Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Szkoła muzyczna - plus

edytowano maj 2011 w Ogólna
Kochani, proszę podzielcie się doświadczeniami, jeśli macie dzieci w szkole muzycznej. Plusy i minusy, bo musimy podjąć decyzję czy zapisać córkę czy nie. Magda ma 8 lat, uczy się grać na pianinie i jej nauczycielka sugeruje że warto próbować zdawać do szk muz. Instrument mamy, szkoła jest dwie ulice dalej więc sobie myślę może spróbować? Z drugiej strony słyszałam,że to reżim, dużo nauki, sama nie wiem. :confused:
ps czytam Was namiętnie, kilka razy wpisywałam ale zawsze mi "zjada", może teraz się uda:bigsmile:
«13456

Komentarz

  • Warto. Właśnie ostatnio rozmawialiśmy ze znajomymi, że szkoła muzyczna to przede wszystkim szkoła charakteru i umiejętności lepszego wykorzystywania czasu.
    O jak bardzo chciałabym mieć muzyczną dwie ulice a nie trzy dzielnice dalej... W naszej sytuacji to również szkoła organizacji czasu dla rodziców... :wink: Ale i tak warto. Będziemy zapisywać trzecie dziecko.
    Ważne jest tylko by od początku dużo dziecko chwalić (szkoła nie zawsze jest w tym dobra...) i motywować, by się nie zniechęciło- potem strasznie trudno straty odrobić, nawet przy świetnych wynikach.
  • Plusy:

    dużo nauki

    zorganizowane zajęcia popołudniowe

    zorganizowana nauka gry na instrumencie i teorii

    zwykle dobre środowisko (dzieci i rodziców, którym zależy)

    dodatkowe zajęcia ogólnorozwojowe (taniec, chór ittp.)
  • Minusy:

    dużo nauki,

    uczenie systemowe, szkolne, czasem nie uwzględnia upodobań dziecka, to może zniechęcać.
  • Jeżeli szkoła jest tak blisko zdecydowanie próbowałabym.

    Zrezygnować zawsze można, to nie kolonia karna.
  • Próbowałabym też dowiedzieć się czegoś o nauczycielach. Ja tego nie zrobiłam, ale Opatrzność czuwała i dzieci trafiły świetnie. Wiele zależy od ludzi, wydaje mi się, że w szkole muzycznej właściwy nauczyciel to 75% sukcesu.
  • Dzięki, dziś zebranie i zobaczymy co tam powiedzą
  • No i jeszcze jeden plus- zajęcia z instrumentu są indywidualne. My trafiliśmy świetnie- nauczyciel Wojtka jest nie tylko muzykiem ale i świetnym wychowawcą.
    W chwilach załamania Wojtek chodzi do szkoły tylko dla tego nauczyciela.:wink:
  • Magda teraz chodzi do "Towarzystwa" przy szkole muz (takie ognisko muz) raz w tygodniu 45 min lekcja gry indywidualna i 45 min teorii, swoją nauczycielkę lubi, ale nie bardzo chce żeby zajęć było więcej, może uda mi się ją zachęcić. To dziecko które raczej nie lubi niczego nowego, ale jak "zaskoczy" to jest zadowolona. Dużo czasu mi zajęło zachęcenie jej żeby zaczęła chodzić na zajęcia ( przed Bożym Narodzeniem zaczęła grać kolędy, nie wychodziło jej i tym sposobem podsunęliśmy jej te lekcje). Niestety w rodzinie nie ma tradycji muzycznych ( są plastyczne talenty:bigsmile: ) a ja też się kiedyś uczyłam i trochę umiem grać więc mogę jej pomóc. Ale nie chciałabym żeby potem wszystko "kręciło się" wokół jej lekcji.
  • No "kręcić się" chyba musi, bo inaczej strata czasu. Wydaje mi się, że dziecko bardzo potrzebuje motywacji, bo pracy jest dużo. Ale tez satysfakcja duża.
  • Rozmawiałam ostatnio z jedną matką, która powiedziała mi, że ona też grała, ale na nią rodzice nie naciskali: chcesz to ćwicz, nie chcesz, to nie. Więc przestała. Dla dziecka to był komunikat, że rodzicom nie zależy, nie ma się co starać.
  • U nas też tradycji brak. Ale widzę u dzieci predyspozycje, więc uważam za celowe je rozwijać ze względów wychowawczych przede wszystkim.
  • Plusy:
    -ogólny rozwój muzyczny
    -jeśli dziecko ma zdolności w tym kierunku to powinno je rozwijać - to obowiązek rodziców nie podlegający dyskusji (jeśli jest tylko taka możliwość)
    -kontakt z innym środowiskiem niż w szkole
    -prawie za darmo w odróżnieniu od płatnych zajęć dodatkowych

