Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

mieszczuchy marzą o wsi

2456

Komentarz

  • Heh, też mamy takie marzenia... :) jak K skonczy studia i staż i nadal będzie chciał być psychiatrą i dostanie pracę w Kocborowie, to może kiedyś będziemy kombinować, żeby się gdzieś tam wyprowadzić... ale kiedy to będzie.... ;)
    Tymka-Ty niedaleko mnie mieszkasz zdaję się,po tym Kocborowie rozpoznałam ;)
  • W Gdańsku, póki co. ;)
    Do Bydgoszczy (nasze miasto rodzinne) nie chcemy wracać, ale i w tym mieście raczej też wolelibyśmy nie zostawać... Szczególnie w naszym mieszkaniu - b. blisko ruchliwej drogi... i akurat pod samolotami, ale to tylko hałas - Mama moja narzeka, że od końca lata nie myła okien, ja myłam miesiąc temu i już wyglądają przynajmniej tak samo, jak mamine...

    Ech, jeszcze tyle czasu do konkretnego myślenia o wyprowadzce...... A ja się tu przez Was rozmarzam....... ;)
  • ja też mieszkam na wsi 
    i dzisiaj kupiliśmy     z ojcem   kury ,gęsi i bojlery  i poszło na to  600zł

    sama 1  ges   kosztuje 12zł
  • wiesz co, w porównaniu z gęsią w sklepie w Warszawie, to pikuś. Ja wiem, że trzeba wyżywić i w ogóle, ale ...

  • wiesz co, w porównaniu z gęsią w sklepie w Warszawie, to pikuś. Ja wiem, że trzeba wyżywić i w ogóle, ale ...


    a wiesz jak trudno jest takie gęsi od małego wyhodować a poza tym mi kuna cały drób wyniosła no i rób co chcesz jajka od sąsiadki mam,ale niedługo jeże będą znów przychodzić z malutkimi jeżykami psom jedzenie wyjadać, ptaszki już się wylęgają i żaby rechoczą pięknie jest
  • ges to praktycznie  trawę je  i wody potrzebuje i to wszystko  by zyło

    można powiedzieć ze to egologiczna  kosiarka 
      
  • ges to praktycznie  trawę je  i wody potrzebuje i to wszystko  by zyło


    no a teraz na polski plis...
  • Ja też chcę na wieś... 
  • Od kilku lat jeżdżę po różnych gospodarstwach agroturystycznych w Polsce i widzę , że się da. Można zarabiać na agroturystyce , sprzedawać produkty rolne czy np. własne sery , przetwory , rękodzieło , prowadzić jakieś warsztaty a do tego np. pisać książki ). 
  • Lubię czytać czasopismo "Weranda cauntry" - są tam historie ludzi , którzy postanowili wynieść się na wieś i mają na to pomysł. 
  • Jak się ma intratną posadę w dużym mieście , to rzeczywiście trudno to rzucić w cholerę , zwłaszcza jak dochodzą kredyty. Ale z kolei na wsi , jak się ma własne zwierzęta i uprawy pewnie koszty życia są zdecydowanie niższe. Zawsze myślałam , że na takiej głębokiej wsi jest problem ze szkołą dla dzieci. No , ale teraz wiem , że jest ED , poza tym dostęp do internetu i innych mediów. 
  • Też się zamartwiałam szkołą i lekarzem, i że sklepy daleko.... Teraz piekę chleb w domu, robię jogurty, umiem zrobić ser i masło, uczę w domu i jeszcze prawko zrobiłam. Jestem przygotowana na "wsiowe" życie :D
    (prawie, nadal zamykałabym drzwi na klucz, przynajmniej na początku...)
     

  • Mi też czasem marzy się taka prawdziwa wieś , z prawdziwie wiejskim życiem , ale w moich realiach na raczej na emeryturze ). 
  • Ps. I na dodatek od 2 dni mam rozstawioną rypną scenę prawie pod oknami i grają na full jakieś zespoliki metalowe, że nawet zamknięcie okien nie pomaga.....

    My na wsi mieszkamy sąsiadów jednych w sumie mamy,metalu nie słuchają, ale za to disco z pola itp. na dodatek głośniki na dworzu :(
    Czasem mam dość ale mimo wszystko do miasta bym nie wróciła.

