Znajoma szuka liceum dla syna (w Warszawie). Syna ma bardzo dużo punktów (konkurs), więc niemal wszystkie są w zasięgu. Jej główne kryterium to - żeby nie było lewactwa. Co byście polecili?
W państwowych to chyba wszędzie jest jakieś lewactwo... wierzące dzieci znajomych chodzą do Staszica, Poniatowskiego, Władysława IV i... jakoś żyją. Trochę zależy jak się trafi i też na ile samemu jest się odpornym. Znam chłopca, który był w Staszicu ale wrócił do Żagli, bo trudno mu było odnaleźć się w klasie. Kilka koleżanek mojej córki jest we Władku, kilka jest zadowolonych, a jedna nie (z powodów towarzyskich).
Gdy szukaliśmy LO dla córki zależało nam na dobrym środowisku, żeby mogła się spokojnie rozwijać, żeby mogła nawiązywać głębokie przyjaźnie, a nie się zastanawiać ciągle, czy pasuje, czy nie pasuje do grupy. Została więc w Sterniku i jest bardzo zadowolona.
Rok temu miałam ten sam dylemat. Pierwsze dziecko mi wychodziło spod klosza szkoły niepublicznej. Ostatecznie syn wybrał topowe liceum, by móc się uczyć, a ja bałam się jak to będzie. Tymczasem jest ok, młodzież i kadra ma jasne priorytety, najważniejsza jest edukacja. Jest różnorodność i tolerancja. Nie ma promocji żadnej ideologii. Syn nie jest w Warszawie, ale myślę, że wszędzie jest podobnie. Najlepsze szkoły przyciągają najlepszych, więc zainteresowania młodych łączą, a poglądy są sprawą drugorzędną.
Dziecka nie ochronisz przed ideologiami. Prędzej czy później się z nimi zetknie. Mój drugi syn chodził do dość ekskluzywnej szkoły kantonalnej. 6 lat. Profil placówki bardzo lewicowy. Wiary nie utracił i nikt go nie zniszczył za to, że nosił różaniec na szyi. Tolerancja to tolerancja.
To że przed zetknięciem z ideologiami się nie uchroni to jest oczywista oczywistość, ale co innego, gdy masz 14/15 lat, a co innego jak 19. Co innego jak masz już grupę przyjaciół, w której masz wsparcie, a co innego jak nie masz nikogo takiego.
Może się mylę, ale wydaje mi się też, że dzieci na emigracji funkcjonują pod tym względem trochę inaczej niż w kraju.
Znajoma szuka liceum dla syna (w Warszawie). Syna ma bardzo dużo punktów (konkurs), więc niemal wszystkie są w zasięgu. Jej główne kryterium to - żeby nie było lewactwa. Co byście polecili?
Tylko Jeziorańskiego. Dobra szkoła i jedyna bez lewactwa.
Czacki jest wprawdzie lewacki córka tam chodzi, jeśli dziecko ma mocną formacje to da radę. Ona nie narzeka i śmieszą ją lewackie klimaty. Poza tym zawsze jest kilka normalnych osób w klasie. Aha jeszcze Hoffmanowa jest spoko.
Ja to widzę tak. Jeżeli dziecko ma określoną wizję swojej przyszłości i kierunku studiów, to powinno iść do liceum, które najlepiej je do tego przygotuje. Jeżeli nie ma, lepiej jest robić liceum w ED, mieć więcej czasu i rozwijać swoje pasje. Licea jako takie są dość parszywiutkie. Albo będą Tęczowe Piątki, albo wyścig szczurów i samobójstwa wśród uczniów, albo dziwni koledzy, albo wszystko na raz.
Ja to widzę tak. Jeżeli dziecko ma określoną wizję swojej przyszłości i kierunku studiów, to powinno iść do liceum, które najlepiej je do tego przygotuje. Jeżeli nie ma, lepiej jest robić liceum w ED, mieć więcej czasu i rozwijać swoje pasje. Licea jako takie są dość parszywiutkie. Albo będą Tęczowe Piątki, albo wyścig szczurów i samobójstwa wśród uczniów, albo dziwni koledzy, albo wszystko na raz.
wg. mnie liceum jest po to, by znależć przyjaciół i znajomych, więc im wyższy poziom, tym lepiej
prawda, ale chyba możesz zaufać wyborom swego dziecka?
A z tym też bywa różnie. Jeden z moich synów miał epizod z totalnym szkolnym wypaleniem i chciał szkołę rzucać. Z trudem przebrnął przez pierwszą klasę, w drugiej już było znacznie spokojniej. W trzeciej znów jest całkiem dobrze radzącym sobie uczniem i planuje studia.
u mojej średniej córki taka "ciekawa" sytuacja liceum w ED, trzecia klasa Montessori Moutain znajomych fajnych, takich którzy pociągną w górę i dadzą dobry przykład, znalazła w pracy ( na umowie zleceniu w sieci kawiarni)
Znajoma szuka liceum dla syna (w Warszawie). Syna ma bardzo dużo punktów (konkurs), więc niemal wszystkie są w zasięgu. Jej główne kryterium to - żeby nie było lewactwa. Co byście polecili?
Syn jakie ma kryteria? Chłopak jest na tyle duży, żeby mieć decydujący głos w wyborze drogi nauki.
