Też jestem ciekawa, kiedys wekowalam (klasycznie raz) smalec który został po rozbiorze świniaka i ze dwa lata stał w spiżarni. Wszytsko było ok.
A w jaki sposób? , bo mi się nasuwa od razu gotujący lać w słoiki, ale przecież gotujący się smalec bulgocze, wystarczy że gdzieś chlapnie tu gdzie wieczko i nie złapie
Też jestem ciekawa, kiedys wekowalam (klasycznie raz) smalec który został po rozbiorze świniaka i ze dwa lata stał w spiżarni. Wszytsko było ok.
A w jaki sposób? , bo mi się nasuwa od razu gotujący lać w słoiki, ale przecież gotujący się smalec bulgocze, wystarczy że gdzieś chlapnie tu gdzie wieczko i nie złapie
Dokładnie wrzący do słoika, zakręcić i gotowe. Z moim było wszystko ok. Ale to może fart początkującego.
Też jestem ciekawa, kiedys wekowalam (klasycznie raz) smalec który został po rozbiorze świniaka i ze dwa lata stał w spiżarni. Wszytsko było ok.
A w jaki sposób? , bo mi się nasuwa od razu gotujący lać w słoiki, ale przecież gotujący się smalec bulgocze, wystarczy że gdzieś chlapnie tu gdzie wieczko i nie złapie
Dokładnie wrzący do słoika, zakręcić i gotowe. Z moim było wszystko ok. Ale to może fart początkującego.
Powiem szczerze, że później nigdy więcej smalcu nie wekowalam (nie było potrzeby). Ogólnie wychodzę z wygodnego założenia, że przecież prądu nie odłącza (pełna zamrażarki), ale zdaje sobie sprawę jak zgubne może być takie myślenie. Może rzeczywiście czas mięso w słoiku pakować (człowiek przez te media popada w paranoję...aż mi wstyd czasami, ale moja rodzina z Kresów pochodzi i doświadczyli prawdziwego głodu i to chyba z mlekiem matki się wysysa).
Komentarz