Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Wysyłacie synów na balet?

edytowano luty 2013 w Ogólna
image

image
«13

Komentarz

  • ROTFL.

    No dobra, ja mojego chwilowo wysylam. A wlasciwie wyslal sie sam, bo najpierw nie chcial, ale poniewaz musi jezdzic z nami (czyli mna odwozaca corke), to nagle zechcial. Dostalismy spory rabat rodzenstwowy i przynajmniej jest w sali pod opieka, a ja moge w tym czasie cos zalatwic albo posiedziec chwile i np. podziergac w przerwie miedzy odbieraniem telefonow. Mysle , ze niedlugo mu przejdzie, bo juz sie nudzi powoli. Nie bede oczywiscie zniechecac do zaprzestania, ale na razie to taki balet dla dzieci. On sie rusza ciezko jak klocek i wprowadza do tanca elementy sportow silowych, wiec widac golym okiem, ze nie rokuje... no i zima sie konczy, to niedlugo pilka wroci. Na razie dla rownowagi ma jeszcze gimnastyke tylko dla chlopakow, taka na wyszalenie sie.
  • edytowano luty 2013
    Mój zafascynowany tańcem i wszelkim ruchem sześciolatek bardzo chciał na balet (czterolatka chodzi) ale się zniechęcił, jak się okazało, że tam tylko dziewczynki chodzą i jago kolega-sąsiad nie dał się namówić.
  • Rozważałabym, gdyby dał się namówić, ale mój niebaletowy.
  • Moj bedzie od marca chodzil na kurs tanca :D
  • edytowano luty 2013
    buuu...jeśli ma chłopak predyspozycje to bardzo szkoda. No i szkołę baletową macie na miejscu, szczęściarze.
    edit. to do małgorzatowego wpisu
  • Po dłuuugim moim oporze i przy nadal niezmiennej niechęci - zapisałam córkę, która nic tylko balet i balet. Syna w życiu. Balet niesie w sobie tyle dziwactw, że nawet gdyby nie te zgrzyty seksualne (facet w rajstopkach etc.), wolałabym, żeby nie kształtował tożsamości moich dzieci.

    Pisałam to ja. Wieloletnia amatorka tańca. Współczesnego.

  • Moja kuzynka, duzo starsza jest zawodowa baletnica. Oboje z mezem nie puscilibysmy na balet ani chlopca ani dziewcznki. Uwazam, ze to straszny, pelen wynaturzen swiat i nie chodzi nawet o orientacje seksualna. Znajoma za szkolz ma meza, tez zawodowego baletmistrza. Maz jak maz.
  • Facet w szkole baletowej skazany jest na sukces. Nie ma konkurencji. Wśród dziewczyn to wyścig szczurów.
  • Począwszy od rozciągniętych wiązadeł i nienaturalnej postawy ciała, przez nadmierne skupienie od małego dziecka na własnym ciele (kontrola, gonienie własnych wyobrażeń o sobie, weryfikowanie tego, jak wyglądam i ruszam się a jak mam wyglądać i się ruszać), po wszystkie te bolączki wyższych szkół baletowych, z rywalizacją etc.

    Ja wiem, że mamy zachwycone, że córka na subtelność z łabędzią szyją rośnie i ruszać się będzie jak królowa w kołnierzu, ale czy w tej pozycji da się ugotować bliskim obiad, przewinąć dziecko, utulić płaczące, przynieść zakupy ze sklepu, wypielić ogródek?

    Pewne talenty uważam za pokusy. Nie wyobrażam sobie, co może być sensownego i ludzkiego w życiu polegającym na tym, że się jest baletnicą albo innym tancerzem. Tak jak tenisistą, skoczkiem narciarskim czy piłkarzem. To są talenty wymagające zastawienia całego swojego życia w okresie najbardziej owocnym...
  • Na szczęście nasz balet w wiejskim domu kultury i po kilku lekcjach i poznaniu się z panią jestem spokojniejsza. Balet baletem, ale pani stawia na spontaniczność i radość z zabawy. Taka bardziej rytmika w spódniczkach.
  • A ja tam lubię popatrzyć na np.: "Jezioro Łabędzie" - sens jest taki, ze ktoś dzięki temu, że inni tańczą, może mieć przyjemność obcowania ze sztuką, z pięknem. Lubie patrzyć na pięknie tańczących facetów, pary. Taniec niesie w sobie wiele piękna, podobnie jak śpiew czy muzyka instrumentalna.
  • Balet to jak śpiew kastratów. Piękny, owszem, ale jak sobie uzmysłowisz, co ten człowiek z sobą robi, żeby to piękno wydobyć - przestaje to być piękne. Przynajmniej takie jest moje odczucie. Taniec to nie tylko balet. Uwielbiam patrzeć, uwielbiam tańczyć, uwielbiałam ćwiczyć godzinami, ale taniec, który jest prawdą o człowieku, a nie jakąś ściemą...
  • edytowano luty 2013
    Począwszy od rozciągniętych wiązadeł i nienaturalnej postawy ciała, przez nadmierne skupienie od małego dziecka na własnym ciele (kontrola, gonienie własnych wyobrażeń o sobie, weryfikowanie tego, jak wyglądam i ruszam się a jak mam wyglądać i się ruszać), po wszystkie te bolączki wyższych szkół baletowych, z rywalizacją etc.

