U mnie pierwsze cięcie okazało się niepotrzebne. Tzn, młody lekarz widział na decydującym usg cuda na kiju, nic po porodzie się nie potwierdziło. I też chodziłam z żalem, aż dotarło do mnie, że faktycznie nie miałby ten lekarz nade mną żadnej władzy w sensie decyzyjności, gdyby jej nie dostał z góry i że plan Boga w tym jest. Może podczas porodu coś by się wydarzyło? A może jeszcze o coś innego chodzi. Nie ma co gdybać. Mamy dziś i stan po 4cc i teraz pytanie o plan Boga:) Fruza, a gdzie taki lekarz zdolny z dziwnym hobby Ci się trafił? Mnie lekarz przestrzegający widział od środka. I po pierwsze to "wnetrze" mu się nie podobało, a po drugie twierdził, że jeszcze bardziej niż peknięcia macicy czy rozejścia blizny obawia się wrosnięcia łożyska w bliznę i krwotoku, co po każdym cc bardziej prawdopodobne. Tobie nie mówili o takich rzeczach? Wybór lekarzy niestety mam dosć ograniczony, bo musi być specem od cukrzycy klasy D. Ale może pojawił się na "rynku" ktoś nowy?
@tebacha, z Poznania jestem. Ten lekarz bardzo lubi operować, dają mu najtrudniejsze przypadki Niczym mnie nie straszył, za każdym razem prosiłam, żeby w czasie cc zobaczył co i jak. Kiedys go pytałam o możliwość wrośnięcia łożyska w bliznę. Dokładnie już nie pamiętam, co mówił, ale na pewno nie straszył. Mogę go o to popytać, jak pójdę na wizytę, skoro przypomniałaś
In Spe, a czemu aż w Poznaniu? tu bliżej się nie dało? Też robią przecież 5, 6 i nawet 7 cc? Ja jakby co, nigdzie indziej nie dam się pokroić...
To zależy od stanu w jakim jest kobieta. Pan doktor z klinik, który mnie operował w 4 ciąży powiedział, że zdarzają się i pacjentki do 5 czy kolejnego cc, jak również była pani do 7 cesarki ( nie wiem czy u niego) ale niektóre jego zdaniem się nie nadają i mnie do nich zaliczył. I mam się więcej nie pokazywać, tam już więcej nie chcą nawet widzieć. Nie wiem do końca od czego to zależy bo ja się w miarę szybko zbierałam po operacjach, sama wstawałam, ubierałam się zanim przyszła komisja i odcewnikowywałam. Też potrafiłam się przebiec po korytarzu, zaraz po wstaniu z łóżka, zeby dotrzeć do córki na patologię choć trzęsły mi się nogi i bolało wszystko co przeraziło lekarkę na oddziale bo czegoś takiego nie widziała.
Domyślam się, że się zmieniło ale tak szczerze nie chciałabym być już oddalona kilkadziesiąt kilometrów od męża i dzieci a w najbliższym szpitalu z tego co mi opowiadają kobietki to tak robią najwyżej po 2 cesarki. Zastanawia mnie tylko jedno, jakimi kryteriami oni się posługują w określaniu kto może jeszcze rodzić a kto nie. A mojego proboszcza np. to nie obchodzi i nie rozumie, że ktoś ma tylko 4 dzieci.
Niestety mówili mi to wszyscy u których byłam. Także jeśli zajdę w ciążę będę miała nie lada problem, gdzie znaleźć fachowca, który nie zrobi z mojego męża gwałciciela i nie naśle na nas opieki społecznej tudzież policji. Cały czas myślę, jak lekarze potrafią rozpoznać kto może jeszcze mieć cesarki a kto powinien definitywnie zakończyć karierę reprodukcyjną.... Jestem strasznie rozerwana pomiędzy rozsądkiem, który nakazuje nie zachodzić w ciążę a powinnością religijną, że katolik musi rodzić bez przerwy aż do starości.
Ja pierwsze cięcie miałam ze względów okulistycznych, nie było to wskazanie bezwzględne ale moje problemy z oczami były na tyle poważne i nietypowe że dostałam skierowanie. CC przebiegło gładko miło i przyjemnie.
