Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Najwięcej prób samobójczych wśród dzieci na Pomorzu

«1

Komentarz

  • Bardzo duża dysproporcja. 
  • Przydatne byłyby jeszcze dane ile dzieci i młodzieży ogółem na 100 tys mieszkańców.


  • edytowano luty 2023
    Przeczytalam że 20 do 25% zgonów wśród nastolatków jest z powodu samobójstw. To jest strasznie dużo. Wcześniej nie było tak dużo i tendencja jest wzrostową. 
    Czyli 75% z powodu chorób i wypadków i aż 25% to samobójstwa.
    Dlatego psycholodzy biją na alarm bo liczba samobójstw rośnie i to właśnie wśród młodzieży. 
  • Pierwsze z brzegu. Co piąty zgon nastolatka jest wynikiem samobójstwa.
    To daje 20%. Czasami dane mówią aż o 30%.

    https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/1238525,samobojstwa-nastolatkow-a-rola-mediow-spolecznosciowych.html
  • Bardzo słaby jest dostęp do psychiatrów dzieciecych na Pomorzu, o miejsce w szpitalu bardzo trudno...
  • Trzeba dodać że te minimum 20% to jest skuteczna próba, a na jedna skuteczna próbę składa się ileś nieskutecznych. Czyli prób samobójczych. 
    Czyli jest na prawdę zle. 
  • Czytałam jeszcze artykuł sugerujacy że samobójstwa są z coraz bardziej blachych powodów co można rozumieć też tak że młodzież jest ogólnie słabsza psychicznie niż byli ich rodzice.
    Silny człowiek nie ugnie się tak przed problemami. 
  • M_Monia powiedział(a):
    Czytałam jeszcze artykuł sugerujacy że samobójstwa są z coraz bardziej blachych powodów co można rozumieć też tak że młodzież jest ogólnie słabsza psychicznie niż byli ich rodzice.
    Silny człowiek nie ugnie się tak przed problemami. 
    Ogólnie częściej obecnie ludzie zapadają na choroby psychiczne. Młodzi i starzy. Częściej też chorują na nowotwory. I na cukrzycę. 
    Słabeusze się uginają pod chorobami, kiedyś to ludzie tacy silni byli, tylko przeciętna długość życia była niższa... Ale nie szkodzi. Na głowę nie chorowali a jak chorowali to ich rodzina ukrywała, bo to wstyd mieć wariata w rodzinie. 


  • edytowano luty 2023
    Czyli uważasz że nie jest gorzej?

    Tylko w przeciągu 5 lat podwoiła się liczba dzieci leczonych na depresję. Ok może tak było że wcześniej nie diagnozowalo się i dlatego problem wydawał się mniejszy ale 5 lat to chyba niewiele się zmieniło w diagnozowaniu bądź nie, ale ja się tam nie wykłócam. Nie muszę mieć racji. 

    https://wiadomosci.onet.pl/kraj/mlodzi-nie-radza-sobie-z-depresja-dane-przerazaja/syefltn
  • Uważam, że jest gorzej, ale nie zdiagnozowałabym tego zjawiska w kategoriach - silny człowiek się nie ugnie. Wielu silnych ludzi się w końcu ugina, ku zaskoczeniu własnemu i otoczenia.
    Jest coraz więcej chorób psychicznych. Chorób. Nie wymysłów czy jakiś tam psychicznych słabości. Chorób o różnych, często niezbadanych przyczynach. Dzieciak, który odbiera sobie życie nie robi tego z błahego powodu. Nikt nie robi czegoś takiego z błahych przyczyn.  Nikt zdrowy nie popełnia samobójstwa. 

  • Ok
    Ja niestety wierzę w to że jestesmy
     coraz glupsi i coraz mniej sprawni fizycznie i psychicznie.
    I to co ludzi kiedyś nie przerastało, dziś przerasta. 
  • edytowano luty 2023
    Wierzę w to że wydmuchane dzieci ( a takie stały się niemal wszystkie a jak nie to widzieli że inni wokół tak mają) , które nie miały ani konkurencji, ani przeszkód bo wszystko się za nich załatwiali np rodzice, wyrastają na słabszych i mniej dojrzalych dorosłych. Idą w swiat nieprzystosowani.
    I to jest następną rzecz o którym mówią socjolodzy, że dzis 20 latek jest tylko tak dojrzały jak 30 lat temu 12 latek. Taki tylko osiagnol statystycznie poziom. 
    Można się ze mną nie zgadzać.