    Ja wiem, że mamy zachwycone, że córka na subtelność z łabędzią szyją rośnie i ruszać się będzie jak królowa w kołnierzu, ale czy w tej pozycji da się ugotować bliskim obiad, przewinąć dziecko, utulić płaczące, przynieść zakupy ze sklepu, wypielić ogródek?

    Pewne talenty uważam za pokusy. Nie wyobrażam sobie, co może być sensownego i ludzkiego w życiu polegającym na tym, że się jest baletnicą albo innym tancerzem. Tak jak tenisistą, skoczkiem narciarskim czy piłkarzem. To są talenty wymagające zastawienia całego swojego życia w okresie najbardziej owocnym...
    nie wiemjak z pieleniem ogródka, ale w poznańskim lednicowym DA robiąc za mebel widziałam głównego choreografa poznańskiej Opery. z małżonką primaballeriną. szczęka opadła mi na ziemię wtedy, kiedy się okazało, że oni dzieci mają. dwóch synów, każdy już wyższy był od matki. teraz robi to na mnie mniejsze wrazenie, ale jednak, ona cały czas tańczyła,i to nie byle jak.

    co do syna - w życiu nigdy! córki - pewnie tak, jesli bedzie mozliwosc. ja kiedys stchórzyłam, chociaz mogłam, i zostałam oglądaczem tańca współczesnego.

  • @Quoda, sama przyznajesz się do opadniętej szczęki. Bo to nie jest powszechna rzecz w tym środowisku. Nie tańczy się od 7 - 15, to gorsze niż korporacja. Nie każdego stać na kilkuletnią przerwę w tańcu w okolicy dwudziestu paru lat, kiedy osiąga się szczyty... Ale mówimy o nielicznych przypadkach, o gwiazdach.

    Kiedy rozważam puszczenie pięciolatki na balet, to myślę o czym innym. O tym, jakiego przeżywania siebie, świata i muzyki doświadczy. I czy nie lepiej, żeby najpierw wytańczyła radość w tańcach ludowych (chociażby) z koleżanką i kolegą pod rękę, a w domu bawiła się w baletnicę, niż od razu stawała przed lustrem i kontrolowała ruch każdego swojego mięśnia.

    Dlaczego nie zajęłaś się współczesnym? Do tego balet nie jest potrzebny...
  • ja mam podejscie jak Kinga - zajecia w domu kultury z luzem - rytmika taka z elementami tanca, nic wiecej
  • Balet różni się tym od tańca współczesnego czym muzyka barokowa od disco-polo ...
  • A co porównujesz? technikę, muzykę, cel, ku któremu się skłania jako sztuka?
    Bo to trochę tak, jakby powiedzieć, że cała sztuka współczesna jest do d...
    A "cała sztuka współczesna" to nie tylko gwiazdy w stylu Kozyry... To wiele przejmujących dzieł.
  • Pytanie Mać ka było chyba nieco prowokacyjne, albo sugerowało kontekst.

    Ja uwielbiam oglądać balet. Kiedy jeszcze miałam w domu kablówkę, oglądałam taki kanał (niemiecko-francuski?), na którym często były przedstawienia baletowe lub tańca współczesnego. Nawet chciałabym sie wybrać z dziećmi na jakieś przedstawienie baletowe w ferie. Najbliżej mamy do Bytomia. Każdy talent to podporządkowanie życia rodziny tej jednej pasji, szczególnie jak dotyczy to małych dzieci lub wsi, jak nasza. Z tego powodu nie posyłam do szkoły muzycznej, bo to ponad 40 km w obie strony. Co z resztą dzieci? Kto za to zapłaci? No cóż pod kilkoma względami jednak w mieście łatwiej.  
  • A co porównujesz? technikę, muzykę, cel, ku któremu się skłania jako sztuka?
    Bo to trochę tak, jakby powiedzieć, że cała sztuka współczesna jest do d...
    A "cała sztuka współczesna" to nie tylko gwiazdy w stylu Kozyry... To wiele przejmujących dzieł.
    a czy ja powiedziałem, że disco-polo jest do d. ?
  • warsztat tu jest clou ...
  • No tak, tu mnie masz. Nie przyszło mi do głowy, że taniec współczesny ma coś innego z disco polo. Z reguły ludzie postrzegają go jako hermetyczną sztukę, niezrozumiałą i nużącą na dłuższą metę. Nie pisze się libretta do spektaklu tańca współczesnego - nie wiadomo, co powiedzieć po spektaklu ;)
  • To prawda, warsztat można baaardzo uprościć. Wystarczy przez godzinę na scenie wpadać jedynie na ścianę, szczerze się przy tym pocić i - przy odrobinie szczęścia okrzyczą cię artystą.

