Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Taniej artykuły dla dzieci i nie tylko

edytowano luty 2011 w Ogólna
Konto skasowane na prośbę użytkownika.
«13456710

Komentarz

  • w mojej biedronce za 38zł - dziwne :confused:
  • Ja jestem zadowolona z pieluch Dada z biedronki i faktycznie wychodzą taniej dużo niż inne:bigsmile:
  • [cite] Bea@:[/cite]tyle że dla dziewczynek Huggisy niezbyt się nadają. Nie wiem jak, ale zawsze mi wycieknie:sad:

    u nas często są w użyciu- Bercia nie narzeka, ja też:bigsmile:, wypadków z wyciekaniem raczej nie mamy:bigsmile:..może falbanek dobrze nie wyciągasz?...no nie wiem
  • Przykładowe teksty o dioksynach 01, 02, 03 za zachodnią granicą.

    Uważajcie gdzie kupujecie mięso. Supermarkety to nie najlepsze miejsce do kupowania mięsa.
  • Bea@
    dziś w TESCO kupowałam szynkę wieprzową (surową) za dychę/kg i pampersy 5+ trzy jumbopaczki w cenie dwóch.

    ____________________________________________
    z grzeczności powiem smacznego

    policzcie ile kosztuje kilogram "żywca" ile odchodzi przy obróbce cieplnej tzn. ile odchodzi wody a co za tym idzie wagi tego surowca ,
    więc chyba juz wiecie co jest wyjatkowego w "szynce babuni" za 9,99 zł


    znam pewną "farme trzody chlewnej " jedna z trzech najwiekszych w polsce , tzn . z tych mających "do powiedzenia" na rynku

    uwierzcie mi, odkąd na własne oczy widziałam , jak wygląda dzisiejsze "tuczenie" zwierzyny już nigdy nie kupiłam wieprzowiny ze sklepu , mam tu u siebie chłopa mającego dość spore gospodarstwo i warunki do chowania świnki , która jest tuczona zielskiem i kartoflami i takową zbija nam pan i tylko z takiej swinki jestem w stanie podać i sama zjeść schabowego
  • Dokładnie - jeśli 1 kg mięsa (o "stężeniu" 100% ;-) kosztowałby tylko 10 zł, to nikomu nie opłacałaby się produkcja. Dlatego część "procentów" to nie mięso i aż strach pomyśleć, co to właściwie jest:shocked:

    Przykro to pisać, ale zazwyczaj najtańsze rzeczy są rzeczami najbardziej szkodliwymi. Jednocześnie nie twierdzę przy tym, że te droższe zawsze są lepsze.
  • ja wspomniałam wcześniej o szwagrze mym
    to już dopowiadam

    te świnki tuczące sie na nasze talerze , to nic innego jak 4 zastrzyki dziennie z hormonami i tego typu świństwami co by to szybciej rosło , a nie musieli my by długo czekać na naszego schabowego

    to pierwszy etap

    drugi ;

    z racji mojej pracy mam kontakt z 'rzeźnikami"i nie tylko ,sprzedając im maszyny do produkcji owych szynek te nieszczęsne nastrzykiwarki

    i teraz taki rzeźnik kupuje świnkę już nawaloną chemią i dodatkowo z tego kg surowca robi nam 3 kg szyneczki :devil:

    mogę tu jeszcze wam wspomnieć duuuuzo na temat mleczarni bo raczej głównie w tym temacie siedzę , ale jak to mówi mój syn , lepiej żeby koledzy i kolezanki nie wiedzieli co piją i jedzą bo ich lodówki były by uboższe w te fajne kolorowe magnesy
  • [cite] hipolit:[/cite]ja wspomniałam wcześniej o szwagrze mym
    to już dopowiadam

    mogę tu jeszcze wam wspomnieć duuuuzo na temat mleczarni bo raczej głównie w tym temacie siedzę , ale jak to mówi mój syn , lepiej żeby koledzy i kolezanki nie wiedzieli co piją i jedzą bo ich lodówki były by uboższe w te fajne kolorowe magnesy


    Dokładnie tak. Dlatego ja przestałam kupować dzieciom serki, jogurty, i inne tego typu przetwory, a mleko pasteryzowane, a czasem mi się uda załatwić takie "od krowy".

