Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Najwięcej prób samobójczych wśród dzieci na Pomorzu

Komentarz

  • Bardzo duża dysproporcja. 
  • Przydatne byłyby jeszcze dane ile dzieci i młodzieży ogółem na 100 tys mieszkańców.


  • Bardzo słaby jest dostęp do psychiatrów dzieciecych na Pomorzu, o miejsce w szpitalu bardzo trudno...
  • M_Monia powiedział(a):
    Czytałam jeszcze artykuł sugerujacy że samobójstwa są z coraz bardziej blachych powodów co można rozumieć też tak że młodzież jest ogólnie słabsza psychicznie niż byli ich rodzice.
    Silny człowiek nie ugnie się tak przed problemami. 
    Ogólnie częściej obecnie ludzie zapadają na choroby psychiczne. Młodzi i starzy. Częściej też chorują na nowotwory. I na cukrzycę. 
    Słabeusze się uginają pod chorobami, kiedyś to ludzie tacy silni byli, tylko przeciętna długość życia była niższa... Ale nie szkodzi. Na głowę nie chorowali a jak chorowali to ich rodzina ukrywała, bo to wstyd mieć wariata w rodzinie. 


  • Uważam, że jest gorzej, ale nie zdiagnozowałabym tego zjawiska w kategoriach - silny człowiek się nie ugnie. Wielu silnych ludzi się w końcu ugina, ku zaskoczeniu własnemu i otoczenia.
    Jest coraz więcej chorób psychicznych. Chorób. Nie wymysłów czy jakiś tam psychicznych słabości. Chorób o różnych, często niezbadanych przyczynach. Dzieciak, który odbiera sobie życie nie robi tego z błahego powodu. Nikt nie robi czegoś takiego z błahych przyczyn.  Nikt zdrowy nie popełnia samobójstwa. 

  • I tu się bardzo z tym,co napisałaś Moniu zgadzam
  • A ja nie wierzę w wydmuchane dzieci. Mamy dzieci, które nie mają najprostszych doświadczeń. Takich jak skopanie ogródka z ojcem, wyjście na ryby, uszycie czegoś własnoręcznie. Te dzieci nie mają poczucia sprawczości. Ich potrzeby są zaspokajane na poziomie najbardziej podstawowym - mają talerz podany pod nosek i jakieś tam ciuchy. Mają się "tylko" uczyć . W szkole z przeładowanym programem, traktującej wszystkich jak trybiki w maszynie. Nie mają życia duchowego, mają bardzo ograniczone kontakty z dalszą rodziną, nie czują się jej częścią. Niby mają wszystko a nie mają uwagi. Nie są samodzielne, bo dorośli wolą własne wyobrażenia o zagrożeniach niż zaufanie dziecku, że sobie poradzi. 
    Taki młody człowiek czuje głód bliskości, przynależności, duchowy. Chce się sprawdzić i wygrać a nie ma gdzie, bo konkurencja jest duża. I słyszy - za przrproszeniem- w du*ie ci się poprzewracało, ja smartphona nie miałem, PlayStation nie miałem a tak wspaniale wyrosłem. A smartphonem się dziecka nie wychowa. (Już nie wspomnę o tym, że dzieciakom się przez tiktoka podaje takie treści, że każdy by zwariował). 
    Te dzieci nie są wydmuchane. One są niedokochane. 
    I to starsze pokolenie też takie wspaniałe nie jest skoro pozwala dzieciom się tak degenerować. Niestety też jest uzależnione od technologii i leniwe. 

    Podziękowali 3Pioszo54 Aga85 malagala
  • Opisane powyżej czynniki na pewno są istotne, ale co sprawia, że akurat z zachodniopomorskim jest tak dużo samobójstw i prób samobójczych (za jednym udanym samobójstwem stoi pewnie kilka nieudanych). Dysproporcja między tym regionem a resztą jest ogromna. Czy to widna popegeerowskiej biedy, emigracji zarobkowej. Pracowałem przez rok w tamtym regionie i co mi się rzuciło w oczy to nie tylko bieda i alkoholizm, ale taki marazm społeczności,, którego nie doświadczyłem w Małopolsce skąd pochodzę ani na Lubelszczyźnie gdzie przez lata studiowałem..
  • M_Monia powiedział(a):
    Sa tez niedopatrzone, niedokochane. Zgadzam się tez i dla mnie jedno nie musi przeczyć drugiemu. Zresztą też trochę piszesz o tym wydmuchaniu może niechcący. Tak właśnie dorośli robią z dzieci nie samodzielne podsuwają np pod nos jedzenie, a z drugiej strony dorośli chcą mieć spokój więc dadzą tablet. Nastolatki nie mają za bardzo obowiązków, dorośli nie uczą ich odpowiedzialności. Czyli jedno nie przeczy drugiemu, też są niedokochane od małego. Niedokochane i na nich się tez dmucha żeby się nie wysilił. Rodzice dają różne dobra i za mało dają im siebie.

