Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Kobieta a praca zawodowa

edytowano czerwiec 2013 w Ogólna
Konto skasowane na prośbę użytkownika.
«1345678

Komentarz

  • Ja sądzę ze każdy ma swoje zdanie na ten temat. Są kobiety które tylko czekają zeby się wyrwać z domu i iść do rpacy bo to im sprawia frajde i jest oderwaniem od nudnej rzeczywistości, a są takie które spełniają się włąśnie w domu- sprzatanie, pranie, gotowanie, opieka nad dziećmi, pielenie ogródka itd to jest coś co im właśnie sprawia frajdę i praca zawodowa nie jest do szczęścia potrzebna. Oczywiście pomijając wątek finansowy bo to inna kwestia. I raczej śmiem wątpić ze kobiety pracujące zawodowo na stanowisku mięsno rybnym w sklepie real będa żyły dłużej i szczęśliwiej niż kobietki które zrezygnowały z pracy i poświęcily się rodzinie. Moze to ma sens ale tylko w przypadku kiedy wykonuje się coś co się zdecydowanie kocha i ma do tego podejście/powołanie a uogólnianie że "pracująca mama jest szczęśliwsza" średnio mi się widzi.
  • bezrobocie to jednak co innego niz brak pracy na etacie. bezrobocie zakłada chec i potrzebe i aktywne poszukiwanie zatrudnienia. jak ktos jest w domu z wyboru to nie jest bezrobotny
  • Czy temat ten nie był czasem wałkowany już w paru wątkach (ostatnio zdaje sie "Mama w domu")?
  • A poza tym ja przepraszam ale jak czytam następujące kwiatki:

    "Wiele kobiet po porodzie postanawia pozostać w domu na rzecz dobrego i
    starannego wychowania własnych dzieci. Czy tak na prawdę z korzyścią dla
    siebie i swoich pociech?
    "

    albo

    "Jak wynika z badań, pracujące matki odznaczały się większą wrażliwością i w stosunku do swoich pociech"

    to nie wiem czy się śmiać czy płakać.
  • edytowano czerwiec 2013
    @M_Monia
    Nawet jeżeli powyższe perełki to tylko nieudolność dziennikarza referującego, byłabym ostrożna z opieraniem opinii na czymś takim. Gotowa jestem założyć się o spore pieniądze, że całe badanie można o kant d. potłuc.
  • Tak masz racje, ale dokładnie tak jak napisała Honorata- bezrobocie to zupełnie co innego niż zostanie w domu bo tak się chce. Bezrobocie to taki sam przymus jak pójście do pracy bo brakuje pieniędzy, tylko w tym wypadku przymusowo trzeba zostać w domu.  Ale ja ciągle się spotykam z opiniami że każda mama powinna pracowac zawodowo bo inaczej to ze szkodą dla dziecka (serio serio bo za dużo czasu razem spedzają i dziecko jest niesamodzielne a mama nie rpzykłąda się do opieki nad dziecmi tylko robi to po łebkach bo jest zmeczona ciąglym rpzebywaniem z dzieckiem itd) no a ja osobiście na chwilę obecną sobie nie wyobrazam ze mam isc do pracy. Zwyczajnie bym nie ogarnęła. Dzieci ciagle chorują, w domu roboty ze hej, dowozenie do szkół i przedszkoli, odbieranie, zajecia dodatkowe, pranie, ogród. Jakbym miala znikać z domu na 8-10 godzin dziennie to zdecydowanie by to było ze stratą dla rodziny bo czegoś bym nie zdązyla zrobić, albo ze stratą dla mnie bo bym noce (które i tak są przykrótkie) zarywała zeby nadrobić deficyt czasu w dzień. Wiadomo ze pieniadze są ważne, ale nie zawsze najważniejsze. A mam koleżankę któa zaraz po połogu z 2 dzieckiem wróciła do pracy, zatrudnilą nianie na pelen etat i oznajmiła ze ona w domu nie będzie siedziała bo tego nie znosi. Po pracy idzie na fitnes, zumbe potem na kawe z przyjaciółkami, kursy i dzieci widuje dwa razy w tygodniu ale za to wtedy jest mamą na 200 % tylko ze no cóż- weekendową nie da się ukryć. Jej taki system odpowiada i twierdzi ze na moim miejscu by się wykończyła psychicznie. Ja na jej miejscu bym miałą wrażenie że coś mi przecieka przez palce- dzieciństwo moich dzieci. Ale nie twierdze że to ja jestem lepsza a ona gorsza. Jesteśmy zwyczajnie inne i każda z nas ma inne potrzeby i zupełnie inne życie prowadzimy. Dlatego mnie takie "wrzucanie do jednego wora" irytuje.
    Co do pan na rybnym to jestem prawie pewna ze wiecej niż połowa gdyby tylko mialą okazję innej pracy np za biurkiem albo w sklepie ale nie koniecznie na takim stanowisku to by się przeniosła, a swoje przemyslenia popieram tym ze miałam okazję (na szczescie baaardzo krótko) pracowac na takim stanowisku i znam podejscie kobiet tam pracujących ;)
  • Pod warunkiem ze tata ma prace w normalnych godzinach i może sobie pozwolić na codzienne pomaganie w domu. :)
  • .....spełniają się włąśnie w domu- sprzatanie, pranie, gotowanie, opieka nad dziećmi, pielenie ogródka itd to jest coś co im właśnie sprawia frajdę
    Jak dla kogoś wychowywanie własnych dzieci jest obowiązkiem na takim samym poziomie jak pielenie ogródka, to rzeczywiście niech idzie się spełniać w Realu.
  • bezrobocie to jednak co innego niz brak pracy na etacie. bezrobocie zakłada chec i potrzebe i aktywne poszukiwanie zatrudnienia. jak ktos jest w domu z wyboru to nie jest bezrobotny
    No dokładnie, bo tu chodzi raczej o poziom stresu. Przymusowe bezrobocie (w sensie, że pracy nie udaje się znaleźć) przy jednoczesnym niedocenianiu pracy w domu (spowodowanym presją otoczenia, rodziny itd) na pewno może rodzić pewną frustrację. A ciągły stres, jak wiadomo, zdrowiu nie służy.
    Rozwiązaniem tego problemu wcale nie musi być znalezienie pracy, ale równie dobrze (albo i lepiej) może działać przestawienie sobie priorytetów. Z tym, że jest to raczej trudne, jak nie ma wsparcia ze strony rodziny i otoczenia. 

