanych mi przypadkach była dobra rozbiegowka by pierwsze etatowe zatrudnienie było od razu satysfakcjonujące.
    Podziękowali 1Emisvanrohelec
  • Malagala, nie zrozumieliśmy się, a może źle to przedstawiłem. Oczywiście, że moja żona jest wspaniała i genialnie potrafi sobie poradzić w tym wszystkim. Tylko ona potrafi tak sobie zorganizować czas że dom jest ogarnięty, dzieciaki zadowolone a i obiad ciepły na stole. To co napisałem to właśnie jej wizja która według mnie znacznie odbiega od rzeczywistości. Poza tym pisząc że ma doświadczenie zerowe miałem na myśli doświadczenie u innych pracodawców, a nie doświadczenie życiowe. Również pisząc że wykształcenie które posiada jest mierne to określenie tylko wartości dzisiejszego systemu nauczania. Studentów jest jak mrówek a pracodawcy oczekują młodych, świeżo po studiach i z 20 letnim stażem -sarkazm- żeby nie było. Ja w cale nie uważam się za lepszego. Miałem tylko tyle szczęścia że mam raczej umysł ścisły i trafiło mi się skończyć inżyniera - to tyle.
    Wracając do mojej żony; bardzo by chciała ale pojęcia nie ma nawet jak zacząć, w co ręce włożyć, co lepsze a co szerokim łukiem omijać trochę się martwi że utknie tu na zawsze. Ja ze swej strony chciałbym ją w tym wspierać, umożliwić jej powrót i w miarę możliwości służyć radą. Stąd też i mój post tutaj -jeszcze raz podkreślę -pisany w dobrej wierze.
    Tak więc, moja żona to trochę moje przeciwieństwo: jest niesamowicie opanowana i zorganizowana umysł zdecydowanie humanistyczny. z wykształcenia: rachunkowość-finanse i zarządzanie - jakoś tak. Pracowała trochę na stanowiskach w tym kierunku. Potrafi bardzo dobrze zarządzać czasem i organizować przestrzeń i czas. Uwielbia czytać, pisać, rozwiązywać krzyżówki, robi nawet kurs korektora tekstów ale lubi też czasem "prace ręczne" -wykleja takie diamentowe obrazy (chciałaby je sprzedawać) i "siedzi" w tych całych social mediach jak Facebooki Instagram czy co to tam jeszcze jest -nie znam sie na tym. Ale co dalej? 
    Podziękowali 1Izka
  • Wbrew pozorom mama, która spędziła kilka lat z dziećmi  w domu oraz bujała się z systemem szkolno-przedszkolnym ma sporo doświadczenia i niejedno umie.
    Podziękowali 2malagala Emisvanrohelec
  • edytowano czerwiec 2022
    Dacie radę. Ja też wychowuje 4 dzieci. Dwojka jest młodsza od Waszych bliźniąt. Pracuje 6 godzindziennie. 
    Żona oderwie się trochę od spraw domowych. Będzie dla żony na plus.
    Dobrze by było szukać pracy blisko domu, a jeszcze lepiej zdalnie

    Podziękowali 1Emisvanrohelec
  • No to się nie poddawaj jej narracji ;)

    z obserwacji i doświadczeń własnych

    polecam sie zastanowić, czego sie chce, co sie lubi i jakie ma sie marzenia zawodowe (mogą sie wydać nierealne). W jakim charakterze by sie chciało. U mnie np. praca zdalna to niewypał itp.

    przyjrzec sie realnie, czego sie nauczyła przez 10 lat. Zapewniam Cię, ze wiele, dużo więcej, niż obojgu sie Wam teraz wydaje. 10 lat temu co umiała, a co teraz. Spytać życzliwych. Możesz tutaj spytać, jak nie macie pomysłów.

