Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Klarcia broni ks. Blachnickiego przed lasandrystami

«13456713

Komentarz

  • Bijesz brawo Klarci? Czemu rebelka ma tak spartolone cytowanie?
  • Bo to od strony technicznej ogólnie spartolone forum :)

    A dlaczego biję brawo? Bo każdy rzeczowy wysiłek polemiczny zasługuje na uznanie.
  • Wie Maćku jest jeden problem, niestety w ocenie końcowej działanie x. Blachnickiego jest nieco podobne do działania Bugniniego. Zakładam, ze x. Blachnicki chciał dobrze, ale wyszło jak wyszło.
  • Poziom komentarzy pod rzeczywiście zasługującą na szacunek polemiką żenujący. Nasze forum to przy Rebelce prawdziwy Wersal.
  • też zrobiłam wielkie oczy jak to zobaczyłam
  • Owszem poziom co niektórych sięgnął szamba.
  • Dawno się stamtąd wyniosłem, czyli chyba słusznie ...
  • ale po co ona to napisała? perły przed wieprze...
  • "Jak słyszę pojęcie typu DEUTEROKATECHUMENAT to mam ochotę czcić omszałe głazy."Pani Łyżeczka, cyt z Rebelki.

    !!! Cudność

  • Niekoniecznie @Winda. Jeśli chodzi o dyskusję merytoryczną o RŚŻ to uważam że jest ona potrzebna. Bo oprócz wielu dobrych rzeczy to przyniósł on także wiele zamieszania.
  • A tu artykuł, z którym Klarcia polemizuje:

    image
    image
    image
    image
    image
    image
    image
    image
  • Problem z oceną RŚŻ jest taki, że za faktycznych jego członków należałoby uznać członków Stowarzyszenia "Diakonia" plus ewentualnie takich, co nie mają zamiaru tam wstępować, ale aktywnie budują Ruch. Co roku, na tzw. Kongregację Odpowiedzialnych zjeżdża się około 1000 ludzi. Natomiast na rekolekcje w szczytowym okresie wyjeżdżało nawet 70 tys. osób rocznie. Nie wszystko, co się chce oazą nazwać, nią jest w rzeczywistości.
    Dlatego krytyka powinna iść dwutorowo:
    - w ten sposób, aby konkretne przypadki oświetlać dokumentami Ruchu (są ich tony, ks. Blachnicki produkował teksty systematycznie), które zatwierdziły stosowne komisje. Nie tyle konkretne przypadki wywlekać i traktować jako reprezentatywne dla Ruchu;
    - w ten sposób, aby krytykować dokumenty Ruchu.
  • Najlepszy jest zarzut o tym, że ks. Blachnicki "chyba możliwe prawdopodobnie w sumie można tak interpretować cytat z książki", że nie poważał adoracji. Super przypuszczenie w stosunku do człowieka, który codziennie po skończeniu obowiązków dziennych, bez względu na późną porę czy zmęczenie, szedł na adorację. I który nawoływał, by codzienną modlitwę oazowiczów (tzw. Namiot Spotkania) odbywać przed Najświętszym Sakramentem.
  • @Maciek: ACTA cię dorwie...
  • Zadałem sobie trochę trudu, żeby ogarnąć cały rebelyancki wątek i jeden z komentarzy oddaje wspaniale moje odczucia. Wklejam, bo bardzo treściwy:

    Zaczynam rozumieć, dlaczego św. papież Pius X w dekrecie Lamentabili Sane określił modernizm jako sumę wszystkich herezji, o tyle bardziej niebezpieczny, że podkopuje doktrynę Kościoła katolickiego w groźniejszy i bardziej perfidny sposób niż inne herezje.
  • Nie mam już trochę siły na takie przerzucanie piłeczki. Po lekturze wspomnianego wątku czuję się tak, jakbym babrał się w szambie. Jak grochem o ścianę. Żadne argumenty nie trafiają.

    Pytanie za sto punktów: czy jeśli będę żył wg KATOLICKICH zasad wyznawanych sto, dwieście, trzysta, czy ile tam jeszcze da radę lat temu w dniu dzisiejszym, to mam szansę zostać zbawionym? Wydaje mi się, że na tym właśnie osadza się PRAWDA - pozostaje niezmienna. Takie postrzeganie Świętego Kościoła Katolickiego przecież wynika z samej definicji DEPOZYTU WIARY.

    No pytam się uczciwie, jak można tak wybiórczo, skrajnie selektywnie względem dokumentów Magisterium, patrząc jedynie na własne ODCZUCIA, postrzegać kwestie wiary; Jak tak lekko można wprowadzać zamęt, zaciekle bronić nowości, które - z racji swojego charakteru - rozumowo, w świetle nauki katolickiej, nie mogą zostać uznane za bezwzględnie dobre? Jak można być tak opornym na argumenty? I wiecznie ten bełkotliwy język o duchu czasów oraz o zmienianiu bez rzekomego zmieniania! O tych jednościach pełnych i niepełnych, o tych błędach błędami nie będących! No koszmar! Jak można tak relatywizować NIEZMIENNĄ doktrynę!?

    I pytam się na koniec, jak katolik może z czystym sumieniem (jeszcze twierdząc, że to dobre!) wysłać kogoś do kacerzy!? No jak pytam się!?