    Najlepsze jest to, że tego typu artykuły próbują udowodnić, że problemem jest sam brak pracy zawodowej (czysta propaganda), a nie presja społeczna wywierana na niepracujących kobietach, która to właśnie powinna być piętnowana.
  • .....spełniają się włąśnie w domu- sprzatanie, pranie, gotowanie, opieka nad dziećmi, pielenie ogródka itd to jest coś co im właśnie sprawia frajdę
    Jak dla kogoś wychowywanie własnych dzieci jest obowiązkiem na takim samym poziomie jak pielenie ogródka, to rzeczywiście niech idzie się spełniać w Realu.
    Można pielić albo Pielić i wychowywać albo Wychowywać.

    Ja osobiscie nieznosze pracy w ogródku :P
  • No właśnie ja wolę Wychowywać.
    Jak ktoś chce wychowywać, to niech idzie na Dział Mięsno-Rybny w Realu, aby Spełniać Się Pracując Zawodowo.
  • Tylko to Wychowywanie nie dla każdego znaczy to samo. Tak jak pisałam dla mojej znajomej dwa dni w tygodniu w całości poświecone dzieciom sa sposobem na jej Wychowywanie przez duże W. Dla mnie to mało dlatego nie zgadzam się z opinią że "mama pracująca jest szczęśliwsza".
  • Co nie oznacza wcale że mamy pracujące w większości poświęcają dzieciom bardzo mało czasu bo są takie które to super godza- ja na chwilę obecną bym tego nie potrafiła.
  • Jeżeli malutkie dziecko śpi dziennie ok. 10h to na wychowywanie zostaje 14h.
    Mama nie pracująca na etat wychowuje 14h i przez 14h zapewnia dziecku bliskość, czułość i poczucie bezpieczeństwa.
    Mama pracująca na etat wychowuje ok. 4h dziennie, a przez pozostałe 10h (czyli pewnie z 75% dnia) wychowuje ktoś inny, swoimi sposobami, metodami i do swoich wartości i celów.
    Co do drugiego argumentu - dziecko początkowo potrzebuje o wiele bardziej mamy niż taty.

