Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Coraz więcej osób nie przyznaje się do współpracy z SB

TawTaw
edytowano lipiec 2008 w Polityka
Z coraz liczniej przedostających się do mediów informacji wynika, że rośnie liczba osób nie przyznających się do kolaboracji z SB. Każda z nich zapytana: "Dlaczego byłeś agentem?", uważa to pytanie za niedorzeczne w przeciwieństwie do tych, które się przyznały i uznają, że to doskonałe pytanie.

"Moje nie przyznanie się jest zgodne z prawem", zapewnia jeden z pytanych i zauważa, że nie przyznawał się już wielokrotnie i nic mu się nie stało.

Z kolei jeden z dawnych esbeków twierdzi, że wszyscy nie przyznający się do współpracy kłamią, a na wyrażane wątpliwości odpowiada: "Komu wierzycie, mnie czy kapusiom?".

Trwa debata na temat książki, w której Lech Wałęsa jest przedstawiany jako
TW Bolek. Co ty na to?


Witold Kuźniak
pracownik domu kultury
"Tak, gdzieś czytałem, że Wałęsa w latach siedemdziesiątych współpracował z IPN. To straszne!"

Aldona Maciejko
nauczycielka
"Bolek nie Bolek, w każdym razie kryptonim w bardzo złym smaku."

Grzegorz Kostecki
oficer Wywiadu Wojskowego
"Mam nadzieję, że ten zdrajca odpowie wreszcie za to co robił w sierpniu 1980 roku."

Tomasz Suchcian
emeryt
"Dlaczego nie mógł być taki jak inni ludzie, normalnie żyć
i pracować?"

Mirosław Kubisztal
wędkarz
"Chodziłem kiedyś z Bolkiem na ryby. Skąd mogłem wiedzieć, że to Wałęsa?

Katarzyna Brodecka
studentka biologii
"Powinno się zabronić zabierania głosu w tej sprawie. Nie wiem dlaczego."

Kazimierz Fryźlewicz
były funkcjonariusz SB
"To skandal, żeby nazywać go Bolkiem. Bolek, to był nie byle kto, ale nasz najlepszy Tajny Współpracownik. Dzisiaj zajmuje jedno z najważniejszych stanowisk
w państwie."

Rafał Kolasa
pracownik naukowy
"Wreszcie dochodzimy do arystotelesowskiej prawdy, choć jak twierdził Alfred Tarski każda próba podania ogólnej definicji prawdy, która stosowałaby się do wszystkich języków naturalnych, pada ofiarą paradoksu kłamcy. Tym niemniej, w końcu znalazły się dokumenty pozwalające zapoznać się z działalnością tego IPN-u."

Iwona Szafran
kasjerka
"Mam tego dosyć. Zabroniłam mojej córce spotykać się
z chłopakami."

Komentarz

  • Marian Filar, główny orędownik zmian w ustawie o Instytucie Pamięci Narodowej blokujących lustrację i dostęp do archiwów, był pracownikiem
    Wyższej Szkoły Oficerskiej MSW w Legionowie im. Feliksa Dzierżyńskiego, która przygotowywała "wybitnych specjalistów" Służby Bezpieczeństwa
    Poseł, co esbeków szkolił


    Zniszczenie archiwów Instytutu Pamięci Narodowej albo przynajmniej zamknięcie tej instytucji i uniemożliwienie szerokiego dostępu do esbeckich archiwów wielu osobom pełniącym funkcje publiczne umożliwiłoby ukrycie brudnych plam w życiorysie, który po 1989 roku usiłują "przeredagować" na nowo. Jedną z takich osób chcących zmian w działalności IPN jest prof. Marian Filar, lewicowy poseł na Sejm, który w oficjalnych życiorysach zręcznie przemilcza istotny epizod swojej kariery zawodowej. A ten jednak odsłaniają archiwa i katalogi IPN upublicznione już mimo intensywnych wysiłków parlamentarzysty - pod koniec lat 70. pracownika WSO MSW im. Feliksa Dzierżyńskiego w Legionowie, szkoły znanej jako kuźnia kadr dla wysokich struktur SB.

    Stare powiedzenie mówi: "Na złodzieju czapka gore" - i jak ulał pasuje ono do polityków mocno skonfliktowanej lewicy, którzy jednym głosem mówią dziś praktycznie tylko w jednym przypadku - zmian w Instytucie Pamięci Narodowej. Postulowane przez nich przekształcenia doprowadziłyby do paraliżu prac lustracyjnych, a przede wszystkim - definitywnie pozbawiłyby obywateli Rzeczypospolitej Polskiej dostępu do archiwów Instytutu Pamięci Narodowej. Taki dostęp i dziś, po niefortunnych poprawkach prezydenta Lecha Kaczyńskiego nowelizujących ustawę o udostępnianiu informacji o dokumentach państwa komunistycznego, jest mocno ograniczony, ale przynajmniej - dzięki pracom historyków IPN - pozwala na ujawnienie zawartości archiwów dotyczących osób pełniących funkcje publiczne. Być może tego obawiają się działacze tak SLD, jak i marginalnych lewicowych kół parlamentarnych, którzy w ubiegłym tygodniu zapowiedzieli złożenie noweli do ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Propozycje w części rozbieżne mają jednak jeden stały, niemalże identyczny zapis - w konsekwencji pozbawiłyby Instytut Pamięci Narodowej możliwości weryfikowania oświadczeń lustracyjnych. Rola Instytutu miałaby zostać skrajnie ograniczona.