    Ze swojej strony jeszcze wspomnę o fosforanach w mięsku - tym surowym. Mam znajoma chemiczkę, która robi badania żywności na Akademii Rolniczej - i jakiś czas temu badali ile jest fosforanów w surowym mięsie. Wyszło że wszędzie tyle samo - tzn czy w markecie, czy u drogiego rzeznika z niby lepszym mięsem - wszyscy ładują fosforany, które zapobiegaja namnazaniu się bakterii - i dzięki temu mięso może być bez końca zamrażane i rozmrażane. I to mięsko, ktore leży w sklepie i pani twierdzi, że dzisiaj przyjechało i że świeże - oznacza to tyle, że własnie dzisiaj rozmrożone (po raz n-ty) :devil:
  • czyli zostaje picie wody i jedzenie kaszy jaglanej ? aaa nie! woda tez zatruta! wiec nic pic nie wolno....
  • [cite] ProMama:[/cite]czyli zostaje picie wody i jedzenie kaszy jaglanej ? aaa nie! woda tez zatruta! wiec nic pic nie wolno....

    tu nie chodzi o zatrucie, tylko o stopień przetworzenia produktów
    homogenizacja - to jest chyba najgorsze co może spotkać produkty mleczne, większość nietolerancji pokarmowych na mleko ma swoje źródło własnie w tej nieszczesnej homogenizacji. moja teściowa jest alergologiem - ma cale tabuny małych pacjentów którzy są uczuleni na mleko - ale wystarczy podawać im mleko niepasteryzowane ("tzw od chlopa") i ser biały, jogurt własnej produkcji - i nagle o dziwo alergia znika :bigsmile:

    ja akurat mam dostawce takiego "swojego" mleka i sera i mięsa, wiec absolutnie nie widzę powodu dla którego mialabym się rzucać w ramiona firmy Danone albo Morliny :devil:
  • [cite] Lukasz:[/cite]Przykładowe teksty o dioksynach 01, 02, 03 za zachodnią granicą.

    Uważajcie gdzie kupujecie mięso. Supermarkety to nie najlepsze miejsce do kupowania mięsa.

    Problemem nie jest gdzie kupujesz mięso ale gdzie zostało wyprodukowane - innymi słowy czym były karmione prosięta.
    Niestety na wsiach polskich nie ma ekologicznego chowu - to się nie opłaca. Świnie karmione są gotowymi mieszankami zawierającymi różne dodatki, które powodują szybszy wzrost masy mieśniowej i redukcje tłuszczu. Paradoksalnie im bardziej tłusta świnia tym większe prawdopodobieństwo, że była zdrowo karmiona.

    Nawet mięso kupowane na bazarze może być mniej zdrowe niż hipermarketowe. Nie ma reguły.

    Grunt to znajomy zaufany hodowca.
  • ja hoduje własne kury i gęsi sa zdrowsze od świnki

    tylko ze w paszach jest soja genetycznie modyfikowana
    i dajemy tylko niewielka cześć
    a tak to warzywa , ziemniaki , dynie pszenice i kukurydze chleb

    a latem to pokrzywę jeszcze
  • Zazdraszczam Ci Krzysiu.
    Od 2 lat chcę się zabrać za hodowlę kur ( żeby mieć jajka) ale mam za mało miejsca na wybieg. Szkoda. Nie ma jak świeże jajka dla dzieci od własnych kurek.
  • Biedne zwierzątka ... :shocked: Może przerzuć się na kotlety sojowe?
  • Ja kupuje mieso w sklepach w pobliskim miasteczku - czy jest zdrowasze - trudno powiedziec, natomiast z pewnoscia jest smaczniejsze i swiezsze niz w supermarketach. Do tego wcale nie duzo drozsze. Mniejsze ilosci kupujemy w zwyklym spozywczym ze stoiskiem miesnym (robimy tam wiekszosc zakupów) - i i tak jest to mieso wyraznie lepsze w smaku od "warszawskich", przy wiekszych ilosciach idziemy do rzeznika - przed swietami ma na tyle duzy przerób, ze nie ma mowy o jakims zamrazanym, czy nieswiezym miesie, zreszta na zapleczu ma te polówki czy inne tusze i jak sie poprosi to wykraja odpowiedni kawalek, np. duza okragla szynke do wedzenia. Teraz wychodzi na to, ze mieso nawet z lepszej sieciówki nam smierdzi. Zreszta, np. jak sie kupuje takie porcjowane, to zaraz na nalepce jest cala lista rzeczy, ktore sa w paczce oprocz miesa (soja, sol itp.). Dzieci np. nie chca jesc mielonego z supermarketu, jak sie takie zdarzy, to przeciez im nie mówimy, a jednak od razu wybrzydzaja (czasem np. tesciowie przywoza).
  • niestety ja nie mam dostepu do mleka prosto od...
    jedynie do jajek, czsami do wieprzowiny... ale rzadko...
    wszystko staram sie robic sama... szczerze, to brakni mi pomyslow i sprzetu np by zrobic kielbase...

