Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Systemy ;)

145791014

Komentarz

  • [cite] Predikata:[/cite]
    Dla oczekujących też powinien być jakiś system, np. zrób jak dasz radę, jak nie dasz to olej... kiedyś zrobisz, może to trochę potrwać.

    Nie tylko dla oczekujących...
  • Haku - ja mam swój system świąteczny, prawie jak Twój. Prawie, bo nie mam tak ładnie zrobione :bigsmile::ih::ih:
  • Uwielbiam robić listy i planować :bigsmile: Tylko realizacja mi nie wychodzi :cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry:
  • Katia - przy samym planowaniu fajna zabawa :bigsmile:
    nie smutaj się :da:
  • Wreszcie znalazłam ten wątek , mam ambitny plan porządki już robię i uczę się planować.:wink:
  • No nie, dopiero teraz tu trafiłam...

    Systemy to moja pasja, bo zawodowo zajmuję się optymalizacją procesów i systemów produkcyjnych (ale nie tylko). W domu też, chociaż bardzo staram się nie przeginać...

    Może kilkoma się podzielę
  • ZAOPATRZENIE (czyli zakupy)

    - zakupy robię 2 razy w tygodniu, w konkretne dni: raz sklepowe, raz targowe (owocowo-warzywne)
    - stosuję system TRIGGER POINT: sporo surowców (spożywczych jak i środków czystości) mam "na stanie" - mąka, cukier, przyprawy, papier toaletowy, itp. Jak coś się kończy (a fachowo mówiąc osiąga wspomniany trigger point), to automatycznie zostaje zapisane na kartkę, która wisi na lodówce. Jak przychodzi dzień zakupów, listę mam już praktycznie gotową i nie muszę się nad nią zbytnio zastanawiać.
    - stosuję system KANBAN: dla surowców, które kupuję regularnie co tydzień (np. mleko, jajka). Dla nich mam mniej-więcej oszacowane tygodniowe średnie zużycie. Kiedy mam jechać na zakupy, sprawdzam tylko ile zostało z poprzedniego tygodnia i ewentualnie o tyle zmieniam zamawianą ilość (np. zazwyczaj zużywamy 1,5 l mleka dziennie, co daje 10,5 l na tydzień + 1l na ewentualne naleśniki i takie tam, więc powinnam kupować 12 l tygodniowo. Jeśli jednak z poprzedniego tygodnia został mi np 1 l niewykorzystany, ale jeszcze dobry, to kupię o ten litr mniej)
    - do listy dopisuję tylko to, czego na stanie z zasady nie ma, a więc rzeczy o krótkiej trwałości: owoce, warzywa, mięso, na podstawie zgrubnego menu na kolejny tydzień
    - oczywiście przestrzegam zasady FIFO (first in first out) czyli starsze zużywam najpierw i w tej kolejności mam poukładane w szafce/lodówce
    - na zakupy preferuję posyłać męża, bo wtedy sztywno trzyma się listy i jest mniejsze ryzyko kupienia czegoś, czego faktycznie nie potrzebuję. Raz w miesiącu pozwalam sobie pobłądzić po sklepie bez konkretnej potrzeby, aby zobaczyć co jest i zdobyć jakieś inspiracje.

