Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Normalna rodzina chroni dzieci przed przemocą



"Dzieci mieszkające z jednym genetycznym rodzicem i jednym przybranym rodzicem są około 40 razy bardziej narażone na nadużycia niż dzieci mieszkające z obojgiem genetycznych rodziców."
«13456

Komentarz

  • To oczywista oczywistość
  • Ale to są przecież różne sytuacje dlaczego rodzic jest przybrany. Genetyczny może olać dziecko i partnerkę, może umrzec. 
  • Wiadomo rozwód i nowy slub to trochę co innego, ale generalnie sytuacje są różne. Ale tacy ludzie tez chcą czuć się normalna rodzina pewnie.
  • Myślę, że jest to mechanizm ewolucyjny, który zabezpiecza potomstwo przed krzywdzeniem ze strony biologicznych rodziców. 
  • paulaarose powiedział(a):
    Wiadomo rozwód i nowy slub to trochę co innego, ale generalnie sytuacje są różne. Ale tacy ludzie tez chcą czuć się normalna rodzina pewnie.
    To nie na temat, ale nie wytrzymam: Dlaczego ludzie jak "chcą się czuć..." to koniecznie muszą wymagać od otoczenia, żeby uznali to prawo do "czucia się" zamiast po prostu dostosować fakty, albo uznać, że nie chcą/nie mogą dostosować faktów i w konsekwencji nie będą "się czuć"...
    Dla "nienadążających" przykład: jak mój wolnego stanu syn chce się czuć jak mąż, to niech weźmie ślub, a nie wymaga ode mnie, żebym ich z dziewczyną traktowała jak małżeństwo, bo oni "chcą się czuć"...
    Wyjaśniam od razu: akurat moi synowie tego nie wymagają, bo od małego w/w argumentację znają.
  • M_Monia powiedział(a):
    Jeśli mieszkają tak razem to zazwyczaj po to żeby furtkę sobie zostawić. Tak widzę po tych parach, że boją się jak ognia ślubu nawet cywilnego. Boją się począć dziecka, boją się wziąć odpowiedzialności. Straszne czasy nastały. Młodzi boją się dorosnąć 
    @M_monia tworzysz sobie w głowie zinfantylizowany i histeryczny obraz młodego pokolenia. W ten sposób ani nie zrozumiesz młodych, ani nie znajdziesz rozwiązania żadnego z problemów.
  • @M_Monia - tworzysz sobie w głowie wyimaginowany obraz młodego pokolenia, ale nie dlatego, że piszesz o tym, co oczywiste - że wiele osób mieszka ze sobą latami przed ślubem lub nie mając nigdy zamiaru go wziąć. Po prostu cechy i intencje jakie im przypisujesz są wynikiem jakiegoś karykaturalnego postrzegania.
  • Dlaczego karykaturalnego? Czy mogłabyś to rozwinąć? 
  • Czy para heteroseksualna żyjąca bez ślubu nie jest prawidłowym środowiskiem dla dzieci?. Czy tylko sakrament czyni ją prawidłowo funkcjonująca i zapewnia dobre środowisko dla wychowujących się w niej dzieci?.
  • Rozeznanie Woli Bożej i życie wg niej tworzy środowisko w którym człowiek ma szanse wzrosnąć. A rozeznanie czy np para pokornych gejów jest w stanie stworzyć takie środowisko, jest poza moimi możliwościami umysłowymi. Dla mnie jest to kolejny abstrakcyjny temat, który dla swojego dobra, pozwolę sobie ominąć szerokim łukiem.

