Staram się go właśnie nie zauważać. Za mną sterta ciuchów do poskładania (już nawet nie piszę, że do poprasowania). Jak sobie pomyślę, że kiedyś gorszyły mnie niewykrochmalone ścierki, to chce mi się śmiać.
Podłogę (w całym mieszkaniu) wycieram około 7 razy dziennie.
Codziennie myję okna (tylko po to, by przez nie świat zobaczyć).
Właściwie cały dzień sprzątam - a i tak wieczorem (po kolacji i kąpieli) w domu jest strasznie...
Późną nocą z R. harujemy na zmianę przez godzinę, by doprowadzić dom do standardów unijnych i nie obudzić się w śmietniku. Rano R. wypija jeszcze kawę w czystej kuchni, po czym wychodzi, zostawiając mnie na pastwę bałaganu.
A ja tak lubię porządek...
Komentarz
nie jestem pedantką ( w przeciwnieństwie do męża...) ale się staram.
ale to co przeczytałam o mycu podłogi 7 razy dziennie, codziennym myciu okien (???)
w kuchni przez większą częśc dnia mam bałagan, jako tako ogarniam na powrót męża a wieczorem zrnowu jest bajzel i znowu ogarniam.
Kuchnię zamiatam kilka razy dziennie a i tak po każdym posiłku jest szulfa okruchów i przegląd menu.
Jako taki porządek trzymam w szufladach dzieci, w swoich mam znacznie gorzej.
Dzieci sprzątają tak ze 3x dziennie wszystkie zabawki ale potem w 3 minuty potrafią zrobić kipisz...
Jak patrzę na te lśniące kuchnie na zdjęciach to też bym taką chciała...
jak Wy sobie z tym radzicie?
bo mnie to trochę przerasta...
:-&
(skoro tak regionalnie się zrobiło
#-o
u mnie jest święto jak mam pusty zlew
To tak samo jak ja.
chociaż bym poczytała........
http://wielodzietni.org/discussion/20816/harmonogram-prac-domowych-i-ogrodkowych/p1
Serio. Przywykłam. Do takich okien w domach koleżanek, oczywiście.
Zapraszam:)
Jakie szczęście, że tylko jedno mam takie okno na tej "ręczno-paszczowej" wysokości.
Podobno niezłą "zmorą" są też meble kuchenne takie na połysk robione, tam to non-stop "łapy" widać, tak mi znajome opowiadały. Na szczęście u nas nie ma wysokiego połysku ufff.
A okna lubię mieć czyste, ostatnio szorowałam w lipcu, a potem już sił zabrakło i teraz umyła mi je mamusia , w ogóle taki mi mieszkanie odgruzowała, że nie mam co robić, poza ścieraniem kurzy, odkurzaniem i sprzątnięciem łazienki .
Okien to może non stop bym nie myła. Część okien mam zresztą od południowo-zachodniej strony i zazwyczaj stamtąd deszcz zacina i w ten sposób "niebiańskie zastępy" myją mi okna.
Ale poza tym jestem pedantką, lubię mieć poukładane wszystko jak w aptece , czysto i schludnie. Ale tylko ja tak mam. W dodatku ciągnie się nasz remont, co owocuje tym, że mam stos mebli i pudeł z góry w sypialni i dalej nic nie ma swojego ustalonego miejsca. A to mnie denerwuje i porusza do głębi.