Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Sierpień miesiącem trzezwości

1356719

Komentarz

  • [cite] Berenika:[/cite]
    [cite] Gregorius:[/cite]Olesiu: czy ja do Ciebie uderzałem? Po prostu nie rozumiem abstynencji jako takiej. To znaczy rozumiem jako wyrzeczenie ofiarowane za czyjeś uzależnienie, ale tak po za tym?


    Ale to chyba zawsze jest wyrzeczenie ofiarowane za kogoś, czyż nie?

    nie kto nigdy nie pił alkoholu albo go nawet nie lubi nie spełnia żadnej ofiary. ofiarę daję się z czegoś, do czego jest się przywiązanym bądź się to coś co najmniej lubi.
  • [cite] Gregorius:[/cite]Powiem dość mocno: kto nigdy nie spożywał alkoholu, nie rozumie w pełni wartości ofiarowywanej za kogoś abstynencji. Bo dla kogoś takiego ta abstynencja nie jest absolutnie żadną ofiarą. Pusty znak. W tym miejscu się przychylam do pomysłu Cart&Pud: lepiej ofiarować wyrzeczenie czegoś co (bardzo) lubimy.

    Po ludzku masz rację, ale czy mamy prawo oceniać stopień ofiary ponoszonej przez kogoś?
  • Bereniko: ale co to za ofiara??? To tak, jakbym dał komuś moje zniszczone nic nie warte i nie nadające się już kompletnie do użycia buty.
  • [cite] Gregorius:[/cite]Bereniko: ale co to za ofiara??? To tak, jakbym dał komuś moje zniszczone nic nie warte i nie nadające się już kompletnie do użycia buty.


    Prywatnie uważam podobnie, ale dalej nie oceniałabym innych.
  • Ale też nie znasz powodu np.dlaczego ja nie pije -i nie widziałes ani nie jesteś w stanie policzyc tych ,ktorzy namawiaja i nakłaniają.
  • Ja zawsze miałam taki problem ze Św. Tereską.. Jak czytałam, że w wieku 15 lat została karmelitanką, myślałam sobie: "Cóż to za święta. Zrezygnowała ze świata, którego nie znała i tyle."


    Ale nie mnie to komentować. Wielka święta, wielka pomoc dla wielu, ja jej nie rozumiem, mój problem.
  • Bridget: ale jeśli nigdy nie piłaś, to nie wiesz czego się wyrzekasz.

    Berenika: chybione porównanie. Klasztor jest powołaniem.
  • Ale wiem dużo o tym. Chyba za dużo.
  • Bridget: Bez obrazy: po prostu ja mam takie luźne przemyślenia, że mi się abstynencja od urodzenia wydaje bezwartościowa.
  • [cite] Gregorius:[/cite]Bridget: ale jeśli nigdy nie piłaś, to nie wiesz czego się wyrzekasz.

    Ale jeśli wychowywałeś się w domu alkoholowym - i nie pijesz - to wyrzekasz się jednak czegoś, wyrzekasz się życia, które znasz i które dla pijących niejednokrotnie jest " łatwiejsze"...

    A jeśli żona pijącego męża wyrzeka się picia alkoholu, żeby wszyscy nie popłynęli ?
    Też mogłaby się napić czasem, ale się wyrzeka, bo dzieci nie miałyby już żadnej ostoi...
  • agga: nie piszemy o sytuacjach granicznych. W takim przypadku którym opisujesz uważam to za uzasadnione. Mam tylko szczeżuje jedno pytanie: gdzie lepiej wychowa się dzieci i wykształci ich stosunek do alkoholu: w domu.,, gdzie tegoż trunku w ogóle nie ma (za to w szkole koledzy w ubikacji piwko sączą) czy w domu, gdzie tata lub mama raz po raz wypiją kieliszek wina lub szklaneczkę piwa i nie wszczynają potem burd?
  • [cite] Gregorius:[/cite]
    Berenika: chybione porównanie. Klasztor jest powołaniem.


    I tu nie grozi rozpoznanie woli własnej jako Bożej?
  • [cite] Gregorius:[/cite]agga: nie piszemy o sytuacjach granicznych. W takim przypadku którym opisujesz uważam to za uzasadnione. Mam tylko szczeżuje jedno pytanie: gdzie lepiej wychowa się dzieci i wykształci ich stosunek do alkoholu: w domu.,, gdzie tegoż trunku w ogóle nie ma (za to w szkole koledzy w ubikacji piwko sączą) czy w domu, gdzie tata lub mama raz po raz wypiją kieliszek wina lub szklaneczkę piwa i nie wszczynają potem burd?
    nasi by powiedzieli że zwariowałam:bigsmile:
  • a ja Bridget rozumiem.

    Gregorius wbrew temu co piszesz abstynencja jest duża trudniejsza, bo przecież alkohol kusi, spotykasz się przecież ze znajomymi, grillu, gdzie jest piwo czy wino.
    A miesiąc abstynencji jeszcze nikomu nie zaszkodził, a może drugiej osobie pomóc. W danym miesiącu kiedy odmawiasz sobie alkoholu to dopiero są pokusy by go jednak spożyć. Tak samo się to tyczy jeśli ktoś całkiem rezygnuje z alkoholu, a potem np. wesele i inni się dziwią "Nawet lampki szampana nie wypijesz?"

    Gregorius - czy miałeś bliskie doświadczenie alkoholizmu? swoje lub kogoś w bliskiej rodzinie? Zmienia się wtedy spojrzenie na alkohol i masz inną perspektywę. Ja mam doświadczenie ojca alkoholika i to daje mi to zrozumienie.

    Alkohol nie jest zły kiedy umiejętnie z niego korzystasz. :smile:
  • Greg : odniosłam się do Twoich wypowiedzi na temat wyrzeczenia, bo zrozumiałam, że Twoim zdaniem wyrzeczenie ma miejsce tylko wtedy kiedy coś najpierw "bardzo lubimy" i wskazałam inne powody dla których można się wyrzec.
  • [cite] Gregorius:[/cite]agga: nie piszemy o sytuacjach granicznych. W takim przypadku którym opisujesz uważam to za uzasadnione. Mam tylko szczeżuje jedno pytanie: gdzie lepiej wychowa się dzieci i wykształci ich stosunek do alkoholu: w domu.,, gdzie tegoż trunku w ogóle nie ma (za to w szkole koledzy w ubikacji piwko sączą) czy w domu, gdzie tata lub mama raz po raz wypiją kieliszek wina lub szklaneczkę piwa i nie wszczynają potem burd?

    porównując
    znaczy się narkotyki w domu muszą być, bo będę mieć niewykształcony do nich stosunek?
  • [cite] basja:[/cite]
    Gregorius wbrew temu co piszesz abstynencja jest duża trudniejsza, bo przecież alkohol kusi
    Kusi coś, co lubię. Znam sporo osób, które po prostu alkoholu nie lubią. Wiec ich nic nie kusi, bo znają, i uznały, że im po prostu nie odpowiada.

    I nie neguję idei miesiąca trzeźwości. Często go nawet przestrzegam. Uważam jednak, że jeden list KEPu to za mało. Może po parafiach jakieś kółka modlitewne z prośbami o wyzwolenie z nałogu by się przydało odgórnie zarządzić? Albo inne działania. List episkopatu to papierek bez pokrycia.
  • [cite] basja:[/cite]
    [cite] Gregorius:[/cite]agga: nie piszemy o sytuacjach granicznych. W takim przypadku którym opisujesz uważam to za uzasadnione. Mam tylko szczeżuje jedno pytanie: gdzie lepiej wychowa się dzieci i wykształci ich stosunek do alkoholu: w domu.,, gdzie tegoż trunku w ogóle nie ma (za to w szkole koledzy w ubikacji piwko sączą) czy w domu, gdzie tata lub mama raz po raz wypiją kieliszek wina lub szklaneczkę piwa i nie wszczynają potem burd?

    porównując
    znaczy się narkotyki w domu muszą być, bo będę mieć niewykształcony do nich stosunek?