    Dzięki temu systemowi, dosłownie kilka razy w roku zdarza mi się, że czegoś nie mam i muszę specjalnie się po to wybrać do sklepu.
  • PowołAnia, to ja nie wiedziałam, że mój tryb robienia zakupów ma naukowe nazwy! Bo ja robię dokładnie tak samo: stałe punkty na liście zakupowej, tygodniowe menu. Jedyna różnica jest taka, że nie wysyłam męża na zakupy i że warzywa na targu raz w tygodniu kupuję dopiero od ok. Wielkanocy do października. W zimne miesiące nie jeżdżę na targ.
    BTW, u mnie dziś rano na termometrze -19 st. :fu:
  • A uzywacie moze jakies appsy (czy jak to sie po polsku pisze) do robienia list zakupow? Sciagnelam sobie ostatnio jakies (np. Listonic), ale jakos srednio mi sie podobaja, bo wszystko trzeba recznie wpisywzc/ skanowac, nie ma zadnych juz zdefiniowanych list, z ktorych sobie odhaczasz, co potrzebujesz akurat....
  • ja tam zapisuję na karteczce :wink:
  • IrenaB, powołAnia - mogłabyście się podzielić np. tygodniowym menu? u mnie to strasznie kuleje, dziś w ogóle nie wiem co na obiad, a wyjść nie mam jak, już parę razy myślalam żeby wpisywać menu na cały tydzień ale brak mi pomysłów.
  • U nas też po zakupy z listą jeździ mąż, przyjęło się, bo dzieci chorowały, więc ja zostawałam z nimi. Większe zakupy robimy razem, często z dziećmi. Teraz, bardzo doceniam uroki własnej działki, zapach jabłek czy marchewki z własnego ogródka.
    Moje dzieciaki uczą się tam z nami pracować. W zimie nie korzystam, dlatego z warzywniaków. W lecie jak już kupuję to wiem, u kogo mogę kupić.
    Moja 4 latka tu szaleje z odkurzaczem i już mnie pyta co na obiad.
    Wczoraj wykorzystałam z premedytacją 1 dzień ferii moich dzieci i robimy generalne porządki, w ich kącikach już skończyliśmy.
    Haku czy ja też mogę się uśmiechnąć do Ciebie:bigsmile: poproszę te systemy.
  • [cite] pustynny_wiatr:[/cite]Haku, Lila, ja też proszę o stosowne pliki na priwa. OK, Haku, Ty możesz jak urodzisz, wrócisz do domu i się nawąchasz niemowlaka :wink:

    nadal czekam! :wink:
  • a ja się zbieram, żeby tu kilka konkretnych wątpliwości zapodać - albo może w osobnym wątku, hmm, muszę to przemyśleć.

    System zakupowy u nas działa sprawnie, podobnie jak u powołAni.

    Ale porządek...:shamed:

    czy macie jakiś system dla mam "artystek"? W cudzysłowiu bo żadna tam ze mnie prawdziwa artystka, ale jednak pracę mam z kategorii artystycznej - rękodzieło...

    I jak wsiąkam, to wsiąkam, i w domu może się walić i palić :shamed:

    A ja lubię mieć czysto - tylko nie umiem tego stanu osiągnąć tak, żeby mieć przy tym dużo czasu na moje dłubanie w warsztacie domowym.

    Ktoś ma podobną sytuację?
  • ja!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  • i też szukam pomysłu :)




    na panią do doprowadzenia domu do stanu uzywalności mnie nie stać, zresztą męzuś robią :shocked: na taką sugestię :wink:
  • i masz jakieś metody na to, Sylwuniu?
  • pisałyśmy razem :wink:
  • u nas mąż też pracuje głównie z domu, i to nie pomaga.

    w dodatku oboje łączymy kilka zawodów - umysłowe i manualne. I te drugie wiążą się z tonami różnych narzędzi, śrubek, drucików. Dodajcie do tego jeszcze trzylatkę lubiącą wszędzie grzebać - zwłaszcza jak ja się wkręcę w jakąś moją dłubaninę i nie widzę, co robi za moimi plecami :fm:
  • Co do listy zakupów, to właśnie o to chodzi, żeby nie mieć jakiejś długaśnej na której się wszystko odznacza, tylko na bieżąco zapisywać. Ja na przykład wykorzystuję stare wizytówki: małe, poręczne, twarde (więc można w sklepie w ręku odznaczać). Wieszam taką jedną na lodówce i w ciągu tygodnia dopisuję na bieżąco, czego brakuje.
  • [cite] IrenaB:[/cite]PowołAnia, to ja nie wiedziałam, że mój tryb robienia zakupów ma naukowe nazwy!
    Podaję te naukowe nazwy, bo to bardzo pomaga jak ktoś mówi, że kobieta siedzi w domu i nic nie robi. Wtedy rzucam taką wiązką fachowego słownictwa i ludziom szczęka opada, bo można by tym wypełnić całe CV.