     (Zresztą tu był AYyEm, ale to chyba aż tak źle nie ma nam nadzieję. Dziecko które jest zarzucane różnymi dobrami tylko ma takiego ojca który nie lubi własnego dziecka i woli od dziecka uciekac byleby nie musieć się z nią bawić.) 

    Ale to jest wina dorosłych że to pokolenie wyrasta na słabsze. 

    Trochę niepotrzebnie wyciągasz tu wątek AYyEm. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto uwielbia się bawić z dziećmi, robi to zawsze ze śpiewem na ustach i nie wolałby w zamian się zdrzemnąć, poczytać albo wypić kawę w ciszy . A AyyEm akurat pisał o tym, że poświęca dużo czasu dziecku. Czasami wbrew sobie. 
    Trochę w ogóle nie rozumiałam nagonki na AyyEm ale to dygresja w tym wątku. 
    Zobacz też jak wielka jest teraz presja na dzieciakach. Mają wpajane, że muszą dobrze zdać kretyńsko wymyślone egzaminy, bo od tego zależy ich przyszłość. Ciągle się ich straszy matura i egzaminami po ósmej klasie. Jeszcze sto lat temu można było z czystym sumieniem iść do zawodówki i potem pracować. Dziś zawodówka to porażka. Można jeździć wózkiem widłowym ale po studiach  <span>:disappointed:</span>
    No i w ogóle muszą być jakieś. Dzisiaj gada się o miłości bezwarunkowej ale tak naprawdę dzieci musza się bardzo napocić, żeby zmieścić w wytyczone ramy.
  • Kacha ma rację. Pracuję w liceum, do którego próbują się dostać dzieci do 8 klasie. Rekrutacja to straszny czas. Wyścig szczurów zaczyna się w klasie 6 , a często wcześniej. Nawet dość rozsądni rodzice poddają się temu i załatwiają dzieciom korki, a potem oczekują efektów, bo przecież inwestowali. 
    Do liceum dostają się dzieci, które lata temu nie byłyby nawet w technikum. A teraz mają skończyć bardzo trudne liceum (przeładowane dzięki PIS okropnymi i nikomu niepotrzebnymi treściami podstawy programowej). Oczywiście, przez całe liceum korki, straszenie maturą, itp. Licealiści mają średnio 37 godzin w tygodniu. Po powrocie do domu - kupa nauki. Gdzie czas na odpoczynek i regenerację?
    Dodatkowo, strasznie dużo złego zrobiło zdalne nauczanie. 
    No i świat internetu. Rodzice nie mają pojęcia o połowie rzeczy, które ma tam miejsca, a w których to rzeczach nasze dzieci uczestniczą. 
    Podziękowali 1Aneta
  • M_Monia powiedział(a):
    poziom jest coraz niższy nawet na trudnych studiach. Bo poziom uczniów coraz niższy.
    I to straciło swój prestiż. 