    Sam proces szukania potraktować na luzie. Na początek te wszystkie rozmowy, cv potraktować jako rozrywkę, sposób spędzania czasu. okazje do wyjścia z domu, pretekst do wizyty u kosmetyczki, manikurzystki, kupno butów itd. Szukać wszędzie, nie wchodzić w myślenie, ze nikt mnie nie chce i musi mnie ktoś znajomy albo w ogole Caritas itd. Pobawić się tym trochę.

    diamenciki itd bym odpuściła. Jaka tu jest ścieżka rozwoju zawodowego? To jest hobby. Nie wchodzić w myślenie, że mogę już tylko wyklejać diamenciki (jeśli to jej życiowa pasja, wybacz, ale zwykle to jest ucieczkowe - będę kleić pierogi, będę robić sweterki itd…. Chyba ze ma pomysł typu kursy, marka,blog, wzory, konto to insta, kanał na YouTube itd itp.)

    Nie nastawiać sie od razu na pieniądze. Czasem wręcz trzeba zainwestować. O ile nie ma noża na gardle.

    Początek można załatwić tak - jakas nietrudna praca na rok, na rozkręcenie, uwierzenie w swoje możliwości, powrót do tematów, kontaktu z ludzmi, organizacje logistyki. Na niepełen etat. Potem szukanie właściwej - może sie okazać, ze potrzebny jest kurs, ze sie dowie, co sie zmieniło w branży itd itp.

    wyksztalceniem w ogole bym sie martwiła… magistra można dorobić, jakoś w międzyczasie.

    ona pracowała przez 10 lat. Niezawodowo, ale pracowała. Trochę zależy od tego, gdzie mieszkacie.

    pozdrowienia dla Żony.

  • Emisvanrohelec powiedział(a):
    Żona zrobiła licencjat i właściwie na tym skończyła się jej edukacja (...) Fajnie gdyby robiła coś co sprawi jej przyjemność, co pozwoli poznać innych ludzi (...) Lepiej szukać pracy po znajomych? Czy może przeglądać oferty w internecie? Z takim skąpym doświadczeniem i edukacją większość pracodawców nie będzie zainteresowana. A może spróbować sił we własnym biznesie? Może praca zdalna?

    Po pierwsze należy ustalić co chce robić i co sprawiłoby jej przyjemność. Bez tego wszelkie porady są zbyt ogólne żeby coś dały.

    Na początek zawsze najlepiej mieć pracę z polecenia, bo po pierwsze wiesz jakie panują tam warunki, a po drugie masz samemu jakiś kredyt zaufania. Oczywiście nie każdy ma takich znajomych którzy mogą polecić satysfakcjonującą pracę
     i wtedy pozostaje internet.

    Własny biznes to zawsze najlepszy pomysł, ale pod warunkiem, że ma się pomysł i kapitał na rozruch. Trzeba być świadomym, że większość firm pada zanim uda im się podziałać przez dwa-trzy lata. Albo więc to będą sporadyczne prace dorywcze na zasadzie freelansera, ale wtedy będzie trzeba dobrze dobrać formę rejestracji, bo Jednoosobowa działalność gospodarcza zeżre ją swoim ZUSem. Ciężko tu też coś konkretniej doradzać nie znając tego co chciałaby robić.


    Emisvanrohelec powiedział(a):
    z wykształcenia: rachunkowość-finanse i zarządzanie - jakoś tak. Pracowała trochę na stanowiskach w tym kierunku. Potrafi bardzo dobrze zarządzać czasem i organizować przestrzeń i czas.
    O i tu konkretniej, jest miejsce dla biura rachunkowego które działa online i pracownicy mogą wprowadzać faktury z domu, a z czasem do założenia własnego biura. Jest też miejsce dla różnych urzędów czy służb zatrudniających cywili (warto popatrzeć na ich ogłoszenia na stronach), ale trzeba liczyć się z kilkustopniową rekrutacją.