    Minusy:
    - póki co brak czasu na inne zajęcia np.ruchowo-sportowe, itd. my musieliśmy zrezygnować z szachów ale myślę że jest to do przeskoczenia


    Ważna rzecz aby szkoła była blisko aby dziecko mogło chodzić samo.
    Jazda przez pół miasta to już wyzwanie - nie podjęlibyśmy się, ale wybieraliśmy mieszkanie celowo blisko szkoły wiedząc o zdolnoiściach dziecka.

    Aha - czym innym zainteresowania czym innym zdolności.
    Syn ma zdolności muzyczne ale zainteresowania inne.
    Tradycje plastyczne często są w parze z muzycznymi.
    Chodziłem do szkoły muzycznej, potem do liceum plastycznego, potem na ASP.
    Nie żałuję czasu w szkole muzycznej. Nie mam poczucia straconego dzieciństwa.
  • Też mam dwójkę w szkole muzycznej (ale w systemie ogólnokształcącym czyli SP i SM w jednym).

    Nie wydaje mi się , ze dzieci tracą przez to, ze mniej czasu mają na bieganie po osiedlu.
    Uczą się systematycznej pracy i będą mieć coś czym będą mogli zabłysnąć przed dziewczynami (niekoniecznie chamstwem) :tooth:

    Są odważniejsze i rozwijają się pod względem artystycznym.
    Nie muszą byś muzykami ale poszerzy sie krąg ich zainteresowań, będą inne :peace:

    A to, ze trzeba ich dużo chwalić to fakt.
    Nauczyciele są raczej skupieni na ich błędach, taka ich rola niestety
  • Minusem to narażenie na wady postawy i mało ruchu na świeżym powietrzu...
  • po osiedlu to się kiedyś biegało, u Ciebie jeszcze biegają?
  • [cite] Nika6:[/cite]Minusem to narażenie na wady postawy i mało ruchu na świeżym powietrzu...
    u mnie zasada godzina ćwiczeń godzina ruchu, poza tym mocno ograniczona telewizja i komputer - 2 godziny tygodniowo max. (włącznie z weekendem)
  • piechotą ale za to z plecakiem ciężkim - na jedno wychodzi:confused:
  • Cytat z nauczyciela mojej córki:

    "Ruch fizyczny będzie. Biegiem do tramwaju.":smile:
  • Też się głowimy czy zapisywać Antka do SM. Tyle że u nas to rzeczywiście druga strona miasta, za torami...
    Jedyny plus że uczy tam nauczycielka która prowadziła zajęcia skrzypcowe w przedszkolu (w 3 i 4 gr.)
    Ja mam złe doświadczenia ze SM, ale fakt że głównie dotyczą one nauczycieli (i konieczności ćwiczenia), a tę nauczycielkę przynajmniej znamy i Antek ją zna - najwyżej zrezycnujemy w trakcie albo po 1 roku.
    Wolę żeby śpiewał w Pueri Cantores, za rok będzie nabór (jest co 2 lata) gdzie śpiewa już starszy - Olek, a ksiądz który prowadzi chór nieźle ich szkoli także z czytasnia nut...
  • Moje doswiadczenia moga byc niemiarodajne, bo po pierwsze dzieci mam mlode, a po drugie u nas system ksztalcenia muzycznego jest inny (chodzi sie do normalnego przedszkola czy szkoly, a muzyczna jest dodatkowo, po poludniu; przy czym edukacje mozna zaczac od ukonczenia pierwszego roku zycia, a na powaznie dla pieciolatka). Niemniej, widze tylko plusy. Dzieci wyrabiaja wrazliwosc muzyczna, na pewno to wplywa ogolnie pozytywnie na ich rozwoj, horyzonty, zainteresowania, cwiczy pamiec, koncentracje itd. Uczy regularnej pracy. Poza tym uwazam, ze obecnie jest tak, ze dzieciaka trzeba zapchac sportem i ew. innymi aktywnosciami, do ktorych wykazuje talent (czyli np. muzyka, harcerstwo), bo inaczej wychowa nam go Lady Gaga i konsola do gier komputerowych. U nas nie jest to tez jakas specjalnie droga impreza i mozna wiele instrumentow wypozyczyc (juz kilka razy spotkalam sie z opiniami rodzicow nic nie robiacych, ze to takie niby ekskluzywne, a naprawde wystarczy jeden telefon albo pare klikniec i zobaczyliby, ze mozna!).
  • My rowniez wypozyczamy instrumenty ze szkoly
  • Dzięki za rady, zapiszemy ją, będzie pierwsza w rodzinie -jeśli się w ogóle dostanie.
  • Engi, super, szkoła muzyczna ma same plusy:bigsmile:
  • [cite] Engi:[/cite]Dzięki za rady, zapiszemy ją, będzie pierwsza w rodzinie -jeśli się w ogóle dostanie.
    Dostanie sie raczej, oni tam szukają predyspozycji a nie umiejętności, a takowych to rzadko kto nie ma
  • No tak, jak ktos slabo wypadnie to proponują wieczorówkę, bo z takowej łatwiej zrezygnować
  • plusy, plusy, plusy...prawie same
    te przytoczone powyżej