Znajoma szuka liceum dla syna (w Warszawie). Syna ma bardzo dużo punktów (konkurs), więc niemal wszystkie są w zasięgu. Jej główne kryterium to - żeby nie było lewactwa. Co byście polecili?
Syn jakie ma kryteria? Chłopak jest na tyle duży, żeby mieć decydujący głos w wyborze drogi nauki.
Z grubsza mat-fiz. Powoli się chyba zdecydują na szkoły z TOP 10.
Znajoma szuka liceum dla syna (w Warszawie). Syna ma bardzo dużo punktów (konkurs), więc niemal wszystkie są w zasięgu. Jej główne kryterium to - żeby nie było lewactwa. Co byście polecili?
Tylko Jeziorańskiego. Dobra szkoła i jedyna bez lewactwa.
Tylko nie Jeziorański. Co do zasady tylko wymagania, niczego nie uczą. Bazują na tym, że trafia tam inteligentna młodzież.
Współczesne licea nie przekazują wiedzy ogólnej, lecz są zawodówkami przygotowujących do matur na określone kierunki studiów. Dlatego napisałem, że są sytuacje, kiedy warto z nich skorzystać.
Znajoma szuka liceum dla syna (w Warszawie). Syna ma bardzo dużo punktów (konkurs), więc niemal wszystkie są w zasięgu. Jej główne kryterium to - żeby nie było lewactwa. Co byście polecili?
Tylko Jeziorańskiego. Dobra szkoła i jedyna bez lewactwa.
Tylko nie Jeziorański. Co do zasady tylko wymagania, niczego nie uczą. Bazują na tym, że trafia tam inteligentna młodzież.
Jak każde dobre liceum. Żadne nie uczy tylko bazuje na zdolnych.
Jak każde dobre liceum. Żadne nie uczy tylko bazuje na zdolnych.
Jak zatem wyglądają lekcje u córki w szkole? U mojego syna nauczyciel mając w klasie sporo laureatów i tak omawia, tłumaczy nowy temat i potem robią zadania. Majac uczniów zdolnych, wykracza poza minimum podręcznikowe. Myślałam, że to standard w dobrych szkołach. Zdolni uczniowie i dobrzy przedmiotowcy. W moim liceum miałam nauczycieli, którzy prowadzili lekcje w taki sposób, że kazali czytać podręcznik i robić notatki, a na następnej lekcji była kartkówka. To jest dla mnie sytuacja, w której szkoła nie uczy.
Znajoma szuka liceum dla syna (w Warszawie). Syna ma bardzo dużo punktów (konkurs), więc niemal wszystkie są w zasięgu. Jej główne kryterium to - żeby nie było lewactwa. Co byście polecili?
Tylko Jeziorańskiego. Dobra szkoła i jedyna bez lewactwa.
Tylko nie Jeziorański. Co do zasady tylko wymagania, niczego nie uczą. Bazują na tym, że trafia tam inteligentna młodzież.
Jak każde dobre liceum. Żadne nie uczy tylko bazuje na zdolnych.
Komentarz
Polecam spotkania online organizowane przez szkołę "8 klasa i co dalej":
I spotkanie:
https://www.youtube.com/watch?v=TCGQ4L6satE
II spotkanie
https://www.youtube.com/watch?v=8j9EL5pd98Y
można posłuchać absolwentów
Gdy szukaliśmy LO dla córki zależało nam na dobrym środowisku, żeby mogła się spokojnie rozwijać, żeby mogła nawiązywać głębokie przyjaźnie, a nie się zastanawiać ciągle, czy pasuje, czy nie pasuje do grupy. Została więc w Sterniku i jest bardzo zadowolona.
Syn nie jest w Warszawie, ale myślę, że wszędzie jest podobnie. Najlepsze szkoły przyciągają najlepszych, więc zainteresowania młodych łączą, a poglądy są sprawą drugorzędną.
To że przed zetknięciem z ideologiami się nie uchroni to jest oczywista oczywistość, ale co innego, gdy masz 14/15 lat, a co innego jak 19. Co innego jak masz już grupę przyjaciół, w której masz wsparcie, a co innego jak nie masz nikogo takiego.
Może się mylę, ale wydaje mi się też, że dzieci na emigracji funkcjonują pod tym względem trochę inaczej niż w kraju.
ale chyba możesz zaufać wyborom swego dziecka?
Z trudem przebrnął przez pierwszą klasę, w drugiej już było znacznie spokojniej.
W trzeciej znów jest całkiem dobrze radzącym sobie uczniem i planuje studia.
liceum w ED, trzecia klasa Montessori Moutain
znajomych fajnych, takich którzy pociągną w górę i dadzą dobry przykład, znalazła w pracy ( na umowie zleceniu w sieci kawiarni)
Żadne nie uczy tylko bazuje na zdolnych.
U mojego syna nauczyciel mając w klasie sporo laureatów i tak omawia, tłumaczy nowy temat i potem robią zadania. Majac uczniów zdolnych, wykracza poza minimum podręcznikowe. Myślałam, że to standard w dobrych szkołach. Zdolni uczniowie i dobrzy przedmiotowcy.
W moim liceum miałam nauczycieli, którzy prowadzili lekcje w taki sposób, że kazali czytać podręcznik i robić notatki, a na następnej lekcji była kartkówka. To jest dla mnie sytuacja, w której szkoła nie uczy.