    Emisvanrohelec powiedział(a):
    robi nawet kurs korektora tekstów
    Tu po wydawnictwach można się porozglądać, ale rynek ciężki i masę ludzi z doświadczeniem korektorskim szuka zleceń.


    Emisvanrohelec powiedział(a):
    i "siedzi" w tych całych social mediach jak Facebooki Instagram czy co to tam jeszcze jest -nie znam sie na tym.
    A to jest pole do popisu z nawiązaniem kontaktu na prowadzanie kanałów w social mediach dla np. znajomej firmy. Rynek mocno rozwijający się z perspektywą szybkiego uzupełnienia bazy klientów. Niestety konkurencja też nie śpi, dlatego znajoma firma na początek dałaby trochę doświadczenia.



    malagala powiedział(a):
    Jakby mnie Mąż tak podsumował, ze doświadczenie bliskie zeru, wykształcenie marne, to bym chyba sie zakopała pod kołdrą
    Zawsze podziwiam zderzenie emocji z faktami :) Niestety pracodawcy nie kierują się emocjami, tylko suchym "brak doświadczenia = brak kwalifikacji" i nieważne czy byłaś mamą babcią czy dziadkiem, ani ile dzieci wychowałaś. Nie ma się co obrażać, bo tak działa biznes. Pracownik musi na siebie zarobić i poszukuje się ukształtowanych pracowników, bo są tańsi niż Ci w których należy dopiero zainwestować. Oczywiście są duże firmy dla których najważniejsze przy rekrutacji są kompetencje miękkie, bo wszystkiego nauczą na szkoleniach, prowadzenie rodziny wielodzietnej byłoby wtedy dużym atutem, ale trzeba być gotowym wtedy na korporacyjny reżim.
    Podziękowali 1Emisvanrohelec
  • @Turturek wiesz… można mówić prawdę, ale w taki sposób, ze wychodzi z tego karykatura. Proporcje to klucz.
    a emocje to tez fakty… reakcje biochemiczne w organizmie… fakty materialne i mierzalne, chciałoby sie powiedzieć. 
    Podziękowali 1Emisvanrohelec
  • Racjonalizm pracodawców też bym postawiła pod znakiem zapytania… ech, chciałabym, żeby i dla mnie świat był czasem taki prosty.
    Podziękowali 1Emisvanrohelec
  • malagala powiedział(a):
    @Turturek wiesz… można mówić prawdę, ale w taki sposób, ze wychodzi z tego karykatura. Proporcje to klucz.
    Kolega chciał porady i przedstawił suche fakty bez upiększania. Fakt, powinien dodać to co napisał później czyli to o finansach i socjal mediach. Myślę że zbytnie upiększanie faktów zamazuje obraz powodując ew. porady mniej konkretnymi. To tak jak z CV i wywalaniem ich do kosza, bo wszystkie były pisane z myślą żeby dobrze wypaść :)

    malagala powiedział(a):
    a emocje to tez fakty…
    Ale tylko jeśli chodzi o ich naukowe badanie. Dlatego między kobietami i mężczyznami tak często dochodzi do nieporozumień. Faceta emocje nie interesują gdy chce rozwiązać problem.


    malagala powiedział(a):
    Racjonalizm pracodawców też bym postawiła pod znakiem zapytania…
    Ci co nie są racjonalni bankrutują :) proste i skuteczne.
    Podziękowali 1Emisvanrohelec
  • Dobra, bo wkurzyłam sie, może za ostro. Mam na myśli to, ze kobieta po latach w domu zwykle ma zwykle tak zaburzony obraz samej siebie, swoich możliwości, umiejętności i kwalifikacji, oraz ma taki poziom lęku przed konfrontacją z rynkiem pracy, że podkreślanie braków i pomijanie zalet i możliwości, jest chamstwem, a nie faktami
  • Jak człowiek jest zmotywowany, to łatwiej znajdzie prace, niż jak będzie przekonany, ze ma same wady i niedostatki. To fakt związany z emocjami. I pare innych sie znajdzie. Myśle, ze nieuwzględnianie emocji w tym wszystkim jest, jakby to rzec… nieracjonalne ;)
    Podziękowali 1Izka
  • malagala powiedział(a):
    Dobra, bo wkurzyłam sie, może za ostro. Mam na myśli to, ze kobieta po latach w domu zwykle ma zwykle tak zaburzony obraz samej siebie, swoich możliwości, umiejętności i kwalifikacji, oraz ma taki poziom lęku przed konfrontacją z rynkiem pracy, że podkreślanie braków i pomijanie zalet i możliwości, jest chamstwem, a nie faktami
    Ale on nie pisał to do niej, a do nas! My nie mamy zaburzonego obrazu, nie mamy w ogóle jej obrazu i suche fakty nam tym bardziej nie zaszkodzą.

