Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Guzy naszych dzieci :/

edytowano luty 2011 w Ogólna
Tytuł wątku podpowiedziała mi córka. :wink:
Mam nadzieję, że nie było takiego, choć może podobne się pojawiły...

Najmłodsza właśnie popędziła do pokoju i zatrzymała się w pozycji na czworakach na... biurku... :confused: Efekt - trzy mało budujące "śliwki" na środku czoła... :cry:
Powinnam się już przyzwyczaić do takich historii (zdaje się, że nie da się ich uniknąć mimo najszczerszych chęci i nie należy, co dziwniejsze), ale nie potrafię.
Serce mi krwawi, gdy słyszę ten płacz i zanoszenie się, i spazmy...
Jak sobie dajecie radę w podobnych sytuacjach? Jak reagujecie? Odwracacie uwagę dziecka...?
Jak sami sobie radzicie, jako rodzice? Czy się przejmujecie...?

Komentarz

  • Olesiu, ja po prostu przytulam całuję i dmucham bolące miejsce mówiąc przy tym wiele ciepłych słów (choć czasem miałabym ochotę pokrzyczeć, bo przecież mówiłam: nie biegaj jak "dzikusek" :wink:) Staram się też przyłożyć trochę lodu, wtedy opuchlizna szybciej schodzi. No i zarzucam sobie, że jednak nie upilnowałam, ale jak upilnować takie żywe szkraby? :shamed:
  • Ja ostatnio Małą wyrzuciłam z fotelika samochodowego - dzięki Bogu w mieszkaniu na dywan.
    Ale syna kiedyś odpięłam pasami i nie zdążyłam wyjąc, bo wyleciał - głową na ziemię z dość wysokiego samochodu...
    I jest mi bardziej żal ich w takich chwilach, bo w końcu to ja się przyczyniłam do tego...:sad:
  • U mnie się sprawdza maść z arniki

    a do tego nieodzowne dmuchanie i tulenie :))))
  • Ja do dziś pamiętam, jak siostra- Zuzia uczyła się chodzić... przechodziła między szafkami i uderzyła czołem prosto w kant jednej z nich...
    Na początku dosłownie dziura w czole, panika. Potem wielka fioletowa bulwa... płacz, szloch, trzęsła się potwornie...


    Jestem panikarą, ja bym od razu jechała na pogotowie, robiła prześwietlenia i nie wiadomo, co jeszcze...

    Wtedy było zdecydowanie straszniej niż dziś...
  • Tydzień temu pod moją nieobecność nasz najmłodszy (20 m-cy) zniknął na chwilę z pola widzenia mamy i wspinając się na górę piętrowego łóżka swoich braci, grzmotnął na głowę. W życiu nie widziałem tak wielkiego guza!!! Pomijam rozpacz biednej mamy która ryczała i bała się że wstrząs mózgu etc - na szczęście skończyło się potężnym jak prawdziwa sliwka guzem.
    BTW - u nas najlepiej w sytuacjach "przyłóż coś zimnego!" sprawdza się puszka piwa która juz z pół roku leży w lodówce w tym celu. Oczywiście, stosowana zewnętrznie i bez otwierania, dzięki czemu jest środkiem wielokrotnego użycia ;)
  • Zawsze pod ręką mam Altacet w żelu. Świetnie się sprawdza przy stłuczeniach.
  • Za moich czasów to był schłodzony nóż choć było to nieco przerażające :bigsmile:
  • Oj wchodząc na ten wątek pomyślałam, że to chodzi o coś gorszego. Uf
    Ja przy pierwszym dziecku strasznie się o wszystko martwię, szczególnie, że mała zaczęła chodzic.
    Ostatnio przewróciła się na terakotę i uderzyła tyłem głowy. Myślałam, że wyjde z siebie. Nie mogłam w nocy spac bo bałam się, że coś się stanie :(. Na szczęście nie miała ani wymiotów, ani braku apetytu więc chyba jest dobrze.
  • Ja jednak jestem panikara i zawsze jadę na pogotowie. Fakt u nas guzów mało, ale zawsze strach. Raz jeden nie pojechałam, syn uderzył się o szafkę. Jak się później okazało miał pękniętą potylicę. Od tego czasu nikogo nie słucham i jeśli uważam,że trzeba to jadę. Przyznaję szczerze czasem wbrew mężowskiej opinii.
  • Oj guzy.... guzy......

    My przykladamy zamrozona margaryne :tongue:

    Moj pierwszy syn wciaz byl w guzach (nawet na prostej drodze sie potykal (diagnoza- padaczka) :confused:
    Zęby wybite trzy razy......

    Co robie? Przytulam i probuje rozsmieszyc: "Pocalowales sie ze stolem?" "Zlapales zajaca?" "Wielki bum?"....... Ostatecznie: "Wzywamy grabarza?"
    Doszlo do tego, ze jak niewiele sie podzialo przy upadku to dzieci wstawaly i z usmiechem na ustach czekaly wpatrzone "Co mama tym razem powie?"....:tongue:

    Kiedys moj syn lecial dwa metry "przez kierownice roweru" i spadl na czubek czola, odbil sie i walnal raz jeszcze :shocked::shocked:
    Pojechalam autostopem na rtg, wyskakujac machajaca na ulice, tak jak stalam.....
    Zero urazu mozgu :wink:
  • Syn już był na pielgrzymce na Jasną Górę?
  • U nas niestety dzieci lubią glowę sobie rozbijać,synek raz,a najstarsza córcia 3 razy,dzięki Bogu obyło się bez szycia,tylko specjalny plasterek wystarczał.
  • O, to to!
    My tez mamy okład zelowy na stałe w lodówce, oklad granulkowy (króliczek) w zamrażarce i plasterki ściągajace we wszystkich rozmiarach! Córka wpadla raz glowa do pudełka z firmowymi :dw: klockami i ...czoło do szycia. Ponieważ brzydko zszyli -mam teraz plasterki!
  • Maść arnikowa zaaplikowana natychmiast czyni cuda w kwestii guzów i siniaków. Jak jej nie mam pod ręką- jest kiepsko.
    A ze swojego dzieciństwa nigdy nie zapomnę traumy gdy huknęłam głową o coś na podwórku a jakaś dobrotliwa sąsiadka doradziła:
    "Idź do domu i powiedz mamie, żeby ci przyłożyła żelazkiem" :shocked:
  • [cite] Barbara:[/cite]
    "Idź do domu i powiedz mamie, żeby ci przyłożyła żelazkiem" :shocked:
    Oczywiście, z drugiej strony, możliwie symetrycznie:cool:
  • [cite] Lukasz:[/cite]Syn już był na pielgrzymce na Jasną Górę?
    Nie.... To byly czasy kiedy nawet mi do głowy nie przyszło ze to cud
  • A ja z powodzeniem stosuję na wszelkie "po-zderzeniowe" guzy (szczególnie na buzi) ZIMNE MASEŁKO. Podpowiedziała mi to jedna doświadczona mama i rzeczywiście działa :bigsmile:

    Średnia córka często ląduje np. policzkiem lub czółkiem na kancie fotela lub stołu, więc zaraz biorę trochę zimnego masła i delikatnie rozprowadzam po miejscu zderzenia. Zostawiam na trochę. Póki co nie było jak dotąd żadnych guzów ani siniaków :bigsmile:
  • Monika, dorwalam cie!! Kiedy na kawusie???

    Sorry za OT
  • Już piszę na priv :))
  • ja parę lat temu wysiadają z samochodu zahaczyłem głowa o dach
    to głowa z tydzień czasu mnie bolała
  • Ja podobno byłam dzieckiem, które potrafiło nabić sobie siniaka nawet na policzku... :shocked:
  • :rolling::rolling::rolling:

    Rzeczywiście wyjątkowy egzemplarz!
  • Mnie dzis w nocy córka spadła z klozetu i rozciela skore obok oka.... :shocked:

    Będzie limo i będziemy sie tłumaczyc :confused:
    :ap:
  • U mnie wczoraj przed Liturgią niezła jazda była. W Kościele remont, Daniel bardzo zainteresowany metalowymi taczkami, nie wiem co dokładnie zrobił, bo nie widziałam tego, ale w rezultacie taczki mu spadły na głowę.Czoło rozcięte, nos cały porysowany, huk i płacz.
  • Białkiem z jajka. Roztrzepać lekko widelcem i nałożyć zimne na guza. Jak zaschnie, to kolejną warstwę i tak kilka razy.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.