Heh, też mamy takie marzenia... jak K skonczy studia i staż i nadal będzie chciał być psychiatrą i dostanie pracę w Kocborowie, to może kiedyś będziemy kombinować, żeby się gdzieś tam wyprowadzić... ale kiedy to będzie....
Tymka-Ty niedaleko mnie mieszkasz zdaję się,po tym Kocborowie rozpoznałam
W Gdańsku, póki co. Do Bydgoszczy (nasze miasto rodzinne) nie chcemy wracać, ale i w tym mieście raczej też wolelibyśmy nie zostawać... Szczególnie w naszym mieszkaniu - b. blisko ruchliwej drogi... i akurat pod samolotami, ale to tylko hałas - Mama moja narzeka, że od końca lata nie myła okien, ja myłam miesiąc temu i już wyglądają przynajmniej tak samo, jak mamine...
Ech, jeszcze tyle czasu do konkretnego myślenia o wyprowadzce...... A ja się tu przez Was rozmarzam.......
wiesz co, w porównaniu z gęsią w sklepie w Warszawie, to pikuś. Ja wiem, że trzeba wyżywić i w ogóle, ale ...
a wiesz jak trudno jest takie gęsi od małego wyhodować a poza tym mi kuna cały drób wyniosła no i rób co chcesz jajka od sąsiadki mam,ale niedługo jeże będą znów przychodzić z malutkimi jeżykami psom jedzenie wyjadać, ptaszki już się wylęgają i żaby rechoczą pięknie jest
Od kilku lat jeżdżę po różnych gospodarstwach agroturystycznych w Polsce i widzę , że się da. Można zarabiać na agroturystyce , sprzedawać produkty rolne czy np. własne sery , przetwory , rękodzieło , prowadzić jakieś warsztaty a do tego np. pisać książki ).
Jak się ma intratną posadę w dużym mieście , to rzeczywiście trudno to rzucić w cholerę , zwłaszcza jak dochodzą kredyty. Ale z kolei na wsi , jak się ma własne zwierzęta i uprawy pewnie koszty życia są zdecydowanie niższe. Zawsze myślałam , że na takiej głębokiej wsi jest problem ze szkołą dla dzieci. No , ale teraz wiem , że jest ED , poza tym dostęp do internetu i innych mediów.
Też się zamartwiałam szkołą i lekarzem, i że sklepy daleko.... Teraz piekę chleb w domu, robię jogurty, umiem zrobić ser i masło, uczę w domu i jeszcze prawko zrobiłam. Jestem przygotowana na "wsiowe" życie
(prawie, nadal zamykałabym drzwi na klucz, przynajmniej na początku...)
Ps. I na dodatek od 2 dni mam rozstawioną rypną scenę prawie pod oknami i grają na full jakieś zespoliki metalowe, że nawet zamknięcie okien nie pomaga.....
My na wsi mieszkamy sąsiadów jednych w sumie mamy,metalu nie słuchają, ale za to disco z pola itp. na dodatek głośniki na dworzu Czasem mam dość ale mimo wszystko do miasta bym nie wróciła.
My mieszkamy na wsi, jak powyzej pisano - w lecie fajnie,ale zima dochodzi ogrzewanie i odsniezanie. Na poczatku mielismy piec zasypowy i codzienne w nim palenie to pol biedy, gorzej,ze wlasciwie codziennie trzeba go jeszcze czyscic. Do tego kwestia odsiniezania i wiosennych roztopów (zdarzalo sie nei raz, ze samochód trzeba bylo wykopywac z blota albo zostawiac u sasiadów i samemu z dziecmi przez to bloto sie przedzierac Ale teraz zrobilismy sobie droge wiec jest juz znacznie lepiej (ale oczywiscie to koszty). Kolejna sprawa to te dojazdy dopracy w miescie...
My z mężem robimy kurs rolniczy , postanowiliśmy podejść do przyszłego zakupu ziemi profesjonalnie. Choć mnie to się zawsze pałac do remontu marzył, więc juz totalny finansowy kosmos
@ziwa, dzięki, ale to były takie przykłady tylko. Z życia wzięte, to fakt: pierwsza wizyta w domu na wsi i prawie zawału dostałam, że w spiżarce zdechły karaluch.
No bo nie dość, że karaluch, to jeszcze zdechły - co tam musi być za atmosfera, jeśli nawet niezniszczalny karaluch zdechł?
Ale na drugi dzień poszłam obejrzeć na spokojnie, i się okazało, że żaden karaluch, ino żuk poczciwy i solidnych rozmiarów
jak już szaleć, to szaleć. co powiecie na przeprowadzkę z naszej pięknej stolicy na małą wieś.... kilka tysięcy kilometrów dalej? wariaci? chyba tak, ale fajnie tam, taniej, i język do nauczenia dla ludzi. hmmmm.... tylko czy przeprowadzka i taka zmiana w końcówce ciąży to nie zbytnie wariactwo?
Komentarz
Do Bydgoszczy (nasze miasto rodzinne) nie chcemy wracać, ale i w tym mieście raczej też wolelibyśmy nie zostawać... Szczególnie w naszym mieszkaniu - b. blisko ruchliwej drogi... i akurat pod samolotami, ale to tylko hałas - Mama moja narzeka, że od końca lata nie myła okien, ja myłam miesiąc temu i już wyglądają przynajmniej tak samo, jak mamine...
Ech, jeszcze tyle czasu do konkretnego myślenia o wyprowadzce...... A ja się tu przez Was rozmarzam.......
i dzisiaj kupiliśmy z ojcem kury ,gęsi i bojlery i poszło na to 600zł
sama 1 ges kosztuje 12zł
a wiesz jak trudno jest takie gęsi od małego wyhodować a poza tym mi kuna cały drób wyniosła no i rób co chcesz jajka od sąsiadki mam,ale niedługo jeże będą znów przychodzić z malutkimi jeżykami psom jedzenie wyjadać, ptaszki już się wylęgają i żaby rechoczą pięknie jest
można powiedzieć ze to egologiczna kosiarka
My na wsi mieszkamy sąsiadów jednych w sumie mamy,metalu nie słuchają, ale za to disco z pola itp. na dodatek głośniki na dworzu
Czasem mam dość ale mimo wszystko do miasta bym nie wróciła.
Małgorzato , pomysł niezwykle mi się podoba.
Mamy tu taki przekrój zawodów i talentów , że taka osada byłaby kwitnąca .
Nawet położna jest !
Pewnie by miała full roboty
Ziemia jeszcze dość tania, duży wybór działek, las za oknem, a jednocześnie dostęp do udogodnień cywilizacyjnych i miejski autobus niedaleko.
Chyba u Was.
Na koniec ciąży to ja bym się chyba nie zdecydowała... Z resztą to by pewnie zaležało d okoliczności