    a co z dziecmi ktore chodza do przedszkola i tam jedza ?
  • rozumiem te problem, że nie wszystko da sie zrobić samemu...
    co się da, to robię: serek miksuję z sokiem/owocami i mają taki a la Danio:), jogurt nat. z owocami, wędliny - czyli mięso samemu upieczone

    kiełbasy, parówek, wędlin ze sklepu, praktycznie nie jemy

    na początku też mi się wydawało, że jak można żyć np bez parówek ??? albo bez kiełbasy? :surprised:
    moja pierwsza córka żywiła się wyłącznie parówkami i serkami typu bakuś, i płatkami śniadaniowymi, więc kiedy dostałam od lekarki wytyczne, z czego powinniśmy zrezygnować, albo przynajmniej ograniczyć - mało nie zeszłam na zawał, bo praktycznie wszystko jedliśmy z tej zabronionej listy.

    ale pomalutku, pomalutku, eliminowałam po JEDNYM produkcie - i kombinowałam czym by go zastąpić, albo w ogóle starałam się odzwyczaić od niego rodzinę. rok trwał nasz "detoks", rok czasu zajęło mi odzwyczajenie syna od danonków i córki od parówek, i całej rodziny od płatków :)

    nie jest tak, że nie jemy tego teraz w ogóle, a w gościach siedzimy za stołem wybrzydzając :smile:
    kiedy idziemy z wizytą, jemy wszystko. kiedy do nas przychodzą, i robię dla gości coś z zakazanej listy - też jemy. ale ile takich wyjatkowych sytuacji jest w miesiącu? maks dwie.

    a pozostałe dni to codzienne, normalne odżywianie, bez tych niezdrowych produktów.

    przedszkole mam krótkie, to jest tzw ognisko przedszkolne i zajecia trwają do 13.00 - potem dzieci wracają do domu na obiad, starsze nie jedzą w szkole.
    ale jeśli jest wyjatkowa syt i muszą zostać na swietlicy dłużej czekając na tatę - to zamawiam im ten obiad szkolny i nie robię afery...

    ale zobaczyłam bardzo wyraźnie po tym roku detoksu - jak ważne jest to kształtowanie nawykow żywieniowych, rozmawianie o tym z dziecmi, że niektore produkty SA szkodliwe, i że jak w reklamie mówią że serek wzmacnia kości, to to wcale nie jest prawda.

    jak będą starsze to już nic nie zdołam im wmusić ani do niczego ich nie zmuszę w kwestii żywienia - liczę tylko na to, że przekazuję im jakiś punkt widzenia, jakiś sposób myślenia o jedzeniu - i może chociaż trochę im to w głowach zostanie ....:smile:
  • My nie jemy ani danonkow, ani parowek, zreszta praktycznie sama wszystko robie. Wedliny umiem - kielbasy jednak mi szkoda, bo najbardziej lubie wlasnie kielbase... platki, to nasza zmora! dzieci uwielbiaja!!!

    meczy mnie to jednak... gdy zawale zrobienie czegos, to rano np nie ma wedliny... z miesem tez bywa ciezko, bo nie zawsze jest, a jak jest to tez rozne... nie dajemy rady zjesc szynki czy pieczeni...

