Tytuł wątku podpowiedziała mi córka.
Mam nadzieję, że nie było takiego, choć może podobne się pojawiły...
Najmłodsza właśnie popędziła do pokoju i zatrzymała się w pozycji na czworakach na... biurku...
Efekt - trzy mało budujące "śliwki" na środku czoła...
Powinnam się już przyzwyczaić do takich historii (zdaje się, że nie da się ich uniknąć mimo najszczerszych chęci i nie należy, co dziwniejsze), ale nie potrafię.
Serce mi krwawi, gdy słyszę ten płacz i zanoszenie się, i spazmy...
Jak sobie dajecie radę w podobnych sytuacjach? Jak reagujecie? Odwracacie uwagę dziecka...?
Jak sami sobie radzicie, jako rodzice? Czy się przejmujecie...?
Komentarz
Ale syna kiedyś odpięłam pasami i nie zdążyłam wyjąc, bo wyleciał - głową na ziemię z dość wysokiego samochodu...
I jest mi bardziej żal ich w takich chwilach, bo w końcu to ja się przyczyniłam do tego...:sad:
a do tego nieodzowne dmuchanie i tulenie )))
Na początku dosłownie dziura w czole, panika. Potem wielka fioletowa bulwa... płacz, szloch, trzęsła się potwornie...
Jestem panikarą, ja bym od razu jechała na pogotowie, robiła prześwietlenia i nie wiadomo, co jeszcze...
Wtedy było zdecydowanie straszniej niż dziś...
BTW - u nas najlepiej w sytuacjach "przyłóż coś zimnego!" sprawdza się puszka piwa która juz z pół roku leży w lodówce w tym celu. Oczywiście, stosowana zewnętrznie i bez otwierania, dzięki czemu jest środkiem wielokrotnego użycia
Ja przy pierwszym dziecku strasznie się o wszystko martwię, szczególnie, że mała zaczęła chodzic.
Ostatnio przewróciła się na terakotę i uderzyła tyłem głowy. Myślałam, że wyjde z siebie. Nie mogłam w nocy spac bo bałam się, że coś się stanie . Na szczęście nie miała ani wymiotów, ani braku apetytu więc chyba jest dobrze.
My przykladamy zamrozona margaryne
Moj pierwszy syn wciaz byl w guzach (nawet na prostej drodze sie potykal (diagnoza- padaczka)
Zęby wybite trzy razy......
Co robie? Przytulam i probuje rozsmieszyc: "Pocalowales sie ze stolem?" "Zlapales zajaca?" "Wielki bum?"....... Ostatecznie: "Wzywamy grabarza?"
Doszlo do tego, ze jak niewiele sie podzialo przy upadku to dzieci wstawaly i z usmiechem na ustach czekaly wpatrzone "Co mama tym razem powie?"....
Kiedys moj syn lecial dwa metry "przez kierownice roweru" i spadl na czubek czola, odbil sie i walnal raz jeszcze :shocked::shocked:
Pojechalam autostopem na rtg, wyskakujac machajaca na ulice, tak jak stalam.....
Zero urazu mozgu
My tez mamy okład zelowy na stałe w lodówce, oklad granulkowy (króliczek) w zamrażarce i plasterki ściągajace we wszystkich rozmiarach! Córka wpadla raz glowa do pudełka z firmowymi :dw: klockami i ...czoło do szycia. Ponieważ brzydko zszyli -mam teraz plasterki!
A ze swojego dzieciństwa nigdy nie zapomnę traumy gdy huknęłam głową o coś na podwórku a jakaś dobrotliwa sąsiadka doradziła:
"Idź do domu i powiedz mamie, żeby ci przyłożyła żelazkiem" :shocked:
Średnia córka często ląduje np. policzkiem lub czółkiem na kancie fotela lub stołu, więc zaraz biorę trochę zimnego masła i delikatnie rozprowadzam po miejscu zderzenia. Zostawiam na trochę. Póki co nie było jak dotąd żadnych guzów ani siniaków :bigsmile:
Sorry za OT
to głowa z tydzień czasu mnie bolała
Rzeczywiście wyjątkowy egzemplarz!
Będzie limo i będziemy sie tłumaczyc
:ap: