Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Obalmy historyczne mity!

edytowano wrzesień 2013 w Ogólna


mówi w rozmowie z PCh24.pl prof. Roman Kochnowski, politolog i niemcoznawca.

[...]
Dobrze, że w ostatnim czasie dochodzi
do dyskusji o przeszłości. Dobrze, że są autorzy tacy jak Piotr
Zychowicz, którzy podejmują tematy może niepopularne i trudne, ale
chodzi o to, aby polskie historyczne mity odkłamywać. Historię trzeba
postrzegać taką, jaka była, o ile chcemy się z tej historii czegoś
nauczyć. Jesteśmy w takim miejscu Europy, a nie innym. Patrząc w
przyszłość powiedziałbym, że czeka nas wzrastająca rola Niemiec i
malejąca Rosji – z tego wypływają określone konsekwencje, czy nam się to
podoba, czy nie. Powinniśmy patrzeć na historię również przez pryzmat
współczesności. Gdybyśmy mieli sytuację geopolityczną, jaką cieszy się
Szwajcaria, lub gdybyśmy posiadali kilkanaście silosów z głowicami
jądrowymi jak Francja, wtedy moglibyśmy podchodzić do problemu inaczej. A
jesteśmy skazani na określone dylematy ze wszystkimi ich
konsekwencjami.


Mity uniemożliwiają nam prowadzenie własnej polityki historycznej?

Mity są szkodliwe. Proszę zauważyć,
jak szaloną dyskusję wywołał film poświęcony obronie Westerplatte, w
którym próbowano odbrązowić postać majora Sucharskiego. Obydwie strony
sporu podeszły do tematu bardzo emocjonalne. Można przecież wskazać, że
film prezentował różne perspektywy: majora Sucharskiego, wojskowego
starej daty, który uważał, że skoro miał się bronić 12 godzin, to rozkaz
wykonał; oraz komandora Dąbrowskiego, który prezentował postawę
romantyczną. Nie ma nic złego, kiedy pozostawia się możliwość oceny
poszczególnych postaw.

Czymś złym jest natomiast, kiedy
historyk wytykając błędy w relacjach polsko-niemieckich w roku 1939,
jest obrzucany inwektywami. Poglądy podobne do prezentowanych przez
Piotr Zychowicza prezentował Paweł Wieczorkiewicz. Poddawanie
określonych posunięć historycznych pod dyskusję nie powinno spotykać się
z kalumniami, a z rzeczowymi argumentami. Przedłuża to egzystencję
takich szkodliwych mitów. Obyśmy więcej nie znaleźli się w sytuacji, w
której uwierzymy w gwarancje bez pokrycia, pięknie brzmiące deklaracje
bez faktycznego znaczenia – jak nasi przodkowie w roku 1939.

Dyskusja nad książką Piotra Zychowicza pokazuje, że w dużej mierze polską prawicą rządzą takie właśnie polityczne mity.

Po części niestety tak jest. Mówiąc
dosadnie, jeśli panna wybiera się w prowokującym stroju wieczorową porą
do parku, to naraża się na niemiłe doświadczenia. Jeśli ktoś
lekkomyślnie daje się uwieść pięknie brzmiącym deklaracjom, i - jak to
ładnie powiedział minister Beck - między jednym a drugim strząśnięciem
popiołu z papierosa przyjmuje zachodnie gwarancje, to skutki tak
prowadzonej polityki mogą być tragiczne. Dobrze by było zastanowić się
nad tym stwierdzeniem polskiego ministra spraw zagranicznych. Tak
nonszalanckie uprawianie polityki może przynieść następstwa tragiczne
dla całego narodu. To pierwszy wniosek, jaki musimy wyciągnąć z polskiej
historii XX wieku.


Historia tamtej epoki w dziejach Polski dostarcza także podstaw do wysnuwania wniosków dotyczących relacji z Moskwą.

Należy sobie zawsze zadawać pytanie:
czy w roku 1939 polski rząd, mówiąc metaforycznie, nie zdawał sobie
sprawy z tego, co faktycznie dzieje się za Zbruczem? Nie wiedział, jak
okrutny jest reżim sowiecki? Konsekwencje tego były tragiczne. Krytycy
Zychowicza zarzucają mu: jak w roku 1939 Beck mógłby postąpić inaczej?
Nie uwzględniają oni jednak, że w tym czasie niemieckie zbrodnie nie
zostały jeszcze popełnione. Choć historyk najpewniej się w tym miejscu
zasłoni, że nie może tak „gdybać”, to politolog może, ponieważ powinien
zawsze rozpatrywać różne scenariusze. Należy zadać sobie pytanie, czy
historia aby na pewno potoczyłaby się tak samo, gdyby Polska przyjęła
propozycje Hitlera? Uważam, że historia mogłaby się wówczas potoczyć w
zupełnie innym kierunku, o czym Zychowicz właśnie pisze.

Read more: http://www.pch24.pl/obalmy-historyczne-mity-,17641,i.html#ixzz2eaOqSjwq
«134

Komentarz

  • Czytałam książkę Zychowicza. Najpierw oczywiście mną rzuciło, czysto emocjonalnie. Ale ja człowiek ochłonie i odrzuci zarówno emocje jak i myślenie przez pryzmat późniejszych faktów historycznych i cofnie się do 1939.. to przyznałam facetowi rację.
  • gdyby babcia miała wąsy toby była dziadkiem

    czyste gdybanie
  • edytowano wrzesień 2013
    dużo mówi o tym sytuacja że jeden z powstańców bodajże ps. Gryf), z którym rozmawiał autor książki pisząc ją, po przeczytaniu odesłał Zychowiczowi egzeplarz który mu tenże sprezentował.

    srajmy we własne gniazdo
    w tym jesteśmy wszak mistrzami.


  • To nie jest gdybanie, tylko stwierdzenie, że naszych dziadów cechowała nieroztropność, za którą teraz odbierają zapłatę; jak się honor stawia przed roztropnością, to faktycznie jest obłęd. Jezus naucza, że trzeba liczyć siły przed wyruszeniem na wojnę; jak za mało, to się wyprawia poselstwo pokojowe z armią robotników do budowy eksterytorialnej autostrady.
  • Prayboy - czy zabronione jest myśleć i zadawać rozsądne pytania ?
  • edytowano wrzesień 2013
    .
  • edytowano wrzesień 2013
    .
  • edytowano wrzesień 2013
    .
  • edytowano wrzesień 2013
    .
  • edytowano wrzesień 2013
    .
  • edytowano wrzesień 2013
    .
  • Jest różnica pomiędzy osobistym bohaterstwem i decyzją ukrywania Żydów a decyzjami politycznymi i wojskowymi.

    Z Szatanem, powiadasz? Szatańskie to są te słowa: Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor.
  • edytowano wrzesień 2013
    .
  • Różnica między Polską i Francją jest taka, że we Francji w czasie II wojny światowej zginęło 0,27 mln cywilów z populacji ogółem liczącej 41,7 mln; w Polsce niemal 10x tyle.
  • edytowano wrzesień 2013
    .
  • edytowano wrzesień 2013
    .
  • edytowano wrzesień 2013
    .
  • edytowano wrzesień 2013
    to nie ma sensu lepiej popatrzeć jak deszcz pada.
  • edytowano wrzesień 2013
    Różnica między Polską i Francją jest taka, że we Francji w czasie II wojny światowej zginęło 0,27 mln cywilów z populacji ogółem liczącej 41,7 mln; w Polsce niemal 10x tyle.
    no i co z tego? gdzie jest teraz Francja? wierna Bogu? czy Polska wierna Bogu? kogo Bóg kocha tego chłoszcze, prawda? Kto na tym lepiej wyszedł?

    żenada Prayboy -  jak lekko się prześlizgujesz na zagładzie naszego państwa i śmierci kilku milionów ludzi. Niestety jest to najczęściej słyszana odpowiedź naszych romantyków - śmierć setek czy tysięcy ....  jakie to ma znaczenie ...... i cisza.
    "kury szczać prowadzić takim ludziom" - powiedział marszałek
  • dużo mówi o tym sytuacja że jeden z powstańców bodajże ps. Gryf), z którym rozmawiał autor książki pisząc ją, po przeczytaniu odesłał Zychowiczowi egzeplarz który mu tenże sprezentował.

    srajmy we własne gniazdo
    w tym jesteśmy wszak mistrzami.


    skopiuje zanim wszystko wykasujesz -
    - czy s***niem jest tak prowadzić państwowe sprawy aby nie doprowadzić do jego zagłady ???
    bo widzisz - historia lubi się powtarzać i dobrze by było aby kolejnym razem, nie była to powtórka równie tragiczna
    ps. a może czytałeś którąś z książek Zychowicza - bo z takim znawstwem się o nim wyrażasz ?
  • Zychowicz Zychowiczem,

    Ale historia to nie tylko historia Polski i to okresu od odzyskania niepodleglosci.

    Moja corka "przerabia" teraz wyprawy krzyzowe i sredniowiecze - hist powszechna, jutro odbieramy "Zbrojne pielgrzymki..." Kucharczyka, czy ktos czytal? A moze cos innego polecacie?