  • My mieszkamy na wsi, jak powyzej pisano - w lecie fajnie,ale zima dochodzi ogrzewanie i odsniezanie. Na poczatku mielismy piec zasypowy i codzienne w nim palenie to pol biedy, gorzej,ze wlasciwie codziennie trzeba go jeszcze czyscic. Do tego kwestia odsiniezania i wiosennych roztopów (zdarzalo sie nei raz, ze samochód trzeba bylo wykopywac z blota albo zostawiac u sasiadów i samemu z dziecmi przez to bloto sie przedzierac :) Ale teraz zrobilismy sobie droge wiec jest juz znacznie lepiej (ale oczywiscie to koszty). Kolejna sprawa to te dojazdy dopracy w miescie...
  • He, he...
    Skoro nas więcej marzących o tej wsi, to może jakieś wspólną osadę stworzymy?
    Będziemy praktykować ED, chodować kury i kozy, uprawiać dynie, piec chleb...

    Ech, rozmarzyłam się...


    Ale, zaraz, zaraz...Był już tu kiedyś taki pomysł. Pamiętacie?


  • Małgorzato , pomysł niezwykle mi się podoba.

    :D
  • Mamy tu taki przekrój zawodów i talentów , że taka osada byłaby kwitnąca .

    Nawet położna jest ! 

    Pewnie by miała full roboty 

    ;)
  • Z osadą wielodzietnych - zapraszamy w nasze okolice :)

    Ziemia jeszcze dość tania, duży wybór działek, las za oknem, a jednocześnie dostęp do udogodnień cywilizacyjnych i miejski autobus niedaleko.
  • My z mężem robimy kurs rolniczy , postanowiliśmy podejść do przyszłego zakupu ziemi profesjonalnie. Choć mnie to się zawsze pałac do remontu marzył, więc juz totalny finansowy kosmos :)
  • Ziemia jeszcze dość tania, d

    Chyba u Was.
  • Małe pytanie:

    czy był tu już wątek pt.

    Poradnik dla eks-mieszczucha?

    albo coś w ten deseń?

  • podbijam, albo zacznę tutaj sypać pytaniami typu

    jak nie wpaść w lep na muchy

    albo 

    jak odróżnić karalucha od wielkiego żuka

    albo

    jak nie wpaść do studni

    itp.

    ;)
  • Raz wpadniesz i się dowiesz ;)
  • hahahaha

    no

    z lepem na muchy już mam doświadczenie

    w niedzielę wkleiłam się mą bujną czupryną - masakra!

    Myślałam, że trzeba będzie ciąć, ale udało się zmyć klej psikaczem kuchennym (fuj!) i potem dużą ilością szamponów i odżywek.

    Normalnie przygody godne Jasia Fasoli hahahah!
  • karaluchy są bardziej obrzydliwe :) daj fotkę
  • @ziwa, dzięki, ale to były takie przykłady tylko. Z życia wzięte, to fakt: pierwsza wizyta w domu na wsi i prawie zawału dostałam, że w spiżarce zdechły karaluch.

    No bo nie dość, że karaluch, to jeszcze zdechły - co tam musi być za atmosfera, jeśli nawet niezniszczalny karaluch zdechł?

    Ale na drugi dzień poszłam obejrzeć na spokojnie, i się okazało, że żaden karaluch, ino żuk poczciwy i solidnych rozmiarów ;)
  • jak już szaleć, to szaleć. co powiecie na przeprowadzkę z naszej pięknej stolicy na małą wieś.... kilka tysięcy kilometrów dalej? wariaci? chyba tak, ale fajnie tam, taniej, i język do nauczenia dla ludzi. hmmmm.... tylko czy przeprowadzka i taka zmiana w końcówce ciąży to nie zbytnie wariactwo?
  • A zdradzisz o jakim kraju myślicie?

    Na koniec ciąży to ja bym się chyba nie zdecydowała... Z resztą to by pewnie zaležało d okoliczności :)
  • edytowano lipiec 2012
    quoda pochwal się, może sie przy okazji dowiem, jaki język moge opanować:)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.