Druga cesarka odbyła się z przyczyn takich jak pierwsza, ale normalnie młody nie miał szans się urodzić, tak był poplątany pępowiną, żeby go wyjąć lekarka musiała w moim brzuchy go odplątywać. W czasie tej drugiej cesarki pojawiły się problemy nie mogli opanować krwawienia.
Gdyby nie cesarka ( abstrahując od tych dwóch poprzednich i ciąży bliźniaczej) to Lidka by urodziła się martwa albo bardzo niedotleniona, miała ciasny węzeł prawdziwy na pępowinie, który najprawdopodobniej by się zacisnął. W trakcie tej trzeciej operacji ubytek krwi miałam bardzo duży widziałam to poruszenie na sali, i poddenerwowaną anestezjolog. Już w czasie operacji ginekolog mi powiedziała że więcej cięć już mi nie chce robić... Ja jej odpowiedziałam że ja też już nie chce żeby mi robiła.... A teraz tak coraz częściej myślę, że fajnie by było jeszcze mieć malucha. Ale nie mam żadnego żalu do siebie, do lekarzy itd o te cesarki. Pożyjemy zobaczymy, może za jakiś czas się zdecydujemy a może adoptujemy....
Ja za każdym razem miałam zewnątrzoponowe, ma to swoje minusy jeśli się jest panikarą w dodatku to za którymś razem bardzo źle działa na kręgosłup ale jest się przynajmniej przytomną i można zasygnalizować brak tlenu czy chęć na wymioty. No i słyszy się płacz dziecka wyjmowanego, więc jest ogromna ulga, że żyje i wszystko z nim w porządku, przynajmniej w większości wypadków.
Komentarz
Fruza, a gdzie taki lekarz zdolny z dziwnym hobby Ci się trafił? Mnie lekarz przestrzegający widział od środka. I po pierwsze to "wnetrze" mu się nie podobało, a po drugie twierdził, że jeszcze bardziej niż peknięcia macicy czy rozejścia blizny obawia się wrosnięcia łożyska w bliznę i krwotoku, co po każdym cc bardziej prawdopodobne. Tobie nie mówili o takich rzeczach?
Wybór lekarzy niestety mam dosć ograniczony, bo musi być specem od cukrzycy klasy D. Ale może pojawił się na "rynku" ktoś nowy?
Wszystkiego najlepszego w takim razie
Ja w sierpniu dopiero.
Biedulka
ja akurat każde kolejne cięcie znoszę lepiej
a co to tramal?
Niczym mnie nie straszył, za każdym razem prosiłam, żeby w czasie cc zobaczył co i jak. Kiedys go pytałam o możliwość wrośnięcia łożyska w bliznę. Dokładnie już nie pamiętam, co mówił, ale na pewno nie straszył. Mogę go o to popytać, jak pójdę na wizytę, skoro przypomniałaś
Ojej, będę miała cięcie w Poznaniu.
Czyżby to dr R....wicz?
Tam mam blisko do szpitala i opiekę nad dziećmi.
Tak wyszło...
Niestety ani to ani to...
szczególnie Młode Mamy Cesarzowe - szacunek ogromny i podziw :-*
Zastanawia mnie tylko jedno, jakimi kryteriami oni się posługują w określaniu kto może jeszcze rodzić a kto nie. A mojego proboszcza np. to nie obchodzi i nie rozumie, że ktoś ma tylko 4 dzieci.
Jestem strasznie rozerwana pomiędzy rozsądkiem, który nakazuje nie zachodzić w ciążę a powinnością religijną, że katolik musi rodzić bez przerwy aż do starości.
Do dzis mam ślad po tym znieczuleniu.
Dziekuje bardzo!
Rewelacja. A myślałam żem im starsza tym gorzej.
Także Helka jest z nami. http://futraki.blogspot.ie/2013/05/hello-helka.html?m=1
Coś czuje ze wkrótce dołącze do tego wątku..
bo te Helenki to ukradkiem przychodzą na świat, gratuluję