    Żyje nam się coraz wygodniej. Powinno być mniej depresji. Jednak jakimś cudem to nie idzie w parze. 
  • I tu się bardzo z tym,co napisałaś Moniu zgadzam
    Podziękowali 1M_Monia
  • A ja nie wierzę w wydmuchane dzieci. Mamy dzieci, które nie mają najprostszych doświadczeń. Takich jak skopanie ogródka z ojcem, wyjście na ryby, uszycie czegoś własnoręcznie. Te dzieci nie mają poczucia sprawczości. Ich potrzeby są zaspokajane na poziomie najbardziej podstawowym - mają talerz podany pod nosek i jakieś tam ciuchy. Mają się "tylko" uczyć . W szkole z przeładowanym programem, traktującej wszystkich jak trybiki w maszynie. Nie mają życia duchowego, mają bardzo ograniczone kontakty z dalszą rodziną, nie czują się jej częścią. Niby mają wszystko a nie mają uwagi. Nie są samodzielne, bo dorośli wolą własne wyobrażenia o zagrożeniach niż zaufanie dziecku, że sobie poradzi. 
    Taki młody człowiek czuje głód bliskości, przynależności, duchowy. Chce się sprawdzić i wygrać a nie ma gdzie, bo konkurencja jest duża. I słyszy - za przrproszeniem- w du*ie ci się poprzewracało, ja smartphona nie miałem, PlayStation nie miałem a tak wspaniale wyrosłem. A smartphonem się dziecka nie wychowa. (Już nie wspomnę o tym, że dzieciakom się przez tiktoka podaje takie treści, że każdy by zwariował). 
    Te dzieci nie są wydmuchane. One są niedokochane. 
    I to starsze pokolenie też takie wspaniałe nie jest skoro pozwala dzieciom się tak degenerować. Niestety też jest uzależnione od technologii i leniwe. 

    Podziękowali 3Pioszo54 Aga85 malagala
  • edytowano luty 2023
    Sa tez niedopatrzone, niedokochane. Zgadzam się tez i dla mnie jedno nie musi przeczyć drugiemu. Zresztą też trochę piszesz o tym wydmuchaniu może niechcący. Tak właśnie dorośli robią z dzieci nie samodzielne podsuwają np pod nos jedzenie, a z drugiej strony dorośli chcą mieć spokój więc dadzą tablet. Nastolatki nie mają za bardzo obowiązków, dorośli nie uczą ich odpowiedzialności. Czyli jedno nie przeczy drugiemu, też są niedokochane od małego. Niedokochane i na nich się tez dmucha żeby się nie wysilił. Rodzice dają różne dobra i za mało dają im siebie.

     (Zresztą tu był AYyEm, ale to chyba aż tak źle nie ma nam nadzieję. Dziecko które jest zarzucane różnymi dobrami tylko ma takiego ojca który nie lubi własnego dziecka i woli od dziecka uciekac byleby nie musieć się z nią bawić.) 

    Ale to jest wina dorosłych że to pokolenie wyrasta na słabsze. 
  • Im młodszy człowiek tym powinien mieć więcej przyjaciół a tym czasem właśnie młodzi nie potrafią nawiązywaniem  przyjaźni, ich relacje nie są ani głębokie ani zbyt trwałe i są najbardziej samotnym pokoleniem.
    Samotni wśród innych bo nie potrafią. 
    Podziękowali 1DaddyPig
  • Opisane powyżej czynniki na pewno są istotne, ale co sprawia, że akurat z zachodniopomorskim jest tak dużo samobójstw i prób samobójczych (za jednym udanym samobójstwem stoi pewnie kilka nieudanych). Dysproporcja między tym regionem a resztą jest ogromna. Czy to widna popegeerowskiej biedy, emigracji zarobkowej. Pracowałem przez rok w tamtym regionie i co mi się rzuciło w oczy to nie tylko bieda i alkoholizm, ale taki marazm społeczności,, którego nie doświadczyłem w Małopolsce skąd pochodzę ani na Lubelszczyźnie gdzie przez lata studiowałem..
  • M_Monia powiedział(a):
    Sa tez niedopatrzone, niedokochane. Zgadzam się tez i dla mnie jedno nie musi przeczyć drugiemu. Zresztą też trochę piszesz o tym wydmuchaniu może niechcący. Tak właśnie dorośli robią z dzieci nie samodzielne podsuwają np pod nos jedzenie, a z drugiej strony dorośli chcą mieć spokój więc dadzą tablet. Nastolatki nie mają za bardzo obowiązków, dorośli nie uczą ich odpowiedzialności. Czyli jedno nie przeczy drugiemu, też są niedokochane od małego. Niedokochane i na nich się tez dmucha żeby się nie wysilił. Rodzice dają różne dobra i za mało dają im siebie.

     (Zresztą tu był AYyEm, ale to chyba aż tak źle nie ma nam nadzieję. Dziecko które jest zarzucane różnymi dobrami tylko ma takiego ojca który nie lubi własnego dziecka i woli od dziecka uciekac byleby nie musieć się z nią bawić.) 

