Przyznam się ze mam duży problem, z wzięciem swojego krzyża i w pełni pójściem za Jezusem. Czuje się nawrócona, ale czuje ze nie umiem właśnie wziąć krzyża na ramiona, boje się cierpienia, czuje ze Boga zawodzę bardziej niż cieszę. Jak wy sobie z tym poradziliście?
Komentarz
Myślę że takie rozwiażania są tylko w pewnym wieku, potem już niesie się ten krzyż czy się chce czy nie. Jednak niesienie go z radością nasyca też wszystkich wokół, a niesienie ze zgorzknieniem wszystkich wokół też przygniata do ziemi.
Zasypiasz ze słowami chwała Ojcu, Synowi i Duchowi świętemu.
Amen.
Dzień po dniu.
@paulaarose
Nawracanie musi być codzień od nowa, przy okazji słowo "nawrócenie" oznacza dokładnie "zmiana myślenia" - także o sobie - z tym jest największy problem.
Same rozterki które przeżywasz oznaczają że ten krzyż bierzesz. Powodzenia. A twoje wpisy są np. dla mnie zawsze dużą "mobilizacją" - dziękuję za twoją tu obecność.
ale to też trzeba dobrze rozumieć - rezygnować z siebie ze względu na Chrystusa i z miłości do innych ludzi nie oznacza dawać się wykorzystywać, czy nie dawać sobie prawa do odpoczynku i regeneracji