    W ogole jakas dobrą, ale nie mainstreamową ksiązke o sredniowieczu europejskim.
  • Pray...ale pojechałeś kropkami...
    B-)
  • edytowano wrzesień 2013
    @Prayboy - nie wiem czy czytałeś książkę Zychowicza .... to może choć fragment wywiadu przeczytaj:

    Łatwo jest krytykować i oceniać, siedząc w fotelu w 2013 roku i przeglądając dokumenty.
    Jeżeli ktokolwiek odbiera mi dzisiaj prawo do nazywania się polskim
    patriotą, to należy uznać, że patriotą nie był też Naczelny Wódz
    Kazimierz Sosnkowski, który był zdecydowanym przeciwnikiem Powstania
    Warszawskiego. Mało tego, zakazywał tego powstania, ale jego depesze i
    instrukcje zostały zignorowane przez Komendę Główną Armii Krajowej.
    Należałoby odebrać prawo do miana patrioty generałowi Władysławowi
    Andersowi, który kiedy dowiedział się o powstaniu, uznał je za zbrodnię i
    powiedział, że Bora-Komorowskiego i resztę oficerów Komendy Głównej
    trzeba postawić przed sądem. Należałoby odebrać takie miano Narodowym
    Siłom Zbrojnym, które uznały powstanie za absurd i szaleństwo, obu
    organizacjom piłsudczykowskiej konspiracji Konwentowi Organizacji
    Niepodległościowych i Obozowi Polski Walczącej. A wreszcie wielu
    oficerom Armii Krajowej, na czele z pułkownikiem Januszem Bokszczaninem,
    z generałem Albinem Skroczyńskim „Łaszczem” i podpułkownikiem Ludwikiem
    Muzyczką. Wszyscy ci ludzie, wcale nie z perspektywy prawie 70 lat, ale
    już wówczas w lipcu 1944 roku, mówili o tym, że powstanie skończy się
    klęską i rzezią, a liczenie na pomoc bolszewików jest mrzonką i iluzją.
    Mówili, że Polska zostanie ujarzmiona przez zalewającą nas Armię
    Czerwoną i żadne – nawet najbardziej krwawe całopalenia narodowe – nie
    są w stanie tego wyroku odwrócić. W swojej książce niczego więc sobie
    nie wymyślam, tylko opowiadam się po stronie tych ludzi, którzy już
    wówczas opierali się na zimnej kalkulacji, a nie na emocjach.

    Twierdzi pan więc, że „Obłęd ’44” nie uderza w legendę powstania?


    Gdy sobie uzmysłowimy, jak fatalną pomyłkę popełniła Komenda Główna
    Armii Krajowej, posyłając bezbronne dzieci, nasze najlepsze pokolenie na
    pewną rzeź, to dopiero na tym tle widać prawdziwy heroizm młodych
    ludzi. Jest jedna żelazna zasada w wojsku, o czym wielokrotnie mówił
    generał Anders. Nie wolno podejmować działań, które nie mają szans
    powodzenia.

    I takim działaniem było powstanie?


    Przed młodymi żołnierzami Armii Krajowej postawiono zadanie nie do
    wykonania. 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 17 kilka tysięcy słabo
    uzbrojonych młodych ludzi, dla których była to pierwsza akcja bojowa,
    słabo wyszkolonych, z fatalną bronią ruszyło na kilkaset znakomicie
    umocnionych punktów w Warszawie, za którymi siedzieli dorośli, świetnie
    przeszkoleni, zaprawieni w bojach, mężczyźni. Żołnierze i policjanci
    niemieccy. Uzbrojeni po zęby w broń maszynową, granatniki, moździerze i
    miliony sztuk amunicji. Niemcy doskonale wiedzieli o powstaniu, nie
    udało się utrzymać projektu w tajemnicy. Nie było mowy o elemencie
    zaskoczenia. I ci młodzi Polacy, atakując często na otwartej
    przestrzeni, w biały dzień, zostali zmasakrowani. Nie zdobyto ani
    jednego strategicznego punktu. Już pierwszego dnia przed zmrokiem w
    Komendzie Głównej zdano sobie sprawę, że powstanie jest klęską. Że nie
    da się osiągnąć stawianych celów, czyli wyzwolić miasta własnymi siłami.
    Pozostało czekać na pomoc bolszewików, którzy – o czym ostrzegali
    realiści z AK – oczywiście żadnej pomocy nie chcieli udzielić. Przez
    kolejne 62 dni to była walka o przetrwanie, Niemcy regularnie niszczyli
    Warszawę.