    A co!
  • pustynna

    ja czesto cos szyje, kleje itp. Jesli masz to zamkniete w jakims osobnym pokoju, to juz masz przewage, bo nie widac :wink: U mnie szycie odbywa sie na stole, na ktorym normalnie jemy, wiec chcac-niechcac musze co jakis czas wszystko sprzatnac. Jak szyje, wtedy i mlody dosiada sie do mnie, moze ciac, kleic, nawlekac guziki, ale na sam koniec wyciagam odkurzacz i koniec zabawy.
    Najwazniejsze, to chyba takie codzienne sprzatanie jest, na biezaco, nie robic sobie planow na kilka dni, tylko zawsze wziasc cos do zmywarki, rano pozbierac ciuchy i pidzamy, jak najczesciej poodkladac wszystko na swoje miejsce. Wystarczy wtedy naprawde 10-20 minut dziennie i przynajmniej na zewnatrz masz porzadek.
  • [cite] Malgorzata:[/cite]W ogóle nie rozumiem o czym
    Piszecie z tym bałaganem,
    Jak można miec bałagan pracując w domu całą dobę?

    Małgorzato, nie rozumiem czego nie rozumiesz :tongue:

    Właśnie dlatego, że się przebywa - i bałagani - w domu 24h, jest gorzej niż jak się wychodzi pracować u kogoś.

    Na pewno głównym problemem są nasze osobowości :wink:

    Ale tony narzędzi wszelkiej maści nie pomagają (informatyczne, samochodowe, biżuteryjne)

    Ale pewnie najbardziej brakuje mi systematyczności, tego, o czym pisze Maciejka. Chaotyczni z mężem jesteśmy i to nas gubi.

    Np. zebrałam z kuchni zabawki, niosę je do salonu, żeby je schować do pudeł. ale po drodze widzę rozrzucone buty, więc na chwilę odkładam zabawki na półkę, zgarniam buty i... zapominam o zabawkach i idę dalej! :fm:
  • a szycie też w salonie na stole, na którym jemy, tylko tam mam dość miejsca. pokój do robienia biżuterii, różańców itp. jest mały i jakbym tak jeszcze maszynę do szycia wstawiła... o rany.

    nie no, i tak jest o dziwo lepiej niż jak nie mieliśmy dzieci :shocked:
  • Małgorzato, a jak upilnować tego nie rozrzucania, jak trzymasz w ręku palnik, w drugiej szczypce z lutem, a trzecią ręką próbujesz złapać kuleczkę lutu, która właśnie postanowiła zacząć uciekać ze stołu?
  • hehehehe

    No, ja się pewnie też nauczę lepiej zarzadzać stadkiem, na razie trenuję na pierwszym egzemplarzu.

    A Tobie od pierwszego dziecka tak dobrze szło?

    Serio pytam.

    Zastanawiam się nad tym i mam wrażenie, że niektórzy mają wrodzony talent do zaprowadzania łądu, a inni muszą się tego w mozole uczyć.
  • Naj;epszym systemem na porządek jest zakaz używania komputera, inaczej tkwię jak dziś na wielodzietnych a bałagan sam rozkwita.
  • No, mnie Bóg aż z taką częstotliwością nie błogosławi, na każde kolejne chyba muszę się naczekać. Może bierze pod uwagę nasze chaotyczne osobowości i daje nam czas na naukę "ogarniania" :wink:

    A na serio, to u mnie naprawdę problemem jest "wkręcanie" się - czy zupełnie nikt tego nie rozumie? Tego stanu?
  • rozumie, rozumie :cool: Raz maz mnie zastal po poludniu w pidzamie, prawie w stanie wyczerpania, bo wstalam rano i chcialam tylko cos poprawic i tak dzien minal, a ja nawet nie mialam glowy do tego, zeby cos do picia sobie zrobic...
  • Pustynny rozumiem- jedyny patent jaki na to mam to przyzwyczaić sie:wink:

    ale zadroszcze tym co mają porządek, u nas piątka bałaganiarzy więc jest trudno, a ostatnio jeszcze ciężej bo koncówka ciązy i bardzo mi cięzko.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.