    https://plus.dziennikpolski24.pl/studia-wyzsze-dla-kazdego-tylko-po-co-je-dzis-konczyc/ar/c5-14453047
    Monia, to jest konsekwencja parcia wszystkich w stronę studiów. Uczelnie przyjmują studentów (od tego zależy ich być lub nie być) i muszą obniżyć poziom. Ale ilość treści w podstawie programowej na etapie sp i liceum jest coraz wieksza. Coraz więcej jest też zajęć bez sensu, które powinny być fakultatywne (jakieś doradztwa zawodowe prowadzone przez byle kogo czy nawet wychowanie fizyczne - pokochałam sport gdy przestałam chodzić na w-f do śmierdzącej sali - niby czemu nie miałyby być to zajęcia dla chętnych). Egzaminy są beznadziejne, człowiek musi masę wysiłku włożyć w naukę odpowiadania według klucza i nijak to się ma do ogólnej wiedzy, która posiada. Rodzice wywalają kasę na korki i oczekują, że zapłacili i będą mieli rezultaty. A tu przeciętny czternasto, pietnasto, szesnastolatek ma prawo mieć kisiel emocjonalny w mózgu i ograniczone zdolności intelektualne, gdy cała energia idzie w rozwój fizyczny. Dzieciak w tym wieku powinien mieć święty spokój (żadnych wstrząsów w postaci rozwodu rodziców), dużo ruchu na świeżym powietrzu, dostęp do przyjemnych rozrywek intelektualnych. Powinien mieć odebrany smartphon. 
    Dziś z rozrzewnieniem wspominam wychowawczynie z liceum, która zwalniała nas z lekcji po cichu gdy chciałyśmy iść na wystawę albo gdzieś tam. Kiedyś usprawiedliwiła nam tydzień nieobecności gdy chodziliśmy jako publiczność na eliminacje do konkursu Chopinowskiego. A pani dyr (już świętej pamięci) zwolniła nas na trzy dni z lekcji gdy wymyśliliśmy sobie, że zmontujemy chór na rekolekcje szkolne i zaśpiewamy porządnie pieśni postne)
    Podziękowali 1beatak
  • Monia najprawdopodobniej a nawet na pewno zrozumie o czym piszemy, gdy jej dziecko znajdzie się w systemie. Sama, niestety, jestem jego częścią, w tym właśnie egzaminatorem (zarówno 8 klasa, jak i matura) i wiem o czym piszę. Jako nauczyciel, egzaminator, rodzic byłej maturzystki i ósmoklasistki.
  • M_Monia powiedział(a):
    Ale mam w rodzinie nauczucieli z podstawówki i liceum i to oni uważają ze maja coraz niższy piziom. 
    Nie wiem na jakiej podstawie tak uważają. Podstawa jest przeładowana, jak nigdy w historii. To, że dzieci nie przyswajają, to możliwe (bo nie nadają się do liceum), ale sama podstawa programowa jest bogata w bardzo trudne treści. Zatem  - poziom jest wysoki, a dzieci nie nadążają i może stąd wnioski Twych członków rodziny.
  • M_Monia powiedział(a):
    Ale o tym się pisze też dużo w prasie, ze poziom wiedzy uczniów na każdym szczeblu i wieku jest coraz niższy.
    Całe klasy mają niższy poziom a nie tylko sami studenci. 
    No tak, ale poziom samych uczniów , a poziom wymagań to dwie różne rzeczy.
  • Monia - a jaki masz pomysł na to, żeby przeciwdziałać temu zjawisku? Jak wychowujesz swoje dzieci, żeby je przed tą słabością ochronić?
  • M_Monia powiedział(a):
    Ale o tym się pisze też dużo w prasie, ze poziom wiedzy uczniów na każdym szczeblu i wieku jest coraz niższy.
    Całe klasy mają niższy poziom a nie tylko sami studenci. 

    Może tu jest problem. W patrzeniu na młodych ludzi jako na całe słabe klasy, jako na pokolenie, które ma żenujący poziom i sobie nie poradzi. Każdy jednak ma jakieś talenty, które można odkryć. 
  • M_Monia powiedział(a):
    Dla mnie logiczne byłoby że jeśli ludziom zaczęło się żyć coraz wygodniej to powinno być coraz mniej depresji. Dlaczego tak nie ma? Dlaczego nie jesteśmy szczęśliwsi, dlaczego rośnie ilość samobójstw wśród najmłodszych, dlaczego nie potrafimy zachować trwałych więzi i nie tylko pisze o zakochanych, gdzie związki też są coraz płytsze ale przede wszystkim o przyjaciołach. Mamy coraz mniej przyjaciol na rzecz tylko powierzchownych znajomych. Nie wiem dlaczego tak sie dzieje. 
    Wygodne życie dużo kosztuje. To masa godzin pracy, kredyt (a więc sznur na szyji), dziecko w świetlicy od otwarcia do zamknięcia, brak czasu i energii dla dalszej rodziny i przyjaciół. No i wakacje obowiązkowo z ładnymi zdjęciami na ig i FB. 
    Za dużo dopaminy - bo za dużo ślęczenia przed ekranem.
    Za mało ruchu na świeżym powietrzu - klimatyzowane wnętrza, samochód, klimatyzowana siłownia, wszędzie smród plastiku.
    Nie mam tv ale wczoraj u teściów obejrzałam fragment programu Kamper. Raz- ogromnie mnie zdziwiło jakim folwarcznym językiem mówią tam bohaterowie. Co drugie słowo pupnięte... A to ponoć jacyś celebryci są choć ja ich nie widziałam nigdzie. Po drugie - wypowiedź kobiety- ona nie ma doświadczeń bycia wśród natury, wśród drzew, na słońcu. Ona żyje w mieście.
    Spojrzałam na moje dzieci na podwórku, przypomniałam sobie dwugodzinny, niedzielny spacer i miłe słońce i pomyślałam, że to, czego doświadcza ta kobieta to jest realna nędza.
  • Nie jesteśmy ewolucyjnie przystosowani do życia, które mamy
    Za dużo informacji
    Za duży wybór
    Za duża odpowiedzialność
    Za wysokie progi
    Za dużo światła