    Luka w życiorysie Filara
    - IPN jest pożyteczną instytucją, jeśli chodzi o funkcje badawcze i historyczne - przekonywał w ubiegły piątek profesor Marian Filar, poseł Demokratycznego Koła Poselskiego.
    Oficjalny życiorys, którym szczyci się znany prawnik, publikowany m.in. w internetowej encyklopedii "Wikipedia" i prezentowany przez samego parlamentarzystę w licznych wywiadach prasowych, koncentruje się na naukowych dokonaniach Filara oraz doświadczeniach politycznych - tyle że od 1989 roku, kiedy to wstąpił on najpierw do Kongresu Liberalno-Demokratycznego, a następnie do Unii Demokratycznej. O okresie PRL tylko mała wzmianka dotycząca ukończenia przez Mariana Filara studiów w 1967 roku, późniejszego doktoratu, profesury i objęcia przez niego w 1988 roku funkcji dziekana Wydziału Prawa i Administracji UMK w Toruniu. Identycznie - w oficjalnym życiorysie Filara publikowanym na jego domowej stronie internetowej. Od skończenia studiów w 1967 roku do podjęcia pracy na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika - luka. Tymczasem zawartość katalogów Instytutu Pamięci Narodowej pozwala rzucić światło zarówno na przemilczane przez samego Filara elementy jego życiorysu, jak i być może - wyjaśnić powód tak daleko idącej chęci zmian w funkcjonowaniu IPN.

    Tak hartowała się stal... esbecka
    "Zostałem wychowany klasycznie, w inteligenckim etosie galicyjskim. Jeśli chodzi o postaci historyczne, ważni są dla mnie Kościuszko, ułani spod Somosierry" - przekonuje w wywiadzie udzielonym jednemu z toruńskich magazynów poseł Marian Filar. Jednak wartości, którym rzekomo dziś hołduje lewicowy parlamentarzysta, członek sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, dziwnym trafem nie zaistniały w chwili, gdy po ukończeniu studiów Filar rozpoczynał swoją karierę zawodową. Jak wynika z akt Instytutu Pamięci Narodowej i skrótowych informacji zamieszczanych w ramach tzw. katalogów, Marian Filar uczestniczył w procesie szkolenia wykwalifikowanych funkcjonariuszy komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. Na kilka lat przed wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego dzisiejszy parlamentarzysta znalazł zatrudnienie w Wyższej Szkole Oficerskiej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych im. Feliksa Dzierżyńskiego w podwarszawskim Legionowie, placówce, w której - zwłaszcza w tamtym okresie - przygotowywano "wybitnych specjalistów" w zakresie zwalczania antykomunistycznej opozycji, wykrywania i "pacyfikowania" tzw. elementów wywrotowych. Jak silne były związki Filara z esbecką "kuźnią kadr"? Szczątkowe informacje, na których opublikowanie zezwoliła IPN mocno ograniczona ustawa lustracyjna, nie pozwalają tego przesądzić. Faktem jest jednak, że nazwisko parlamentarzysty figuruje w dokumentach oznaczonych jako "Karta ewidencyjna, kartoteka osobowa byłych funkcjonariuszy. IPN BU 0951/1606 (9022/VII)".
    Jak wynika z dokumentacji IPN, Marian Filar przez rok w okresie 1978-
    -1979 jako pracownik cywilny legionowskiej szkoły Ministerstwa Spraw Wewnętrznych kształcił przyszłe kadry bezpieki. Prawdopodobnie właśnie wtedy zdobył zaufanie komunistycznych władz - w 1987 roku, na rok przed objęciem funkcji dziekana Wydziału Prawa i Administracji UMK w Toruniu, został pozytywnie zweryfikowany przez Wydział Spraw Wewnętrznych (WSW) w Toruniu i upoważniony do prac tajnych (Karta Mkr-2 kartoteka MOB WUSW Toruń).
    - Udział w szkoleniu esbeków jest rzeczą dyskwalifikującą. Dzisiaj w demokratycznej i niepodległej Polsce można spodziewać się, że prawo i ustrój prawny naszego kraju będą kształtowali ludzie wolni od jakichkolwiek związków z komunistycznym aparatem represji i terroru. Muszę przyznać, że jestem zaskoczony informacją o pracy Filara dla szkoły oficerów MSW w okresie PRL, ale to też wiele wyjaśnia, dlaczego znajduje się w gronie osób, którym lustracyjna działalność IPN przeszkadza - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł Stanisław Pięta (PiS), współautor ustawy lustracyjnej.

    Internauci zbulwersowani
    O przeszłości Mariana Filara i faktach z jego życiorysu, o których dzisiaj znany parlamentarzysta woli publicznie nie mówić, dyskutują już internauci na portalu Salon24.pl. "Niech Państwo sami sobie odpowiedzą, czy prof. Filar, który brał pieniądze za szkolenie esbeków, ma prawo mądrzyć się dzisiaj w sprawach dotyczących Instytutu Pamięci Narodowej. W trakcie wspomnianej konferencji z ust prof. Filara padło stwierdzenie, że 'honor ma każdy'. Liczę, że w obronie prawdziwości tego zdania wycofa się z prac nad zmianami w ustawie o IPN" - pisze na swoim blogu Piotr Pałka. "Niestety, trzeba wytykać przeszłość tym, którym ona nie przeszkadza odzywać się w sprawie IPN-u" - wtóruje mu znana w polskiej blogosferze
    "Kataryna".
    Do biura poselskiego Mariana Filara wysłaliśmy pytania na temat jego pracy w szkole milicyjnej w Legionowie. Nie dostaliśmy jednak na nie odpowiedzi.
    Wojciech Wybranowski
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.