    To że mąż ma być podporą żony i pomagać jej uwierzyć w siebie, to jest oczywiste, ale nie stanowi elementu pytania. Mamy zaproponować formę relacji z pracodawcą czy z klientami, a nie z mężem :)
    Podziękowali 1Emisvanrohelec
  • Masz rację.
    Podziękowali 2Turturek Emisvanrohelec
  • Jeżeli zna się na rachunkowości to mogę dopytać znajomych co prowadzą biuro rachunkowe. Jeżeli jest jest komunikatywna to może zechciałaby pomóc mi rozkręcić sklep z drewniakami?
    Podziękowali 1Emisvanrohelec
  • Dzięki za odpowiedzi. Co do tego że przedstawiłem żonę w złym świetle to jeszcze raz zaznaczam że nie miałem nic złego na myśli a sposób w jaki to zrobiłem to efekt tego jak będą odbierać ją potencjalni pracodawcy. Rozumiem też że chociaż są to suche fakty powinienem przestawić je w sposób... delikatniejszy?
    @Cruci_95 myślała o studiach ale bardziej po to żeby odnowić/złapać parę kontaktów i ogólnie odświeżyć wiedzę. Co do biznesu z dziećmi to chyba nie w tym kierunku - od tego chciałaby raczej "odpocząć".
    @Biznes Info wiedz była i gdzieś coś dzwoni... na pewno musiałaby sporo nadrobić bo te przepisy itd wszystko się zmienia bardzo dynamicznie a nie ma co ukrywać żona nie jest na bieżąco ale oczywiście jest otwarta na propozycje więc daj znać jeżeli coś będziesz wiedział
  • @Emisvanrohelec suchy fakt to licencjat z tego a tego... A "mało wykształcona" to już ocena.
    a większość pracodawców w ogole nie powinna Was obchodzić, szukani pracy to nie konkurs na najładniejsze cv, gdzie pracodawcy przyznają punkty. Ona musi przekonać do siebie jednego ( chociaż polecam spróbować przekonać 2-3, zupełnie inaczej prowadzi sie negocjacje jak jest jakas alternatywa)



    Podziękowali 1Emisvanrohelec
  • Ciekawe jak długo można działać pod presją ? Hmm  B)
    Podziękowali 2M_Monia siostraKasik
  • Nie prawda.
    Gorsza jest dziura na nic nie robienie 10 lat, a nie przerwa 10 lat na wychowanie dzieci. 
  • A inna przecież może uciec bo urodzi pierwsze dziecko. 
  • Myślę, że kluczowe znaczenie ma wiek dzieci, wtedy można się domyślić ile będzie L4 na ich chorowanie. 
  • Brakuje tu kluczowej informacji o miejscu zamieszkania, tzn nikt nie musi wiedzieć skąd dokładnie jesteście, ale info, czy jest to duże czy male miasto, czy może wieś, jest istotna. 
    Licencjat z rachunkowości plus pierwsze doświadczenie to już bardzo dużo, jeśli żona zna do tego jakieś języki obce, to świetnie.
    W dużych miastach księgowi są bardzo poszukiwani. Musiałaby zacząć od stażysty lub juniora, ale bardzo szybko można awansować lub zmienić pracę na lepiej płatną.
    Podziękowali 2Coralgol Emisvanrohelec
  • edytowano czerwiec 2022
    mamaw powiedział(a):
    Myślę, że kluczowe znaczenie ma wiek dzieci, wtedy można się domyślić ile będzie L4 na ich chorowanie. 