    BTW @M_Monia, Ty chyba masz jakieś wyrzuty sumienia, bo nie czaje po co co jakiś czas wyciągasz ten temat.
  • Ola od pawla ale przeciez dzieci dorastają do pewnego etapu kiedy np idą do rpzedszkola (nie kazdy preferuje edukacjie domową) i tam spedzają kilka godzin, później mają zajęcia moje np chodza na tance, zajęcia sportowe i basen więc znów odchodza jakieś godziny,. Jeśli to umiejętnie pogodzić z godzinami pracy mamy to pewnie wychowanie nie ucierpi ale prace domowe i przydomowe owszem moga i to znacznie. Tak mi się przynajmniej wydaje.

    Joanna masz 100% racji. Po prostu tak jakoś mi się uwidziało ze skoro ja jestem w domu to się tym domem zajmuje a mąż  pracuje dużo zawodowo więc jeśli coś robi w domu to znaczy ze pomaga mi w moich obowiązkach. No ale to zalezy od sytuacji no jeśli jest podział ról pól na pół jak np u Moni to wtedy o pomaganiu nie ma tu mowy.
  • a ta pani twierdzi, że (powszechna) praca zawodowa kobiet powoduje (również) upadek gospodarczy

    https://www.youtube.com/watch?v=w__PJ8ymliw
  • Nie interesuje mnie tak bardzio co powoduje praca kobiet. Ważne jest, że praca zawodowa daje satysfakcję i mężczyznom i kobietom a dzieci są i mężczyzn i kobiet dlatego też jestem przeciwna stereotypom.

    Kobieta z racji tego, że rodzi i karmi piersią trochę na samym początku poświęca więcej czasu (ale musi mieć i tak w tym czasie duże wsparcie męża). Jednak może to być nie dłużej niż rok, bo po tym czasie karmienia już tyle samo czasu powinni poświęcać oboje. Tata powinien (no chyba, że żona tego po prostu nie chce) zajmowaćsię tak samo dziećmi jak mama i piszę to z pozycji osoby cieszącej się macierzyństwem.
    praca, na pierwszym miejscu, ma dawać środki utrzymania, więc jeśli udział kobiet powoduje upadek gospodarki, tzn. że mamy mniej wszystkiego, a to chyba dość poważna sprawa :)
  • edytowano czerwiec 2013