    Ale to jest wina dorosłych że to pokolenie wyrasta na słabsze. 

    Trochę niepotrzebnie wyciągasz tu wątek AYyEm. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto uwielbia się bawić z dziećmi, robi to zawsze ze śpiewem na ustach i nie wolałby w zamian się zdrzemnąć, poczytać albo wypić kawę w ciszy . A AyyEm akurat pisał o tym, że poświęca dużo czasu dziecku. Czasami wbrew sobie. 
    Trochę w ogóle nie rozumiałam nagonki na AyyEm ale to dygresja w tym wątku. 
    Zobacz też jak wielka jest teraz presja na dzieciakach. Mają wpajane, że muszą dobrze zdać kretyńsko wymyślone egzaminy, bo od tego zależy ich przyszłość. Ciągle się ich straszy matura i egzaminami po ósmej klasie. Jeszcze sto lat temu można było z czystym sumieniem iść do zawodówki i potem pracować. Dziś zawodówka to porażka. Można jeździć wózkiem widłowym ale po studiach  <span>:disappointed:</span>
    No i w ogóle muszą być jakieś. Dzisiaj gada się o miłości bezwarunkowej ale tak naprawdę dzieci musza się bardzo napocić, żeby zmieścić w wytyczone ramy.
  • Kacha ma rację. Pracuję w liceum, do którego próbują się dostać dzieci do 8 klasie. Rekrutacja to straszny czas. Wyścig szczurów zaczyna się w klasie 6 , a często wcześniej. Nawet dość rozsądni rodzice poddają się temu i załatwiają dzieciom korki, a potem oczekują efektów, bo przecież inwestowali. 
    Do liceum dostają się dzieci, które lata temu nie byłyby nawet w technikum. A teraz mają skończyć bardzo trudne liceum (przeładowane dzięki PIS okropnymi i nikomu niepotrzebnymi treściami podstawy programowej). Oczywiście, przez całe liceum korki, straszenie maturą, itp. Licealiści mają średnio 37 godzin w tygodniu. Po powrocie do domu - kupa nauki. Gdzie czas na odpoczynek i regenerację?
    Dodatkowo, strasznie dużo złego zrobiło zdalne nauczanie. 
    No i świat internetu. Rodzice nie mają pojęcia o połowie rzeczy, które ma tam miejsca, a w których to rzeczach nasze dzieci uczestniczą. 
    Podziękowali 1Aneta
  • Ja inaczej zrozumiałam posty AyEm. No ale nie ten temat. 
  • edytowano luty 2023
    No to chyba żyjemy w innej rzeczywistości.
    Oczywiście zajęcia dodatkowych jest mnóstwo ale może po to żeby dzieciak nie przeszkadzał albo że inni tak robią? 
    Wybitny być nie musi. Jak już to mama przyjdzie nakrzyczec na zbyt wymagająca panią od chemii czy matematyki za niesłuszna palę dla jej syna czy córki. 
    poziom jest coraz niższy wszędzie, nawet na trudnych studiach. Bo poziom uczniów coraz niższy. I to słyszę od nauczycieli których u nas w rodzinie wielu, że tylko 10 lat temu uczniowie wiedzieli więcej i oni czują różnicę jak poziom sukcesywnie się obniża. 
    I to straciło swój prestiż. 
    Może rzeczywiście nauki jest za dużo, tego nie wiem, ale efektu w postaci większej wiedzy nie ma. 

    https://plus.dziennikpolski24.pl/studia-wyzsze-dla-kazdego-tylko-po-co-je-dzis-konczyc/ar/c5-14453047
  • M_Monia powiedział(a):
    poziom jest coraz niższy nawet na trudnych studiach. Bo poziom uczniów coraz niższy.
    I to straciło swój prestiż. 