    Kto się może domyślić? I po co? Tego się nie da przewidzieć. 
    Po ostatnim macierzyńskim wróciłam do pracy we wrześniu, przez 10 miesięcy nie miałam na dzieci ani jednego dnia opieki, tylko 2 dni chorobowego na siebie. Dzieci piątka od roku do 13 lat. 
    Podziękowali 1M_Monia
  • Jak to się nie da przewidzieć?
    Dzieci w wieku przedszkolnym zawsze zdrowe to rzadkość.
    Podziękowali 1Aga85
  • siostraKasik powiedział(a):
    mamaw powiedział(a):
    Myślę, że kluczowe znaczenie ma wiek dzieci, wtedy można się domyślić ile będzie L4 na ich chorowanie. 

    Kto się może domyślić? I po co? Tego się nie da przewidzieć. 
    Po ostatnim macierzyńskim wróciłam do pracy we wrześniu, przez 10 miesięcy nie miałam na dzieci ani jednego dnia opieki, tylko 2 dni chorobowego na siebie. Dzieci piątka od roku do 13 lat. 
    Ale to raczej wyjątek, który potwierdza regułę, niestety :/
    Większość maluchów żłobkowo- przedszkolnych jednak choruje i to zwykle sporo...
    Podziękowali 1mamaw
  • Jedna z moich koleżanek wróciła na rynek pracy poprzez pracę w fundacji - potrzebowali kogoś do organizowania eventów. To nie była praca marzeń, ale po dwóch latach łatwiej jej było zmienić pracę na lepszą, bo miała już  te dwa lata doświadczenia.

    Podziękowali 1M_Monia
  • I w ogóle mam mnóstwo koleżanek, które po latach bycia wielodzietną mamą w domu wróciły do pracy. Więc głowa do góry - to się da zrobić!
    Podziękowali 2Aga85 siostraKasik
  • Cruci_95 powiedział(a):
    siostraKasik powiedział(a):
    mamaw powiedział(a):
    Myślę, że kluczowe znaczenie ma wiek dzieci, wtedy można się domyślić ile będzie L4 na ich chorowanie. 

    Kto się może domyślić? I po co? Tego się nie da przewidzieć. 
    Po ostatnim macierzyńskim wróciłam do pracy we wrześniu, przez 10 miesięcy nie miałam na dzieci ani jednego dnia opieki, tylko 2 dni chorobowego na siebie. Dzieci piątka od roku do 13 lat. 
    To, kto w takim razie zajmuje się dziećmi? 
    Dwojka dzieci w szkole, dwojka w przedszkolu. Do najmłodszego niania, na około 30 h tygodniowo. Pracuje 35h tygodniowo, ale zdalnie.
    Owszem, dzieci chorują, ale chorymi najmłodszymi zajmuje się niania, ja też nieraz karmiłam gorączkujacego niemowlaka jednocześnie pracując. starsze gdy chore zostają po prostu w domu a ja je doglądam. Gdy nie wyrobię się z pracą, siadam po prostu późnym wieczorem lub nocą i nadganiam.
    Daję radę, ale odbywa się to olbrzymim kosztem. Czuję się bardzo przemęczona.
    Niemniej jednak faktem jest, że dla pracodawcy jestem cennym pracownikiem i nikt mi nie powie, że jak mam tyle małych dzieci, to będę stale brać L4.
    Nie dla kazdego to możliwe, i oczywiście nie polecam;-)
    Ale tylko pokazuję, że czasem można.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.