    Jak pan godzi tę sprzeczność? Jak można czcić heroizm akowców przy jednoczesnej krytyce podjętych wówczas decyzji?


    Oczywiście, że można, ponieważ ci ludzie wspaniale wypełnili swój
    obowiązek żołnierski. Bili się jak lwy. W imię umiłowania wolności i
    ojczyzny złożyli najwyższą ofiarę. A to, że decyzja Armii Krajowej była
    oparta na fatalnych iluzjach, to zupełnie inna sprawa. Nie ma nic
    zdrożnego w tym, żeby czcić bohaterów i pamiętać o poległych, a
    krytycznie oceniać ich dowódców. Potworność strat, jakie przyniosło nam
    Powstanie Warszawskie – zniszczenie naszej stolicy, wyrżnięcie dwustu
    tysięcy Polaków, w tym młodego pokolenia AK – było gwoździem do trumny
    polskiej niepodległości.

    Skoro forsuje pan tezę, że
    decyzja 
o wybuchu powstania była błędem, to znaczy, że spełnieniem
    obowiązku patriotycznego byłaby bierność?


    Jeżeli
    uważamy za obowiązek patriotyczny doprowadzenie do zniszczenia własnej
    stolicy i wymordowania 200 tysięcy obywateli, to zgoda – decyzja o
    wybuchu powstania była spełnieniem tego obowiązku. Ja patriotyzm
    rozumiem w inny sposób. Obowiązkiem patriotycznym przywódcy, czy
    politycznego czy wojskowego, jest walka o niepodległość
    Rzeczypospolitej. Jeżeli ta walka jest niemożliwa, tak jak to było w
    1944 roku, gdy już nic nie mogło odmienić naszego losu, to równie ważnym
    zadaniem jest zachowanie substancji biologicznej narodu. Chronienie
    cywilów przed niebezpieczeństwem, a nie sprowadzanie na nich tego
    niebezpieczeństwa.

    Jednak stawiając sprawę w ten sposób, godzi pan w bohaterów tamtych czasów. Ma pan tego świadomość?


    Zależy, kogo uważamy za bohatera. Młodego chłopaka, któremu Armia
    Krajowa obiecała szybkie i łatwe zwycięstwo nad „zdemoralizowanymi
    szkopami”, ludzi, którzy polegli śmiercią żołnierską za Polskę? Czy też
    uważamy za bohatera generała sztabowego, a więc zawodowca, który w
    podejmowaniu decyzji powinien kierować się chłodną kalkulacją, a zamiast
    tego prowadzi niezwykle ryzykowne działania, sprowadzające na Polskę
    wielkie nieszczęście? Wszystko sprowadza się do tego, co uważamy za
    prawdziwy patriotyzm.

    http://www.rp.pl/artykul/1034860.html
  • edytowano wrzesień 2013
    nigdy nie ukrywałem że jestem romantykiem i mesjanistą


  • edytowano wrzesień 2013
    i będziesz się za to smażył w Piekle, o ile się nie nawrócisz, wraz z tymi z przeszłości, o ile się nie nawrócili; tyle w temacie składania ofiar z dzieci Molochowi pod sztandarem "Bóg, honor, ojczyzna"
  • edytowano wrzesień 2013
    książki Zychowicza NIE MAJA NIC WSPÓLNEGO Z FAKTAM
    http://vod.gazetapolska.pl/4868-o-ksiazce-zychowicza-obled-44
    Wildstein uważa  że publicystyka Zychowicza, naznaczająca Powstanie Warszawskie
    rysami szaleństwa i nieodpowiedzialności, dobrze wpisuje się w interesy
    władz Niemiec i Rosji, które raczej nie chcą, by Polacy opierali swoja
    tożsamość historyczną właśnie na zrywie z 1944 roku.


  • @Krzyszatof12 - mam krótkie pytanie:
     - czy czytałeś jakąś książkę Zychowicza  ?
  • i będziesz się za to smażył w Piekle, o ile się nie nawrócisz, wraz z tymi z przeszłości, o ile się nie nawrócili; tyle w temacie składania ofiar z dzieci Molochowi pod sztandarem "Bóg, honor, ojczyzna”
    zaręczam ci że jest 100 innych powodów dla których tam będę, znacznie ważniejszych :-)
  • oby się nie urzeczywistniły
  • edytowano wrzesień 2013
    oby,
    a po co czytać książki gówniarza który w stanie wojennym robił w pieluchy?
    większy ze mnie historyk od niego
    poczytam jak będzie pisał ksiażki w wieku  60 lat

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.