    Sakramenty mają potężną siłę, pod warunkiem że współdziałają z ludzką wolą. A czy para żyjąca bez nich jest sobie w stanie poradzić z dzisiejszym naporem zła w świecie? Tego naprawdę nie wiem. Wydaje mi się że szanse ma znikome. Jako katolika, smuci mnie powszechne umniejszanie roli i wartości sakramentów. Chociaż tam gdzie zalega pycha, faktycznie i sakrament niewiele pomoże.
    Podziękowali 3Joannna avija mamaw
  • avija powiedział(a):
    Czy para heteroseksualna żyjąca bez ślubu nie jest prawidłowym środowiskiem dla dzieci?. Czy tylko sakrament czyni ją prawidłowo funkcjonująca i zapewnia dobre środowisko dla wychowujących się w niej dzieci?.
    sądząc po powszechnej praktyce, chyba nie do końca - we wszystkich znaczących kulturach i religiach, następuje formalizacja związku
    Podziękowali 1Odrobinka
  • Ja absolutnie nie podważam wartości sakramentów, uważam że są bardzo potrzebne i dają siłę związkowi. Jednak nie uważam również że para/małżeństwo które tych sakramentów nie przyjęło nie może być prawidłowo funkcjonującym środowiskiem dla dzieci. Odniosłam się do par heteroseksualnych. Związki par homoseksualnych są dla mnie traktuje na zasadzie nie znam się to się nie wypowiadam.
  • I ja naprawdę nie zauważam aby młodzi nie cementowali związków. Owszem widzę duży spadek ślubów kościelnych ale zastępują je śluby cywilne. Sytuację w których młodzi ludzie zakładają rodziny żyjąc na kocia łapę są w zdecydowanej mniejszości. A mieszkam na tzw. laickim zachodzie Polski. A tutaj czytam że młodzi unikają małżeństwa i żyją latami na kocia łapę bo nie chcą dorosnąć. 
  • edytowano wrzesień 2022
    @M_Monia mi nie chodzi nawet o to, że dla Ciebie tak ogromną wartość ma sakrament, a dla kogoś nie. Po prostu Twoje wnioski idące dalej są śmieszne - sprowadzasz osobę, która żyje według innych wartości do niedojrzałej, trochę głupiej. A owszem, są mężczyźni których określiłabym jako wiecznych "Piotrusiów Panów", są niedojrzałe kobiety- księżniczki skupione na wyglądzie i przyjemnościach, ale to jednak mniejszość. Większość po prostu ma inne cele, doświadczenia i priorytety niż Ty, inne wyobrażenie o dojrzałości i o tym, co chcą osiągnąć w życiu. Z Tobą trudno jest dyskutować o ich wyborach, bo od razu wszystkich wrzucasz do takich kategorii, że się nie da.
  • edytowano wrzesień 2022
    @M_Monia - "trochę głupiej" to faktycznie dopowiedziałam, jak wybrzmiewa mi z Twoich wypowiedzi. Nie ma w Tobie chęci poznania i zrozumienia czyichś motywacji, historii, są rażące uproszczenia i wrzucanie do jednego worka, dlatego raczej dalsza dyskusja będzie bezproduktywna.
  • M_Monia powiedział(a):
    Jest chęć. No to powiedz mi dlaczego Twoim zdaniem młodzi ludzie tak postępują. Mieszkają razem ale nie chcą przez kilka lat brac ślubu 


    Bo nie jest im on potrzebny. Jak myślisz, po co ludzie biorą ślub? 
  • Beta powiedział(a):
    M_Monia powiedział(a):
    Jest chęć. No to powiedz mi dlaczego Twoim zdaniem młodzi ludzie tak postępują. Mieszkają razem ale nie chcą przez kilka lat brac ślubu 


    Bo nie jest im on potrzebny. Jak myślisz, po co ludzie biorą ślub? 
    Mój syn mówi, że nauka nie jest mu potrzebna. Jak myślisz, ma rację? Jak myślisz, po co ludzie się uczą?
  • Nie każdy uczy sie tyle samo. Mam w rodzinie chłopaka, który stwierdził, że mu studia do pracy nie są potrzebne. I żyje i pracuje bez studiów w branży gdzie mi się wydawało, że bez studiów się nie da. Ale to było tylko moje wyobrażenie. 
  • AAby normalna rodzina, jeszcze lepiej chroniła dzieci i siebie przed przemocą należałoby w prosty sposób wyjaśnić w jaki sposób jest atakowana i kto jest agresorem. Myślę tutaj o tzw inżynierii społecznej, którą wręcz mistrzowsko opisuje https://melancholia.xyz/?trojkat-karpmana . Celnie i prosto. Więc tu z uwagą warto się przyjrzeć relacjom opisanym przez Karpmana. Jedyną zdrową osobą w tej relacji jest WYBAWCA. Bo istotnie tak jest, że człowiek ze swej natury jest dobrym stworzeniem i ma w sobie ogromne pokłady pragnienia dobra. Tak jest też często z naszą młodzieżą. Także tą pragnącą wejść w związek małżeński.