    https://plus.dziennikpolski24.pl/studia-wyzsze-dla-kazdego-tylko-po-co-je-dzis-konczyc/ar/c5-14453047
    Monia, to jest konsekwencja parcia wszystkich w stronę studiów. Uczelnie przyjmują studentów (od tego zależy ich być lub nie być) i muszą obniżyć poziom. Ale ilość treści w podstawie programowej na etapie sp i liceum jest coraz wieksza. Coraz więcej jest też zajęć bez sensu, które powinny być fakultatywne (jakieś doradztwa zawodowe prowadzone przez byle kogo czy nawet wychowanie fizyczne - pokochałam sport gdy przestałam chodzić na w-f do śmierdzącej sali - niby czemu nie miałyby być to zajęcia dla chętnych). Egzaminy są beznadziejne, człowiek musi masę wysiłku włożyć w naukę odpowiadania według klucza i nijak to się ma do ogólnej wiedzy, która posiada. Rodzice wywalają kasę na korki i oczekują, że zapłacili i będą mieli rezultaty. A tu przeciętny czternasto, pietnasto, szesnastolatek ma prawo mieć kisiel emocjonalny w mózgu i ograniczone zdolności intelektualne, gdy cała energia idzie w rozwój fizyczny. Dzieciak w tym wieku powinien mieć święty spokój (żadnych wstrząsów w postaci rozwodu rodziców), dużo ruchu na świeżym powietrzu, dostęp do przyjemnych rozrywek intelektualnych. Powinien mieć odebrany smartphon. 
    Dziś z rozrzewnieniem wspominam wychowawczynie z liceum, która zwalniała nas z lekcji po cichu gdy chciałyśmy iść na wystawę albo gdzieś tam. Kiedyś usprawiedliwiła nam tydzień nieobecności gdy chodziliśmy jako publiczność na eliminacje do konkursu Chopinowskiego. A pani dyr (już świętej pamięci) zwolniła nas na trzy dni z lekcji gdy wymyśliliśmy sobie, że zmontujemy chór na rekolekcje szkolne i zaśpiewamy porządnie pieśni postne)
    Podziękowali 1beatak
  • Monia najprawdopodobniej a nawet na pewno zrozumie o czym piszemy, gdy jej dziecko znajdzie się w systemie. Sama, niestety, jestem jego częścią, w tym właśnie egzaminatorem (zarówno 8 klasa, jak i matura) i wiem o czym piszę. Jako nauczyciel, egzaminator, rodzic byłej maturzystki i ósmoklasistki.
  • Ale mam w rodzinie nauczucieli z podstawówki i liceum i to oni uważają ze maja coraz niższy piziom. 
  • M_Monia powiedział(a):
    Ale mam w rodzinie nauczucieli z podstawówki i liceum i to oni uważają ze maja coraz niższy piziom. 
    Nie wiem na jakiej podstawie tak uważają. Podstawa jest przeładowana, jak nigdy w historii. To, że dzieci nie przyswajają, to możliwe (bo nie nadają się do liceum), ale sama podstawa programowa jest bogata w bardzo trudne treści. Zatem  - poziom jest wysoki, a dzieci nie nadążają i może stąd wnioski Twych członków rodziny.
  • Ale o tym się pisze też dużo w prasie, ze poziom wiedzy uczniów na każdym szczeblu i wieku jest coraz niższy.
    Całe klasy mają niższy poziom a nie tylko sami studenci. 
  • M_Monia powiedział(a):
    Ale o tym się pisze też dużo w prasie, ze poziom wiedzy uczniów na każdym szczeblu i wieku jest coraz niższy.
    Całe klasy mają niższy poziom a nie tylko sami studenci. 
    No tak, ale poziom samych uczniów , a poziom wymagań to dwie różne rzeczy.
  • edytowano luty 2023
    Wymagania też się stawia mniejsze.

    Gdzie nie spojrzeć jest gorzej. 
    I w wiedzy i w psychice i w osiaganej dojrzałość i nawet w sprawności fizycznej. Już nawet mózgi mamy 10% mniejsze.
    Logicznie myślimy jako spoleczenstwo coraz gorzej. Na 1 pokolenie tracimy aż 7 punktów iq mimo tego że więcej ludzi sie uczy. Ludzie gorzej sobie radzą i zadaniami matematycznymi i innymi i z problemami życiowymi. Kiedyś się tym interesowałam i nie byłam zachwycona tym co przeczytalam. Coraz więcej nas przerasta. Coraz nam trudniej wziąć odpowiedzialność. To już pisałam że wg gazety Wyborczej dzisiejszy 20 latek osiąga tylko taki poziom dojrzałości czy umiejętności spolecznych jak 12 latek 30 lat temu a to już jest tragedia że wypuszczamy w świat dorosłych na poziomie dzieci.
    https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,28283653,umiejetnosci-spoleczne-20-latkow-sa-na-poziomie-12-latkow-30.html?disableRedirects=true
     Bo to trochę wygląda tak jak byśmy się zwijali zamiast rozwijać 

    No ale to ja w to wierzę, że jest z każdej strony trochę gorzej. 
  • Monia - a jaki masz pomysł na to, żeby przeciwdziałać temu zjawisku? Jak wychowujesz swoje dzieci, żeby je przed tą słabością ochronić?
  • M_Monia powiedział(a):
    Ale o tym się pisze też dużo w prasie, ze poziom wiedzy uczniów na każdym szczeblu i wieku jest coraz niższy.
    Całe klasy mają niższy poziom a nie tylko sami studenci. 

    Może tu jest problem. W patrzeniu na młodych ludzi jako na całe słabe klasy, jako na pokolenie, które ma żenujący poziom i sobie nie poradzi. Każdy jednak ma jakieś talenty, które można odkryć. 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.