    A noże masz, przecież nimi tez można zabić, a nie tylko chleb pokroić. I kefiru tez nie pijasz, przecież to alkohol.
  • [cite] basja:[/cite]
    Gregorius - czy miałeś bliskie doświadczenie alkoholizmu? swoje lub kogoś w bliskiej rodzinie? Zmienia się wtedy spojrzenie na alkohol i masz inną perspektywę. Ja mam doświadczenie ojca alkoholika i to daje mi to zrozumienie.
    Wybacz, ale tu się powstrzymam od odpowiedzi, zbyt intymne to pytanie.
  • [cite] Gregorius:[/cite]
    [cite] basja:[/cite]
    [cite] Gregorius:[/cite]agga: nie piszemy o sytuacjach granicznych. W takim przypadku którym opisujesz uważam to za uzasadnione. Mam tylko szczeżuje jedno pytanie: gdzie lepiej wychowa się dzieci i wykształci ich stosunek do alkoholu: w domu.,, gdzie tegoż trunku w ogóle nie ma (za to w szkole koledzy w ubikacji piwko sączą) czy w domu, gdzie tata lub mama raz po raz wypiją kieliszek wina lub szklaneczkę piwa i nie wszczynają potem burd?

    porównując
    znaczy się narkotyki w domu muszą być, bo będę mieć niewykształcony do nich stosunek?

    A noże masz, przecież nimi tez można zabić, a nie tylko chleb pokroić. I kefiru tez nie pijasz, przecież to alkohol.

    Zgadzam się, że w domu się najlepiej wykształci stosunek do alkoholu, ale jak dziecko rozumie sens abstynencji to nie uważam żeby było coś złego w tym, ze alkoholu w domu nie ma. Myślę, że jest wiele okazji ku temu by dziecku pokazać, że można spożywać alkohol kulturalnie na przykładzie innych.
    Kusi coś, co lubię. Znam sporo osób, które po prostu alkoholu nie lubią. Wiec ich nic nie kusi, bo znają, i uznały, że im po prostu nie odpowiada.

    niekoniecznie, że coś lubię.
    Może kusić, bo właśnie czegoś nie znasz, a obiecałeś abstynencję w pewnej intencji.

    Ja nie opieram się na liście KEP, po prostu dla mnie jest to miesiąc zintensyfikowanej modlitwy i wstrzemięźliwości od alkoholu w intencji konkretnej osoby. Tak mam od wielu lat.
  • [cite] Gregorius:[/cite]
    [cite] basja:[/cite]
    Gregorius - czy miałeś bliskie doświadczenie alkoholizmu? swoje lub kogoś w bliskiej rodzinie? Zmienia się wtedy spojrzenie na alkohol i masz inną perspektywę. Ja mam doświadczenie ojca alkoholika i to daje mi to zrozumienie.
    Wybacz, ale tu się powstrzymam od odpowiedzi, zbyt intymne to pytanie.

    oczywiście
  • [cite] Gregorius:[/cite]Uważam, że trudniej pić z umiarem i kulturalnie niż w ogóle nie pić (alkoholu)

    a to kojarzy mi się właśnie z alkoholizmem...
  • [cite] agga:[/cite]
    [cite] Gregorius:[/cite]Uważam, że trudniej pić z umiarem i kulturalnie niż w ogóle nie pić (alkoholu)

    a to kojarzy mi się właśnie z alkoholizmem...
    Kulturalne picie z umiarem?:shocked:
  • Alkoholikowi trudniej jest pić z umiarem niż w ogóle.
  • [cite] agga:[/cite]Alkoholikowi trudniej jest pić z umiarem niż w ogóle.
    alkoholik nie powinien w ogóle pić.
  • Właśnie.
    I nie rozumiem dlaczego nie-alkoholikowi trudniej jest pić z umiarem .
  • Bo nie trzeba być alkoholikiem aby lubić alkohol. Tak samo jak lubi się czekoladę lub coś innego. Czy jak lubię dobrze lecz mało zjeść to znaczy, że jestem obżartuchem i sybarytą?
  • Greg, sorry, ale głupoty opowiadasz. W naszych czasach bardzo ciężko jest być abstynentem nawet jeśli w ustach nie miało się w życiu ani kropli alkoholu. Jeździ się do rodziny, na różne imprezy, gdzie są ludzie tacy jak ty, którzy sensu abstynencji nie pojmują. Słuchanie ich wywodów i namawiania to prawdziwa próba charakteru. Abstynencja ma sens.
    Dziewice też nie wiedzą czego się wyrzekają żyjąc bez mężczyzny i wcale nie muszą próbować, żeby zrozumieć, że ich ofiara wartościowa.
  • alkohol sam w sobie nie jest zły, wszystko zależy czy kogoś po prostu zniewala..
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.