Właśnie odczepiłem jednego Józkowi spod łopatki. Ten facet przyciąga kleszcze jak magnes. W każdym razie sezon kleszczowy ogłaszam za otwarty.
Dla osób, które są mniej biegłe dwa słowa wyjaśnienia. Kleszcza nie odrywamy (bo z części wgryzionej w ciało potrafi się odtworzyć nawet jeżeli go rozerwiemy na pół), ani nie próbujemy podduszać smarując tłuszczem (bo wtedy wymiotuje zakażoną krwią do organizmu ofiary). Należy go złapać delikatnie pęsetką i wykręcić w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara. U weterynarzy sprzedają specjalne szczypczyki do wykręcania kleszczy - dla ludzi tez się nadają. :thumbup:
Komentarz
Swoją drogą - szczepicie siebie lub dzieci przeciw boreliozie?
Potem znajoma weterynarka potwierdziła, że jest to możliwe.
Serio - nie wiem, ale podbiję.
Kleszcz, który siedzi krótko (do 24h) ma małe szanse sprzedać nam coś paskudnego. Dłuższy czas to większe ryzyko.
Ja kiedyś miałem przeszło 50 na raz (przespałem się w paprociach ot tak w śpiworze ;-) i nic mi nie było.
Pls nie zamykaj dzieci w sterylnej przestrzeni, prędzej czy później odbije się to brakiem doświadczeń i odporności.
Warto dzieci po zabawie w lesie, na łące obejrzeć, ale kleszcz może się trafić nawet w środku miasta.
Jeden na kilkaset kleszczy przenosi jakieś choróbsko, nie dajmy się zamknąć.
Zwłaszcza w takich, bo one lubią tam, gdzie ciepło.
Nie jestem w stanie wyjąć kleszcza. Skóra mi cierpnie i nie jestem w stanie.
A przypomniało mi się że miałam założyć wątek w sprawie kleszcza...