    To niech rezygnują z pracy panowie

    :))
  • edytowano czerwiec 2013
    Po prostu te stereotypy są krzywdzące bo przymuszają wiele kobiet do wzięcia na swoje barki, czy tego chcą czy nie, 100% pracy w domu i 90% zajmowania się i wychowywania dzieci.
    Po prostu te stereotypy są krzywdzące bo kobiety poza ogarnianiem domu i zajmowaniem się dziećmi (co z ciężkim sercem muszę stwierdzić, w większości przypadków kobietom po prostu lepiej wychodzi), są zmuszane przez presję społeczną do pracy zawodowej i tym sposobem wykonują podwójną robotę.
  • Milagro ja to inaczej widzę i psychologowie także. Poza tym oboje tak samo powinni ogarniać dom bo mąż nie jest gościem w domu.
    powinien być raczej panem domu :)
  • edytowano czerwiec 2013
    Nakład pracy nie oznacza tego samego rezultatu. Jeśli ja w godzinę potrafię ugotować, odkurzyć, pozmywać, nastawić pranie itd, a przeciętny facet wykona jedną lub max 2 z tych czynności nazwałabym to po prostu optymalizacją pracy. W końcu małżonkowie są w pewnym sensie zespołem, a w zespołach role przydziela się według indywidualnych zdolności.
    Dlatego chodzi o to, żeby wysiłek obu stron był porównywalny (całościowo), a nie, żeby mieli "po równo" w stylu  "ja sprzątam w dni parzyste a ty w nieparzyste".
  • przycinałem drzewo na podwórku i Moja mówi, że to niesprawiedliwe, że mi zajęło to godzinkę a ona by się parę dni męczyła :)
  • Poza tym wydaje mi się, że wszystko sprowadza się do rozróżnienia pomiędzy "nie móc" a "nie musieć".
    Moniu, możesz mi wierzyć, że w naszej kulturze nie istnieją raczej kobiety, które "nie mogą" pracować (bo jest im to zabronione), za to jest wiele takich, które są praktycznie zmuszane (przez presję otoczenia), choć może w głębi serca wcale by nie chciały.
    Ja w przyszłości chciałabym "nie musieć". Ot tyle.
  • Kobiety są dobrze wykształcone i przy tym bardziej skłonne do poświęceń niż panowie. Panie często "aby było dobrze"zrobią coś po godzinach albo ponad zakres obowiązków, panowie niekoniecznie.
  • Pracuję zawodowo od września zeszłego roku. Wcześniej też pracowałam ( z przerwami po kolejnych porodach ), ale była to własna firma, gdzie w każdym momencie mogłam wrócić do domu. O września nie ma mnie w domu ok 9 godzin (dojazdy).
    I pomimo iż z dnia nie zostaje już wiele, staram się, by dzieci widziały mamę uśmiechniętą, chętną do wysłuchania ich opowieści z dnia w przedszkolu czy u babci, mającą siły i ochotę by się z nimi pobawić.
    Wcześniej , gdy byłam w domu, często czułam się znużona i przybita ... trochę zatracałam sens bycia mamą... Ciągły wir porządków, bycia bez ustanku z dziećmi, oczekiwania na przyjazd męża i załatwianie bieżących spraw powodowały, że wieczorami chciało się płakać.
    Dziś, pomimo, iż nie ma mnie większość dnia, to jednak daję dzieciom więcej. Nieustannie cierpię na brak czasu na zakupy, załatwianie bieżących spraw i ciągle biegam. Ale praca mnie uskrzydla. Dzieci są zadowolone z przedszkole. Oczekujemy na siebie i tęsknimy. Planujemy i spełniamy nasze marzenia.
    Dla mnie, z perspektywy czasu, praca stanowi ważną część życia, która dodaje skrzydeł
  • Wg mnie wszystko zależy od kobiety i sytuacji. Dla mnie jest jasne, że przy większej liczbie małych dzieci praca mamy na etat to nieporozumienie. Co innego, gdy dzieci są starsze, samodzielne, mają swoje zajęcia. Myślę też, że nie chodzi koniecznie o pracę na etacie, ale o jakieś zajęcie, które nas pasjonuje, dodaje skrzydeł, rozwija, widzimy w nim sens. Dla jednych może to być ich praca etatowa, dla innych cokolwiek innego, co mogą robić i w domu i poza domem i daje im to satysfakcję. Myślę, że w siedzeniu w domu z dziećmi najtrudniejsze jest zmaganie się z rutyną dnia codziennego, brakiem czasu dla siebie, brakiem swoich zajęć i brakiem kontaktu z dorosłymi. 
  • no tak ale kogo teraz stan na wolontariat albo hobby, kiedy ma moce przerobowe zeby isc do pracy? to sie wrecz niemoralne wydaje w sytuacji kiedy mąż tyra zeby jakos koniec z koncem powiązać oddawac sie pasjonujacym zajęciom w sytuacji kiedy dzieci juz podrośniete i bardziej samodzielne. kurcze a chcialoby sie byc w domu, chleb piec na sniadanie czy inne bułeczki, warzywa z własnego ogródka pranie kolorami choc raz poukładać... rozmarzyłam sie
  • Kotkowa, wszystko dobrze, ale nie używaj określenia "siedzenie w domu z dziećmi'. :)
    Siedzenie nie jest oczywiste.

    :)
  • mozna tez leżeć :P


  • Aha, ja przez "wychowywanie" zrozumialam, ze mowa o dzieciach ktore juz troche podrosly, chodza do przedszkola, szkoly, a nie o maluszkach
    Poza tym:
    niekoniecznie trzeba pracowac na caly etat
    praca nie musi oznaczac siedzenia gdzies daleko przez 8 czy wiecej godzin
    w czasie nieobecnosci mamy kilklatkiem moze zajmowac sie tata - chyba nie innymi "sposobami, metodami i do swoich wartości i celów"?
    JoannaKrK mam bardzo małe doświadczenie, ale myślę że nieprzekraczalna granica od której trzeba zacząć Wychowywać to rok (choć najlepiej od urodzenia ;)) zwłaszcza do:
    posłuszeństwa
    szacunku
    odpowiedzialności
    uczuciowości
    porządku
    czystości
    silnej woli
    Mam takie jedno 15 miesieczne i na prawdę widać efekty... Choć czasem nic nie widać i wtedy mam ochotę wracać do mojej byłej dobrze płatnej etatowej pracy ;)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.