    Madiko, bardzo chetnie sie dowiem, co masz jeszcze na tej liscie. dzieci jedza w przedszkolu, wiec moje wytyczne na nic...
  • ostatni rysunek mojej sześcioletniej córki
    zwróćcie uwagę na logo na wejściu do sklepu i na torbach które niesie mama
    bidr.jpg

    (kreseczki przy butach oznaczają że buciki stukają)
  • Rysunek genialny!
    No i buciki stukają :)
  • Magiczny świat Biedronki...
    I jaka elegancka mama!
  • dzięki w imieniu żony, ładny nick masz - wielorybek
  • świetny rysunek i taka ładna mama
  • Uzdolniona ta sześciolatka - gratuluję!:bigsmile:
  • [cite] Bea@:[/cite]tyle że dla dziewczynek Huggisy niezbyt się nadają. Nie wiem jak, ale zawsze mi wycieknie:sad:
    Zastanawiałam się w czym problem, ponieważ zawsze używałam dla małej Dada i nie było problemu.Kupiłam Huggies na promocji w Tesco i mała notorycznie przelana.A pieluszek sporo jeszcze, trudno za niewiedzę się płaci.
  • Nie dla dzieci ale tanio, książka pt "Pierścień rybaka" J.Raspail za 3 zł w KDC
  • Dziewczyny, dlaczego się tak trzymacie tych słoiczkowych dań i gotowych kaszek? To nie ma nic wspólnego ze zdrowym karmieniem dzieci. Czy któraś w Was jadłaby miesiącami takie jedzenie ze słoików? Najpierw mrożone produkty, potem gotowane pod ciśnieniem i na koniec stojące miesiącami na półkach? Kaszki mają ogromny dodatek cukru, poza tym są robione z rafinowanych produktów. Przygotowanie jedzenia dla malucha to żaden problem, nie zabiera też dużo czasu. Ani razu moje dzieci nie dostały w swoim życiu nic gotowego, a bardzo dużo z nimi jeździliśmy po Polsce.
    Jakby mi ktoś dopłacał, żebym wzięła, to nie chciałabym.
  • Monia, ja nie kupuję czegoś, co jest tak mało wartościowe lub bez wartości. Po co? Moim dzieciom też pewnie by smakowało mnóstwo rzeczy, słodycze, ale to wcale nie powód, by je dostawały (nawet raz na jakiś czas).
    Jak pisałam, przygotowanie jedzenia dla dziecka tak naprawdę to nie problem - ile czasu zajmie obranie kawałeczka marchwi, ziemniaczka czy pietruszki i wrzucenie tego do wody, ugotowanie? Ugotowanie kaszy (nie gotowego produktu, który np. zalewa się wrzątkiem), to też żaden problem, do tego masz możliwość dodania wartościowych składników (suszone, niesiarkowane owoce) a nie faszerować dziecko chemią i bezwartościowymi produktami, które tylko ograbiają organizm z tego, co cenne. Patrząc na dzieci z mojej rodziny, dzieci moich kuzynów - one nie zjedzą zwykłej kaszki, tylko chcą tych gotowców, z masą cukru i z dodatkami. Nie wiem dlaczego rodzice dziwią się, że ich dzieci to niejadki warzywne - ale słodkie zawsze chętnie zjedzą.
  • Monia a możesz mi powiedzieć no napisać co ma do rzeczy cena, drogie gówno mniej śmierdzi? To żarełko jest ok raz na jakiś czas w wyjątkowej sytuacji,nawet wtedy miałabym wątpliwości.Mała jadła ale krótko kiedy jadała jeszcze papki a i tak wolała warzywa z zupy naszej.Czytałaś może o dodawaniu do ichnich mięsek dla niemowląt mięsa - odpadów oddzielonych mechanicznie, skóry, dzioby, chrzęści i kości i wszystko zgodnie z naszym durnym prawem.Niby tylko w mięsku ale nie wierzą że nie ma tego w zupkach a innego świnstwa w innych daniach.
    Do końca życia nie zrozumiem dlaczego jak coś wiele kosztuje to ludzie kupują i twierdzą że musi być dobre.Jak mam płacić za szajs to wolę jak najmniej.Przypominam że był nawet kocioł z wędlinami i kiełbasami bardzo dobrej i drogiej firmy,nie pomnę nazwy, oj jak się cieszyłam że jeśli jem takie samo g.. to przynajmniej za mniejsze pieniądze.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.