    Ale doniosłe teatry tańca współczesnego to warsztat niebotyczny.
  • hmmmm ja bym posłała....gdyby o tym marzył, gdyby to było jego pasją...nigdy na siłę mimo uzdolnień...
    Jedna z moich córek 4 lata baletowała przyjemnościowo...nie na pełen etat..pasowało do niej to wyciszenie, rozciaganie...bo ona taka Calineczka jest...
    Druga córka taniec nowoczesny uprawia 6 lat...
    mój dziewięcioletni syn urodził się by tańczyć ( niekoniecznie w balecie), ale presja rówieśników jest zbyt silna ( że tańczą baby itp) i widzę jak się z tym zmaga...ma w sobie taka naturalność, gibkość , poczucie rytmu....i nie wiem jak mu pomóc

    z drugiej strony widzę jak dorasta do tego by się zdecydować na ten kierunek...no ale na balet to juz raczej za późno 
    ;)
  • Taki film jest. "Billy Eliot". Widzieliście? Pasuje jak ulał do tego wątka.
  • Kiedy rozważam puszczenie pięciolatki na balet, to myślę o czym innym. O tym, jakiego przeżywania siebie, świata i muzyki doświadczy. I czy nie lepiej, żeby najpierw wytańczyła radość w tańcach ludowych (chociażby) z koleżanką i kolegą pod rękę, a w domu bawiła się w baletnicę, niż od razu stawała przed lustrem i kontrolowała ruch każdego swojego mięśnia.

    Dlaczego nie zajęłaś się współczesnym? Do tego balet nie jest potrzebny.

    pewnie masz rację, zbytnio się na swoim ciele skupiają.
    czemu nie współczesnym? bo trafiłam na Polski Teatr Tańca, i stwierdziłam, że tak jak oni nie mam szans, a nic niżej mnie nie interesuje. a poza tym to chyba mało mam z artystki.
  • Jest teraz moda na balet, mamusie po przedszkolu zaprowadzają córeczki na zajęcia baletowe, przebierają upinają włoski i wzdychają jakie słodkie dziewczynki. Sama się zagalopowałam pod wpływem koleżanek i zapisałam kiedyś Gośkę ale ona po kliku zajęciach odmówiła współpracy i dobrze się stało. 
    Sam w sobie balet jest piękny, ale podszyty takim bólem,wysiłkiem , rywalizacją, wyrzeczeniami, poświeceniem że nie jest wart tego. Mam koleżankę odnoszącą bardzo duże sukcesy balerinę, która twierdzi że kocha tańczyć, ale balet odebrał jej dzieciństwo, młodość a za parę  lat w wieku jak dobrze pójdzie 40 lat bedzie na emeryturze z ciałem zdegradowanym jak staruszka. Ona mówi nie róbcie dzieciom takiej krzywdy nie zapisujcie na balet bo a nuż się okaże że ma dryg w tym kierunku.
    Pomijając już mój cały wywód, i pomijając już temperament mojego starszego syna, któremu bardzo jest umuzykalniony ale prędzej do perkusji by się nadawał, nie chciałabym żeby tańczył  balet.
  • Sylwio, a taniec towarzyski? Mój nastoletni uczeń zajmuje się tym od lat, zgarnia nagrody, jest normalnym, fajnym chłopakiem...
     
  • edytowano luty 2013
    @maliwiju ... wracając do tematu, zagrożenia, o których wspominasz dotyczą głównie dziewczynek z powodu wspomnianego: wyścig szczurów to przy tym pikuś! Paradoksalnie chłopcy w balecie nie są tak obciążeni. Toż to seksizm, powiedziałyby feministki ;)
  • @Quoda, ja do nich na warsztaty jeździłam. I do Bytomia. Ale artystką też raczej nie jestem, więc luzik. Wystarczyły mi warsztaty ;)
  • Z czysto racjonalnego punktu widzenia, po uwzględnieniu uwarunkowań współczesnych,  balet jest zdrowszy dla chłopców niż dziewczynek.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.