    minusy, jak w każdej szkole można fatalnie trafić z nauczycielem, zwłaszcza instrumentu, który może zniechęcić do grania ucznia
  • [cite] Nika6:[/cite]
    [cite] Engi:[/cite]Dzięki za rady, zapiszemy ją, będzie pierwsza w rodzinie -jeśli się w ogóle dostanie.
    Dostanie sie raczej, oni tam szukają predyspozycji a nie umiejętności, a takowych to rzadko kto nie ma

    Ale inni mogą mieć tych predyspozycji więcej lub łatwiej je wyrazić.
  • [cite] Nika6:[/cite]No tak, jak ktos slabo wypadnie to proponują wieczorówkę, bo z takowej łatwiej zrezygnować

    W wieczorówce też musi być miejsce!

    W tej do której chodzą moje córki dwa lata temu było blisko 200 chętnych i 70 miejsc.

    Potem wiszą listy przyjętych i tych, co zdali egzamin, lecz nie dostali się z braku miejsc.

    Tym proponują mniej popularne instrumenty, towarzystwo muzyczne lub czekanie aż ktoś zrezygnuje.



    Dlatego trzeba próbować i nie zniechęcać się (w razie czego).
  • Ja też widzę same plusy. Moja chodzi już czwarty rok.
    Nie bardzo chce jej się cwiczyć, skrzypce, ale wcale nie zabiera jej to nie wiadomo ile czasu. Ustalilismy zajęcia tak że ma dwa razy w tygodniu do mniej wiecej 17:15 i raz w sobotę rano chór.
    Moja córka jest bardzo zdolna i wygadana więc w normalnej szkole nudziłaby się na lekcjach i nie wyrobiłaby w sobie nawyku uczenia się. A tak to musi przyswoić minimum dwa koncerty skrzypcowe i parę etiud.
    Państwowa szkoła muzyczna jest w zasadzie bezpłatna. Pobierane sa jedynie opłaty za tzw. komitet rodzicielski z przeznaczeniem na konserwacje instrumentów. I są to niewielkie kwoty.
    Wyrabia to w dziecku poczucie smaku, daje dobre towarzystwo, organizuje czas popołudniowy, z którym zwłaszcza zima bywa kłopot, rozwija zdolności nie tylko muzyczne ale i jest niezłym ćwiczniem dla osób z tzw skrzyzowaną lateralizacja i dysleksją.
    Jasne że trochę czasu mija zanim dziecko złapie bakcyla, bo łapie go wtedy kiedy granie mu zaczyna wychodzić. A to jakas czwarta/ piata klasa. ( W przypadku skrzypiec). Dlatego ważne jest na początku zdecydowanie rodziców żeby dziecko wspierać. Moja córka chciała w w trzeciej klasie zrezygnować, na co sie nie zgodziliśmy. Stwierdziliśmy że będzie miała wybór po szóstej klasie, czy idzie dalej czy kończy na etapie podstawówki. Chyba że źle to wpłynie na jej wyniki w normalnej szkole i w znacznym stopniu zabierze wolny czas.
    Jak na razie to chyba źle nie wpływa, skoro w szkole ją chwalą, chodzi na dodatkowe zajęcia w normalnej szkole, i ma jeszcze sporo czasu wolnego w domu, co możn wyczytac z komunikatu: nudzi mi się:)
  • U nas to chyba taka "wieczorówka" bo zajęcia są popołudniami. Chętnych też bardzo dużo zwłaszcza do SM II stopnia. Do I stopnia są przesłuchania czy dziecko ma słuch - zwykle wszyscy zdają a przyjmują tych co mają najwięcej punktów.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.