    To nie są złe rzeczy. Ale my nie jesteśmy w stanie tego ogarnąć, głową się przegrzewa, cialo odmawia współpracy
    Podziękowali 2beatak In Spe
  • edytowano luty 2023
    malagala powiedział(a):
    Nie jesteśmy ewolucyjnie przystosowani do życia, które mamy
    Za dużo informacji
    Za duży wybór
    Za duża odpowiedzialność
    Za wysokie progi
    Za dużo światła

    To nie są złe rzeczy. Ale my nie jesteśmy w stanie tego ogarnąć, głową się przegrzewa, cialo odmawia współpracy
    po sobie nie zauważam
    przeszedłem ze świata książek i listów
    do świata internetu i smartfonów bezboleśnie i niezauważalnie
    podobnie moi znajomi
  • Za dużo światła?
    Jest piętnasta 
    Ciemno i szaro.
    Podziękowali 1asiao
  • Skatarzyna powiedział(a):
    Za dużo światła?
    Jest piętnasta 
    Ciemno i szaro.
    No. I normalnie zaraz byś się zawinęła w kłębek 
    Ale mamy żarówki, więc trzeba robić.
    Podziękowali 1Skatarzyna
  • edytowano luty 2023
    Pioszo54 powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    Nie jesteśmy ewolucyjnie przystosowani do życia, które mamy
    Za dużo informacji
    Za duży wybór
    Za duża odpowiedzialność
    Za wysokie progi
    Za dużo światła

    To nie są złe rzeczy. Ale my nie jesteśmy w stanie tego ogarnąć, głową się przegrzewa, cialo odmawia współpracy
    po sobie nie zauważam
    przeszedłem ze świata książek i listów
    do świata internetu i smartfonów bezboleśnie i niezauważalnie
    podobnie moi znajomi
    U Ciebie przejście nastąpiło jak już byłeś zbudowany jako człowiek,  tak sądzę
    E: a dzisiejsza młodzież ma się w tym odnaleźć sama, bez odpowiedzi na pytania, kim jest. W tempie współczesnego filmu akcji. Obnazona z intymności przez publikowane filmiki
     
    To jakby uczyć dzieci pływać, wrzucając je do wody

  • edytowano luty 2023
    malagala powiedział(a):
    Pioszo54 powiedział(a):
    malagala powiedział(a):
    Nie jesteśmy ewolucyjnie przystosowani do życia, które mamy
    Za dużo informacji
    Za duży wybór
    Za duża odpowiedzialność
    Za wysokie progi
    Za dużo światła

    To nie są złe rzeczy. Ale my nie jesteśmy w stanie tego ogarnąć, głową się przegrzewa, cialo odmawia współpracy
    po sobie nie zauważam
    przeszedłem ze świata książek i listów
    do świata internetu i smartfonów bezboleśnie i niezauważalnie
    podobnie moi znajomi
    U Ciebie przejście nastąpiło jak już byłeś zbudowany jako człowiek,  tak sądzę
    E: a dzisiejsza młodzież ma się w tym odnaleźć sama, bez odpowiedzi na pytania, kim jest. W tempie współczesnego filmu akcji. Obnazona z intymności przez publikowane filmiki
     
    To jakby uczyć dzieci pływać, wrzucając je do wody

    no tak, ale przyczyną nie są zmiany techniczne, do nich łatwo się dostosowujemy,
    a brak normalnej rodziny, miłości rodzicielskiej,
    tak jak wyżej pisała Kacha
  • Moim zdaniem to co piszesz jest dużym i krzywdzącym uogólnieniem.
  • edytowano luty 2023
    może tak być,
    ale tak na czuja, to zgadzam się z tym, co napisała wyżej Kacha
    i kłopoty młodych ludzi widzę głownie w braku oparcia w rodzicach;
    moje doświadczenia, osobiste, są takie, że młodość, to najtrudniejszy okres życia
  • Większość rodziców jest zmanipulowana i pogubiona. Dlatego sami potrzebują pozbyć się poczucia winy (ci którzy zostawiają innym wychowywanie swoich dzieci) i/lub poczucia krzywdy (ci co sami krzywdzą swoje dzieci, najczęściej poprzez zbytnie wymagania)
  • @Kacha, priv Ci napisałam. Proszę, zobacz. 
    dzięki!
    k.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.