    I zwróćcie uwagę co się dzieje z takim człowiekiem, który zostaje otoczony osobami z poczuciem winy/krzywdy. Prędzej czy później im ulega. Manipulatorzy często symulują swoje poczucie krzywdy. Wystarczy przywołać w pamięci np ludzi wyolbrzymiających swoje skrzywdzenie przez jakąś opcję polityczną. Takich ludzi "skrzywdzonych" przez Kościół łatwo znaleźć na marszach lgbt, a skrzywdzonych przez lgbt, na pielgrzymkach. Naturalną cechą człowieka z poczuciem krzywdy jest złość, dlatego Karpman nazwał go PRZEŚLADOWCĄ. Większość ludzi jednak nie chce prześladować nikogo. Dlatego jeżeli człowiek nie jest wyrachowanym manipulatorem, to po złości pojawia się w nim poczucie winy. Taka OFIARA też nie jest w stanie stworzyć prawidłowych relacji z drugim człowiekiem, gdyż ulega ona różnym negatywnym wpływom z zewnątrz. Jej poczucie winy paraliżuje większość zdrowych inicjatyw. Na przykład takich, które powstają w związku dwojga ludzi. Tu poczucie winy często jest mylone z głosem sumienia, którym Bóg obdarzył każdego człowieka jak gdyby kompasem. Jeżeli komukolwiek chciało się bliżej poznać naukę Jezusa, to poczucie winy jest tam wyraźnie i zdecydowanie potępione. Niestety bardzo prawdopodobne jest to, że wiele osób odchodzi z Kościoła, bo nie potrafi sobie poradzić z poczuciem winy. Bo naprawdę w dzisiejszych czasach brakuje osób, które chciałyby realnie poznać naukę Jezusa i zaprzyjaźnić się z Nim
  • Gdyby to było takie proste, że slub chroni przed przemocą, to psychiatrzy dziecięcy (przemoc psychiczna jest tez przemocą) już dawno by się przebranżowił a szpitale zostałyby zmienione na place zabaw. 
    A jest zupełnie odwrotnie. 
  • Nie radzą sobie z poczuciem winy. Odcinają się od niej. Tylko robią to źle, bo złe mają wytyczne. Jest to zasługa wytężonej pracy wielu psycho-logów -analityków -terapetów -doradców.
  • M_Monia powiedział(a):
    Beta powiedział(a):
    M_Monia powiedział(a):
    Jest chęć. No to powiedz mi dlaczego Twoim zdaniem młodzi ludzie tak postępują. Mieszkają razem ale nie chcą przez kilka lat brac ślubu 


    Bo nie jest im on potrzebny. Jak myślisz, po co ludzie biorą ślub? 
    Pytanie dlaczego juz nie jest im potrzebny. Dlaczego wola wolny związek? 
    @M_Monia, przecież napisałam. Nie jest im potrzebny. Jak komuś nie jest potrzebny przykładowo samochód, to też go nie kupuje. 

  • @M_Monia to teraz proszę napisz, po co, wg Ciebie, ludzie biorą ślub. 
  • M_Monia powiedział(a):
    Z miłości i zeby mieć poczucie bezpieczenstwa. Tak trudniej odejść. 
    A może młodzi nie chcą by łączył ich papier tylko miłość. Ślub nie daje przecież gwarancji miłości. Natomiast podejście "trudniej odejść" często powoduje, że ludzie po ślubie przestają dbać o miłość. I faktycznie po czasie łączy ich glównie papier. 
  • Czym różnią ci, co ślubowali i się rozwiedli od tych co nie ślubowali i się rozeszli? Niby ci pierwsi tacy odpowiedzialni? Dali słowo i je złamali...
  • Jak masz jakiś link do danych to podrzuć. Artykuł, który zalinkowałaś zawiera zbyt wiele dziur, by można się do odnieść do stawianych tam tez.
  • Syn w podstawówce...
  • Istnieje 50% prawdopodobieństwo, że związek ulegnie rozpadowi, jeśli przynajmniej jeden z małżonków zamieszkiwał wcześniej bez ślubu w porównaniu ze związkiem osób, które nie kohabitowały przed ślubem (L.L. Bumpass i J.A. Sweet).

    ? Chyba czegoś nie rozumiem. Jedna porównywana sytuacja daje prawdopodobieństwo 50%, to druga też tyle musi dawać.


  • @M_Monia ale tam nie ma "50% większe prawdopodobieństwo", tylko po prostu "istnieje 50% prawdopodobieństwo" w porównaniu do nie mieszkających. 

    Dziwi mnie przede wszystkim łączenie tego na zasadzie przyczyna-skutek. Jak dla mnie to obie kwestie, czyli wolne związki i rozejścia, to skutek tego samego. Jak ktoś nie widzi wartości w byciu z jedną osobą całe życie, to mu ślub zamiast mieszkania razem bez ślubu  nie pomoże w zbudowaniu trwałego związku. A jak dla kogoś ta wyłączność w całym życiu jest istotna, to mu wspólne życie bez ślubu nie przeszkodzi.
    Podziękowali 1hipolit
  • M_Monia powiedział(a):

    Mi się zdaje też że tak na chłopski rozum w konkubinatach gorzej się wychowuje dzieci, jest statystycznie częściej przemoc i więcej zdrad. 
    Czemu to takie oczywiste? 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.