    Ręce opadają.
    +

  • edytowano czerwiec 2012
    Z tym 100, 200, 300 lat, to zapytaj się św. Tomasza, który uważał, że Maryja nie była niepokalana i śmiał to głosić publicznie.

    Mnie najbardziej bawi w "niezmiennej, jasnej i oczywistej" Tradycji to, że jej obrońcy mają tak różne poglądy na jej temat: od starokatolików, przez sedeków, do lefebrystów, indultowanych, posoborowików (w sensie archaizmów), czy też mnie, który się identyfikuję z Kościołem Katolickim po prostu.
  • Wybacz, ale św. Tomasz nie polemizował z DOGMATAMI i nie relatywizował rzeczywistości. Przytaczał pewne argumenty, które miały charakter logiczny. Racji nie miał. Przegrał z argumentami również rozumnymi, które skutecznie obaliły jego argumenty. Wszystko jak w Kościele wyglądać powinno. Dziś kwestionuje się prawdę, określoną dogmatycznie, w sposób nieomylny. Zauważasz różnicę?
  • W przypadku ks. Blachnickiego nie widzę kwestionowania dogmatów. A jego poglądy znam nieporównanie lepiej, niż autorka powyższego artykułu.

    Co do św. Tomasza, to zgadzam się, że nie miał racji. Natomiast odpowiadałem na Twoje pytanie: nie, nie możesz wierzyć jak św. Tomasz ponad 700 lat temu, bo popadniesz w herezję.
  • Oczywiście mam na myśli kwestie, które były rozstrzygnięte i podane do wierzenia. Nie mówię rzecz jasna o sporach. Wydaje mi się, że doskonale wiesz o co chodzi. Pisząc zaś komentarz "wyjściowy" piłem raczej do Klarci, niż do x. Blachnickiego.
  • edytowano czerwiec 2012
    A jak sobie tłumaczysz, że ta niezmienna doktryna jest tak różnie interpretowana? Wiemy, że św. Tomasz się mylił. A dziś? Kto wg Ciebie ma rację? Sedecy, czy lefebryści?
  • edytowano czerwiec 2012
    .
  • Wiemy, że św. Tomasz się mylił dlatego, że takie stanowisko zostało zajęte przez Magisterium. W sposób jednoznaczny.

    Jeśli chodzi zaś o "różne interpretacje doktryny", to śmierdzi mi to w czasach dzisiejszych wykładnią prawotwórczą, taką contra legem.
  • edytowano czerwiec 2012
    Anawim, całe Objawienie Pan Bóg dał nam do śmierci ostatniego z Apostołów i nic więcej Kościół do niego nie może dodać ani odjąć.
  • Dla mnie interpretacje doktryny daje samo Magisterium, zwykle w nauczaniu zwyczajnym. Śmieszą mnie natomiast osoby, które żywią przekonanie, że w ich przeciętnych głowach bytuje nienaruszony depozyt wiary, i próbują przekonać innych, że bytuje lepiej, niż w głowach ojców soborowych, papieży, prefektów kongregacji itp.
    Najlepsze w nich jest to, że w ogóle nie widzą podobieństwa do setek sobie podobnych... od czasów antytrynitarzy, którzy ratowali dogmat o Jednym Bogu przed herezją i odejściem od jasnej i oczywistej doktryny na rzecz nowinek.
  • Ale bo to jest w większości prawda. Że faktycznie pewne rzeczy zostały w KK zaniedbane, że zanika co jakiś czas miłość bliźniego, troska o siebie, że parafie są wielkie i ludzie coraz bardziej oddalone, ale żeby zmienić ten stan rzeczy nie potrzeba nowych ruchów, nowej liturgii, nie potrzeba sięgać do zborów protestanckich, wystarczy dobry proboszcz w parafii.
  • Znasz jakąś parafię, w której dzięki dobremu proboszczowi frekwencja w niedzielę podskoczyła np. z 30% do 60%? A co z pozostałymi 40%?
    Do tego nie widzę, w jaki sposób ruchu odnowy miałyby przeszkadzać w tej zbawiennej pracy dobremu proboszczowi.

    Zwolennikom rozwiązań przedsoborowych jest łatwiej: zawsze mogą powiedzieć, że wszystko, co złe to Sobór. Zapominają tylko, że tych kilka tysięcy biskupów nie spadło nagle z nieba, tylko zostało uformowanych w ramach fenomenalnej, tradycyjnej myśli. I co? Taka ta praktyka wspaniała, że się z niej Sobór heretycki wykluł i tylko kilku sprawiedliwych się nie ugięło? Wolne żarty. Idąc tym tokiem rozumowania, to wracając do "integralnego depozytu wiary" przechowywanego w świątobliwych głowach co poniektórych, to ewentualnie znowu modernizm zaleje Kościół.
  • Akurat "zwolennicy rozwiązań przedsoborowych" i nie tylko oni nie uważają, że wszystko co złe przez sobór, "sobór" to raczej hasło czy skrót myślowy używany w netowych rozmowach. Mówi się raczej o kryzysie, którego przyczyny tkwią co najmniej w głębokim XIX w. (dlatego powstał ten słynny "Syllabus błędów") i który po soborze wszedł, nazwijmy to, w ostrą fazę.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.